rozdział | 13
Katsuki obudził się opatulony w obcą pościel. Jej przyjemny zapach zawrócił mu w głowie.
— Mmmmh, Izu — wyjęczał śpiąco.
Nastolatek otworzył powoli oczy, jednak od razu tego pożałował. Rolety były odciągnięte, a jego wzrok nie był gotowy na światło słoneczne. Burknął i przewrócił się na drugi bok. Zanurzył nos pod kołdrę, przy czym jego policzki ozdobił delikatny rumieniec. Przypomniał sobie pierwsze, powolne wejście w ciało Izuku. Jego myśli zostały oblężone przez wspomnienia gorących pocałunków oraz cichych westchnięć starszego. Cholera, ile by dał, żeby znowu zobaczyć tą niesamowitą, erotyczną stronę swojego nauczyciela.
Uśmiechnął się pod nosem, przecierając powieki palcami. Wciąż senny, zaczął unosić się leniwie z łóżka, jednak w połowie drogi zrezygnował i ponownie padł na miękką poduszkę. Uniósł dłoń i zaczął ją powoli kierować w stronę zimnej pościeli. Warknął z niezadowoleniem i od razu zmarszczył brwi, wpatrując się w puste miejsce zaraz obok niego.
— Kurwa — wymamrotał cicho, sunąc dłonią po zimnym już materacu.
Gdzie, do chuja, był Izuku?
Przez chwilę miał śmieszne, wręcz niedorzeczne obawy. Będąc pobudzony adrenaliną, usiadł szybko na łóżku. Zaczął szukać wzrokiem swoich pieprzonych gaci. Znalazł tylko bieliznę, którą od razu założył. Gdzie jego ciuchy? Zabrał je? A telefon? Zdecydowanie naoglądał się za dużo seriali z Miną. Przecież Izuku nie mógł tak po prostu wyjść z własnego mieszkania i zostawić go tutaj samego z gołą dupą na wierzchu.
…Prawda?
Dźwięk czajnika okazał się być dla niego błogosławieństwem. Jego uroczy głupek był w kuchni. Świadomość tego wystarczyła, aby wywołać na ustach blondyna uśmiech.
Bez zastanowienia ruszył w stronę drzwi. Wyszedł z sypialni i przeczesał włosy palcami z nadzieją, że ujarzmił swoją potarganą fryzurę. Przeszedł przez krótki korytarz, wchodząc do największego pomieszczenia będącego zarazem kuchnią i salonem.
Izuku sterczał przed blatem, odwrócony plecami do niego. Stukał delikatnie paznokciem o jego powierzchnię, zalewając dwa kubki wrzącą wodą.
Bakugo podszedł bliżej i-
Ja pierdole.
Izuku miał na sobie za dużą koszulkę i normalnie nie byłoby to nic niezwykłego, jednak ubranie było na tyle długie, że kończyło się dopiero w okolicach krocza. Już sobie wyobrażał jak sunie delikatnie dłońmi po udach swojego chłopaka, żeby następnie bez problemu wjechać pod koszulkę i dobrać się do najciekawszych miejsc. Coś w nim zadrżało, gdy Midoriya pokręcił nagle biodrami. Wypiął zmysłowo tyłek, opierając się łokciami o blat.
Śmiał się droczyć z Katsukim? Właśnie teraz, kiedy milimetry dzieliły go od dobrania się do niego od tyłu na pieprzonym blacie kuchennym? Naprawdę nie marzyło mu się wyjść na napalonego małolata i skończyć z namiotem w gaciach. Jednak nie mógł się powstrzymać przed ściśnięciem tyłka swojego nerda.
— Masz coś pod spodem? — zamruczał figlarnie. Zacisnął pewnie ręce na biodrach mężczyzny, który gwałtownie podskoczył.
