Rozdział III

 Od tamtego dnia minęły już 2 tygodnie. Jeśli was to interesuje to spędziłam te dni w swoimi pokoju oglądając jakieś Anime czy też Horrory. Czasem jak już naprawdę nie miałam co robić to wchodziłam na 6 obcy i pisałam z ludźmi... Czemu pisanie z ludźmi przez internet jest takie proste ? No właśnie oto jest pytanie. Wracając do teraz .. Już jutro jest rozpoczęcie roku, jak się domyślacie mam 17 lat a co się z tym wiąże jestem w drugiej liceum.  Ah jak ja uwielbiam chodzić do budy, ubóstwiam wprost  oglądać te krzywe ryje dziewczyn które uwielbiają cisnąć zemnie bekę .. Ah zaraz się chyba wzruszę z tego zachwytu,że kolejny rok będę w tym pięknym miejscu. 

 To dzisiaj jest ten dzień którego każdy uczeń wyczekuję przez całe wakacje. A jest to rozpoczęcie roku yuhu. Czujecie ten sarkazm ?  Wracając, obudziłam się  o 6 .. właściwie zostałam wybudzona głośnym dźwiękiem mojego alarmu. Ah jak ja kocham te zajebiste budziki. No więc jak mówiłam wstałam o 6, ubrałam swoje ciepłe kapcie na nogi i ruszyłam w stronę łazienki. Znajduję się ona naprzeciwko mojego pokoju więc nie mam za daleko.  Nie ma co dużo mówić co tam robiłam więc w skrócie powiem iż wzięłam tylko prysznic i wróciłam do swojego pokoju. Na krześle leżał mój mundurek który niestety muszę nosić przez cały okres szkolny.  Składa się on z czarnej plisowanej spódnicy, żółtej marynarki z czarnymi poziomymi liniami na rękawkach,białej koszuli i czarnej wstążki którą się wiąże na szyi. Ubrałam ten jakże uroczy strój na siebie, założyłam jeszcze do tego czarne zakolanówki i wyszyłam z pokoju. Jak zawsze jest cicho, ciotka już poszła do pracy i jestem sama. Nic nowego... Udałam się do kuchni w której zrobiłam sobie bardzo skomplikowane śniadanie składające się z płatków i mleka. Gdy już zjadłam i posprzątałam po sobie wróciłam do mojego królestwa.. czytaj pokój. Było już po 7 miałam jeszcze trochę czasu by zrobić coś pożytecznego... ale ponieważ jestem leniem to rzuciłam się na łóżko z telefonem w ręce. - No więc co my tu mamy ? - zapytałam sama siebie przeglądając twittera. Wszystko wczorajsze... no tak czego ja się spodziewałam o 7 rano? Westchnęłam cicho po czym włożyłam słuchawki do uszu wcześniej podpinając je do telefonu. Po chwili w moich uszach rozbrzmiewała moja ulubiona piosenka. Gdy ją słyszę zawsze zapominam o całym świecie wokół mnie... Tym razem było to samo... Była właśnie za 7:43 co oznaczało,że mam 17 minut do rozpoczęcia roku.  A ja dalej leżałam na łóżku z zamkniętymi oczami, gdy piosenka się skończyła, otworzyłam oczy i zerknęłam na zegar wiszący na ścianie. - O szlak ! - krzyknęłam szybko wstając z łóżka. Po chwili byłam na dole i ubierałam moje czarne trampki, chwyciłam jeszcze torebkę która  wisiała na wieszaku obok drzwi i wyszłam zamykając drwi z hukiem. 

- Ja pierniczę już pierwszego dnia się spóźnię gratulacje mnie - pomyślałam, biegnąc w stronę szkoły. Miałam do niej 30 minut na piechotę, w dobrym tępię tak może 20 minut.  Byłam już w połowie drogi, ale musiałam się zatrzymać gdyż moje ciało uznało,że jest już zmęczone. Taa, tak to jest jak się na Wfie ćwiczy raz na ruski rok.  Zerknęłam na wyświetlacz telefonu by sprawdzić jaki mam czas. Miałam jeszcze 3 minuty, westchnęłam ciężko i ruszyłam dalej. 

Było już może 10 minut po 8. Wszędzie było pusto co oznaczało,że wszyscy uczniowie są już na sali gimnastycznej i słuchają naszego dyrektora. Zrezygnowana usiadłam na murku przed szkoła. Zamknęłam oczy i znowu się wyłączyłam. Nie wiem ile tak siedziałam ale słyszałam głosy innych uczniów i tuptanie obcasów. Co oznaczało, że klasy idą do swoich sal.  Otworzyłam swoje powieki i zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu swojej klasy. Właściwe nie wiem po co to robię przecież wiem w której sali mamy lekcje organizacyjną. Wstałam z murka, otrzepując swoją spódnice z niewidzialnego pyłku i ruszyłam w odpowiednim kierunku. 

