rozdział | 2

Klasa trzecia A wyszła z impetem na szkolne boisko. Ze względu na pogodę ich dzisiejsze lekcje z bohaterstwa w praktyce miały skupić się jedynie na ćwiczeniach rozciągających.

Większość klasy obijała się widząc, że nauczyciel niespecjalnie był zainteresowany lekcją. Aizawa praktykował spanie na stojąco będąc otulonym swoim ukochanym śpiworem.

— Uh, zimno — mruknął Kirishima pocierając o swoje dłonie. Mimo, że nawet połowa września nie minęła, pogoda stawała się coraz chłodniejsza. — Bakugo, weź ogrzej mi ręce — jęknął błagalnie wysuwając dłonie w kierunku blondyna.

— Spierdalaj — warknął na co Eijiro prychnął pod nosem zostawiając go samego.

Katsuki oparł się o szorstką ścianę szkoły. Wsadził ręce do kieszeni obserwując mgłę unoszącą się nad ziemią. Wdychał spokojnie wilgotne powietrze, które przynosiło mu przyjemne orzeźwienie. Ze względu na Dar, jego ciało wytwarzało więcej ciepła, dlatego nie potrafił zrozumieć dygoczących z zimna ludzi z jego klasy.

Westchnął ciężko rozglądając się po terenie. Ostatnie dni były dla nastolatka wyjątkowo uciążliwe. Po konfrontacji z nauczycielem języka japońskiego, poczuł się dobitnie urażony. Zawsze miał gdzieś innych ludzi i nie miał zamiaru się z tym ukrywać. Nagle znalazł się ktoś, kto odważył się mu to wytknąć. Na dodatek zrobił to z oskarżającym wyrazem twarzy.

W skrócie – nie potrafi wyrzucić go z głowy. Jego sposób egzystencji denerwował go, a co najgorsze, interesował się nim. Każdą lekcję poświęcił na przyglądaniu się mężczyźnie.

Zdążył już zauważyć, że coś było z nim nie tak. Sprawiał wrażenie bycia innym na tle reszty. Bakugo bardzo to zaciekawiło, co okazało się być jego zgubą.

Nie był w stanie wyrzucić z głowy zmęczonego spojrzenia zielonowłosego. Sińce pod jego oczami z lekcji na lekcję wydawały się być coraz ciemniejsze. Ponadto nigdy nie potrafił przyjść na czas lub w ogóle się nie pojawiał.

Katsuki chciał wiedzieć więcej na jego temat, a znając jego temperament, zrobi wszystko, aby poznać prawdę.

Siedzący na ławce mężczyzna przyglądał się swoim butom pustym wzrokiem. Większość uczniów mijających go, zaczęło szeptać między sobą, co zielonowłosemu wcale nie umknęło uwadze.

Trząsł się z zimna siedząc na dziedzińcu bez wierzchniego odzienia. Wyszedł z sali lekcyjnej w celu wyrzucenia z głowy dręczących go myśli. Jednak nawet chłód, dotykający skórę poprzez cienki materiał koszuli, nie pozwolił mu odetchnąć.

Izuku poruszał nerwowo nogą, co miał w zwyczaju, gdy potrzebował zapalić. Nienawidził smaku tytoniu w ustach, jednak była to jedna z niewielu rzeczy, która urozmaicała mu życie.

Spojrzał na swoje dłonie – znowu lekko drżały. Zacisnął je w pięści, które położył na drobnych udach.

Nigdy nie było mu dane odpocząć od stresu. Towarzyszył mu przy każdej czynności, a otaczający go ludzie sprawili, że czuł się jeszcze gorzej. Każdy się mu przyglądał, każdy oceniał, każdy krytykował. Nikt natomiast się nie uśmiechnął, a to wcale go nie zdziwiło. On sam nie uśmiechnąłby się do samego siebie.

W końcu jak można się ucieszyć na widok osoby, od której biją same negatywne emocje?

Mężczyzna wyprostował się powoli, rozglądając się dookoła. Plecy spotkały się z wilgotnym drewnem oparcia ławki. Splótł chude dłonie w dalszym ciągu obserwując rozmawiających ze sobą uczniów.