— Kacchan, wystraszyłeś mnie! — fuknął zaraz po tym jak wydobył z siebie słodki pisk. W ramach przeprosin, czerwonooki złożył szybkiego buziaka z tyłu głowy swojego kochanka. Dłonie Bakugo powędrowały nieco niżej, łaskocząc skórę mniejszego. Zetknął się z materiałem bokserek, które jednak na sobie miał. — Ah… mhh — wyjęczał zielonooki, gdy drugi zaczął sadzić delikatne pocałunki na jego karku.
Palce jednej ręki wślizgnęły się pod nogawkę bielizny. Midoriya zacisnął nieco nogi, wypinając się w stronę osiemnastolatka. Słodki jęk zdołał uciec przez usta zielonowłosego. Jego ciało uroczo zadrżało, podobnie było z młodszym, który oniemiał, czując, ocierający się o swoje krocze, tyłek drugiego mężczyzny.
— Izu… — zamruczał, trącając zimnym nosem kark piegowatego.
Ten zachichotał wesoło, powodując tym dźwiękiem ciepło w piersi Bakugo. Jego chłopak był całkowicie zrelaksowany i szczęśliwy, co okazało się być najwspanialszym widokiem na świecie. Obsypując szyję starszego czułymi pocałunkami, chciał pokazać jak bardzo mu na nim zależy. Pragnął bezustannie wywoływać uśmiech na ustach Izuku, opiekować się nim i zapewniać bezpieczeństwo.
— Katsuki, proszę — syknął, przygryzając dolną wargę.
Chłopak skupił na nim całą swoją uwagę. Spojrzał na szczupłe palce Midoriyi, zaciskające się na jego nadgarstkach, zupełnie jakby nakazywał mu kontynuować. Podczas gdy jedna dłoń zabawiała się w bokserkach Izu, druga powędrowała wyżej, drażniąc opuszkami sutki. Nauczyciel jęknął w sprośny sposób, nie mogąc znieść obcego, cholernie przyjemnego dotyku w tylu miejscach na raz. Krocze, sutki, kark. Tyle wystarczyło, żeby zrobić mu dobrze.
Dłoń objęła idealnie jeden z pośladków piegowatego. Powolny masaż narobił jeszcze więcej zamieszania w głowie nauczyciela. Nie przypuszczał, że kilka dotyków może zamroczyć umysł do takiego stopnia.
— Zaczekaj — poprosił, sięgając ręką do blond włosów, za które delikatnie chwycił.
Nastolatek zabrał dłonie z ciała Midoriyi.
— Coś nie tak? — zapytał. Zawahał się, co było widać w jego oczach. — Za szybko? Przesadzam?
— Nie! Nic z tych rzeczy, spokojnie! — zapewniał z nieśmiałym uśmiechem. — Tylko… — zaczął cicho, niepewność przejęła kontrolę nad jego głosem. — Kacchan… — chłodna dłoń Izuku zetknęła się z torsem osiemnastolatka. — Boże, to zawstydzające — wymamrotał, czerwieniąc się. Nie potrafił wycisnąć z siebie słów, które miał na końcu języka.
— Hej, spokojnie — pocieszył go, głaszcząc troskliwie jego policzek. — Czego się wstydzisz? — zapytał, zachęcając go do udzielenia odpowiedzi.
Izuku otworzył lekko usta, jednak już po chwili zamknął je, uciekając wzrokiem w bok. Katsuki przyglądał się uważnie jego ślicznym, zielonym oczom, które błyszczały zza szkieł okularów. Wyglądał jak wystraszony kociak, który jest zbyt płochliwy, aby dać się pogłaskać.
— T - to… nie w porządku, że tylko mi jest przyjemnie — wymamrotał, a jego różowe policzki naburmuszyły się jak u obrażonego dziecka.
— Kto powiedział, że nie jest mi przyjemnie, hm? — Musnął kciukiem miękkie, błyszczące wargi mężczyzny. — Gdybyś wiedział, co się dzieje z moim ciałem, gdy widzę jak reagujesz na mój dotyk... — Midoriya poczerwieniał na twarzy, gdy wyższy przyjrzał się uważniej jego ustom. — Mhhh, pomadka? — wymruczał z cwanym uśmieszkiem.
