rozdział | 22

Katsuki nie sądził, że kiedykolwiek poczuje takie szczęście. Jego umysł był całkowicie wyciszony, a zmysły dotyku oraz wzroku skupione były na osobie leżącej obok niego. Przyglądał się łagodnej, spokojnej twarzy zielonowłosego, jednocześnie sunąc palcami po udzie mężczyzny. Noga Izuku była zarzucona na jego własną, plącząc się dalej. Ubrani byli w cienkie, wygodne dresy, które idealnie nadawały się do wspólnego leżakowania. Bakugo miał okazję przyjrzeć się z bliska skupionej twarzy swojego chłopaka. Na piegowatym nosie tkwiły okulary, które dodawały powagi, ale również dziwnego rodzaju uroku.

Midoriya przewrócił kolejną stronę książki. Kartek było coraz mniej. Katsuki pomyślał sobie, że chciałby tak patrzeć na niego jeszcze przez następnych sto stron. 

Dłoń blondyna zatrzymała się i powędrowała gdzie indziej, a mianowicie na brzuch Izuku, który tylko się uśmiechnął. Bawił się, wspinając się palcami coraz wyżej. Mostek, pierś, szyja, a w końcu policzek. Nastolatek dotknął miękkich ust nauczyciela. Sunął palcami po skórze w zmysłowy, ale i bardzo delikatny sposób. Skutecznie rozproszył uwagę okularnika.

— Dlaczego mi przeszkadzasz? — burknął, rzucając mu wrogie spojrzenie. Wiedząc, że nie dane mu będzie przeczytać ostatnich stron rozdziału, zamknął książkę. Osiemnastolatek nie odpowiedział. Podniósł się na łokciach i złapał za książkę, którą rzucił na sąsiednią poduszkę. Łóżko zaskrzypiało, gdy młodzieniec usiadł okrakiem na ciele starszego. — Co ty znowu wyrabiasz... — wymamrotał już zaczerwieniony po uszy. 

— Nie mogłem już dłużej wytrzymać. — Pochwycił za delikatne dłonie Midoriyi, które szybko zostały przyciśnięte do materaca. Patrząc swoimi czerwonymi ślepiami na ofiarę znajdującą się pod nim, splótł ich palce razem. — Nie opieraj się. — Ścisnął mocno za jego dłonie, tym samym zmniejszając dzielący usta dystans. Był coraz bliżej i bliżej rozchylonych w zaskoczeniu warg. Zatrzymał się w chwili zetknięcia się z czubkiem nosa drugiego. Bakugo zamknął oczy. Wciąż wisiał złośliwie nad ustami Izuku, drocząc się z nim. 

— Kacchan... — Midoriya szepnął niepewnie wprost w usta blondyna — po – pocałuj mnie? 

Uczeń zmarszczył brwi, jednak już po chwili na jego ustach zatańczył szatański uśmiech. Nieśmiały głosik jego nauczyciela wywołał dokuczliwe podniecenie, które zaraz będzie musiało zostać zaspokojone. Młodszy odsunął się nieznacznie. Musiał przyjrzeć się raz jeszcze tym różowawym usteczkom, które tak bosko się całowało. 

 — Izu — wymruczał niewyraźnie pod nosem. Nie wytrzymał długo, bo już po chwili, zawisnął wtórnie nad nimi, muskając delikatną skórę. Chcąc go jeszcze chwilkę podręczyć, przerwał pieszczotę, której piegowaty zaczął ulegać. Przeniósł się na szyję, gdzie od razu złożył parę mokrych pocałunków. W okolicach obojczyka ssał skórę do czerwoności, nie wahając się zostawiać po sobie śladów. Izuku zaczął się wiercić, a jego twarz przybrała rumieńców na skutek nieprzyzwoitych pomruków, które zaczął wydawać. Katsuki szybko  poczuł jego podniecenie. — Zróbmy to. 

— A – ale rano kochaliśmy się tak dużo razy — wymamrotał nieśmiało.

