rozdział | 21
Nauczyciel wrócił do domu później niż się tego spodziewał. Zaprosił Katsukiego na dziewiętnastą, a było już po siedemnastej. Miał mało czasu na ogarnięcie całego mieszkania, jak i innych atrakcji, które przygotował na dzisiejszy wieczór.
— Jak ci minął dzień? — Mężczyzna powitał śnieżnobiałą kotkę, która od razu do niego przybiegła, ocierając się o nogi. Ta dwójka bardzo szybko się do siebie przywiązała, a kociak dosłownie wszędzie podążał za swoim właścicielem, gdy ten był w domu. Nawet jeśli spała przez większość dnia, chciała odpoczywać w miejscach, gdzie przebywał Izuku. — Zaraz dam ci coś do jedzenia — powiedział, głaszcząc ją po główce.
Po nakarmieniu zwierzaka, okularnik zabrał się za ugotowanie czegoś banalnego, ale wciąż smacznego. Nie szło mu za dobrze w kuchni, a z racji, że nie chciał otruć swojego chłopaka, musiał przygotować coś, co jest w stanie zrobić. Yuki prosiła się o małe przekąski, w trakcie gotowania, którymi piegowaty z chęcią ją częstował.
— Cholera, już tak późno — wymruczał pod nosem, krzątając się po mieszkaniu. Co chwilę zaglądał do kuchni, na przemian sprzątając tu i ówdzie. — Nie wyrobię się.
Wszedł do sypialni. Jego twarz zmarszczyła się, wyjmując z opakowania zapałkę. Przesadzam – pomyślał, podchodząc do kolejnych świec, które sprawnie zapalał.
Będzie się śmiał, gdy to zobaczy, prawda? Wziął głęboki oddech, a na policzkach zawitał wstydliwy rumieniec. W pomieszczeniu zaczął unosić się słodkawy zapach wanilii. Zasłonił jeszcze żaluzje, aby z zewnątrz nie dostało się ani grama światła. Przyjemna ciemność i ciepła barwa palonych świec, oświetlających subtelnie pokój, stworzyły wyjątkowo intymny nastrój. Patrząc na to wszystko, zaczął odczuwać spokój. Na skutek przytulnej atmosfery tego pomieszczenia, zdołał się zrelaksować. Zapalenie kilku, głupich świec nie zrobi z niego dziwaka. Kacchan zobaczy to, słodko się zarumieni i znając życie, od razu dobierze się do niego. Izuku nie mógł doczekać się chwili, w której znów go zobaczy. Rozmarzył się, myśląc o jego niebezpiecznym uśmiechu oraz pięknych, rubinowych oczach.
Wyjął telefon z kieszeni, aby sprawdzić godzinę i wiadomości. Palce zaczęły wystukiwać kolejne słowa w oknie czatu z blondynem. Nim zdążył cokolwiek wysłać, usłyszał dźwięk dzwonka do drzwi. Okularnik spiął się, zerkając ponownie na godzinę. Było o wiele za wcześnie, a on definitywnie nie był gotowy. Miał na sobie jakieś dresy i bluzę z kapturem, a to nie był strój, w jakim planował przywitać swojego chłopaka. Nawet nie miał okazji porządnie przyjrzeć się w lustrze po powrocie z pracy. Kolejny, tym razem dłuższy, dźwięk dzwonka zmusił go do ruszenia się z miejsca. W drodze do drzwi, przeczesał palcami włosy w nadziei, że nie będą one rozczochrane.
Pośpiesznie otworzył, a jego przypuszczenia się sprawdziły – stał przed nim Katsuki. Nie był ubrany tak elegancko jak w Sylwestra, ale w dalszym ciągu wyglądał zabójczo przystojnie, przez co Midoriya był bliski ślinotoku.
— Co robisz tutaj tak wcześnie?
Bakugo przekrzywił lekko głowę, wpatrując się intensywnie w twarz nauczyciela. Przez kilka sekund między nimi panowała niezręczna powaga, a nerwowość piegowatego sięgnęła zenitu na widok surowej miny młodszego.
— Jesteś zły? — zaczął ostrożnie, jakby testując stabilność gruntu pod nogami.
— Nie, skąd — odparł pospiesznie. Zarumienił się, a wzrok wbił w trampki Kacchana. — Tylko nie jestem gotowy… — wymamrotał, patrząc na swój ubiór.
Blondyn zmierzwił, z uśmiechem, zielone loki starszego. Wchodząc do środka, skradł szybkiego całusa w usta, co doszczętnie nim wstrząsnęło.