Szłam przez korytarz patrząc się w ziemie. Nie zwracałam uwagi na innych bo to nie miało sensu. Po chwili byłam pod swoją salą, chyba jeszcze moja klasa nie dotarła bo było tu cicho.  No nic poczekam na nich w sali pomyślałam i otworzyłam drzwi. Weszłam do środka zamykając drzwi za sobą. Wolnym krokiem podeszłam do swojej ławki w której zaraz usiadłam. Położyłam swoją torebkę na ławce, a swoją twarz odwróciłam w stronę okna. Po jakiś może 10 minutach do sali weszła moja jakże lubiana prze zemnie klasa. Wszyscy usiedli tam gdzie zawsze usadawiali swoje tyłki. Nauczycielka z uśmiechem przywitała się z nami a potem  mówiła swoją wyuczoną regułkę.

- Koranii! - usłyszałam nagle głos nauczycielki przy moim uchu. -Czy ty mnie w ogóle słuchasz ? - zapytała kobieta, stukając paznokciami o moją ławkę.  - Tak słucham - mruknęłam obracając twarz w stronę nauczycielki. - Jasne , to powiedz mi co właśnie mówiłam. - powiedziała nauczycielka patrząc się na mnie swoimi czarnymi jak smoła oczami.  - Pytała się mnie pani czy słucham - odpowiedziałam patrząc się na paznokcie kobiety.  Kobieta ciężko westchnęła po mojej jakże szczerej odpowiedzi. - Dobrze wiesz, że nie o o mi chodziło. - powiedziała, odchodząc od mojej ławki i kierując się w stronę swojego biurka. - A właśnie Koranii mam dla ciebie zadanie bo widzę,że się nudzisz. - dodała po chwili kobieta, stając za swoim biurkiem. Lekko zdziwiona popatrzyłam się na nauczycielkę która była uśmiechnięta od ucha do ucha. - Musisz zanieść te książki do sali 302. Myślę, że sobie poradzisz - powiedziała belferka wskazując na książki znajdujące się na biurku. - Super - mruknęłam pod nosem wstając z krzesła, wolnym krokiem skierowałam się po książki które zaraz chwyciłam i wyszłam z sali. 302,302 powtarzałam sobie w głowię kierując się właśnie na schody które prowadziły na wyższe piętro.  - O jest - powiedziałam pod nosem, próbując zapukać.. ale miałam lekki problem bo nie miałam jak w końcu trzymałam książki. Już miałam pukać nogą gdyby nie to,że usłyszałam za sobą głos. - Pomóc Ci ? - zapyta męski głos za mną  -Trochę  - mruknęłam obracając się w stronę głosu. O nie serio ? On musi być wszędzie nawet tutaj ?! Guah zaraz zwariuje. - O cześć. Wiedziałem,że skądś kojarzę te białe włosy. - powiedział z uśmiechem chłopak patrząc się na mnie - Mhm, super że mnie pamiętasz. Jak już jesteś to otwórz mi drzwi do tej sali - mruknęłam obracając się twarzą w stronę drzwi. - Ah, jasne już - powiedział naglę, po chwili otworzył mi drzwi. - Proszę - dodał po chwili wskazując dłonią bym weszła. Prychnęłam pod nosem, wolnym krokiem weszłam do sali. Wszystkie oczy zostały skierowane w moją stronę. Aish jakie to krępujące. - Przyniosłam książki od Pani Kim - powiedziałam stojąc w miejscu i patrząc się na nauczyciela. - A no tak zapomniałem o nich, połóż je tutaj - powiedział belfer wskazując na jedną z pustych ławek. Wolnym krokiem skierowałam się na wyznaczone miejsce i położyłam tam książki.  I po sprawie pomyślałam  wychodząc z sali, chcąc nie chcąc zerknęłam na tego chłopaka z parku zanim wyszłam. - Do widzenia - rzuciłam przez ramię otwierając drzwi. -Do widzenia. Podziękuj Pani Kim za książki - dodał nauczyciel. Ruszyłam do swojej sali.

Jestem już w domu od ponad 4 godzin.  Tak ominęłam wam temat tego co się działo w mojej klasie, ponieważ nie było nic godnego uwagi.  Mogę wam jeszcze tylko napisać,że wróciłam do domu w spokoju, zahaczyłam w drodze powrotnej o sklep. Kupiłam parę przekąsek, które właśnie  wpierniczam oglądając jakąś kijową dramę która jest bez sensu.  Ale moje życie jest nudne jak flaki z olejem... Pewnie znając mnie to oglądnę całą tą dramę, umyję się i pójdę spać. Nie będę wam pisać szczegółowo  wszystkiego bo wiem, że jest to  nudne. Więc zakończmy na tym . 


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top