— Ten będzie ostatni. — Puścił ręce Izuku, aby móc w końcu dotknąć jego ciała. Ciepłe dłonie Bakugo wpełzły pod sweter okularnika. Skóra, pod opuszkami palców blondyna, rozkosznie drżała. Mężczyzna pod nim zaczął dygotać pod wpływem przyjemnych dotyków. — Skarbie — Katsuki zaczął drażnić klatkę piersiową starszego, który jęknął w odpowiedzi — gdy ujeżdżałeś mnie — mówił półszeptem, bawiąc się sutkami — to było tak cholernie seksowne. Chcę to zobaczyć jeszcze raz. 

— Ah, Kaccha-  

Izuku wydał z siebie serię westchnięć, które od razu zostały stłumione przez pocałunek. Jęczał niekontrolowanie, prosto w usta młodszego. Ten wiedział jak bardzo jego chłopak jest wrażliwy w tamtych rejonach, dlatego ani myślał o zaprzestaniu. 

— Kurwa, jak ja cię kocham — wyszeptał między pocałunkami. Nie był w stanie zliczyć ile razy wyznał mu swoje uczucia w ciągu ostatnich dwudziestu czterech godzin. To było tak cholernie głupie, ale będąc przy facecie, którego kocha, te słowa same cisnęły się na usta. Bakugo przyssał się do dolnej wargi piegowatego, co chwila namiętnie ją przygryzając. Jedna z dłoni zdążyła wślizgnąć się do spodni Izuku, który zaczął się niespokojnie wiercić. — Jesteś taki niewyżyty… 

  — To przez ciebie... — Izuku udało się przeciwstawić przyjemności. Stanowczo odmówił dalszym pocałunkom, przez co blondyn zatrzymał się. Spojrzał na okularnika, wyczekując na jego ruch. Zaczął się zastanawiać, czy w jakiś sposób nie skrzywdził partnera. Stracił czujność, co drugi od razu wykorzystał. Cwany uśmiech go zdradził, jednak zdążył powalić tego silniejszego na łóżko. Zielonowłosy usiadł na nim pewnie, ucałował go kilka razy w usta i policzek aż w końcu zbliżył się wargami do ucha. Ciepły oddech Izuku wywołał na skórze Katsukiego gęsią skórkę. Wraz z każdym wdechem i wydechem, jego serce zaczęło bić szybciej. — Przez ciebie czuję się jak napalony nastolatek — wyszeptał erotycznie. — Teraz musisz coś z tym zrobić, Kacchan. 

Młodszy przełknął nerwowo ślinę. Izuku zaraz to zrobi. Zaraz rzuci się na niego i pokaże, na co go stać. 

— Zrób ze mną, co zechcesz. 

Nastolatek miał okazję ścisnąć za tyłek swojego faceta. Nie dane mu było nacieszyć się tym długo, ponieważ Midoriya odsunął się od niego. Na jego twarzy widniał nieśmiały uśmiech, w momencie, gdy chwycił za koszulkę drugiego. Nie miał na celu zdjąć jej całkowicie. Chciał ją jedynie podwinąć na tyle, aby mieć przed sobą umięśniony tors chłopaka. Uniósł ją powoli, do wysokości mostka. Przejechał dłonią po twardych piersiach, zahaczając o sutki. Szczupłe palce zjechały niżej, badając dokładnie każdy skrawek ciała Bakugo. Izuku nie śpieszył się. Bawił się powoli, rysując opuszkami palców po mięśniach, czy łaskocząc ukochanego. Gdy to zdążyło mu się znudzić, dodał do zabawy swoje usta. Sądząc na skórze pocałunki, zacisnął rękę na kroczu blondyna. Katsuki zmarszczył brwi, gdy piegowaty w końcu obniżył nieco jego dresy. 

— A – ahm — wymsknęło się młodszemu, gdy jego chłopak zaczął dotykać go poprzez bieliznę. Jak na złość, poprzestał tylko na tym, mimo że wyczuł erekcję tłumioną w bokserkach — Izu, wyjmij go. Nie wytrzymam dłużej-

— Yuki?