— Pomogę ci z tą kolacją. — Bakugo zdjął buty, a plecak położył zaraz przy nich. Gdy zauważył z jaką ciekawością drugi mężczyzna przygląda się jego rzeczom, od razu postanowił to wyjaśnić. — Zostaję na weekend, zapomniałeś? Przyniosłem ciuchy na zmianę.
— Na weekend? — zapytał z wyraźnym zaskoczeniem w głosie. — Nie na jedną noc?
— Wiedźma powiedziała, że jeśli to w porządku, mogę u ciebie zostać na ten weekend. Nie mówiłem ci o tym, bo to miała być niespodzianka. — Osiemnastolatek podrapał się po zaczerwienionym policzku, mówiąc to wszystko.
Serce okularnika właśnie roztopiło się, ogrzewając każdy zakamarek jego ciała. Nie myśląc długo, Izuku od razu go przytulił, czego drugi nie spodziewał się. Zapach Katsukiego wywołał chaos w jego głowie, a ciepłe dłonie, które po chwili objęły jego biodra, tylko dodatkowo go nakręciły. Blondyn przysunął mniejszego tak blisko siebie jak tylko był w stanie. Midoriya w końcu zarzucił ręce za szyję nastolatka, śmiejąc się, gdy ten zaczął trącać zimnym nosem jego skórę.
— Nie masz pojęcia jak bardzo się cieszę! — powiedział wesoło, kołysząc się z nim na boki. Wrócił spojrzeniem do błyszczących oczu Bakugo, nie mogąc się dłużej powstrzymać, wpił się w jego usta. Wymienili między sobą kilka słodkich pocałunków, na których na razie musieli poprzestać. — Co będziemy robić przez całe dwa dni?
— Jak to co? — wymruczał sprośnie do ucha piegowatego, a duże dłonie wkrótce spotkały się z jego pośladkami. — Będziemy się świetnie bawić.
— Ah, no tak. Czego innego mogłem się po tobie spodziewać? — westchnął ciężko, jednak z jego buzi nie zniknął szeroki uśmiech. Całe dwa dni i dwie noce z Kacchanem było jak spełnienie jego najskrytszych marzeń. W jednym momencie, starszy zauważył, że jego kotka plącze mu się pod nogami. Od razu podniósł zwierzaka, co nie spodobało się Bakugo, który został nagle zignorowany.
— Yuki, co byś chciała? — zapytał, miziając ją pod pyszczkiem. Kot zaczął wydawać z siebie przyjemne dla ucha pomruki.
— To ten twój kocur?
— To kotka.
Katsuki spojrzał na Yuki nieufnym, morderczym wzrokiem. Zmarszczył brwi, widząc jak jego rywalka bezwstydnie domaga się dalszych pieszczot i całej uwagi zielonowłosego. Osiemnastolatek wyciągnął rękę, aby ją pogłaskać, jednak ta tylko na nią spojrzała i ostrożnie obwąchała, po czym wróciła do wycierania się pyszczkiem o bluzę Izu.
— Jesteś dla niej obcym — wyjaśnił od razu Midoriya. Nie spodziewał się, że Yuki tak chłodno potraktuje jego chłopaka. — Z czasem cię polubi.
— On jest mój, kocurze — warknął. Mówiąc to wyglądał na tyle groźnie, że kociak wystraszył się i czym prędzej uciekł. Katsuki wydawał się być całkiem zadowolony z siebie.
— Kacchan… — Starszy uśmiechnął się delikatnie w stronę blondyna. Przysunął się bliżej, a dłonie zarzucił za jego szyję. — Nie mów mi, że jesteś zazdrosny o kota.
— Jestem cholernie zazdrosny — zaczął, obejmując swojego chłopaka. Ich ciała zetknęły się ze sobą gwałtownie. — Nawet chciałbym być tym pierdolonym kotem, tylko po to, żeby być przez ciebie rozpieszczanym — zamruczał centralnie do ucha, już zaczerwienionego, Izu. Ciepła dłoń ujęła piegowaty policzek, a kciuk spoczął na słodkich ustach, które odrobinę się rozwarły. Katsuki sunął subtelnie po ich miękkiej powierzchni, wprowadzając starszego w obłęd. Chciał, żeby go w końcu pocałować, ale ilekroć próbował zbliżyć się do blondyna, ten mu uciekał.
— Ju – już cię rozpieszczam — wydukał niecierpliwie. — Cóż, właśnie teraz nie pozwalasz mi na to.
— Mhh — chłopak mruknął cichutko, w tym samym czasie, chwytając za żuchwę drugiego — pocałuj mnie.
Nie musiał powtarzać dwa razy. Midoriya niemal rzucił się na usta młodszego, składając na nich kilka krótkich buziaków.