Jego uwagę przykuł wysoki blondyn wychodzący z szatni. Towarzyszył mu czerwonowłosy nastolatek. Wesoło objął tego drugiego, jednak ten odsunął się od niego z rozdrażnionym wyrazem twarzy.

Midoriya nie mógł zapomnieć o tym niesfornym uczniu z klasy trzeciej A. Obdarowywali siebie nawzajem wyraźną niechęcią. Co prawda Bakugo nie naraził się mu ponownie, ale sposób w jaki na niego patrzył był nazbyt oczywisty.

Na każdej lekcji czuł na sobie wzrok Katsukiego. Bywały dni, kiedy chłopak nawet nie próbował się z tym ukryć. Patrzył mu prosto w oczy, gniewnym wzrokiem, przeszywającym ciało nauczyciela na wylot.

Izuku nie mógł zaprzeczyć, że nie kręciło go to.

Było wręcz przeciwnie.

Czerwonooki zauważył gapiącego się na niego mężczyznę. Ich wzrok spotkał się na dłuższą chwilę, na skutek czego między nimi zawisło niezręczne napięcie.

Jasnowłosy zacisnął zęby widząc, że nauczyciel w dalszym ciągu wpatruje się w niego, jak w obrazek. Zrozumiał to jako jasny sygnał chęci wypowiedzenia wojny.

— Idź do klasy beze mnie. Muszę coś załatwić — mruknął w stronę przyjaciela, który spojrzał na niego niepewnie.

Eijiro znał go wystarczająco długo, aby wiedzieć, że ten rozwścieczony wzrok nie wróży niczego dobrego. Kilkakrotnie przyłapał agresora na wysyłaniu nauczycielowi wrogich spojrzeń, którymi zwykle zaszczycał swoich rywali.

Jego przyjaciel zaczął iść w stronę ławki, na której siedział Izuku. Kirishima złapał Bakugo za ramię chcąc, aby ten na niego spojrzał.

— To zabrzmi głupio — zaczął szeptem zerkając na zielonowłosego — ale nie masz zamiaru mu dokuczać, co nie?

Katsuki szarpnął ręką, aby strzepnąć z siebie dłoń chłopaka. Ręce wsadził do kieszeni, a na ustach pojawił się zły uśmiech.

— Skąd — rzucił tylko zostawiając Eijiro samego.

Midoriya opuścił nagle wzrok zauważając idącego w jego kierunku ucznia. Czuł się bezpiecznie ze względu na fakt, że znajdowali się na terenie szkoły. Gdyby nie to najpewniej by uciekł. Sekundy mijały, a wewnętrzny niepokój buzował w głowie mężczyzny. Trwało to tak długo aż zauważył czyjąś obecność.

Bakugo usiadł obok niego, jak gdyby nigdy nic. Rozsiadł się wygodnie na ławce. Zawiesił wzrok na drżących dłoniach młodego mężczyzny. Zmarszczył lekko brwi nie mogąc pojąć dlaczego ktoś tak nerwowy jak on zdecydował się pracować jako nauczyciel.

Blada skóra Midoriyi świeciła przed nim niczym świeży śnieg. Poprawił niezdarnie okulary zaraz potem kichając. Czerwonooki prychnął pod nosem, na co Izuku od razu się zaczerwienił.

— Nie słuchało się mamusi i płaszcza się nie wzięło, co? — zapytał drwiąco przyglądając się profilowi zielonookiego. Jego mały nos wyglądał irytująco uroczo. Nastolatek od samego patrzenia był w stanie stwierdzić, że Izuku ma gładką skórę. Należał do mężczyzn o chłopięcej twarzy.

— ...Próbuje rzucić palenie — rzucił szybko, co wcale nie było kłamstwem. Postanowił sobie, że rozpocznie walkę z nałogiem, jednak w chwili obecnej przegrywał.

Jasnowłosy słysząc wymówkę nauczyciela sięgnął do tylnej kieszeni spodni ze stoickim spokojem na twarzy. Wyciągnął w stronę mężczyzny, otwartą już, paczkę papierosów. Jego usta wykrzywiły się w mały uśmiech widząc, że ten bez wahania korzysta z poczęstunku.

