rozdział | 10
Idealnie się złożyło, że język japoński był ostatnią lekcją przed rozpoczęciem przerwy świątecznej. Bakugo miał zamiar nie odrywać wzroku od swojego obiektu westchnień, obawiając się, że jest to ich ostatnie spotkanie w tym roku. Nastolatek dał mu aż nadto czasu, aby ten zastanowił się nad odpowiedzią odnośnie randki. Midoriya był roztrzepany przez te kilka dni, zupełnie jakby ta decyzja miała wpływ na całe jego życie. Unikał rozmów z blondynem, co tego z kolei cholernie denerwowało.
Bywały momenty, gdy Katsuki żałował, że zaczął temat randki. W nocy nie potrafił spać, w szkole czuł się jak gówno, a z kolei na stażu nic nie robił. Krew go zalewała, gdy widział, jak zielonowłosy ewidentnie go ignoruje. Potrafił zrozumieć niepokój Izuku. On również czuł się nieswojo na samą myśl o randce ze swoim nauczycielem. Jednak zauważył, że będąc z nim, nie odczuwał różnicy chociażby wieku. Midoriya był zwykłą osobą, z którą lubił spędzać czas. Najwyraźniej okularnik miał z tym większy problem, a w głowie cały czas świeciła mu lampka, upominająca go o tym, że rozmawia z uczniem, którego uczy.
Z racji tego, że była to ostatnia szansa blondyna na zwrócenie uwagi Izuku, musiał coś wykombinować. Tęsknił za droczeniem się z nim, a najlepszym prezentem na gwiazdkę byłoby zobaczenie rumieńca nauczyciela. Piegowaty powinien zapłacić za to, że traktuje Bakugo jak powietrze. Na rękę byłoby pogadanie z nim sam na sam, a to, co wymyślił ostatniej nocy, gwarantowało pozalekcyjne konsultacje.
Katsuki miał świetny plan, który pozwoliłby mu zwrócić odrobinę na siebie uwagę. Był też dosyć ryzykowny, jednak będąc skromnym geniuszem, założył się ze swoimi przygłupimi kolegami, że wyrwie nauczyciela przy całej klasie.
— Gotowy na twój występ? — zapytał Denki, klepiąc kumpla po ramieniu. — Będzie zajebiście!
— Nie podniecaj się tak — burknął blondyn, prostując się na krześle. — To tylko głupie żarty.
— I tak to nagram, haha! — zachichotał, wracając na swoje miejsce.
Czerwonooki pokazał mu środkowy palec, na co Eijiro, siedzący nieopodal, prychnął drwiąco, odwracając wzrok. On i Katsuki mało rozmawiali ze sobą od czasu ich małej kłótni na siłowni. Udawali, że nic się nie stało, aby inni nie zaczęli zadawać kłopotliwych pytań. Bakugo zakładał, że Kirishima wiedział swoje. Nie miał zamiaru tłumaczyć się przed nim skoro i tak nie zrozumiałby tego.
Lekcja właśnie się zaczęła. Uczniowie czekali na nauczyciela, który zjawił się w klasie chwilę po dzwonku. Był wyjątkowo zabiegany, co wszystkich zdziwiło, ponieważ zwykle funkcjonował na najniższych obrotach.
— Dzień dobry — powiedział, kładąc kubek na biurko. — Na czym skończyliśmy? — zapytał od razu, siadając. Wziął do rąk podręcznik, otwierając go na stronie, którą podał jeden z uczniów.
— Ładnie pan dzisiaj wygląda — powiedział głośno Katsuki.
Izuku prawie zakrztusił się kawą, a w klasie zapanowała cisza, która szybko przeistoczyła się w chichot. Blondwłosy spojrzał drapieżnym wzrokiem w stronę okularnika. Mężczyzna rozejrzał się po szeptającej klasie. Widać było na pierwszy rzut oka, że nieco zdenerwowała go ta sytuacja. W końcu wstał z miejsca. Inni od razu się uciszyli, czekając co odpowie na zaczepkę klasowego łobuza.