— Ładnie pachniesz — wyszeptał okularnik. Przylgnął ściśle do szyi Kacchana, sadząc na skórze pocałunek za pocałunkiem. Przyjemny zapach jego ciała kusił niższego do pogłębienia pieszczot, jednak podświadomie wiedział, że musi się z tym wstrzymać.
— Wziąłem prysznic zanim tu przyjechałem — powiedział, zaraz gdy Izuku odsunął się od niego.
— Też muszę to zrobić, nie masz nic przeciwko temu? Przepraszam, że tak z tym wyskakuję, ale nie miałem czasu.
Nauczyciel przypomniał sobie, po co tak naprawdę go tutaj zaprosił. Sama myśl o tym wywołała na jego twarzy duży rumieniec, który Bakugo zauważył.
— Jasne — odparł powoli. — Nie spiesz się. Mam zacząć robić kolację?
— Ja się tym zajmę.
— Co w ogóle będziemy jeść?
— Coś… specjalnego. — Izuku uśmiechnął się niezręcznie, a jego wzrok uciekł w kąt pokoju byleby nie spotkać się z czerwonymi oczami Kacchana.
Sam gość nie był przekonany, co do słów Midoriyi. Przyglądał mu się, nie kryjąc przy tym swojej ciekawości, która była wyraźnie wymalowana na twarzy. Widząc wyjątkowo dziwne zachowanie zielonowłosego, nabrał więcej podejrzeń, co do tej kolacji.
— Zuku, jeśli postawisz mi przed ryjem zupkę chińską-
— Nie, haha — przerwał od razu — nic z tych rzeczy.
— No ja myślę! — warknął, a jego wredny uśmiech na ustach wywołał rumieńce na policzkach niższego. Katsuki poczochrał swojego chłopaka po włosach, co nie było ani trochę przyjemne.
— Kacchan, to boli! — jęknął, jednak i tak zachichotał głupawo, gdy blondyn pocałował go w głowę, w ramach przeprosin. — Ahaha, przestań! — Bakugo zaczął obcałowywać odsłonięte czoło Izuku. Ten poczuł jak usta jego kochanka wykrzywiają się przy tym w słodki uśmieszek.
— Jesteś zbyt słodki.
— I kto to mówi? — Piegowatemu udało się uwolnić od uroczych całusów czerwonookiego. Pogłaskał osiemnastolatka po policzku, a on od razu wtulił się w jego dłoń. — Zaczekaj na mnie w sypialni — powiedział, zarzucając ręce za szyję wyższego. — Zjemy w łóżku — szepnął tuż przy uchu chłopaka.
Katsuki chciał coś powiedzieć, a raczej – miał ochotę dobrać się do niego tu i teraz, nawet jeśli mieliby to zrobić na pieprzonej podłodze. Palce go świerzbiły, aby zdjąć z niego tą głupią bluzę, a dresy roztargać na pół. Może nawet byłby zdolny to zrobić, ale okularnik szybko zniknął za drzwiami łazienki. Nastolatek, już po kilku sekundach, usłyszał dźwięk włączanego natrysku. Cholernie go kusiło, żeby wejść do środka tylko po to, aby nieco podokuczać Izu. Był jednak pewny, że ten zamknął się w środku, a nie posunąłby się do niszczenia jego rzeczy, chociaż wizja wysadzenia drzwi do łazienki spodobała mu się.
Rozejrzał się od niechcenia po wysprzątanym mieszkaniu. Co jak co, ale pomimo ciasnoty, było tu naprawdę przytulnie, a wręcz idealnie dla dwóch osób. Ostatnio zastanawiał się, czy Izuku pozwoliłby mu się wprowadzić od razu po zakończeniu roku szkolnego. Kiedyś będzie musiał poruszyć ten temat.
W drodze do sypialni, zatrzymał się na krótką chwilę przy łazience. Miał nadzieję, że uda mu się coś podsłuchać, ale niestety jedynymi dźwiękami był szum wody.
Otworzył drzwi do pokoju.
Kompletnie go zamurowało. W życiu się nie spodziewał, że Izuku przygotuje coś takiego. Chłopaka naszła nagła fala gorąca, zapewne wywołana przez nerwy, które przejęły kontrolę nad jego ciałem. Jeszcze nigdy nie był zajebiście napalony i zestresowany w tym samym czasie.
Przełknął ślinę, a następnie ruszył w stronę łóżka. Usiadł na nim dość sztywno, jednak po czasie zrelaksował się. W powietrzu unosił się naprawdę przyjemny zapach, który pozwolił mu się uspokoić.
