Mały błąd
Stał naprzeciwko mnie, a ja, nie mogłam się ruszyć, byłam przerażona. Jego oczy hipnotyzowały. Podszedł powoli do mnie i dotknął dłonią skóry na policzku. Czułam każdy niuans wibracji, które znałam już ze swoich snów. Moje usta zadrżały, zadrżało moje ciało. Czułam wewnętrzną rozkosz... tak, rozkosz, bo inaczej nie mogłam nazwać tej euforii, i stres.
- "Pozwól mi..." - na te słowa zamarłam.
Teraz byłam pewna, że to on. Hoseok był w moich snach.
Wstrzymałam oddech, gdy się zbliżył. Dzieliło nas tylko kilka centymetrów. Zamknęłam oczy a on... musnął mnie delikatnie ustami.
Westchnęłam. Lecz gdy otworzyłam oczy, jego już nie było. Pozostały tylko wibracje.
- "Zacznijmy od nowa" - głos w mojej głowie.
Szczerze mówiąc, to byłam zdezorientowana. Przecież to nierealne. Kim on jest? Kim oni w ogóle są?
Musiałam wyjść, chociaż na chwilę. To wszystko wydawało się conajmniej dziwaczne. Skierowałam swoje kroki ku drzwiom.
- "Poczekaj" - usłyszałam za sobą ochroniarza. - "Samemu nie możesz. Pójdę z tobą"
Zgodziłam się. Zresztą wyjścia i tak nie miałam. Popołudnie spędziłam dość ciekawie, chodząc z "moim przewodnikiem". Seul jest piękny.
Gdy wróciliśmy do dormu, ochroniarz dostał ochrzan, że wyszliśmy bez słowa. Co prawda wydzwaniali do nas, ale ja nie wzięłam telefonu, a mój towarzysz wyciszył dzwonki.
Poszłam do siebie z zamiarem nie wychodzenia ani na krok. Po prostu mi było głupio, że przez moją głupotę ucierpiał niewinny. Gdy zamknęłam drzwi, ktoś nagle mnie złapał za nadgarstki i odwróciwszy do siebie, zatknął moje usta swoimi. Jedynie pisnęłam. Gdy poczułam znajome wibracje, w moim ciele rozeszła się gorąca lawa podniecenia. Po chwili odsunął się ode mnie, patrząc prosto w oczy.
- "Dlaczego wyszłaś? Jeszcze z nim" - tego było za wiele.
Odepchnęłam go od siebie i znowu oberwał z liścia.
- "Wyjdź!" - krzyknęłam
Wyszedł nie patrząc na mnie. Wiedziałam jedno, nie wróżyło to nic dobrego.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top