— Bardzo śmieszne, Bakugo-kun — warknął, przewracając oczami. Zaczął przeglądać coś na laptopie, udając, że go to nie poruszyło.
Katsuki zawiódł się jego odpowiedzią. Liczył na coś bardziej ostrego, jednak najwyraźniej nauczyciel nie chciał się z nim sprzeczać podczas lekcji. A szkoda. Nie było na tym świecie nic bardziej fascynującego niż wkurzona, jąkająca się fajtłapa, którą był nie kto inny jak pan Midoriya.
— Naprawdę, nie żartuję — odparł, przechylając głowę.
Na jego ustach pojawił się uśmiech, który był w stanie wywołać zawał serca u każdej kobiety. Izuku spłonął głęboką czerwienią, która była albo efektem szaleństwa na punkcie Katsukiego, albo czystą złością.
— M – mo — odchrząknął nerwowo, poprawiając kołnierz koszuli. — Może zamiast gadać głupoty, przeczytasz nam wiersz na stronie pięćdziesiątej piątej?
— Dziękuję, ale nie skorzystam. Wolę patrzeć na pana.
Kolejna fala śmiechu wypełniła salę lekcyjną. Nastolatek rozsiadł się na krześle, krzyżując ręce na piersi. Był zadowolony z efektów tego głupiego pomysłu. Okularnik był wściekły. Uczeń miał zagwarantowaną rozmowę z nauczycielem po lekcji.
— Przestań się popisywać — powiedział głośno, aby przedrzeć się przez rozbrykanych uczniów. Posłał Bakugo groźne spojrzenie, następnie wracając wzrokiem do podręcznika. — Ashido-san, proszę przeczytaj nam wiersz.
Dziewczyna odkaszlnęła, próbując zapanować nad łamiącym się głosem. Wytarła łzy z kącików oczu, mając nadzieję, że nie zaśmieje się podczas czytania.
Tekst był krótki. Mina szybko się z nim uporała, dając Izuku pole do popisu w kwestii objaśniania motywów występujących w wierszu. Mówił wiele rzeczy, które dla Bakugo były jedynie pustym bełkotem. Mrużył oczy, wpatrując się intensywnie w piegowatego. Zastanawiał się, jak mógłby go zaczepić.
W jednym momencie, Midoriya wstał. Zaczął pisać coś na tablicy, mówiąc w tym samym czasie.
— Proszę, narysujcie tabelkę i porównajcie ten wiersz z innymi utworami autora na stronie pięćdziesiąt sześć i pięćdziesiąt siedem — powiedział, wypisując kolejne słowa. — Gatunek, podmiot liryczny, motywy oraz-
— Ma pan świetny tyłek — przerwał nagle Katsuki. Nawet mu było ciężko powstrzymać chichot. — Nie mogę oderwać od niego wzroku.
Midoriya przestał pisać. Odwrócił się gwałtownie w stronę niesfornego ucznia. Każdy w klasie mógł przyznać, że mężczyzna był naprawdę zdenerwowany. Aż kipiał ze złości.
— Ostrzegam cię ostatni raz! — warknął.
W klasie zapanowała grobowa cisza. To był pierwszy raz, kiedy Midoriya podniósł głos podczas lekcji. Z powodu napiętej atmosfery, nerwowe spojrzenia zaczęły krążyć po sali.
Okularnik usiadł przy biurku, nie spuszczając wzroku z chłopaka siedzącego naprzeciwko. Bakugo poczuł przyjemne dreszcze wzdłuż kręgosłupa. To chore, ale te wściekłe spojrzenie tylko sprawiło, że miał ochotę się złośliwie uśmiechnąć. Nie przesadziłby mówiąc, że Izuku był seksowny w takim wydaniu.
Uraraka bezbłędnie przedstawiła porównanie utworów, co zadowoliło nauczyciela. Midoriya zaczął rozdawać tekst wydrukowany na kartkach. Kserówkę na ławce Katsukiego położył w dość agresywny sposób. Przekazał mu, swoim poirytowanym wzrokiem, pewną interesującą wiadomość. Izuku chciał się z nim widzieć po lekcjach. Nastolatek prychnął tylko pod nosem, na co zielonowłosy zacisnął zęby.