Izuku spojrzał na papierosa trzymanego w dłoni, przez chwilę zastanawiając się, dlaczego po niego sięgnął. Zamrugał kilka razy chcąc tym rozjaśnić umysł. Spojrzał na ucznia zdezorientowanym wzrokiem i nagle go olśniło.

— To łamanie przepisów szkolnych! — fuknął na niego od razu zmieniając swoją postawę. — Oddaj mi to w tej chwili!

Midoriya próbował zabrać paczkę chłopakowi, jednak okazał się być zbyt wolny. Refleks Katsukiego nigdy nie pozwoliłby mu na odebranie sobie jego własności.

— A co ty mi możesz zrobić? Wpisać uwagę? — zaśmiał się wrednie.

Piegowaty spojrzał na rzecz trzymaną w dłoni. Zaczął nerwowo się nią bawić chcąc rozgrzać tym zmarznięte palce. Poczuł się bezsilny oraz całkowicie niezdolny do postawienia się młodszemu. Sytuacja ta ponownie przypomniała mu o tym, jak bardzo szare było jego życie. Nawet oczywista, a jednak bolesna, ironia była w stanie zachwiać jego emocjami do tego stopnia, że automatycznie miał ochotę zniknąć z powierzchni ziemi.

Przez dłuższą chwilę między dwoma mężczyznami panowała niezręczna cisza. Bakugo zaczął się nudzić czekając na jakikolwiek sygnał ze strony dorosłego. Przymrużył oczy wpatrując się intensywnie w zamglony wzrok Izuku. Był on przerażająco pusty i smutny. Dotknęło go to, co bardzo rzadko się zdarzało. Jak na egoistę przystało, miał gdzieś innych patrząc jedynie na czubek własnego nosa. Natomiast w tej chwili coś zakuło go w sercu widząc tego zmarnowanego człowieka.

— Po prostu idź na lekcje... — odezwał się w końcu obojętnym głosem.

Katsuki wstał zarzucając przy tym plecak przez ramię. Jego ręce tradycyjnie znalazły się w kieszeni, a na twarzy pojawiła się codzienna ekspresja. Nauczyciel nie raczył na niego spojrzeć. W dalszym ciągu bawił się papierosem jakby świata poza nim nie widział.

— Mamy z tobą, dobrze by było gdybyś też się pojawił — powiedział wciąż mu się przyglądając.

— Cholera, faktycznie — syknął przez zęby Midoriya. Uniósł nagle zmęczony wzrok, aby spotkać się z krwistymi tęczówkami nastolatka. Wydawał się mu być naprawdę urodziwy, jak na kogoś kto przez większość życia chodzi z grymasem niezadowolenia wypisanym na twarzy. Izuku próbował się uśmiechnąć, jednak wyglądało to wyjątkowo brzydko. Widząc zniesmaczoną minę Bakugo, zawstydził się, po czym odchrząknął ratując resztki swojej godności. — Nie jestem twoim kolegą. Prosiłem cię, abyś zwracał się do mnie jak uczeń do nauczyciela.

— Dobra, już dobra — mruknął przeciągle. — Niech pan weźmie sobie fajeczkę - powiedział naciskając na słowo "pan". Słysząc to, Izuku przewrócił z poirytowaniem oczami. — To prezent ode mnie — dodał po czym zaczął kierować się w stronę wejścia do szkoły.

Młody dorosły zarumienił się nieznacznie odprowadzając go wzrokiem. Spotkanie to zawróciło mu w głowie, w niekoniecznie pozytywny sposób. Jako homoseksualista, każdy dwuznaczny kontakt z drugim przedstawicielem swojej płci działał na niego rażąco.

Westchnął ciężko chowając papierosa do tylnej kieszeni spodni.

— Ten chłopak jest niewiarygodny...

Następnego dnia Bakugo usiadł przy swojej ławce z, nietypowym dla niego, uśmieszkiem na ustach. Był w znakomitym humorze, co również zaliczało się do nietypowych zjawisk.

Kaminari o mały włos nie zabił się na schodach w chwili, gdy zaraz po kichnięciu, blondyn rzucił sympatyczne: "na zdrowie". Przez resztę drogi do klasy chował się za plecami Eijiro uważając, że kolegę, za przeproszeniem, ostro popierdoliło.

