rozdział | 4
Pierwszy dzień października był ciepły, a przebijające się przez chmury słońce miało zaraz zaszczycić swoimi przyjemnymi promieniami siedzących na dworze uczniów. Wśród tych radosnych rozmów młodych ludzi, Izuku szedł chwiejnym krokiem, wzdłuż dziedzińca szkolnego. Od razu zwrócił na siebie uwagę swoją ponurą miną.
Koniec ostatniego tygodnia września był dla niego prawdziwą mordęgą. Został wezwany do dyrektora, który oznajmił mu, że jest rozczarowany jego postawą oraz wymaga od niego znacznej poprawy jeśli chodzi o spełnianie obowiązków nauczycielskich. Z racji tego, że zielonowłosy był nowym nabytkiem U.A. dostał on jedynie ostrzeżenie.
Nie zmienia to faktu iż Midoriya źle, a nawet bardzo źle, znosił sytuacje tego typu. Poczucie winy tudzież obwinianie siebie za taki, a nie inny rozwój sytuacji, wyniszczało go od środka. Nienawidził zawodzić innych, co zdarzało mu się bardzo często i teoretycznie powinien się do tego przyzwyczaić.
Z wzrokiem utkwionym w ziemię próbował powstrzymać łzy. Był zły na samego siebie, że dopiero przyszedł do pracy i już ma ochotę z niej uciec. Wiedział, że dla dobra zarówno własnego jak i innych powinien zmienić zawód. Jednak z tyłu głowy wciąż paliła się iskierka jego dawnych ambicji, które pomogły mu przetrwać szkołę średnią oraz studia. Lubił to, co robi i nie chciał, aby jego problemy psychiczne uniemożliwiły mu pracę nauczyciela. W końcu wszystko inne w jego życiu legło w gruzach.
Mężczyzna musiał usiąść na ławce z powodu wyjątkowo silnej migreny. Od razu złapał się za głowę, kątem oka zauważając pierwszoklasistki, które na jego widok od razu wstały z miejsca. Takie zachowanie nie zdziwiło go. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego jak wygląda. Miał na sobie pogniecioną koszulę, jego włosy były nieuczesane, a twarz zdobił dwudniowy zarost.
Westchnął ciężko starając się powstrzymać mdłości. W jednym momencie zaczął przeklinać sam siebie za sięgnięcie po alkohol ostatniej nocy. Wypił dużo w efekcie czego z samego rana dręczył go okropny kac.
Mlasnął kilka razy czując w ustach mdły smak wódki, którego nienawidził bardziej od smaku tytoniu. Nie wiedzieć czemu wciąż sięgał po używki, od których robiło mu się niedobrze. Za każdym razem, gdy uświadamiał to sobie, chciało mu się śmiać nie ukrywając się z faktem, że było to żałosne.
I że on sam był żałosny.
⁑
Katsuki szedł przyspieszonym krokiem przez szkolny korytarz mając wzrok wlepiony w ekran telefonu. Już pięć minut minęło od rozpoczęcia lekcji, a on wciąż znajdował się na drugim końcu szkoły. Nie przejmował się konsekwencjami z racji tego, że w tej chwili miał japoński, a niezdarny nauczyciel tego przedmiotu ostatnio prawie wcale nie interesował się uczniami.
Mężczyzna był bardziej przygnębiony niż na początku roku szkolnego, co bardzo zaniepokoiło młodzież. Było to tak bardzo widoczne, że czerwonooki, kilka dni temu, przestudiował sporo artykułów na temat obniżonego nastroju, jednak nie potrafił niczego dopasować do Izuku. Nie interesował się psychologią, więc tym bardziej nie znał kryteriów diagnostycznych chociażby depresji.
Bakugo był z tego powodu wyjątkowo poirytowany. Midoriya ignorował każdą jego zaczepkę w trakcie jak i po lekcjach. Na dodatek definitywnie go unikał. Tydzień temu blondyn pomachał w jego stronę, aby go zaczepić, a ten od razu się odwrócił udając, że go nie zna.