Kto by pomyślał, że jego wystraszony króliczek odstawi mu taki numer? A może to on wyobrażał sobie nie wiadomo co, a tak naprawdę zjedzą po prostu w łóżku, w nieco innej atmosferze. Przecież Izuku nie wejdzie przez te drzwi gotowy mu się oddać.
Co ty masz w głowie, Katsuki Bakugo? Jesteś tak bardzo nakręcony, że włączyłeś kreatywne myślenie.
Czerowonooki rozejrzał się. Duże, średnie i całkiem małe świece stały dosłownie wszędzie. Nie było ich wyjątkowo dużo, bo sama sypialnia należała do małych przestrzeni, jednak efekt był powalający. Było dostatecznie jasno, aby widział własną dłoń i to ze szczegółami. Katsuki myślał tylko o tym, że seks w takich warunkach będzie cudowny. Pierwszej nocy również kochali się przy włączonej lampce nocnej, ale teraz efekt będzie inny – bardziej intymny i oczywiście romantyczny.
Uczeń odchrząknął w zdenerwowaniu. Nawet tutaj słychać było dźwięk tryskającej wody. Izuku puszczał ją od dobrych kilku minut, przez co młodszy zaczął się zastanawiać czy jego facet wciąż żyje. Dosłownie chwilę później, Midoriya wyłączył natrysk. Dźwięk otwieranych drzwi łazienki, jeszcze nigdy tak bardzo nie podziałał na blondyna.
— Kacchan? — Drzwi uchyliły się ze skrzypem. — Jesteś tam?
— Jestem — powiedział, wstając z łóżka. Zaczął niespiesznie podążać w kierunku chowającego się nerda. — Pokaż się. Pewnie ubrałeś się w coś ładnego, hm? — zachichotał krótko, a jego ciepły głos dotarł do uszu starszego, który zawahał się. — Nie wstydź się, skarbie — zachęcał dalej.
Zielonowłosy zacisnął zęby w momencie wchodzenia do sypialni. Zrobił to nieśmiało i powoli, obserwując uważnie relację swojego chłopaka. Katsuki osłupiał. Zatrzymał wzrok na jego ciele, sunął nim powoli i badawczo wzdłuż. Zbliżył się, a silna dłoń zetknęła się z nagą, obsypaną piegami skórą. Izu nie miał na sobie niczego oprócz ręcznika przepasanego przez biodra.
— Ja pierdole — wymruczał w zdumieniu, gdy nauczyciel przyciągnął go ku sobie. — Izu, ty-
Midoriya zamknął jego usta w zachłannym pocałunku. Ręce wyższego błądziły po każdym skrawku ciała Izuku, zupełnie jakby chciał go posiąść, ten natomiast oddał mu się bez zajęknięcia. Nieprzyzwoite dźwięki całusów, wymienianych między dwójką zakochanych, rozpalały w nich ogień. Zerkali na siebie wzrokiem pełnym pożądania. Robili ze sobą to, na co mieli ochotę, dotykając się wszędzie i sadząc pocałunku gdzie tylko dusza zapragnie.
— Ah, Katsuki — wyjęczał, czując jak zwinne palce blondyna próbują wślizgnąć się pod ręcznik.
Piegowaty próbował powalić go na łóżko, ale ciało odmawiało mu posłuszeństwa, czując tak przyjemne dreszcze w okolicy krocza. Dłoń Bakugo bezwstydnie łaskotała wnętrze ud, tym samym zadając kolejne dawki rozkoszy. Izuku czuł jak ręcznik powoli osuwa się z jego bioder, a policzki zaczynają płonąć.
Napierał na ciało przyszłego bohatera, a ten obejmował go, jakby był dla niego całym światem. Katsuki nie musiał długo czekać na erotyczne jęki i westchnięcia, które były tłumione przez kolejne pocałunki. Uśmiechnął się, widząc jak ciało zielonookiego słodko drży pod wpływem jego dotyku. Izuku go potrzebował.
W końcu i ręcznik znalazł się na podłodze. Bakugo od razu zauważył ten szczegół. Jego ręce spoczęły na jędrnych pośladkach Midoriyi, w którego gardle rozległ się pisk.
— W końcu mam cię tylko dla siebie — wyszeptał nastolatek. Z uciechą zaczął ściskać za tyłek niższego. Masował miękkości w swoich dłoniach, a językiem pieścił wargi rozstrzęsionego mężczyzny. Im głębiej palce Bakugo sięgały, tym ciężej było drugiemu zebrać własne myśli.
Młodszy uniósł nieco swojego chłopaka i posadził go na kolanach, uprzednio siadając na łóżku. Nauczyciel przylgnął do ciała blondyna. Wypiął się wulgarnie, co było ucztą dla oczu Kacchana.
