my friend...
Wciąż pamiętam tamten wieczór, kiedy pierwszy raz cię zobaczyłam. Ciemne niebo usiane pierwszymi gwiazdami i ty... czarna jak noc.
Mimo, że byłaś otoczona bezpiecznymi ramionami, to i tak byłaś zdezorientowana i przestraszona, niezbyt ufna. Trochę czasu zajęło nim oswoiłaś się z nowym miejscem, z nowym domem.
Ale dałaś radę. Zaakceptowałaś zmiany bez cienia skargi...
Sympatią do mnie nie pałałaś. W końcu obie byłyśmy wrednymi istotkami. Obie z trudnymi charakterami. A mimo to zawsze czekałaś na mój powrót. I zawsze się cieszyłaś...
Byłaś uparta jak nikt inny. Łatwo się obrażałaś, a jak już strzeliłaś focha to zawsze dbałaś o to, by każdy wokół ciebie to ujrzał.
Potrafiłaś chodzić z dumnie uniesioną głową, a także świetnie wychodziło ci ignorowanie mojej osoby. Rzadko reagowałaś, kiedy cię wołałam. Zwykle to ja musiałam przyjść do ciebie. No chyba, że chodziło o twoje ulubione smakołyki, chęć bycia w centrum uwagi lub o zwykłe pieszczoty. Niekiedy byłaś zazdrosna, co ukazywałaś wszem i wobec. No bo jak to, że nie podrapałam cię za uchem, nie pogłaskałam, zamiast tego będąc zajętą zabawą z twoją siostrą.
Chrapałaś głośniej niż ja i miałaś bzika na punkcie piszczących zabawek.
Dzisiaj... Też cię widziałam w ramionach... Tylko, że tym razem to śmierć cię obejmowała, a nie ja.
Zamknięte oczy. Zero reakcji na imię.
Wyglądałaś jakbyś zasnęła tylko na chwilę. Bo przecież to niemożliwe żebyś odeszła nie żegnając się. A jednak to zrobiłaś...
Mam nadzieję, że tam gdzie teraz jesteś... Że jest ci dobrze. Chcę wierzyć, że trafiłaś do raju, gdzie piszczących zabawek masz do wyboru do koloru. A twoich ulubionych przysmaków jest pod dostatkiem.
Byłaś najlepszym przyjacielem jakiego człowiek może sobie wymarzyć. Byłaś na dobre i złe. I wiem, że drugiej takiej jak ty nie będzie. Nikt cię nie zastąpi.
Mam ochotę teraz wykrzyczeć tak wiele...
Dlaczego nie poczekałaś na mnie?
Komu teraz mam wypłakiwać się?
Czemu zostawiłaś mnie samą?
Przecież przyjaciele powinni odchodzić razem, by jedno nie tęskniło za drugim.
Czuję się jakby ktoś wyrwał mi pół serca, a druga połówka tak cholernie boli i jest taka pusta bez ciebie...
Zostawiłaś w mym sercu wielką ziejącą dziurę, której nie jestem w stanie zasklepić.
I zastanawiam się...
Co jest gorsze?
Ten smutek, który widzę w oczach twojej siostry?
Czy ten rozdzierający ból w mojej klatce?
Chcę mieć nadzieję, że kiedyś się spotkamy po drugiej stronie i wtedy będę mogła cię przytulić po raz ostatni. Pożegnać się jak należy...
Będę tęsknić mój drogi przyjacielu.
Chciałabym móc zapytać cię ten ostatni raz...
Powiedz mi...
Czy bardzo cierpiałaś?
Czy bolało?
Czy bałaś się?
Tak ciężko jest pisać o tobie w czasie przeszłym.
Tak źle mi z tym, że jedynie Słońce było twoim towarzyszem...
Tak krótko cię znałam. Proszę wróć i zostań ze mną choć odrobinę dłużej, bym nie była sama.
Przepraszam, że nie było mnie przy tobie, kiedy ostatni raz zamknęłaś oczy...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top