Bycie ignorowanym na początku go denerwowało, ale po pewnym czasie stwierdził, że czerpie z tego większą satysfakcję niż z dokuczania mu. Oczywiście nadal nie podobał mu się fakt iż od tamtej rozmowy, na tyłach szkoły, nie przeprowadzili ze sobą konkretnej konwersacji. Mimo wszystko stanowczy ton głosu Izuku, który był doprawiony nutką wściekłości, był bodźcem przyjemnym dla blondyna.
Fakt ten sprawił, że jeszcze trudniej było mu tak po prostu o nim zapomnieć lub odpuścić sobie. Na dodatek wydawał się mu być wyjątkowo bezbronny i kruchy, a to działało momentami na nastolatek jak kopnięcie prądem.
Mimo iż przeprowadził z nauczycielem stosunkowo mało rozmów, odczuł wrażenie, że między nimi jest coś specyficznego. Doskonale pamiętał ekspresję twarzy Izuku podczas jednej z ich konwersacji. W jego oczach dało się dostrzec błysk ulgi, czy nawet radości. Blond włosy zaczął podejrzewać, że jest jedyną osobą, z którą Midoriya mógł porozmawiać na luźny temat. Przekonanie to dawało mu pewien zastrzyk motywacji.
Odgłos jego kroków odbijał się od ścian pustego korytarza. Jego palce nerwowo wystukiwały na klawiaturze dobrze mu znane imię i nazwisko.
Izuku Midoriya.
Na poprzedniej lekcji Kirishima podsunął mu pomysł sprawdzenia zielonowłosego w internecie. Bakugo przejrzał kilkukrotnie każde możliwe social media, jakie było mu znane. W żadnym z nich nie było wzmianki o jego nauczycielu, co było podejrzane. Rozczarowanie szybko minęło, a zamiast tego pojawiła się dziwna niepewność. Japonia rozwinęła się na tyle, że nawet seniorzy posiadali własne konta na przeróżnych aplikacjach. Możliwe było też to, że mógł podać fałszywe dane, jednak to byłoby głupie.
Nastolatek warknął pod nosem chowając urządzenie do kieszeni. Zwolnił nieco zbliżając się do drzwi klasy. Wchodząc do sali powitała go niezręczna cisza. Katsuki omiótł rówieśników wzrokiem, następnie zerkając na Izuku. Siedział on przed komputerem wpatrując się w monitor zmęczonym wzrokiem.
Nastolatek zaczął iść w kierunku swojego miejsca, ale nagle poczuł na sobie czyiś przeszywający wzrok.
— Może byś przeprosił za spóźnienie? — zapytał nauczyciel zdenerwowanym głosem.
Między uczniami od razu zaczęły się ciche szepty, w efekcie czego powstał szum. Czerwonooki wpatrywał się przez krótką chwilę w zamglone oczy mężczyzny. Nie mógł ukryć faktu, że był zszokowany jego nagłą odwagą. Przez ten miesiąc zdążył zaobserwować, że Midoriya był spokojnym typem osoby, która wolała nie odzywać się bez większej konieczności.
— Ugh…? — wydukał nie mogąc oderwać wzroku od surowego spojrzenia zielonowłosego. — Przepraszam za spóźnienie.
— Siadaj.
Blondyn od razu to zrobił. Po wyjęciu zeszytu zaczął zastanawiać się, co właśnie zaszło. Potulny jak baranek Izuku zmienił się nagle w surowego faceta. Chłopak wiedział, że to tylko chwilowy stan, najprawdopodobniej spowodowany złym dniem, jednak nie mógł przestać zastanawiać się, co mogło nim tak bardzo zachwiać.
W tej chwili nauczyciel walczył z sennością. Jego powieki zaczęły powoli się zamykać tylko po to, aby mógł je ponownie otworzyć. Nagle sięgnął po tabletkę popijając ją dużą ilością wody.
Siedząc w pierwszej ławce, Katsuki był w stanie dojrzeć, a nawet wyczuć, że pan Midoriya miał ponownie kaca.
Najwyraźniej nie tylko on zdołał to zauważyć.
— Ktoś tu ostro zabalował. — wtrącił Denki chcąc nieco rozluźnić napiętą atmosferę panującą w klasie — Był pan na imprezie? — zapytał z szerokim uśmiechem.