— Uh – mhm… usta mi spierzchły — wyjaśnił szybko, drapiąc się po policzku.
Był skrępowany, co bez wątpienia złapało Bakugo za serce. Jak mógł wcześniej nie zauważyć tych słodkich warg? Kolor był odrobinkę bardziej intensywniejszy niż normalna barwa ust. Zdecydowanie nie była to zwykła, nawilżająca pomadka, której sam używał.
Czy to był zapach truskawek? Izuku zdecydowanie planował uwięzić go w swoje sidła i zaciągnąć z powrotem do łóżka. Przecież te błyszczące usteczka kusiły samym swoim wyglądem.
— Mam ochotę cię pocałować — powiedział bez ogródek.
Słaby uśmiech zatańczył na jego wargach. Okularnik położył dłonie na biodrach Katsukiego. Nie spodziewał się, że nauczyciel dociśnie go nagle do krawędzi blatu. Zacisnął na nim ręce, opierając się wygodniej. Nie minęła chwila, a poczuł gorące pocałunki na swoim ramieniu. Wędrowały one w stronę szyi, gdzie już stracił zdolność racjonalnego myślenia.
— To całuj. Wszędzie — wyszeptał tuż przy jego uchu.
— Ah, cholera — westchnął ciężko. — Nie chcę popsuć nastroju, ale nie myłem zębów — przyznał, nie kryjąc wstydu.
W odpowiedzi otrzymał wesoły śmiech piegowatego. Izuku wtulił się czule w ciało blondyna, co ten chętnie odwzajemnił.
— Nie spodziewałem się, że powiesz coś takiego — zachichotał, skradając szybkiego całusa w policzek. — Dobra, oby kawa nam nie wystygła.
Zielonowłosy oddalił się od swojego chłopaka i podszedł do blatu, sprawdzając napoje. Od razu upił mały łyk, a tymczasem wzrok Bakugo utkwiony był w czymś, co stało i parowało nieopodal Izuku.
— Co to jest? — zapytał surowym, groźnym tonem stosowanym w konwersacji ze złoczyńcami.
Midoriya zerknął na parujący kubek zupki błyskawicznej. Widząc chłodne spojrzenie blondyna zdał sobie sprawę z tego, że ma przejebane.
— Uhmmm… nic? — odparł głupkowato, odwracając szybko wzrok.
— Ja pierdole, Zuku — warknął, chwytając za plastikowy kubek. Od razu wyrzucił jego zawartość do kosza. Makaron wydał mokry dźwięk w zderzeniu się z dnem. — Chyba nie myślisz, że pozwolę ci to zjeść?
— Wyrzuciłeś moje śniadanie do kosza…
Katsuki walnął go z tyłu głowy. Zawarczał i podszedł do lodówki.
— Tego syfu nie można nazwać śniadaniem. Zrobię nam coś jadalnego — mówił, zaglądając do jej wnętrza. Poza światłem, niewiele rzeczy zastał w środku. Kilka jogurtów, jajka, sushi jego matki i dwa pudełka różnego mięsa, które przyniósł zeszłej nocy. Naprawdę, co ten facet jadł na śniadanie? Dobrze, że nie znalazł alkoholu. Nie mając kolosalnego wyboru, wyjął karton jajek i bekon, za którym, szczerze mówiąc, nie przepadał. Zatrzasnął lodówkę i położył wszystko na blat. — Gdzie masz patelnię? — mruknął, spoglądając na gospodarza, który głęboko się w niego zapatrzył. — Co jest?
— Chcę buziaka — powiedział z delikatnym uśmiechem.
Midoriya zachichotał, widząc zmieszany wyraz twarzy czerwonookiego. Napił się kawy, obejmując dłońmi zapewne wciąż ciepły kubek. Jego niesforne włosy wyglądały przeuroczo. Swoim wyglądem aż prosił się o zacałowanie na śmierć.