— Przeczytajcie to uważnie i spróbujcie określić problem — mówił, krążąc po klasie. — Za kilka minut omówimy to sobie.
Bakugo, od niechcenia, przeczytał tekst. Myślami był nieobecny, więc głowienie się nad nim nie miało sensu. Westchnął cicho, podpierając policzek ręką. Lekcja skończy się dopiero za dziesięć minut. Zaczął bazgrać coś na odwrocie kserówki. Był znudzony, co nie było niczym nowym. Zdarzyło mu się ziewnąć raz, czy dwa zanim nauczyciel wstał z miejsca.
Izuku usiadł okrakiem na biurku. Potarł swoje ręce, a następnie splótł je ze sobą. Wydawał się być zdenerwowany. Jego twarz wyrażała smutek, a oczy były zamglone. Był czymś głęboko pochłonięty, co w sumie było u niego typowe.
Piegowaty poprawił okulary. Ich wzrok spotkał się ze sobą na ułamek sekundy, jednak zielonowłosy natychmiast go przerwał. Katsuki wbił wzrok w swoją ławkę. Cholera, serce zaczęło mu szybciej bić. Naprawdę zadurzył się w tym nerdzie.
— Więc co udało wam się ustalić? — zapytał pospiesznie, patrząc na uczniów. — No, śmiało. ...Ah — westchnął z wyraźnym zmęczeniem, widząc zgłaszającego się Bakugo — tak?
Przygryzł wargę. To, co miał zamiar powiedzieć, mogłoby wywołać sporo zamieszania, jednak nie był w stanie trzymać języka za zębami.
— Wydaje mi się, że autor tekstu chciał zerżnąć swojego nauczyciela na biurku, a następnie zapytać czy ma jakieś plany na wieczór — powiedział pewnie, patrząc jak zielonowłosemu opada szczęka. — Jakby pan odpowiedział na taką tezę?
Midoriya zamarł, nie mając pojęcia, co odpowiedzieć. Wydawał się być ociupinką duszyczką wśród tych wszystkich energicznych uczniów, którzy zaczęli podśmiechiwać się z tego, co zaserwował im Bakugo. Jedynie Tenya oraz Momo starali się jakkolwiek uciszyć klasę.
To faktycznie mogło trochę wymknąć się spod kontroli.
Katsuki aż podskoczył na miejscu, słysząc głośny trzask. Uczniowie ucichli, a wzrok każdego utkwił w rozgniewanym nauczycielu, który zaciskał ręce na książce, którą przed chwilą huknął o biurko.
— Wystarczy! — powiedział głośno, a jego głos zadudnił w uszach uczniów. — Masz natychmiast wyjść z klasy! — warknął, wbijając wzrok w jasnowłosego. — Nie wracaj dopóki nie przemyślisz swojego bezczelnego zachowania!
Chłopak wstał powoli, robiąc przy tym sporo hałasu. Nawet nie zerknął na Izuku, wychodząc z klasy. Bakugo nie wiedział, że ta mała, trzęsąca się kulka jest zdolna do takich emocji. Wyszedł na dwór bez kurtki, co było głupotą w tak zimną pogodę. Naszła go ochota zapalić, ale akurat dzisiaj nie wziął ze sobą fajek. Już po chwili stania przed szkołą zaczęły marznąć mu ręce. Wsadził je do kieszeni i szybko wszedł do środka. Fala gorąca od razu go zaatakowała, co było bardzo przyjemne.
Usiadł nieopodal klasy, czekając aż skończy się lekcja. Przez jakiś czas przeglądał różne media społecznościowe lub newsy z ataków złoczyńców, jednak, mimo tego, czas okropnie mu się dłużył. Mlasnął językiem, chowając telefon w kieszeni. Za parę sekund powinien zadzwonić dzwonek, a on w końcu pogada z Izuku.
Zdążył wstać z miejsca zanim drzwi do klasy szeroko się otworzyły. Uczniowie wyszli z sali niczym stado pędzące do wodopoju.