— Co? — warknął Katsuki. Uniósł się nieco i dopiero teraz zauważył tą małą, białą bestię, która nie wiadomo kiedy, wskoczyła na łóżko. Łasiła się do jego faceta, bezczelnie domagając się pieszczot. — Wywal tego szczura za drzwi! 

Izuku odsunął się od osiemnastolatka, aby wziąć kotka na kolana. Zdawał się zapomnieć o tym co i z kim przed chwilą robił. 

— Nie chciałaś być sama? — powiedział łagodnym głosem. Yuki zaczęła głośno mruczeć, ocierając się pyszczkiem o dłoń swojego pana. — Jesteś taka urocza.

— Ej, a ja to co? — zawarczał blondyn. Szturchnął Izuku nogą, aby ten raczył sobie przypomnieć o jego obecności w tym pomieszczeniu. 

— Nie bądź zazdrosny, Kacchan. 

— Jak mam nie być zazdrosny skoro tarmosisz tego kocura zamiast zająć się mną? — Kotka miauknęła, po czym zeskoczyła na ziemię. — Zuku, słuchasz mnie w ogóle? 

— Mhm — mruknął, spoglądając na zegar. — Kurcze, już piętnasta. Pora na jedzonko, dlatego po mnie przyszłaś, prawda?

Katsuki nie mógł uwierzyć własnym oczom. Midoriya wstał z łóżka, jak gdyby nigdy nic. To go zdenerwowało.

— Gdzie leziesz?!

— Muszę nakarmić Yuki.

— Chyba sobie żartujesz! Przecież nie zdechnie z głodu! Poza tym, byliśmy w trakcie czegoś!

— Wrócimy do tego wieczorem, okej? 

— Wieczorem?! — Wraz z wykrzyknięciem tego słowa, Izuku zamknął za sobą drzwi. Katsuki usiadł, opuszczając jednocześnie koszulkę w dół. Wciąż czuł na skórze wargi mężczyzny, który zaledwie dwie minuty temu obcałowywał go z góry na dół. Ciepło okularnika powoli zaczęło ulatywać z jego ciała. Katsuki zatęsknił za nim, pomimo wkurwienia. Jak mógł go tak zostawić z tym cholernym namiotem w gaciach? Czy on nie miał serca? — Wszystko przez tego kocura — syknął przez zaciśnięte zęby. —Pierdolony kot, jeszcze mnie popamięta. 

Chłopak przeczesał palcami swoje blond włosy, aby je poprawić. W końcu udało mu się wyjść z sypialni. Długo tam przesiedział z nadzieją, że Izuku jeszcze wróci. Niestety, tak się nie stało, więc musiał wziąć sprawy w swoje ręce. 

Jego nauczyciel robił coś w kuchni. Na sam ten widok, Katsuki poczuł niepokój. Nie ufał mu w kwestii gotowania, chociaż ostatnio Izuku bardzo się starał, aby poprawić swoje umiejętności. Podszedł do piegowatego, który od razu zauważył, że się zbliża. Odwrócił się w jego stronę z przesłodkim uśmiechem na twarzy. Młodszy nie mógł nic poradzić na to, że serce zabiło mu szybciej, a na buzi poczuł gorąc. Jego chłopak był prawdziwym aniołem. 

— Już zaczynałem się martwić, że obraziłeś się — powiedział z ulgą w głosie. Blondyn odwzajemnił uśmiech, ale nie odezwał się. Stanął za okularnikiem i spojrzał mu przez ramię, by zobaczyć co robi. Zmarszczył brwi, widząc, że po prostu obiera pomarańczę. 

— Daj kawałek.

— Otwórz buzię — zachichotał uroczo. Katsuki nie miał zamiaru protestować. Bardzo spodobał mu się ten pomysł, więc czym prędzej otworzył usta, aby starszy mógł go nakarmić. — Zdrzemnąłeś się? — zapytał wracając do krojenia pomarańczy na mniejsze kawałki. Czerwonooki położył dłonie na biodrach Izuku, a brodę oparł o jego bark. 