— Nie chcesz — odparł, zbliżając się niewinnie w jego stronę. — No i mam o wiele lepsze sposoby na wyrażenie moich uczuć do ciebie.
Mocny chwyt za prawy pośladek Izuku nieco nim wstrząsnął. Mężczyzna uśmiechnął się prowokacyjne, ani na sekundę nie spuszczając z niego oczu.
— Aha, jesteś typem, który ma myśli wiecznie zajęte seksem — stwierdził starszy, krzyżując ręce na piersi.
Bakugo wydał z siebie cichy pomruk.
— Wypraszam sobie, jeszcze w tamtym roku byłem prawiczkiem.
Na własną rękę znalazł patelnię. Rozbił o nią pierwsze jajko.
Zerknął na okularnika, który marszczył brwi, stojąc w bezruchu. Gdy już miał otwierać usta, aby ponownie zapytać, o co chodzi, mniejszy przemówił, zachodząc go od tyłu.
— Poważnie? — zapytał cichutko, dziwnie radosnym, lecz wciąż zaskoczonym, głosem.
— Dziwi cię to? — odmruknął, zatracając się na chwilę w czterech, skwierczących jajkach na patelni.
— Nie, znaczy… — wydukał, próbując znaleźć odpowiednie słowa. — Spójrz na siebie. Jesteś seksowny. — Wtulił się w silne plecy wyższego, owijając czule ręce wokół jego talii. Niespodziewane dreszcze wstrząsnęły ciałem blondyna, którego serce zaczęło bić szybciej, na skutek dotyku piegowatego. — Cholernie seksowny — wyszeptał flirciarsko do jego ucha. Delikatny całus spoczął na barku nastolatka. Kolejny – nieco dłuższy i jeszcze jeden – namiętny, pożądliwy, złożony na szyi, będącą słabym punktem Kacchana, o którym Izuku doskonale wiedział.
— Ty też — zaśmiał się krótko, gdy starszy wessał się w skórę na jego szyi tym samym łaskocząc go.
— Błagam, nie rozśmieszaj mnie.
Midoriya trącił nosem policzek młodszego i stanął obok niego. Oparł się na blacie, obserwując prawie gotowe jajka.
— Powiedz to swoim piegom na tyłku — zaczął, lustrując go lubieżnie wzrokiem. — Cholera, uwielbiam je.
— Zostaw mój tyłek w spokoju.
— Skarbie, prosisz o niemożliwe.
Katsuki miał przyjemność ponownie usłyszeć uroczy śmiech zielonowłosego. Ciepła ręka spoczęła na jego ramieniu. Izuku zaczął masować kciukiem skórę, zupełnie jakby chciał zwrócić na siebie całą uwagę blondyna, którą częściowo poświęcał gotowaniu.
W końcu całkowicie się do niego odwrócił, a ten to wykorzystał, skradając niewinnego buziaka w usta. Policzki Bakugo obeszły nieco rumieńcem. Oblizał swoje wargi, które teraz słodko pachniały truskawką.
— Idę wziąć prysznic — oznajmił gospodarz, kierując się w stronę korytarza.
— Beze mnie? — zapytał figlarnie, puszczając oczko.
— Cóż, wygląda na to, że jesteś teraz odrobinę zajęty. — odparł, chichocząc pod nosem. — Wielka szkoda — dodał, obdarowując Bakugo przenikliwym spojrzeniem, które rozgrzało go po czubki samych palców.
Uśmiechnął się sam do siebie niczym zakochany idiota, którym zresztą był. Usłyszał dźwięk zamykanych drzwi łazienki, jednak zamek został nienaruszony, co odebrał jako zaproszenie. Omal nie spalił głupich jajek, gubiąc się w własnej wyobraźni. Mimo, iż marzył tylko o tym, aby znaleźć się pod tym samym natryskiem, co Izuku, postanowił odstawić fantazje na bok i dokończyć to, co zaczął.