Powodem dobrego nastroju nastolatka była lekcja japońskiego. Po wczorajszej rozmowie z nauczycielem, uznał że zrobi sobie z niego swoją maskotkę. Zdążył zauważyć, jak bardzo Izuku nerwowy się stawał, gdy w grę wchodziło jego drapieżne spojrzenie. Uwielbiał patrzeć na te koślawe ruchy, tym samym budząc swoje skłonności sadystyczne.

Nastolatek nie przypuszczał, że denerwowanie nauczyciela może być takie satysfakcjonujące. Znalazł sobie nowe hobby, które z całą pewnością szybko mu się nie znudzi.

Nadeszła chwila, w której to dorosły wchodzi do klasy, a uczniowie nagle się uciszają. Midoriya wymamrotał coś cicho pod nosem siląc się na uśmiech. Usiadł przy biurku, pod stałą kontrolą Katsukiego. Chłopak przyglądał się mu nie w celach rozrywkowych, a z powodu zwykłej ciekawości.

Wyglądał gorzej niż przeważnie i reszta klasy z całą pewnością również to dostrzegła. Można to było porównać do sytuacji, gdzie do pomieszczenia wchodzi osoba, której świat legnął w gruzach.

Zdezorientowane spojrzenia i szepty zalały całą salę. Tylko Bakugo wpatrywał się w niego ze stoickim spokojem. Bardzo chciał wiedzieć do czego doszło. Ludzie z natury są ciekawscy czego nie mógł tak po prostu zignorować.

Szepty narastały powodując szum. Wszystkie rozmowy były na temat Izuku, który obecnie w żadnym stopniu się tym nie przejął. Udawał, że nie słyszy lub, że nie dotyczą one jego osoby. Zawsze tak robił, pomimo chęci wydarcia się na całe gardło.

— Zrobimy sobie indywidualną pracę z tekstem, dobrze? — powiedział, na co w klasie zapanowała cisza. — Strona dwudziesta czwarta.

— Będzie z tego ocena? — zapytała Mina niezręcznie się przy tym uśmiechając.

— Jak pójdzie bardzo źle to nie — odpowiedział od razu nie zapominając o udawanym, serdecznym uśmiechu.

Cała klasa wzięła się za czytanie. Midoriya nerwowo bawił się krawatem pocierając materiał między palcami. Myśli jego były zamroczone i całkowicie dla niego obce. Będąc zapatrzony w jeden punkt nawet nie zauważył intensywnego spojrzenia Katsukiego. Uczeń udawał, że zapisuje coś na kartce jednocześnie zerkając na zmarnowaną twarz Izuku.

Bakugo rozejrzał się po klasie. Wszyscy pracowali. Prócz śpiącego na ławce Denkiego, tylko on był osobą, która nie robiła nic produktywnego. Trwało to przez następne pół godziny.

Z racji tego, że poleceń było mało, cała klasa skończyła kilkanaście minut przed końcem lekcji. Widząc, że zaczynają się nudzić, Izuku wstał powoli z miejsca i wziął podręcznik do ręki.

— Wszyscy skończyli? — zapytał, na co uczniowie odmruknęli twierdząco. — Zaczniemy nowy temat. — Wzrok mężczyzny skupił się na czerwonookim blondynie, który od razu odwzajemnił jego spojrzenie. — Zbierzesz prace, Bakugo-kun?

Katsuki prychnął cicho pod nosem nie będąc zadowolonym z wyznaczenia go przez Midoriye. Zaczął zbierać w agresywny sposób wypociny uczniów. W tym samym czasie nauczyciel zaczął realizować nowy temat.

Bakugo położył pracę na jego biurku, w chwili gdy zapisywał coś na tablicy. Poczuł nagle specyficzną, ostrą woń. Ze względu na intensywność zapachu, wywołał on u niego grymas obrzydzenia. Był nieprzyjemny i wydawał się być ciężki w porównaniu z normalnym powietrzem. Na moment jego ciało stanęło w bezruchu. To był definitywnie zapach alkoholu, a jego źródłem był Izuku.

Wrócił do ławki siadając na krześle w lekkim szoku. Nie spodziewał się, że ktoś okaże się być na tyle głupi, aby przyjść do pracy pod wpływem alkoholu. Spojrzał od razu na zielonowłosego.