— Proszę, zajmij się lekcją.
W jego głosie dało się usłyszeć, że był bardzo zirytowany. Jego zmarnowana mina mówiła sama za siebie.
Bakugo zmarszczył brwi przyglądając się każdemu ruchowi mężczyzny. Jego krwisto-czerwone tęczówki zdawały się wiercić w nim dziurę, aby przebić go na wylot.
— No dobra. — odparł cicho Denki od razu się przy tym płosząc. — Przepraszam.
Na biurku nauczyciela zawibrował nagle telefon. Midoriya z lekkim zdziwieniem zerknął na otrzymane powiadomienie, które okazało się być wiadomością.
— Wasz wychowawca poprosił mnie żebym pozwolił wam wyjść w tej chwili. Napisał, że macie jakiś egzamin praktyczny i czeka na was w łączniku — odparł, a zaraz potem w klasie rozległ się hałaś.
Wszyscy zaczęli się pakować głośno przy tym rozmawiając. Bakugo czekał cierpliwie aż ludzie wyjdą z klasy. Skrzyżował ręce na piersi rozsiadając się wygodniej na krześle. Zauważył, że Izuku łapie się nagle za głowę, a zaraz potem przeciera intensywnie swoje oczy.
Klasa opustoszała, co było dla blondyna sygnałem do wstania. Jednak zamiast wyjść na korytarz on postanowił postać w ciszy przed drzwiami.
— Idź do reszty — usłyszał chrypliwy głos nauczyciela, który zaraz potem odchrząknął.
— Ryczysz — stwierdził widząc u mężczyzny opuchnięte powieki i zaczerwienione oczy.
— Naprawdę? Dziękuję, że mnie oświeciłeś, a teraz proszę, wyjdź z klasy.
Katsuki prychnął głośno pod nosem wzruszając przy tym ramionami.
— Bakugo, na co czekasz? — usłyszał nowy głos należący do Aizawy, który uchylił drzwi klasy. Spojrzał on na Izuku, który od razu odwrócił wzrok. — Inni poszli się już przebierać. Nie ociągaj się, nie mam całego dnia.
Bakugo ostatni raz rzucił okiem na Midoriye, który przecierał nos palcem wskazującym. Bez słowa wyszedł z sali, od razu podążając za czarnowłosym.
— Oi, sensei, mogę numer do tego nauczyciela? — zagadnął dorównując kroku mężczyźnie. — Mam do niego pilną sprawę odnośnie pracy pisemnej, ale nie zdążyłem go zapytać… a mam sporo pytań.
— Trzymaj się z dala od niego.
Nastolatek zamrugał parę razy nie spodziewając się takiej odpowiedzi. Wyraz twarzy Aizawy był poważny, czego nie należało lekceważyć.
— Ha? Niby czemu?
— Bo tak mówię. Choć raz postaraj się nie wpakować w kłopoty.
Katsuki mruknął niewyraźnie w odpowiedzi. Spojrzał na podłogę głęboko zastanawiając się nad słowami wychowawcy.
Mimo ostrzeżenia, poczuł, że bez względu na wszystko musi dowiedzieć się czegoś więcej na temat Midoriyi.
⁑
Zielonowłosy mężczyzna trzasnął drzwiami wychodząc z samochodu. Mimo upływu kilku dni, wciąż nie był w stanie pozbierać swoich myśli po nieprzyjemnej rozmowie zarówno z dyrektorem, jak i z Katsukim. Miał wrażenie, że od tamtego momentu każdy patrzy na niego w inny sposób. Nie wiedząc czemu, Izuku odczuwał, większą niż zwykle, presję w pokoju nauczycielskim. Wychowawca klasy trzeciej A zawzięcie się na niego uwziął, a Midoriya pragnął jedynie świętego spokoju.
— To tylko cztery lekcje — próbował siebie pocieszyć idąc przez szkolny parking. — Będzie dobrze.