Tosty wyskoczyły gwałtownie z tostera. Odczekał chwilę nim posmarował je masłem, które i tak stopniało. Podczas tych prostych czynności, nie potrafił oderwać się myślami od swojej aktualnej sytuacji.
Ciężko mu było w to wszystko uwierzyć. Był w mieszkaniu Izuku, stojąc półnago w jego kuchni i robiąc spokojnie śniadanie dla siebie i swojego chłopaka. To nie sen, prawda? Bo wyglądało to na beznadziejny film romantyczny, w którym brakowało tylko porannego seksu. Jedno było pewne: sen czy jawa, jeśli Katsuki obudziłby się teraz sam w swoim łóżku pewnie zacząłby kurwić na cały świat.
Gospodarz wrócił po pięciu minutach, będąc świeżym i pachnącym. Końcówki jego włosów wciąż były odrobinę mokre. Usiadł naprzeciwko blondyna, który od razu zdołał wyczuć łagodny, lawendowy zapach uwalniający się z ciała zielonowłosego. Był intensywny, ale zarazem delikatny.
— Oh, wyczarowałeś coś tak pysznego z mojej pustej lodówki! — pochwalił, zajadając się bekonem. — Do tego trzeba mieć jednak talent — dodał z szerokim, zniewalającym uśmiechem.
Katsuki przełknął ślinę, wbijając szybko wzrok w swój talerz. Znowu to poczuł. To ekscytujące napięcie, dreszczyk emocji, nagły wybuch endorfin w ciele, przez które nie potrafił powstrzymać uśmiechu.
Tylko przy Izuku czuł się w taki sposób.
— Oi, jedz powoli.
— Dawno nie jadłem tak dużo.
Bakugo wywrócił oczami.
— Jesteś jak dziecko. Od dzisiaj masz regularnie jeść, zrozumiano?
Okularnik przytaknął z rozbawieniem. Napił się soku, aby zwilżyć gardło.
— Masz w środę egzaminy — przypomniał, patrząc wyczekująco na osiemnastolatka.
— Uh, ta.
— Uczyłeś się?
Bakugo parsknął cicho. Sposób w jaki Izuku pytał go o rzeczy związane ze szkołą był przeuroczo poważny.
— Powiedzmy — odparł wymijająco. — Poradzę sobie. Bardziej mnie martwi egzamin praktyczny na stałą licencję.
— Ah, no tak… Mh, Kacchan, myślisz, że osoby z zewnątrz mogą obserwować egzamin?
— Raczej tak. A co, chcesz się przekonać jak bardzo zajebiście wyglądam, walcząc?
— Musisz być niesamowity! Nie, czekaj, ty jesteś niesamowity. Nie potrafiłem odciągnąć od ciebie wzroku podczas oglądania Festiwali U.A.
— Więc kojarzyłeś mnie — stwierdził, sięgając po kubek z kawą.
— Hm?
— Wiedziałeś kim jestem — powiedział. Przypomniał sobie ich pierwsze spotkanie. Co prawda było ono niewyraźnie i zamglone, jednak pamiętał, że zakończyło się niemiło.
— Ah, no tak, hah. Chciałem nawet poprosić o autograf, ale to byłoby dziwne, prawda? — zapytał, chichocząc pod nosem. Katsuki automatycznie się zaczerwienił. Pierwszy raz ktoś wyraził chęć posiadania jego autografu. — Wspominałem ci kiedyś, że uwielbiam bohaterów? — wtrącił, zanim ten zdążył cokolwiek odpowiedzieć. — Gdy byłem młodszy lubiłem analizować ich Dary i wymyślać w głowie strategie bitewne. Wciąż mam cały karton zeszytów. Jeny, byłem dziwnym dzieckiem.
— Każdy ma swoje dziwactwa. Ja chodzę spać o dwudziestej pierwszej, a nawet wcześniej.
— Naprawdę?