Jego głos zaczął się łamać, nie był w stanie dłużej go kontrolować, więc ciche pomruki non stop rozlegały się w pobliżu ucha czerwonookiego. Poza niezdarnymi pocałunkami w szyję, Izuku, na chwilę obecną, nie był w stanie dać z siebie więcej. Zapach Kacchana, jego ciepło, nierówny oddech i pieszczotliwe dotyki doprowadzały go do szału.
— Kocham cię... — Nie potrafił dłużej trzymać tego w sobie. Wyjęczał te słowa dość niewyraźnie, ale Katsuki doskonale je zrozumiał. Wyznanie Izu odbijało się echem w jego głowie, powodując rumieńce i szybszą pracę serca. Musiał pocałować swojego nerda w tej chwili.
— Ja też cholernie cię kocham — odwzajemnił z wrednym uśmiechem. Przerwali na chwilę serię zachłannych całusów. Spojrzenie nastolatka utkwiło na twarzy swojego partnera, jednak niedługo tam zabawił. Bakugo zaczął schodzić w dół, pożerając wzrokiem nagie ciało, które czule otulał dłońmi. Skóra błyszczała od blasku świec, słodkie, różowawe sutki sterczały, prosząc się o pieszczoty, to samo można było powiedzieć o erekcji mężczyzny, do której dotarł. — Kurwa — wymamrotał dosyć głośno — wyglądasz seksownie. — Przyssał się do okolic jego szyi, raz za razem, bawiąc się sutkami, przy czym zostawiał po sobie las malinek. Izuku zadrżał nie tylko od ciepłego języka na swojej skórze, ale również na skutek palców młodszego, które niespodziewanie owinęły się wokół jego męskości.
— Ka – Kacchan… zwolnij trochę.
Midoriya musiał złapać go za włosy, aby odciągnąć go od klatki piersiowej. Jego sutki poczerwieniały, a nawet opuchły nieco od ciągłego ssania. Z ust zielonowłosego ponownie uciekł niekontrolowany jęk, a to wszystko za sprawą ucznia, który w jednej sekundzie przygwoździł go do materaca. Docisnął szczupłe nadgarstki do miękkiej powierzchni, wisząc centralnie nad swoją sympatią.
— Tej nocy będę bardziej brutalny — wyszeptał, łaskocząc jego ucho swoim ciepłym oddechem. — Zrozumiałeś? — Blondyn nie czekał na odpowiedź. Wielkie oczka Izuku mówiły same za siebie.
Miękkie usta zetknęły się ze skórą na policzkach mężczyzny. Obcałował każdy z piegów z ogromną troską, która szybko przeobraziła się w pożądanie. Rozgrzany język zaczął kreślić kolejne ścieżki na ciele starszego. Nauczyciel drżał słodko z powodu przyjemnego łaskotania w okolicach najbardziej wrażliwych miejsc. W końcu zasłonił usta rękoma, gdy chłopak złożył kilka pocałunków na jego podbrzuszu, kierując się powoli coraz niżej i niżej.
— A – ahn, czekaj — wyjęczał, powstrzymując go od wzięcia jego erekcji w usta. — Ja… ja chcę — mówił z piekielnym rumieńcem na twarzy — chcę zrobić ci dobrze.
Młodszy tylko się uśmiechnął, po czym sprawnie zmienił pozycję. Głowa spoczęła na poduszkach, a wzrok bacznie obserwował piegowatego. Izuku wszedł na ciało blondyna. Rozsiadł się na nim wygodnie, już na starcie wyczuwając wybrzuszenie, napierające na nagie pośladki.
Zaczął niby spokojnie, jednak jego ruchy były nerwowe. Na pierwszy plan znowu wysunęły się negatywne uczucia i domysły, czy na pewno da radę sprawić Katsukiemu przyjemność. Chciał je zagłuszyć, nie pozwolić im zepsuć tej chwili, w której w końcu mają siebie nawzajem. Sadząc delikatne całusy tu i ówdzie, Midoriya począł wjeżdżać dłonią pod koszulkę swojego chłopaka. Szczupłe palce wspinały się po podbrzuszu leżącego, zostawiając za sobą rozkoszne dreszcze.
— Łaskocze. — Bakugo zachichotał ciepło i to właśnie ten dźwięk dodał Izuku odwagi. Koszulka była podwijana coraz wyżej i wyżej, do momentu aż pierś Bakugo została wyeksponowana. Starszy obcałował tors, a mokre dźwięki, które temu towarzyszyły, zniecierpliwiły ich. Osiemnastolatek złapał delikatnie za roztrzepane włosy drugiego. Wplótł w nie palce, masując czule skórę na jego głowie. — Zuku — zaczął chrapliwie — rozbierz mnie w końcu.