— Mh, nie — wymamrotał pod nosem. Obserwował przez chwilę jak mężczyzna wrzuca wszystko do jednej miski. — Musiałem sobie zwalić — wyszeptał złośliwie do ucha nauczyciela. 

Odsunął się od niego, nie chcąc mu dłużej przeszkadzać. Midoriya wbił dwie wykałaczki do owoców, po czym odwrócił się w stronę blondyna. 

— Jesteś zły — oznajmił. Po jego twarzy było widać, że powoli zaczęły ogarniać go wyrzuty sumienia. 

— Nie będę się obrażał z tak głupiego powodu — prychnął. — Ale to było bardzo brutalne z twojej strony. Zraniłeś moje uczucia. 

Okularnik postawił miseczkę z owocami na stoliku do kawy. Zrobiło się dziwnie cicho i niezręcznie, przez co wyższy pożałował swoich słów. Jak zwykle, niepotrzebnie otwierał gębę. Już chciał przepraszać, jednak, ku jego zdziwieniu, Izuku przytulił go. Otulił nastolatka z całych sił, wręcz wtulił się w jego ciało, przylegając jak najbliżej. Katsuki nie był w stanie się ruszyć. 

— Przepraszam… 

— Przecież nie mówię tego na poważnie, głuptasie — westchnął, głaszcząc go po plecach. — Daj mi buziaka i będzie w porządku. 

Midoriya szeroko się uśmiechnął, po czym dał swojej sympatii dużego całusa w usta. Stali przez chwilę wtuleni i zapatrzeni w siebie nawzajem, niczym dwaj zakochani w sobie po uszy idioci. 

— Muszę sprawdzić prace drugoklasistów — powiedział przepraszająco starszy. Odsunął się od partnera, a po chwili wahania, pogłaskał go czule po policzku. — Może też poucz się do szkoły. 

— Bardzo śmieszne. 

Izuku ruszył w stronę kanapy, na której następnie usiadł. Katsuki przyglądał się jak otwiera teczkę, z której wyjmuje stos papierów w różnych koszulkach. Młodszy oparł się o blat. Miał idealny widok na swojego chłopaka, który właśnie nieśmiało poprawił włosy. Najwyraźniej poczuł się obserwowany i nie mylił się, bo tak się składa, że Bakugo śledził każdy jego ruch. 

Piegowaty odchrząknął. Oparł się, mając już na kolanie twardą podstawkę i oczywiście prace do sprawdzenia. Kliknął długopisem kilka razy, wczytując się w treść. Blondyn wahał się pomiędzy opisaniem tego widoku jako uroczy czy może raczej seksowny. Z jednej strony, Izuku siedział sobie w za dużych dresach, poniekąd nie przypominając nauczyciela, a prędzej cholernie uroczego prymusa. Jednak, będąc świadomym, że ten niezdarny facet jest jego pierdolonym nauczycielem (który przy okazji zrobił mu ostatniej nocy laskę i to nie raz) wyobrażenia Katsukiego zeszły na inny tor. W końcu pan Midoriya miał założone te swoje słodkie okularki, które raz dodawały mu uroku, a w innych okolicznościach były przyczyną podniecenia młodszego. Dlatego teraz zastanawiał się, czy mając przed sobą obrazek zamyślonego nauczyciela, pragnie się na niego rzucić i zacałować, czy rzucić i wychędożyć.

— Możesz przestać się na mnie gapić?  Wiesz, że to mnie stresuje. 

Bakugo westchnął, ale nie miał zamiaru odpuścić. Usiadł zaraz obok okularnika, a ten od razu spiorunował go wzrokiem. Nagle starszy sięgnął po paczkę papierosów, która leżała na półce pod stolikiem. Zanim zdążył wyjąć fajkę, Kacchan skonfiskował opakowanie. 

