a
a; affraid
Dallon z spokojem czyta wiadomości, znajdujące się na drugiej stronie w gazecie, którą trzyma w dłoniach. Jego brwi marszczą się, gdy dochodzi do fragmentu o staruszce, która skatowała torebką nastolatka w metrze.
Uśmiech rozciąga usta stojącego przy tosterze Matta. Uwielbia patrzeć na swojego kochanka, podczas gdy ten wykonuje tak banalne czynności jak czytanie porannej gazety czy prasowanie mankietów swojej koszuli. Kocha sposób, w jaki Dallon oddaje całą swoją uwagę rzeczom, którymi się zajmuje.
Mężczyzna w ostatniej chwili łapie wyskakujące z tostera kromki, po czym kładzie je na pozłacanym talerzu z kompletu, który dostał w prezencie od swoich byłych teściów. Matt Irwin zdawał sobie sprawę z tego, że gdyby tylko mieli taką okazję, teraz rzuciliby w niego całym tym zestawem, a ostrymi odłamkami wydłubaliby mu oczy. Z resztą nie oni jedni. Miał czasem wrażenie, że chętnie dołączyłby się do nich również jego własny syn.
Z małym uśmiechem rozsmarowuje po tostach serek, po czym podaje gotowe śniadanie swojej drugiej połówce. Jego uśmiech zostaje od razu odwzajemniony, a zaraz za nim Matt może poczuć na swoim policzku lekki pocałunek.
Czuje się jak w niebie. Wie, że niebo nie jest miejscem dla ludzi takich jak on. Wystarczająco wiele razy usłyszał to od Ashtona. Nie raz został skrzyczany przez swojego syna za to, kim naprawdę jest i kogo kocha. Jezu słodki, pomimo tego, że jego miłość jest tak bardzo nieakceptowana przez społeczeństwo, on nigdy sobie jej nie odpuści. Kocha Dallona wszystkim, co ma i daje mu wszystko, co tylko może dać. Dla niektórych to nie miało prawa nazywać się miłością, ale dla Matta właśnie tym to było.
Całej sytuacji przygląda się siedzący po drugiej stronie stołu Ashton. Na jego twarzy widnieje czyste obrzydzenie. Chłopak czym prędzej kończy swoje płatki. Chce jak najszybciej wyjść do szkoły, by nie musieć już przebywać w tym samym pomieszczeniu co jego chory psychicznie ojciec i równie niestabilny psychicznie kochanek. Gdy jego wzrok ląduje na Dallonie, chłopak wręcz sztyletuje go spojrzeniem. Jest zły na tego mężczyznę za to, że wtrącił się do ich życia bez zaproszenia. Jego ojciec przyjął go z otwartymi ramionami, ale nie raczył nawet zapytać o zdanie Ashtona. To głównie irytuje Ashtona w Dallonie. Jest nieproszonym gościem w jego życiu.
Spojrzenie Ashtona krzyżuje się na moment z spojrzeniem jego ojca, ale chłopak odwraca wzrok w momencie, w którym Matt się do niego uśmiecha. Mężczyzna nieco smutnieje, jednak nie traci dobrego humoru.
- Jakieś plany na dzisiejszy dzień, synu? - pyta, z powrotem podchodząc do tostera i wsadzając do niego kolejne kromki, tym razem dla siebie. Kręci głową, gdy odpowiada mu cisza. - Wychodzisz gdzieś po szkole? - zagaduje, jednak to nic nie daje. Ashton pozostaje cicho, z głową spuszczoną nad miską płatków. - Zadałem ci pytanie, Ashton.
Chłopak w końcu przewraca oczami i kręci głową. - Nie - odpowiada krótko, przechylając miskę, by wypić do końca resztkę mleka.
Starszy Irwin chwyta deskę do krojenia i wyciąga z koszyczka pomidora. Kroi go w cienkie plastry. Sięga po kromki chleba, które smaruje masłem. To jego rytuał. Zawsze szykuje swojemu synowi śniadanie do szkoły. W tradycję weszło też to, że jego syn nigdy tego śniadania nie zabierał.
- To dobrze - mówi, zapakowując kanapki w folię. - Pomyślałem, że dziś wieczorem możemy zjeść obiad na mieście. Nie mam sił na przygotowywanie czegoś. Co wy na to? - Brunet wlepia wzrok w dwójkę ludzi, których kocha najbardziej na świecie.
Dallon odrywa wzrok od gazety, cały czas się uśmiechając. - To świetny pomysł. Na skrzyżowaniu obok otworzyli nową restaurację. Możemy tam zajść. Słyszałem, że są fenomenalni.
Matt kiwa głową i przenosi całą swoją uwagę na syna, który podnosi się, nie odnosząc nawet po sobie miski do zmywarki. - Ashton? - Matt ciągnie, zanim Ashton zdążył sięgnąć po plecak i uciec jak najszybciej do szkoły.
Chłopak zakłada na jedno ramię plecak, nie zerkając nawet na ojca i śniadanie, które ten mu przygotował. - Zjem z znajomymi - burczy pod nosem, po czym znika w przedpokoju. Po chwili trzaska drzwiami i już go nie ma.
Matt wzdycha ciężko. Zupełnie zapomina o tostach i wygląda ze smutkiem w oczach przez okno, by zobaczyć śpieszącego się na autobus syna. Odwraca się, gdy ten znika gdzieś za zakrętem i spogląda na Dallona, który z współczuciem wymalowanym na twarzy posyła mu ten sam, lekki uśmiech.
Brunet nie ma sił na to, by go odwzajemnić. Jest zbyt zmęczony udawaniem, że wszystko jest w porządku. Nie wie, co zrobił nie tak, że zasłużył sobie na takie traktowanie ze strony syna. Ashton dostrzegalnie się go brzydzi. Czasem nawet Mattowi wydaje się, że Ash zasadniczo boi się tego, czym jest jego własny ojciec. Czy naprawdę chodziło mu tylko i wyłącznie o to, że miał ojca homoseksualistę? Może Matt nie jest typowym ojcem, ale stara się zapewnić swojemu dziecku wszystko, co najlepsze. Stara się być najlepszym rodzicem, jakim tylko może być. Ale to czasami nie starcza.
Tosty powoli robią się czarne. W kuchni czuć zapach spalenizny.
Matt Irwin powoli ma dość.
¥
co ja robię z swoim życiem
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top