Kochanie

Weszłam do mieszkania trzaskajac drzwiami. To byl zdecydowanie długi ciezki dzień.... Rzuciłam torbę w kat wchodząc do sypialni. Na dużym łóżku była rozłożona czarna narzuta. Na niej główki róż ułożone w piekne serce.  Pozapalane zapachowe świeczki....

- witaj kochanie- usłyszałam za sobą znajomy glos za którym tyle tensknilam....

- Jacob?- zapytałam cicho odwracając się natychmiast z łzami. Byl tu, w czerwonej jak krew koszuli jak zawsze niedokładnie zapamientej i potarganych czarnych włosach.

- dzisiaj nasza druga rocznica - usmiechnal się szeroko podchodzac bliżej mnie. Wyciągnęłam dłoń by dotknąć jego policzka lecz cofnęłam dłoń bojąc się.....

- dlaczego płaczesz?- pocalowal moje czolo. Poczułam jego lodowante usta....

- kochanie.... - wyszeptałam cicho niw chamujac lez - umarłeś rok temu......- spojrzalam mu w oczy. Nagle pojawiło się w nich przerażenie....  większe od mojego....

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top