— Mówiłem ci, żebyś przestał palić — powiedział z lekkim rozbawieniem w głosie. Zdenerwowana mina Izuku była bezcenna. 

— Mówi ten, który w pierwszym dniu podarował mi papierosa — odparł obrażonym tonem. 

Blondyn zaśmiał się cicho. Rzucił paczkę na stół, po czym skrzyżował ręce na piersi. 

— Pamiętasz to? — zapytał dociekliwie. 

— Oczywiście. Jak mógłbym zapomnieć?

— Hmm… — Bakugo oparł się łokciem o oparcie sofy. Dłonią delikatnie bawił się włosami z tyłu głowy swojego chłopaka. — Obserwowałeś mnie na przerwach, prawda? — zamruczał przyjemnie. — Wiedziałem, że przyglądasz mi się gdzieś w ukryciu. 

— Oj, nie przesadzaj — zachichotał, patrząc mu prosto w oczy. Ich twarze były dosyć blisko siebie. — Miałem lepsze rzeczy do roboty niż śledzenie ucznia, który w ciągu jednego dnia był w stanie obrazić mnie kilkanaście razy. 

— Próbowałem zwrócić twoją uwagę — odparł z ciepłym uśmiechem. Nie mógł się powstrzymać i ucałował go powoli w policzek, blisko kącika ust. 

— Mhm, flirtowanie na poziomie przedszkolaka. — Katsuki parsknął, słysząc takie podsumowanie jego zalotów. 

— Jak widzisz — zaczął, przy czym ujął dłonią brodę Izuku — jest całkiem skuteczne, skoro jesteś teraz caluteńki mój — powiedział wolno, a jego oczy powędrowały ku ustom drugiego. Przejechał kciukiem wzdłuż jego dolnej wargi, na co okularnik piekielnie się zarumienił. 

— Zawsze dostajesz to, czego chcesz, huh? 

— Najczęściej… A wiesz co jest w tym wszystkim najlepsze? — dodał, sunąc palcami po szyi ukochanego.

— Co? — zapytał nieśmiało, jednak delikatnie się uśmiechnął, a w jego oczach pojawił się błysk.  

— Jesteś moim chłopakiem — mówił, chwytając za jedną z dłoni Izuku — dlatego zrobię wszystko, żeby i twoje zachcianki zostały spełnione. 

Nauczyciel znowu cały się zawstydził. Właśnie walczył z głupkowatym uśmiechem, który próbował przejąć kontrolę nad jego wargami. Jeśli Kacchan dalej będzie mówił mu takie słodkie rzeczy, biedaczyna pęknie ze szczęścia. 

— Cóż… myślałem, że znowu powiesz coś związanego z seksem. — Piegowaty splótł ich palce razem. — Ale twoje słowa miło mnie zaskoczyły. Jesteś słodki, Kacchan. 

— Wiesz — zaczął z podejrzanym uśmiechem — nie widzę problemu w zrobieniu tego jeszcze raz. — Nim drugi zdążył odpowiedzieć, blondyn dobrał się do jego szyi, całując ją w najwrażliwszych miejscach. Jeszcze chwila, a wszedłby na niego, ale Izuku szybko się opamiętał i tym razem nie dał się ponieść pokusom. 

— Nie licz na cokolwiek. Proszę, zajmij się czymś. Nie będę potrafił się skupić.

— Rozpraszam cię? 

To Izuku był tym, który go rozpraszał. Sam był sobie winny, wyglądając tak rozkosznie. Nawet teraz uroczo się zaśmiał, a dźwięk ten ściskał Bakugo za serce i to za każdym razem. 

— Oczywiście. 

— Dobra — westchnął, nieco zawiedziony takim obrotem spraw. Bez zbędnych ceregieli, wstał energicznie z miejsca. — Zrobię herbatę. 