Starszy nie potrafi powstrzymać śmiechu. Zasłonił usta ręką, próbując się uspokoić. Bakugo kopnął go pod stołem, nadymając policzki.
— Oi, nie śmiej się, nerdzie!
— Wybacz, ale ciężko mi to sobie wyobrazić. Sam siedzę do późna, a czasami w ogóle nie zmrużę oka.
— Lubię się wyspać — zawarczał obrażony.
— Gdy zaczęliśmy ze sobą pisać i rozmawiać do późna… — wymamrotał cicho, jednak młodszy był na tyle przyzwyczajony do mruczenia Izuku, że idealnie go zrozumiał.
— To co?
— To słodkie, że zarywałeś noce dla mnie.
Na jego piegowatych policzkach wystąpił mały rumieniec. Katsuki spojrzał na swój pusty talerz. Mina mu zrzedła, przypominając sobie długie rozmowy z nauczycielem.
— Wcale nie.
— Przecież czasami rozmawialiśmy nawet do drugiej.
Doskonale to pamiętał. Gadali ze sobą godzinami, a pisali nawet całe dnie. Bakugo zaniedbywał treningi lub naukę za co był na siebie zły, ale koniec końców nigdy nie żałował. Uwielbiał z nim dyskutować na różne tematy, poznawać go lub śmiać się jak debil do telefonu.
Nie chciał się rozłączać, ale w końcu trzeba było to zrobić i się pożegnać.
— Mh — mruknął tylko, wpatrując się w koszulkę zielonowłosego.
— W porządku? — zapytał Midoriya z troską w głosie.
Blondyn spojrzał na niego. Zmusił się do słabego uśmiech.
— Nie wiem kiedy znowu się zobaczymy. Wiesz… w taki sposób.
— Oh — wyszeptał cichutko, spuszczając, na krótką chwilę, głowę w dół. Izuku posmutniał, a Katsuki nie miał mu tego za złe. W końcu jego dobry humor też wyparował, zostawiając po sobie tylko gorzki posmak. — Hm, no tak, masz szkołę, staż… Rozumiem to. W porządku.
To nie było szczere. Wzrok starszego mężczyzny mówił sam za siebie. Bakugo doskonale widział, co działo się w sercu jego chłopaka. Wiedział też w jakim kierunku szła ta rozmowa.
— Wciąż mamy nasze zimne schody za szkołą. — Spojrzeli sobie prosto w oczy. Nastolatek złapał nagle za chłodne ręce okularnika. — Możemy pisać ze sobą do późna — dodał, splatając ich palce razem.
— A co z twoim chodzeniem spać o dwudziestej, huh? — powiedział, a na jego twarzy w końcu zagościł malutki uśmiech.
— Jesteś głupi, myśląc, że w ogóle zasnę bez ciebie obok mnie. — Izuku zaśmiał się krótko, przecierając palcami szkliste oczy. Blondyn zacisnął usta. Wciąż trzymał mocno wolną rękę piegowatego. — To tylko niecałe dwa miesiące. Może uda mi się wyrwać raz, czy dwa, na weekend — powiedział, ujmując drugą dłonią jego policzek. — Damy radę.
— Tak… Chyba.
Wiedział, że musi obchodzić się z nim delikatnie. Izuku był bardziej nieprzewidywalny niż on sam. Starał się być neutralny do słów Bakugo, jednak młodszy czytał z niego jak z otwartej księgi. Widział jego niespokojne ruchy czy sposób w jaki chyli głowę, aby grzywka zakryła mu oczy. Midoriya starał się być silny, ale nie mógł wygrać z własną wrażliwością.
— Nie stresuj się. Wszystko będzie dobrze, okej? Prześlę ci moją rozpiskę lekcji i godziny stażu. Jakoś sobie poradzimy.
Mężczyzna spojrzał w rubinowe oczy swojego chłopaka. Drżące usta próbowały ułożyć się w krzywy uśmiech.