— Stary... — zaczął Kaminari. On i Eijiro podeszli do blondyna, który przewrócił z poirytowaniem oczami. — Brokuł cię wzywa… Jest nieźle wkurzony.
— Wspominał coś o mnie? — zapytał z ciekawości.
— Gdy wyszedłeś, po prostu kontynuował lekcję.
— Aha — mruknął. — Nie czekajcie na mnie.
— Powodzenia — odezwał się Kirishima, po czym od razu ruszył przed siebie.
Denki pomachał mu na pożegnanie. Czerwonooki przeczesał włosy palcami zanim wszedł do środka. Powitał go dziwny chłód. Aż uniósł brwi, widząc tak agresywnie nastawionego nauczyciela. Właśnie zatrzasnął głośno szafkę niczym rozwydrzony nastolatek.
— Zamknij drzwi — rzucił od razu, obdarowując go wściekłym spojrzeniem. Nastolatek od razu to zrobił. Pomimo nieprzyjemnego nastroju, czuł się swobodnie i pewnie. — Co to miało być, do cholerny? — zapytał głośniej, wstając z krzesła.
— Jesteś seksowny, gdy przeklinasz — powiedział, będąc ciekawym na jak wiele może sobie pozwolić.
— Skończ już! — warknął, stając przed Bakugo. Starał się opanować, nie chcąc krzyczeć na swojego ucznia. Wziął głęboki wdech zanim zdecydował się odezwać. — Co w ciebie wstąpiło?
— To tylko żarty. Nie denerwuj się.
— Tylko żarty? — zadrwił. — Co jeśli swoim wspaniałomyślnym popisywaniem się wpakujesz się w kłopoty? Ludzie zaczną plotkować i co z tym zrobisz?
— To nic takiego — powiedział, wzruszając ramionami.
— Co, chcesz mi powiedzieć, że każdemu nauczycielowi próbujesz wskoczyć do łóżka? — zaśmiał się drwiąco. — I tak nie powinno mnie to obchodzić — wymamrotał, zabierając z biurka swoją teczkę i kubek.
— Co ty pierdolisz?! — Katsuki podążył tuż za nim. — Ja nigdy-... — przerwał, widząc, że ten go w ogóle nie słucha. — Przepraszam, okej?
— Myślałem, że jesteś dojrzalszy — warknął, nawet nie patrząc na nastolatka.
— Chyba nie masz zamiaru obrażać się z tak głupiego powodu?
— Mam zamiar — powiedział, próbując wyminąć większego. — Przesuń się.
Blondyn zabrał mu kubek, stawiając go z powrotem na biurko. Zanim Midoriya zdążył zaprotestować, młodszy złapał go za rękę, aby okularnik nie uciekł tak szybko z klasy.
— Chciałem żebyś w końcu zwrócił na mnie uwagę, do cholery — burknął, skracając odrobinę dystans między nimi. Izuku wciąż miał niezadowoloną minę, jednak na jego policzkach wystąpił delikatny rumieniec. — Może cię to bardzo zaskoczyć, ale ja też mam uczucia, Izuku. Czuję się jak ostatni idiota, gdy widzę, że celowo mnie ignorujesz.
Zielonowłosy spuścił wzrok ze wstydu. Przez chwilę milczeli, nawet nie zauważając, że wciąż trzymają się za ręce.
— Przepraszam. Kacchan — mruknął. — Po prostu nie wiem, co robić.
— Umów się ze mną — powiedział na co okularnik cicho parsknął. — Czego się boisz?
Piegowaty rozluźnił się, czując jak Katsuki zatacza kciukiem delikatne kółka na jego dłoni. To naprawdę pomogło mu się uspokoić i wyczyścić umysł.
— Zawsze wszystko psuje… Nie widzisz tego? Nic nie osiągnąłem w swoim beznadziejnym życiu. Jestem chodzącym problemem. Ja… nie chcę sprawiać ci kłopotów.