Zrobił dwa, może trzy, kroki w stronę kuchni, ale nagle jakby stracił panowanie nad własnym ciałem. Nogi stały się wiotkie, a świat wokół zaczął wirować, czemu towarzyszyły nieprzyjemne duszności. Spanikował, to znowu się działo. Przed oczami pojawiły się mroczki, serce biło zdecydowanie zbyt szybko, zupełnie jakby planowało wystrzelić z klatki piersiowej. Próbował brać głębokie wdechy, ale nie potrafił się uspokoić. 

— Hej, co się dzieje? — Poczuł na barku dłoń Izuku. Od razu się o niego oparł, czując że zaraz upadnie. — Kacchan, co się dzieje?! 

— Zaraz... mi przejdzie — wydukał, wciąż próbując uregulować oddech. Przylgnął bliżej ciała mężczyzny. Nie da rady dłużej ustać, co starszy zauważył.

— Usiądź. — Pomógł mu bezpiecznie się usadowić. Katsuki od razu przyjął pozycję, która pozwoli mu szybciej dojść do siebie. Od czasu wypisania ze szpitala, takie sytuacje dość często mu się przytrafiały. — Oddychaj głęboko — Midoriya gładził go przez chwilę po plecach, cały czas obserwując chłopaka. — Otworzę okno.

— Już mi lepiej — odezwał się, aby zatrzymać go. 

— Przyniosę ci wody, okej?

— Nie idź — wymamrotał, łapiąc go za rękę. 

Izuku został z nim, dopóki temu całkowicie nie przeszło. Cały czas trzymał go za rękę, aby dodać mu otuchy. Niby to było zwykłe zasłabnięcie, ale pragnął zapewnić mu nieco komfortu. Przynajmniej to mógł zrobić. 

— Nie patrz na mnie takim wzrokiem — burknął nagle blondyn. Zerkał na nauczyciela, który przyglądał mu się ze zmartwieniem wypisanym na twarzy. — Jest w porządku, serio.

— Na pewno? — zapytał łagodnie. Przyłożył dłoń do czoła, które wciąż było nieco mokre od potu. — Wciąż jesteś blady. — Pogłaskał go czule po policzku. Katsuki wtulił się w ciepłą dłoń, która miło otulała jego twarz. 

— Nie martw się. 

— Jak mam się nie martwić, głuptasie? Wystraszyłem się… B – bałem się, że stanie ci się coś złego. — Głos zielonowłosego łamał się, wysuwając jak na tacy każdą jego emocje. Dopiero teraz odreagowywał na stres i strach, który ogarniał go parę minut temu. Osiemnastolatek przytulił go, widząc, że ten się rozkleja. Napędził mu niezłego stracha, co miał sobie za złe. Za nic w świecie nie chciałby martwić Izuku. 

— To nic takiego.

— Często ci się to zdarza?

 — Lekarz mówił, że mogę czuć się osłabiony w najbliższym czasie. 

Okularnik zamruczał pod nosem w ramach odpowiedzi. Mimo, że zdążył już ochłonąć, wciąż obawiał się puścić Kacchana ze swoich objęć. Widok tak osłabionego chłopaka był dla niego czymś nowym. Instynktownie chciał wpakować go do łóżka i opiekować się nim, jednak wiedział, że to byłaby znaczna przesada, a Katsuki nigdy nie zgodziłby się na coś takiego. 

— Musisz więcej odpoczywać — powiedział w stu procentach poważnie. Bakugo zgodził się z nim. Położył się wygodnie na kanapie i od razu pociągnął drugiego w swoją stronę. Midoriya leżał na nim niezgrabnie. Było tu zdecydowanie za mało miejsca, aby ich dwójka mogła się pomieścić. Jednak to nie zatrzymało nastolatka. Objął mocno Izuku, żeby przypadkiem nie spadł. — Mam prace do sprawdzenia — przypomniał.

— Później to zrobisz — zamruczał do jego ucha. 

— Chciałem mieć wolny wieczór — powiedział sam do siebie. Zdjął szybko okulary, aby móc położyć głowę na klatce piersiowej Kacchana. — Spędzić go miło z tobą. 