Poprawił swoje włosy i wygładził ubranie upewniając się, że wygląda jak normalny człowiek. Przez chwilę poczuł dziwny napływ energii, jednak uczucie to zniknęło wraz z postawieniem nogi na szkolnym dziedzińcu. Kilka spojrzeń uczniów zawiesiło się na nim zupełnie jakby oceniali go z góry na dół.
Zielonowłosy nienawidził takich sytuacji. Za każdym razem zastanawiał się dlaczego inni ludzie patrzą na niego w taki sposób. Wyglądał niechlujnie? A może dostrzegają, że jest z nim coś nie tak?
Stawiał kolejne kroki drżącymi już nogami. Jakimś cudem udało mu się dostać do budynku. Zostało mu jedynie dotarcie do sali, w której lekcje miała ta nieznośna klasa trzecia A. To nie było tak, że sprawiali oni nauczycielowi kłopot. Izuku bardzo ich lubił, szczególnie za to, że byli cicho, gdy się ich o to prosiło. Jedynym problemem tej klasy był nie kto inny jak Bakugo.
Midoriya miał mieszane uczucia, co do niego. Nie czuł się komfortowo z tym, że chłopak wyjątkowo się nim interesował. Było to bardzo kłopotliwe, ponieważ nie znał jego zamiarów. Momentami obawiał się, że zgłosi go do dyrekcji w efekcie czego straci pracę. Jednak minął już ponad miesiąc, a blondyn wciąż tego nie zrobił.
W życiu młodego mężczyzny bywały ciężkie chwile, w których nie mógł sobie poradzić ze swoimi uczuciami odnośnie agresywnego nastolatka. Nie potrafił przestać zastanawiać się dlaczego to właśnie on – najpopularniejszy uczeń szkoły – zwrócił na niego uwagę. Katsuki był jedyną osobą, która wyrażała chęć przeprowadzenia z nim rozmowy. Za każdym razem, gdy o tym pomyślał, na jego policzki wkradał się dokuczliwy rumieniec. Izuku cenił takie drobne gesty, jednak pozostawał szorstki wobec Bakugo. Nie mógł mu ot tak zaufać, mimo iż równocześnie bardzo tego pragnął.
Nim się obejrzał, siedział już za biurkiem. Uspokoił się nieco, czując się bardziej zrelaksowanym w klasie. Przyglądał się wchodzącym do sali uczniom, którzy wciąż cicho ze sobą rozmawiali. Niektórzy witali się z nim, na co Izuku z uśmiechem starał się odpowiadać.
— Oi! — usłyszał nagle po swojej prawej stronie.
Mężczyzna podskoczył na krześle nie będąc przygotowanym na tak głośny ton głosu. Odwrócił się, szybko spoglądając na swojego rozmówcę. Wydukał coś niezrozumiałego pod nosem widząc krwisto-czerwone tęczówki, które intensywnie się w niego wpatrywały. Sama bliskość Katsukiego dziwnie na niego podziała.
— Yhm… um… tak? — zapytał po dłuższej chwili Midoriya. Zaczął panikować widząc dziwny wyraz twarzy nastolatka. — Jaką masz sprawę? — zapytał zawieszając wzrok na stosie papierów.
— Mam problem z zadaniem domowym, może mi sensei je wytłumaczyć?
Nauczyciel zamrugał kilka razy nie wiedząc, co odpowiedzieć. Spojrzał na jasnowłosego nie ukrywając przy tym zdziwienia. Na twarzy miał wypisaną śmiertelną powagę. Izuku nie był pewny czy za tą prośbą kryje się coś więcej, czy może faktycznie ma on problem z rozwiązaniem zadania.
— Pewnie, Bakugo-kun — odparł wreszcie. — Podejdź do mnie po lekcji.
Blondyn ruszył w stronę swojej ławki. Midoriya odprowadził go wzrokiem, nie wiedząc czego się spodziewać po czterdziestu pięciu minutach, które minęły w oka mgnieniu.
Po dzwonku usiadł za biurkiem. Napił się zimnej już kawy nie mając pod ręką niczego innego, co ukoiłoby jego zdarte gardło. Dawno nie mówił przez całą lekcję, do czego jego struny głosowe nie były przyzwyczajone.