Czerwonooki westchnął ciężko, spodziewając się odpowiedzi tego typu. Puścił powoli jego dłoń, przyglądając się zarumienionej twarzy. W jednej chwili, kosmyk włosów opadł na szkło okularów nauczyciela. Osiemnastolatek odsunął go delikatnie, myśląc sobie, że chciałby wtulić się w niego. Facet, który wrzeszczy na wszystko, co popadnie i bywa gwałtowny pragnął robić błahostki, które jeszcze dwa lata temu nazwałby żałosnymi głupotami.
— To ja decyduję o swoim życiu i uwierz mi, nie żałowałbym randki z tobą nawet jeśli byłaby to totalna katastrofa — mruknął, zdejmując jego okulary.
Katsuki uśmiechnął się delikatnie. Postawił parę kroków w przód, a wraz z nim przemieszczał się również Midoriya. Trwało to do momentu aż zielonowłosy spotkał się z biurkiem. Izuku wymamrotał coś nerwowo pod nosem, obserwując jak blondyn kładzie okulary na blat.
— Kacchan — wydukał, odsuwając się od czerwonookiego — powinieneś wracać. — Mężczyzna założył okulary i zabrał pospiesznie swoje rzeczy. — Wesołych świąt — dodał z nieśmiałym uśmiechem na ustach.
— Ej, zaczekaj — zaczął, widząc jak Izuku kieruje się w stronę drzwi. — Daj mi chociaż swój numer… albo zadzwoń. — Midoriya przytaknął delikatnie. Nim wyszedł z klasy, zdążył pomachać jasnowłosemu na pożegnanie.
⁑
Izuku spędził sobotni wieczór pod ciepłym kocem z książką w ręce. Co prawda ciężko było mu się skupić na lekturze. Emocje, po wczorajszym dniu, wciąż buzowały mu w głowie na przemian zmieniając jego nastrój. Raz chciał skakać ze szczęścia, a już po chwili – tonąć we własnych łzach.
Mężczyzna szalał za Katsukim. Słowo się rzekło, a mu pozostało się tylko z tym zgodzić. Oboje lgnęli do siebie, co zostało udowodnione wczoraj, gdy Bakugo zaczął kleić się do Midoriyi, a ten przez długi czas nie protestował.
Zielonowłosy zarumienił się na samą myśl o tym. W brzuchu pojawiły się przyjemne motylki, które tylko uświadomiły go, jak bardzo był zakochany w tym nastolatku.
Zamknął książkę, odkładają ją na stolik. Dopił letnią herbatę i usiadł, opierając łokcie o kolana.
— Po prostu do niego zadzwonię — burknął, wyciągając telefon z kieszeni.
W pustym mieszkaniu nauczyciela rozległ się dźwięk domofonu. Piegowaty spojrzał niepewnie w kierunku urządzenia. Nikogo się nie spodziewał, ale postanowił się zgłosić.
— Słucham?
— Pan Izuku Midoriya? — usłyszał po drugiej stronie obcy, męski głos.
— Tak?
— Przesyłka dla pana.
Izuku zmarszczył brwi.
— Niczego nie zamawiałem.
— Uhm… ale to pan jest adresatem.
Mężczyzna spojrzał na zegar. Dochodziła dwudziesta, a za oknami już dawno panował mrok. Miał pewne wątpliwości co do tego kuriera, jednak nie pozostało mu nic innego jak odebrać przesyłkę. Najwyżej zostanie zamordowany.
— Już schodzę.
Odłożył słuchawkę i zjechał na parter. Otwierając drzwi faktycznie zastał kuriera. Trzymał on duży bukiet róż, przez co okularnik zaczął rozglądać się dookoła, zastanawiając się o co tutaj chodzi.
— Pan Izuku? — zapytał uprzejmie młody mężczyzna.
— Tak. — Kurier wyciągnął w jego stronę świstek papieru. — Oh, wow, uhm… Mogę zerknąć? — zapytał, wskazując bukiet kwiatów, do których doczepiona była ozdobna, mała koperta.
— Oczywiście.
Uśmiechnął się głupkowato, otwierając szybko kopertę, z której wyjął karteczkę. Przeczytał uważnie jej zawartość.