Ten tylko zachichotał. Podniósł się do siadu, na co blondyn syknął pod nosem. Izuku chyba zdążył zapomnieć, że tam na dole jego chłopak jest w pełnej gotowości.
— Co się stało, Kacchan? — zapytał złośliwie.
— Robisz to specjalnie, prawda? — Widząc wredny uśmiech na twarzy piegowatego, Katsuki od razu się dźwignął. Złapał za pośladki mężczyzny, żeby przysunąć go bliżej siebie. — Chcesz mieć kłopoty, nerdzie?
Ich usta złączyły się ze sobą, co zainicjował nauczyciel. Zarzucił ręce za szyję czerwonookiego, aby zachęcić do pogłębienia pieszczoty.
— Mhm... — zamruczał, odpowiadając na pytanie Kacchana.
— Hm? Chcesz? — droczył się dalej.
— Tak. — Izuku uśmiechnął się jak idiota i to w trakcie pocałunku. Nawet blondyn zauważył, że ten dosłownie chichocze mu prosto w usta. Od razu przerwali, a Bakugo, korzystając z okazji, sprawnie zdjął swoją koszulkę. Rzucił ją gdzieś w kąt pokoju i powrócił do twarzy swojego ukochanego, który w tej chwili wpatrywał się w jego klatę. Skradł szybkiego buziaka, żeby zwrócił na niego uwagę — Gdzie te kłopoty? — zapytał, szczerząc się.
— Rano nie dasz rady podnieść dupy z łóżka — oznajmił, obejmując nagle erekcję Izu. Owinął wokół niej swoje palce, nie okazując ani krzty litości. — Mogę ci to obiecać.
Starszy przyglnął do swojego chłopaka, który dawał z siebie wszystko, pracując dłonią. Zielonowłosy już po chwili zaczął prosić, żeby zwolnił. Kacchan nie słuchał się go, zamiast tego, ściskał coraz mocniej i dotykał tam, gdzie Izuku odczuwał najwięcej rozkoszy.
— Ka – ah – cchan — wydukał — zaraz dojdę.
— Tak szybko? — zaśmiał się do rozgrzanego ucha mężczyzny. — Wytrzymaj, kochanie.
Słodki dźwięk pieszczotliwego zwrotu wcale nie pomgół. Nie pomogły również palce nastolatka, które niespodziewanie złapały za jeden z sutków Izu, szczypiąc go i bawiąc się nim. W sypialni rozległ się głośny jęk, a już po chwili, dłoń Bakugo została ubrudzona spermą.
Blondyn położył się powoli na materacu razem z dyszącym przy jego uchu Izuku. Dał mu chwilę na odpoczynek, w międzyczasie, chwytając za chusteczki na szafce nocnej. Posprzątał i zdjął z siebie resztę ubrań.
— Masz już dość? — Katsuki położył się obok piegowatego, który szybko pokręcił głową.
— Teraz ty.
— Ja? — Starszy podniósł się i usiadł na swoim leżącym partnerze. Spłonął czerwienią, gdy zdał sobie sprawę z tego, że teraz oboje są nadzy, a on prawie siedzi na przyrodzeniu Kacchana. Midoriya westchnął, gdy poczuł ciepłe ręce na swoich biodrach. Kursowały one wzdłuż i wszerz, co jakiś czas bawiąc się jego pośladkami. — Co chcesz ze mną zrobić? — zapytał mężczyzna na dole. Na jego ustach tańczył delikatny uśmieszek.
Piegowaty złapał za ręce osiemnastolatka, oderwał je od swojego ciała i finalnie docisnął do materaca.
— Pokażę ci jak bardzo mi ciebie brakowało — szepnął w usta, następnie je całując.
Uniósł się, aby zejść niżej, a gdy zajął już odpowiednią pozycję, ujął nieśmiało jego erekcję. Uświadomił sobie, że jeszcze nie miał okazji dotykać go bezpośrednio w tych rejonach i właśnie ten fakt wywołał u niego zdenerwowanie. Nie miał teraz czasu na panikę czy myślenie. Zaczął wykonywać nieszybkie ruchy w górę i w dół z nadzieją, że nie robi tego zbyt wolno. O ile Kacchan zdawał się odczuwać odrobinę przyjemności, to wciąż nie było to, co Izuku chciał wypróbować.
— E – ej, Izu — Bakugo zaniemówił, widząc jak jego chłopak pochyla się z wiadomym zamiarem. Aż nieco się podniósł, ale Midoriya od razu go popchnął za pomocą wolnej ręki.