— Masz rację — odparł, próbując do tego przekonać samego siebie. — To tylko dwa miesiące.
— A potem będę cały twój — zamruczał, unosząc drobną dłoń Izuku, na której złożył szybkiego całusa.
Okularnika zawstydził ten gest, jednak jego oczy zabłyszczały jaśniej niż gwiazdy na niebie. Z lekką nieśmiałością puścił rękę blondyna. Wspinał się powoli po ciele młodszego, który nie spuszczał z niego oczu. Ramię, bark i w końcu szyja zasypana czerwonymi malinkami po nocnych igraszkach. Izuku musnął dłonią policzek Kacchana, a ten od razu się w nią wtulił, domagając się jego dotyku. Nie chciał, żeby kiedykolwiek go puszczał. Marzył o tym, aby podnieść go z krzesła i zanieść do sypialni, niekoniecznie w celach sprośnych. Pragnął bliskości. Zwykłych przytulasów, które tak bardzo uszczęśliwiały jego Izu. Chciał się upewnić, że nic mu nie jest, że jest bezpieczny i dobrze się czuje.
Tym trudniej było mu się z nim pożegnać. Szybki prysznic, odświeżenie się, ubranie – to wszystko zajęło mu chwilę, a zaraz po tym musiał znieść widok smutnego Izuku. Nie sądził, że stawianie kroków może być tak trudne. I nawet jeśli on sam wiedział, że na spokojnie da radę to znieść, najbardziej martwił się nie o siebie, a o swojego uroczego nerda, który stał już przy drzwiach wyjściowych.
— Niczego nie zapomniałeś? — zapytał cicho, podając mu płaszcz, który od razu ubrał. Szal zarzucił za szyję, starając się nie spieszyć.
— Nie, wszystko mam. Chociaż z chęcią zabrałbym ciebie ze sobą — dodał, siląc się na uśmiech. Z bólem przyglądał się oczom piegowatego, z których zniknął wcześniejszy blask i radość. — Hej, uśmiechnij się.
Midoriya spojrzał na niego. Jego oddech drżał podobnie jak usta. Oczy wydawały się być bliskie wytoczenia grubych łez. Bakugo, bez słowa, przytulił go do siebie.
— Nie chcę żebyś wychodził — wymamrotał mniejszy, tuląc się jeszcze mocniej. Zatopił twarz w jego ramieniu, gniotąc płaszcz. — Przepraszam za to.
— Już, spokojnie — powiedział, głaszcząc go troskliwie po głowie.
— Może cię odwiozę? Proszę…
— Izu, wiesz, że to nic nie zmieni. No już — zaczął, skradając szybkiego całusa w usta — jeszcze dzisiaj pogadamy.
Jeszcze dzisiaj usłyszy jego głos, więc dlaczego czuł się tak dziwnie?
— Nie lubię rozstań — zapłakał, pociągając nosem. — Przepraszam, że jestem irytujący.
Dla Bakugo to też było ciężkie, trudne i cholernie frustrujące.
— Nie jesteś — powiedział, śmiejąc się krótko. Przetarł oczy rękawem, próbując się uspokoić. — Widzisz, że też jestem w tym chujowy.
Izuku otworzył szeroko oczy, wpatrując się w zaczerwienioną twarz nastolatka. Katsuki domyślał się jak teraz wygląda. Jego agresywny wyraz twarzy nie współgrał ze łzami.
Midoriya, nie wiedząc, co powiedzieć, przyciągnął go do siebie. Powiesił się na nim, całując kilka razy w miękkie, nieco słone, usta.
— Cholernie cię kocham — wyznał młodszy między pocałunkami.
— Ja ciebie też — zamruczał, bawiąc się jego szalem. Zahaczył ostatni raz o jego usta, zapewniając więcej niż niewinne zetknięcie warg.
Wraz ze złapaniem za klamkę drzwi, w ciszy rozległ się mokry dźwięk towarzyszący odłączającym się od siebie nawzajem ust.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top