Koniec?

Po zajściu miałam wrażenie, że coś mnie obserwuje. Nawet wydawało mi się, że słyszę jakieś szepty. Hoseok też chodził jak struty, jednak zawsze był obok mnie. Wtulał się we mnie, szeptał jak bardzo mnie potrzebuje.

Postanowiłam przenieść się całkiem do jego pokoju.

Wieczorem kiedy się kładliśmy do łóżka, poczułam dziwny ból w klatce piersiowej. Zignorowałam po chwili. Wtuliłam się w jego ramiona a on delikatnie głaskał mnie po włosach.

- "Zatem pozwalasz?" - zapytał z nadzieją w oczach.

Skinęłam głową i zamknęłam oczy, czując jego usta na swoich. Jego dłonie zaczęły błądzić po mojej talii. Gdy zaatakował moją szyję... jęknęłam. Odsunął się ode mnie lekko i uśmiechnął.

- "Gotowa?"

Rozsunął moje uda kolanem, jednocześnie całując moje obojczyki. Jednym ruchem zerwał ze mnie podkoszulek i obniżając moje piersi, zassał się na jednym z sutków.

- "Hoseokahh" - jęknęłam

- "Taak kochanie, to ja."

Po chwili zostałam w samych majteczkach. Jego usta przywarły do materiału, dając niesamowite doznania. Palce wsunęły się pod materiał...

- "Jesteś taka mokra, i taka... moja"

Nagle usłyszałam huk. Do pokoju wtargnął Min Yoongi. Miał obłęd w oczach i nóż w dłoniach.

- "Już czas! Czas przeznaczenia... Martwa ona... Martwy on... Dopuścili się katharsis!"

Poczułam ból i smak krwi. Szaleniec wbijał nóż raz za razem. Widziałam jak rani Hobiego i dosłownie rozdziera skórę.

Krzyczałam... niemym krzykiem. Moje siły opadły. Ostatnim zapamiętanym obrazem, były puste oczy Hoseoka. Potem ciemność... nicość...

Koniec?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top