Wziął parę łyków obserwując uczniów wychodzących na przerwę. Nagle przypomniał sobie o Katsukim, który wciąż siedział w swojej ławce z dosyć agresywnym wyrazem twarzy.
Izuku westchnął następnie wstając z miejsca. Podszedł do drzwi i je zamknął, aby szum z korytarza nie przeszkadzał w rozmowie.
— Z czym masz prob-
— Z niczym. Co ty odpierdalasz? — zapytał z oburzeniem blondyn.
Wstał on z miejsca, a jego wzrok badawczo obserwował ruchy Midoriyi. Piegowaty mężczyzna podszedł do biurka opierając się o nie.
— O co ci znowu chodzi? — zapytał znudzonym głosem Izuku. Mógł się spodziewać, że zadanie domowe było jedynie pretekstem do zostania sam na sam.
— A jak myślisz?
Katsuki stanął przed nim zupełnie jakby chciał mu pokazać kto ma więcej siły. Piegowaty nie mógł pozbyć się tego nieprzyjemnego uczucia bycia otoczonym z każdej strony.
— Nie muszę się przed tobą tłumaczyć — wzruszył jedynie ramionami.
Zielonowłosy ominął Katsukiego. Usiadł za biurkiem, a palce splótł ze sobą. Wnioskując po wzroku swojego ucznia, mógł się domyślić, że chodzi mu o problemy, z którymi od dłuższego czasu Izuku się boryka.
— Nie jestem ślepy — warknął Bakugo krzyżując ręce na piersi.
— Co nie zmienia faktu, że nie powinieneś wtykać nosa w nie swoje sprawy.
Czerwonooki uśmiechnął się słysząc złość w głosie nauczyciela. Spojrzał w okno nie przejmując się niezręczną ciszą między nimi. Przymrużył oczy zastanawiając się jak zachęcić Izuku do gadania. W końcu zbliżył się do biurka kładąc na nie swoje dłonie.
— Możesz ze mną o tym pogadać — powiedział z delikatnym uśmiechem.
— Myślisz, że będę rozmawiał o swoim życiu osobistym z małolatem, którego ledwo znam?
Słysząc to, na twarzy Bakugo pojawił się jeszcze szerszy uśmiech, któremu towarzyszył ciepły śmiech. Midoriya czuł zmieszanie, nie rozumiejąc reakcji nastolatka. Zmarszczył brwi widząc jak ten bierze krzesło następnie siadając obok niego.
— W takim razie musimy się poznać. Masz szczęście, że teraz jest długa przerwa — powiedział rozsiadając się wygodniej. — Jestem cały twój — dodał po chwili sprawiając, że wyobraźnia nauczyciela zaczęła schodzić na bardzo złą drogę.
— Odczep się ode mnie i zajmij się swoimi sprawami — warknął nie dopuszczając do siebie kosmatych myśli. Mężczyzna wziął stos sprawdzianów następnie wpychając je do swojej skórzanej teczki. Blondyn wciąż nie odchodził, co trochę go zdenerwowało. — Nie rozumiesz, co się do ciebie mówi?
— Mmm, sorry, nie słuchałem — ziewnął non stop mu się przyglądając.
— Odpierdol się z łaski swojej.
Po powiedzeniu tego, Katsuki od razu się ożywił. Dźwięk brzydkiego słowa wychodzącego z ust Izuku był z całą pewnością czymś niespotykanym. W dodatku sposób, w jaki zaakcentował przekleństwo był pociągający. Jednoczesne nie mógł się nie uśmiechnął słysząc tą niepewność w jego głowie.
— Założę się, że nie masz przyjaciół. Nie cieszysz się, że znalazła się osoba, która chce z tobą spędzić miło czas?
Mimo bycia spokojną osobą, Midoriya nie mógł znieść burzy, która szalała w jego nerwach. Od razu zapomniał o wszelkich zahamowaniach i wstał pewnie z miejsca. Kierował nim gniew, którego sam nie rozumiał. Ktoś po raz pierwszy się nim zainteresował, a on, zamiast na spokojnie porozmawiać, stanął w płomieniach.
