Tato, mamo...
-Co? Ty chyba sobie żartujesz! - donośny, szorstki głos chłopaka roznosi się po domie.
Podchodzi do mnie wściekłe i już bierze zamach, by mnie uderzyć, ale ja go wyprzedzam, chwytając jego nadgarstek.
-Widzisz? Nawet nie mogę normalnie ci niczego powiedzieć... Ale i tak już jest za późno. Na wszystko.
-Ale-
-Hyunjin, to koniec. - puszczam jego dłoń, która bezsilnie opada oraz patrzę w jego oczy bólem - Żegnaj. Kocham cię i zawsze będę. Przepraszam. Tak będzie dla ciebie lepiej.
Gdy mam zamiar opuścić pokój, pewna myśl przychodzi mi do głowy.
I tak to nic nie zmieni co właśnie zrobię.
I tak już go nigdy nie zobaczę.
To już koniec.
Odwracam się do niego i delikatnie całuję jego usta. Tak chciałbym się z nim pożegnać.
Może nawet z samym sobą?
To twój koniec.
Jednak serce zaczyna mnie boleć coraz bardziej, gdy czuję, że chłopak tego nie odwzajemnia.
Nie odwzajemnia moich pocałunków.
Mojej miłości.
Mnie.
On cię nie kocha! Ha!
Odsuwam się od niego szybko, po czym wychodzę z pokoju, a następnie z domu, biorąc ze sobą walizkę.
Nie czekałem, aż coś odpowie.
Nie chciałem.
Nie mogłem.
To były moje ostatnie słowa.
Już ich nie usłyszy.
Już mnie nigdy nie usłyszy.
Nikt mnie nie usłyszy.
Idę chodnikiem, ciągnąc za sobą torbę. Kółka niemiłosiernie trzeszczą o kostki brukowe, co przyprawia mnie o ból głowy.
Moja droga nie trwa długo. Po 15 minutach już znajduję się u celu.
Stoję przed nim. Przed cholernym, przeklętym domem.
Prawdziwym domem.
Tym, w którym wszystko się zaczęło.
I zapewnie wszystko skończy.
Tak jak ja ze sobą skończę.
Zgiń.
Czuję jednak swój telefon, który wibruje, co oznacza, że ktoś do mnie dzwoni. Wyciągam go i od razu odbieram, nie sprawdzając nawet kto dzwoni.
-Halo?
-Yangie? Co się stało? - przyjaciel zadaje mi pytanie, a ja jestem zdziwiony, że do mnie zadzwonił.
-A co miało się stać?
-Hyunjin do nas dzwonił. Nic nie mówił, tylko powiedział, że chce wiedzieć, gdzie jesteś. - na same imię mojego ukochanego przechodzą mnie ciarki i powstrzymuję się przed tym, by się nie rozpłakać.
-Zerwałem z nim.
W odpowiedzi słyszę tylko głuchą ciszę. Kilka minut mija, aż dostaję kolejne pytanie.
-Ale jak to? Dlaczego? Co się dzieje?
-Seungmin... Wiedz, że byłeś moim najlepszym przyjacielem i traktowałem cię jak własnego brata. Powiedz chłopakom, że byli moimi wiernymi przyjaciółmi i że nigdy o was nie zapomnę. Tak jak o Hyunjinie. Zawsze go kochałem, kocham i będę kochać.
-Jeongin, o czym ty do cholery mówisz? Jeśli zro-
-Chcę to wszystko zakończyć. Żegnaj. Kocham was. - rozłączam się i wyłączam całkowicie telefon, który chowam do spodni.
Staję przed ciemnymi drzwiami dużego domu i otwieram je, niosąc ze sobą torbę, którą odkładam do swojego pokoju.
Twój koniec jest blisko.
Nic się nie zmieniło od tamtego razu. Nawet szkło w salonie zostało nietknięte, gdy rozbiłem ramkę z rodzinnym zdjęciem.
Chodzę po różnych pomieszczeniach, lecz zatrzymuję się przed sypialnią rodziców.
Boję się tak wejść. Tak dawno tam nie wchodziłem...
Jednak gdy wszystko mam dziś zakończyć, muszę to zobaczyć.
Drzwi otwierają się bez większego problemu, a ja wchodzę w głąb pokoju.
Nic nie zostało tknięte. Nawet ulubione kolczyki mamy znajdują się przy łóżku, tak samo jak wtedy, gdy byłem mały.
Oglądam wszystkie przedmioty, każdy zakamarek, gdy moim oczom ukazuje się pewien napis na ramie łóżka. Podchodzę bliżej, a moje oczy zachodzą się łzami.
,,Yang Kyoungmin, Yang Shiwon - na zawsze razem,,
Opadam na kolana, a mokre łzy spływają na podłogę, obijając się o nią z pustym echem.
Tato, mamo... wracam do was.
Poczekajcie na mnie.
W końcu będę mógł was zobaczyć.
Kilka chwil zajmuje mi opanowanie się i wyjście z pomieszczenia.
Nie chcę już ronić łez. Już za późno.
Za późno, by żyć.
Wracam do swojego pokoju i kładę walizkę na łóżku. Nie otwieram jej, bo to nie ma sensu.
Na niej stawiam swój telefon, pistolet, żyletki i moje stare listy... oraz nowy, który napisałem przez rozmową z Hyunjinem.
Tak bardzo chciałbym go teraz przytulić i oddać mu się, nie przejmując się niczym.
Ale już jest za późno.
Oni czekają.
Na mnie.
Zawarłem w liście każdy możliwy szczegół. Począwszy od straty rodziców, Iwao i początku przyjaźni z chłopakami, kończąc na Minoru, śmieci Woojina i zerwaniu z moim chłopakiem.
Zerwaniu z mężczyzną mojego życia.
To nie chce mi przejść przez gardło.
Straciłeś wszystkich. Już nie masz nikogo.
Podążam mozolnie do łazienki i patrzę w lustro. Ostatnie chwile.
Ostatni raz mogę siebie zobaczyć.
Wdycham i wychodzę z pojemnikiem tabletek nasennych.
Staję na środku salonu, centralnie pod małym haczykiem, na którym moja mama się powiesiła.
Wyciągam dłoń i wysypuję na nią wszystkie tabletki, które były w środku.
Przełykam mocno ślinę i wsadzam lekarstwa do ust, po czym szybko je popijam wodą.
Umieraj.
Tabletki zaczynają działać od razu.
Nie mam kontroli nad własnym ciałem.
Opadam na podłogę.
Nic nie widzę i nic nie słyszę.
Czuję, jak każda część mnie zostaje obezwładniona.
Zamykam oczy.
Odchodzę.
Tato, mamo, Woojin - idę do was.
Seungmin, Felix, Jisung, Minho - zawsze będziecie moimi najwierniejszymi przyjaciółmi.
Changbin, Bangchan - opiekujcie się dobrze chłopakami.
Hyunjin - kocham cię i nigdy nie przestanę.
Żegnajcie.
/Jakie wrażenia? Jak w skali 1-10 chcecie mnie zamordować?\
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top