Co robisz w Sylwestra?
Zadzwoń♡
XXX XXX XXX
~ Katsuki
Jego twarz natychmiast spłonęła dorodną czerwienią. Katsuki wysłał mu kwiaty. Jak bardzo słodki mógł być ten chłopak? Szczery uśmiech od razu zawitał na jego twarzy, która teraz aż promieniała. Schował karteczkę do tylnej kieszeni spodni i wrócił oczami do młodego mężczyzny.
— Mam za to zapłacić?
— Ah, nie. Nadawca zapłacił. Proszę tylko podpisać, że odebrał pan przesyłkę.
Zielonowłosy od razu to zrobił i przyjął kwiaty. Będąc już w mieszkaniu, przyjrzał się im, nie wiedząc czy czuje radość, czy może zawstydzenie. Nalał wody do jakiegoś pustego wazonu i postawił je na stole w salonie. Już wiedział, że nie zaśnie dopóki nie napisze do blondyna.
[Izuku] Skąd znasz mój adres?
Napisał od razu. Wiedział, że Bakugo domyśli się, że to od niego, a sam był ciekawy skąd, do cholery, ma jego adres.
Odpisał niemal natychmiast.
[Katsuki] Być może, ale niekoniecznie, poszperałem w pokoju nauczycielskim.
[Katsuki] Podobają ci się kwiaty? Trochę pedalskie, ale chciałem być romantyczny~
[Izuku] Zaskoczyłeś mnie, Katsuki Bakugo. Nie spodziewałem się czegoś takiego po tobie.
[Katsuki] Tak bardzo mi zależy, że upadłem do tego stopnia.
Piegowaty nie potrafił powstrzymać uśmiechu.
[Izuku] Naw, to słodkie, Kacchan.
Na kolejną wiadomość Bakugo, czekał znacznie dłużej niż na pozostałe.
[Katsuki] Izuuu
[Katsuki] Pójdziesz ze mną na tą pieprzoną randkę?
[Izuku] No nie wiem, wciąż jestem na ciebie zły za to, co zrobiłeś w klasie. Zachowałeś się bardzo nieładnie.
[Katsuki] Nic nie poradzę na to, że na twój widok, moje myśli idą w bardzo nieprzyzwoitym kierunku
[Katsuki] ;)
Piegowaty wpatrywał się w otrzymaną wiadomość, czytając ją kilka razy. Wymamrotał coś sam do siebie, nie wiedząc, co odpisać na taką zaczepkę. Był zdecydowanie zbyt nieśmiały, aby rozpocząć z Katsukim zboczoną konwersację.
[Izuku] KACCHAN!?!?!?
[Katsuki] Masz naprawdę zajebisty tyłek. Poważnie.
[Izuku] Przestań, to zawstydzające!
[Katsuki] Przestanę, jeśli pójdziesz ze mną na randkę.
Naprawdę chciał być w końcu szczęśliwy. Miał silne wrażenie, że właśnie przy Katsukim osiągnąłby taki stan. Teraz nie wyobrażał sobie życia bez niego. Nie rozmawiali codziennie, ale przynajmniej miał świadomość, że nic mu nie jest. Co będzie, gdy Kacchan skończy szkołę i wyjedzie? Nie chciał tego.
[Izuku] ...No dobrze. Zgoda ^^;
[Katsuki] Ja pierdole, zaraz coś wysadzę ze szczęścia. Albo sam wybuchnę. Ale naprawdę tego chcesz? Cholera, nie chcę cię zmuszać.
[Izuku] Chcę tego… naprawdę. Nie mogę przestać o tobie myśleć…
Zawstydził się, patrząc na wiadomość, którą wysłał.
[Katsuki] Ja o tobie też, nerdzie.
[Izuku] Kacchan?
[Izuku] Chcę usłyszeć twój głos. Mogę zadzwonić?
[Katsuki]
Pewnie, Izu.
Nigdy nie przypuszczał, że, po prawie dwóch godzinach rozmowy, zaśnie, słuchając ciepłego głosu Katsukiego.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top