— Leż spokojnie — wymamrotał. Włosy zasłoniły mu twarz, ale pewnym było, że w tej chwili jest czerwony po same uszy. — Daj mi to zrobić.
Wziął go w usta, nie będąc pewnym jakiej reakcji się spodziewać. Usłyszał cichy syk, a biodra Katsukiego bez dwóch zdań próbowały się odsunąć. Poczuł pod palcami jak nogi młodszego drżą. Musiało być mu dobrze, a przynajmniej Izuku miał takie nadzieje.
Zaczął ssać delikatnie czubek, a z czasem, gdy nabrał pewności siebie, czynność ta stała się bardziej zachłanna. Rozkoszne jęki nabierały wyrazu wraz z głębszym pochłanianiem członka Bakugo.
— Kurwa — warknął. Zmartwiony mężczyzna spojrzał na swojego chłopaka, który ściskał kurczowo za pościel. Na jego twarzy malowała się bolesna ekspresja.
— Robię coś źle? — zapytał z paniką w głosie.
— Nie! Tylko… — jego policzki obeszły nagle rumieńce — nie przestawaj. — Bakugo uciekł wzrokiem w bok, wstydząc się spotkania z oczami Izuku. — To przyjemniejsze niż się tego spodziewałem.
Starszego niezmiernie ucieszyły te słowa, co mogło ujść za dziwactwo. Przytaknął energicznie i wrócił do przerwanego zajęcia. Blondyn podparł się łokciem, aby drugą ręką móc pogłaskać partnera po głowie. Midoriya nie przestawał. Dłoń Katsukiego dodała mu zachęty i odwagi, której potrzebował. Przyspieszył, przez co Bakugo szarpnął nieco mocniej za zielone loki. Wzdychał głośno, będąc już blisko szczytowania.
— Cholera — wydyszał. Odsłonił grzywkę starszego, która dotąd zasłaniała jego śliczne oczy. — Izuku...
Drugi spojrzał na niego nieśmiało. Jego miękkie wargi oderwały się od wciąż nabrzmiałej erekcji. Złapał za nią u nasady, wracając do góry, gdzie zaczął drażnić czubek. Nastolatek syknął przez zaciśnięte zęby.
— Jesteś tu bardzo wrażliwy, Kacchan — wyszeptał, napierając kciukiem na czuły punkt.
Katsuki przegryzł niecierpliwie wargę. Piegowaty bawił się nim, nie narzucając konkretnego tempa, co było frustrujące. Jęknął, gdy niespodziewanie zaczął pocierać szybciej. Midoriya, jeszcze na chwilę, włożył go do ust, ssąc czubek. Ślicznie błyszczące się w blasku świec, oczy Kacchana były skoncentrowane tylko na nim, a to sprawiało, że poczuł dreszczyk ekscytacji, a ciepło wypełniło jego wnętrze. Przerwał kontakt wzrokowy, aby finalnie skupić się na sprawieniu swojemu ukochanemu jeszcze więcej przyjemności.
— Czekaj. — Bakugo pociągnął za włosy mężczyzny, aby ten wyjął go z ust. — Dochodzę, Izu-
Chwilę po wypowiedzeniu tych słów, spuścił się na twarz starszego. Zielonooki został zaskoczony, a jego policzki zapłonęły z zawstydzenia. On i Katsuki przez chwilę wpatrywali się w siebie w osłupieniu. Midoriya nie wiedział, co powiedzieć, a drugi poczuł się głupio, jednak jakaś część niego uznała ten widok za seksowny.
— Jasna cholera, przepraszam. — Szybko chwycił za pudełko chusteczek. Zaczął wycierać twarz swojego nauczyciela, który z jakiegoś powodu nie potrafił powstrzymać uśmiechu. Spodobało mu się, że Kacchan tak troskliwie się nim zajął.
— Jest już dobrze — powiedział, odsuwając odrobinę twarz. Na jego ustach wciąż pozostał szeroki uśmiech. Nabrał nagle ochoty przytulenia się do swojego chłopaka, ale z drugiej strony, był na niego cholernie napalony. Więc wspiął się powoli na ciało czerwonookiego, barki docisnął do materaca, a następnie dłonie Izuku zjechały do jego piersi.
— Jesteś pewien, że chcesz być na górze? — zapytał ciepłym głosem. — Dasz radę?
Nie odpowiedział, ale zamiast tego, usiadł niemal na członku Bakugo, który teraz stykał się z jego własnym. Izuku położył rękę na klatce piersiowej osiemnastolatka, gdzie dotknął palcem blizny pooperacyjnej. Bez słowa ucałował ją.