— Posłuchaj mnie uważnie, bo nie będę się powtarzał. Nie wiem, czy przyszedłeś tu żeby się ze mnie nabijać, czy twoje życie jest aż tak nudne, że zaczepiasz starszych od siebie facetów. Proszę cię tylko o to żebyś dał mi święty spokój. Nie potrzebuję twojej pomocy — powiedział patrząc na niego z góry.
— Jak nie mojej to czyjej? Zachowujesz się jak dziecko.
— Ah, tak? — wtrącił od razu z oburzeniem.
Katsuki wstał powoli z miejsca. Poczuł, że powinien rozmawiać z Izuku twarzą w twarz. Gdy już się z nim zrównał, nie mógł odkleić wzroku od jego czerwonych ze złości policzków, które zdobiły urocze piegi.
— Tak. Zlałeś się parę dni temu i na dodatek przylazłeś do szkoły. Jesteś idiotą, wiesz?
Midoriya rozluźnił napięte mięśnie starając się uspokoić. Poirytowanie wciąż w nim szalało, jednak teraz odnalazł odrobinę kontroli nad swoimi słowami.
— Ingerowanie w sprawy nauczycieli nie jest obowiązkiem ucznia, więc nie musisz się tym przejmować, chłopcze — powiedział w miarę spokojnym, lecz stanowczym tonem.
Blondyn zaczął się denerwować, tym samym nabrał ochoty na droczenie się z wściekłym okularnikiem. Jego emocje były na etapie, gdzie mógł jeszcze nad nimi choć trochę zapanować.
— Wkurwiasz mnie — rzucił w końcu wpatrując się w nauczyciela.
— Zważaj na słownictwo przy dorosłych, dobrze?
Katsuki miał ochotę w coś walnąć. Nie chciał jednak pokazać, jak bardzo jest nerwowy z natury. Zarzucił wściekle plecak na ramię równocześnie piorunując mężczyznę wzrokiem. Na usta cisnęły mu się tysiące obelg, którymi mógł skrzywdzić Izuku. W ostateczności powstrzymał się, ponieważ stwierdził, że jego psychika nie wytrzymałaby takiej krytyki.
— Wiesz co? — odezwał się zbliżając swoją twarz bliżej twarzy Midoriyi. — Chuj ci w dupe.
— Z chęcią.
Starszy mężczyzna od razu pożałował swoich słów. Przełknął ciężko ślinę czując jak po jego skórze spływa kropla potu. W przeciągu sekundy jego ciało zrobiło się gorące od zażenowania. Czuł niewyobrażalny wstyd. Na dodatek widząc zszokowane oczy swojego ucznia, odniósł wrażenie, że wpakował się w poważne tarapaty.
Katsuki położył dłoń na brzegu biurka zdając sobie sprawę z tego, że znajduje się ona wyjątkowo blisko biodra Izuku. Całe jego ciało drżało z podekscytowania, jednak nie znał powodu takiej dziwnej reakcji. Zawsze uwielbiał dręczyć innych, a widząc, że to krępuje Izuku, miał ochotę wprowadzić go w jeszcze większe zakłopotanie.
Napięcie między nimi narastało. Midoriya próbował coś powiedzieć. Nawet otworzył usta, jednak słowa utknęły mu w gardle.
W momencie, w którym Katsuki się uśmiechnął, Izuku nie mógł dłużej tego znosić. Od razu się odsunął zakrywając przy tym usta dłonią. Czuł, że jest zaczerwieniony przez co znowu poczuł się na przegranej pozycji.
— Ja… przepraszam. Poniosło mnie — wydukał łapiąc się za głowę. — Lepiej będzie jak już wyjdziesz.
— Zaczęło robić się ciekawie — mruknął pod nosem blondyn odchodząc od mężczyzny.
— Bakugo-kun… — zaczął widząc, że chłopak stoi już przy drzwiach. — Nie wiem czy zauważyłeś, ale jestem nauczycielem, a ty moim uczniem. Nie wiem też po co to wszystko robisz, ale proszę cię, przestań.
— Bohater nigdy się nie poddaje — odparł. Na usta wkradł się mały uśmiech, który długo nie zawitał na jego twarzy. — Na razie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top