Jego drżąca ręka trzymała niepewnie za kredę. Czerwonooki obserwował jak stawia on krzywe litery. Przez głowę przeleciała mu myśl, że być może ich, z pozoru, niewinny nauczyciel, ma jakieś brudne sekrety. Mogły to być również problemy osobiste, ponieważ człowiek bez powodu nie doprowadza się do takiego stanu. Na samą myśl o alkoholizmie Katsukiego ogarniał szał. Według niego uzależnieni ludzie byli żałośni i słabi. Nie miał dla nich ani grama szacunku.

Głuchy dźwięk rozniósł się nagle po klasie. Wzrok większości uczniów skupił się na połamanej kredzie leżącej na podłodze. Każdy się zdziwił widząc, że Midoriya, zamiast ją podnieść, stoi przy tablicy wpatrując się w nią.

— Cholera —syknął cicho, a jednak słyszalnie nauczyciel. Sekundy mijały, a towarzyszyła temu grobowa cisza. Każdy rzucał sobie zdezorientowane i zmartwione spojrzenia. Trwało to dopóki mężczyzna nie odwrócił się do młodzieży z dużym, wyraźnie udawanym, uśmiechem. — Do końca lekcji zostało mniej niż pięć minut, więc skończymy w tym momencie, dobrze? — powiedział jak gdyby nigdy nic.

Usiadł przy biurku. Z jego twarzy dało się wyczytać jedynie pustkę. Non stop czuwający Bakugo zauważył, że jego oczy były wyraźnie zamroczone, zupełnie jakby myślami był gdzieś indziej. W nastolatku gotowała się złość. Był oburzony postawą "dorosłego", który dostąpił zaszczytu pracowania w U.A., a zachowuje się jak ostatni idiota. Miał ochotę na niego nawrzeszczeć i z całą pewnością to zrobi. W mniej lub bardziej delikatny sposób.

Od razu wstał z ławki. Nie spieszył się zbytnio widząc, że ludzie powoli zaczynają wychodzić z sali. Podszedł powoli zarzucając w tym samym czasie plecak na prawe ramię. Trochę czasu minęło zanim w ogóle został zauważony przez zielonookiego. Izuku podskoczył lekko na krześle nie ukrywając faktu, że się wystraszył. Spojrzał z obawą na ucznia.

— W czym mogę pomóc? — zapytał nerwowo. W dłoni ściskał piłeczkę antystresową, w którą blondyn się zapatrzył. Chude palce okularnika były pokaleczone w paru miejscach. Większość ran zakrywały plastry.

Katsuki położył obie dłonie na blacie biurka pochylając się nieznacznie nad nauczycielem. Chciał pokazać, że góruje nad nim, co udało mu się osiągnąć. Midoriya był przytłoczony, czego szczerze nienawidził. Przez chwilę poczuł się naprawdę okropnie zdając sobie sprawę z tego, że boi się osoby o wiele młodszej od niego samego. Wystraszył się spojrzenia nastolatka jak i samej jego dominacji.

— To nie praca dla pijaków, ćpunów i innych kretynów takich jak ty — wypluł z pogarną patrząc Izuku prosto w oczy. — Jeśli szkoła będzie miała problemy z twojego powodu, będziesz miał u mnie przejebane, rozumiesz?

— Nie wiem o czym mówisz — odparł od razu następnie rozglądając się niespokojnie po klasie. Zimny pot oblał jego ciało, nie wspominając o dreszczach, które wstrząsnęły nim niczym prąd.

— Jesteś żałosny — syknął przez zęby Katsuki. Zdanie to rozniosło się po uszach Izuku zakorzeniając się głęboko w jego podświadomości.

Nie odezwał się na ten bolesny, aczkolwiek prawdziwy komentarz. Ścisnął dłonie w pięści wsłuchując się w szybkie bicie własnego serca. Odmruknął coś w odpowiedzi, spuszczając głowę w dół.

Katsukiego już po pięciu sekundach nie było w klasie. Zostawił po sobie jedynie nieprzyjemny huk wywołany trzaśnięciem drzwiami. Szedł twardo mamrocząc pod nosem niemiłe słowa na temat Midoriyi.

Jeszcze nie zdawał sobie sprawy z tego, że wystarczy jedno zdanie, aby złamać człowieka na pół.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top