— Chciałeś być brutalny — wyszeptał, ujmując w dłoń erekcję blondyna. — Będziesz miał okazję wejść we mnie bardzo głęboko.
Katsuki uśmiechnął się w diabelski sposób. Jego oczy wręcz zabłyszczały, a on sam napalił się jak nigdy dotąd. Otworzył szafkę jedną ręką i wyjął z niej prezerwatywę na tyle niecierpliwie, że sam Izuku zaczął żałować swoich słów. Rozerwał opakowanie zębami i rzucił je gdzieś w bok. Gdy był przygotowany, Izuku dźwignął się, aby zetknąć czubek przyrodzenia ze swoim wejściem. Wsuwał go do środka, milimetr po milimetrze, testując, czy wystarczająco dobrze się rozciągnął.
— Czuję, że zabawiałeś się pod prysznicem — mruknął nagle mężczyzna na dole — i to beze mnie.
— Mhnn…
Piegowaty zajęczał, próbując wsadzić go głębiej. Okazało się to być trudniejsze niż przypuszczał. W jednej chwili spiął się, spanikował i czym prędzej wyjął z siebie wzwód.
— No już, przestań się droczyć i udowodnij jak bardzo za nim tęskniłeś — powiedział Kacchan, który uśmiechnął się w przebiegły sposób. Zwilżył śliną palce, które nagle wślizgnął do wnętrza starszego. — Otwórz się grzecznie dla mnie — zamruczał, rozciągając go coraz bardziej. Midoriya jęknął sprośnie, gdy palec Kacchana zaczął napierać na jego czuły punkt. Ledwo udało mu się usiedzieć prosto. Wiotkie ciało chwiało się w każdą stronę świata, drżąc przy tym. Nawet nie zauważył kiedy palce zostały zastąpione czymś innym. Bakugo wchodził w niego powoli. Trzymał go za tyłek, stopniowo opuszczając na swojej erekcji. Izuku zacisnął drżące wargi. Miał wrażenie, że nie da rady się ruszyć. — Gotowy? — zapytał młodszy, będąc już cały w środku.
Przytaknął niepewnie. Katsuki położył dłonie na biodrach swojej sympatii. Objął go czule, aby mógł poczuć się bezpiecznie. Midoriya zaczął się na nim ruszać, a chłopak na dole starał się mu pomagać. Ich ruchy były sztywne i brakowało im rytmu, jednak miały one na celu jedynie rozgrzać Izuku, który już po pierwszych sekundach zaczął słodko wzdychać.
Położył ręce na piersi nastolatka, jednocześnie przyspieszając. Opierał na nim cały ciężar swojego ciała. Dosłownie przygniatał barki do materaca, który zaczął skrzypieć wraz z każdym dynamicznym ruchem bioder starszego. Unikali kontaktu wzrokowego, ale i tak zdarzyło im się zerkać na siebie co jakiś czas. Byli tak blisko, że ich ciężkie oddechy zderzały się ze sobą.
— Dobrze ci? — zapytał z nikłym uśmiechem czerwonooki.
Izuku zaczął ujeżdżać go jeszcze szybciej. To miała być jego odpowiedź, którą Bakugo od razu zrozumiał. Zacisnął palce na pośladkach, a paznokcie wbiły się lekko w skórę. Piegowaty mógł tylko wywrócić oczy na drugą stronę z powodu nagłej fali przyjemności. Uczucie odrętwienia przejęło władzę nad ciałem. Zwolnił w jednym momencie, lecz blondyn szybko przejął pałeczkę, kontrolując tempo. Właśnie znalazł słodki punkcik swojego nauczyciela, w który teraz bezustannie uderzał. Zielonowłosy zawisnął nad ciałem drugiego, jęcząc mu do ucha.
Nogi ścierpły na skutek doświadczenia pełnej satysfakcji z seksu. Nie był w stanie dłużej usiedzieć prosto. Położył się na ciele Kacchana, oddając się mu w całości. Jego seksowne westchnięcia, rzucane pod nosem przekleństwa i mokry dźwięk dwóch złączonych ze sobą ciał, były odgłosami, które pozwoliły piegowatemu zapomnieć o otaczającym go świecie. Było mu cholernie dobrze i wyłącznie na tym był w stanie się skupić. Nie chciał myśleć o niczym innym niż Kacchanie, który był razem z nim w tej nicości.
Nawet nie zauważył kiedy doszedł prosto na ich złączone, spocone piersi. Wyłączył myślenie i skupił się na osobie, którą szczerze kocha i która teraz spokojnie się do niego uśmiecha.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top