— Co masz na myśli, hm? — zapytał z dwuznacznym uśmiechem, który poszerzył się bardziej, gdy tylko Izuku wzniósł ku niemu wzrok.

— Na pewno nic zboczonego.

— Nie zapomnij, że jesteś mi coś winny, skarbie.

Starszy zarumienił się, doskonale wiedząc o co chodzi. Nie spodziewał się, że Katsuki wytoczy takie potężne działo. 

— Jesteś niemożliwy — burknął. Bakugo tylko się zaśmiał, ale nie poruszał dalej tego tematu. — Chciałem, żebyśmy gdzieś razem wyszli, ale nie jestem pewny co do tego.

— Dobry pomysł — odparł drugi, bawiąc się jego włosami. — Przejdźmy się gdzieś. Niedaleko stąd widziałem jakiś park. 

— Ah, racja, jest zaraz obok. 

— Możemy pójść wieczorem, a potem rozliczymy się w łóżku. 

Osiemnastolatek uśmiechnął się, widząc jak jego chłopak przewraca z irytacją oczami. Znowu się zdenerwował, a był to najsłodszy widok pod słońcem. 

— Ty tylko o jednym. 

— Takie są konsekwencje umawiania się z nastolatkiem, sensei. — Blondyn klepnął go w tyłek, co nie było najlepszym pomysłem. Piegowaty zmarszczył groźnie brwi, jednocześnie był bardzo zawstydzony tym krępującym komentarzem. Gdy młodszy zaczął się śmiać, Midoriya złapał za jego policzki i pociagnął za nie. — Au, ej! Przestań — powiedział w chwili, gdy udało mu się zabrać ręce z jego twarzy. — To bolało. 

— Bo to miało boleć — mruknął, znów kładąc głowę na piersi sympatii. — Wiesz, że nie lubię, gdy mówisz tak do mnie poza szkołą. 

— Wiem, wiem — westchnął. Powrócił do miziania jego miękkich włosów. — Nic nie poradzę na to, że uwielbiam się z tobą droczyć. 

Izuku podniósł się niechętnie. Wciąż siedząc na Kacchanie, założył okulary, a następnie spojrzał na smutny wzrok nastolatka. Blondyn chciał, żeby do niego wrócił, ale jak widać, jego próby nie okazały się być skuteczne, bo już po chwili starszy wstał na równe nogi. 

— Szybko to skończę — powiedział, zabierając ze sobą prace uczniów. — Odpocznij albo pooglądaj telewizję. 

— A ty gdzie uciekasz? 

— Na biurku będzie mi wygodniej — odparł. — Oh, Yuki. — Katsuki spojrzał wrogo na kota, który właśnie plątał się pod nogami Izuku. Zaczął się do niego łasić, mrucząc przy tym. — Idź do Kacchana.

— Nie chcę jej! 

Midoriya i tak położył kotkę na brzuchu Bakugo. Yuki trąciła nosem dłoń blondyna, na co ten zmarszczył brwi. 

— Widzisz, polubiła cię — powiedział z uśmiechem. Kotka szybko rozgościła się na brzuchu chłopaka. Położyła się na nim, wbijając pazurki w jego koszulkę. — Pogłaszcz ją. 

Został sam na sam z kotem, który zdążył wcześniej pokrzyżować mu plany. Prychnął, na początku nie mając zamiaru jej dotykać. Jednak śpiący kotek i jego słodki pyszczek, rzuciły na niego dziwny urok. Wkrótce dłoń chłopaka sama zmierzyła ku mięciutkiemu futerku zwierzątka. Pieszczoty bardzo jej się spodobały. Yuki zaczęła głośno mruczeć, a nawet domagać się więcej. Wiła się uroczo na torsie Katsukiego, który teraz gładził ją z dużym uśmiechem na ustach. 

— Nie jesteś aż taka zła — wyszeptał do siebie. — Ale, gdy jeszcze raz zabierzesz mi Izuku, ogolę cię na łyso. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top