On a mission
Przemierzali ulice Los Angeles, niespokojnie poszukując kilku osób z listy, którą przekazał im Jungkook, który był dalej w złym stanie i sam nie mógł tego zrobić. Dla Jimina i Taehyunga zadanie nie powinno być trudne do wykonania, w końcu sami byli również demonami, ale Jungkook zawsze tak zapisywał zebrane dusze, że ciężko było komuś je namierzyć.
- Jak nienawidzę kończyć mowy Jungkooka- jęknął Taehyung, gdy po raz kolejny źle trafili z osobą z listy.
- Ja też, ale nie możemy pozwolić, by jego ojciec dowiedział się, w jakim jest stanie- westchnął Jimin.
W szkole udało im się przekonać Melissę, by stan demona został na ten moment tajemnicą, jednak wiedzieli, że nie będzie to mogło trwać wiecznie. Starali się za wszelką cenę znaleźć Oliwię, która prawdopodobnie znajdowała się w takim samym stanie jak ich przyjaciel.
- I tak się pewnie dowiedzą. Nie ma opcji, że uda nam się znaleźć wszystkich na czas.
- Nie bądź takim pesymistą, V- próbował pocieszyć przyjaciela, Jimin- skoro udało nam się tyle czasu to ukrywać, to nic nie stoi na przeszkodzie, by dalej tak było.
- Obyś się nie mylił.
Ruszyli na dalsze poszukiwania, które szły im coraz lepiej. W dalszym ciągu nie rozumieli, jaki jest klucz do znalezienia tych osób, ale udało im się w końcu znaleźć połowę z nich. Czasu jednak zostało bardzo mało. Demoniczni przyjaciele odczuwali powoli zmęczenie, ponieważ od kilku dni nie robili nic innego niż poszukiwanie ludzi z kontraktów syna Szatana. Kończył im się czas na zdanie raportu do władcy piekła, który nie znosił spóźnień.
Zatrzymali się obejrzeć kawałek wyścigów Felixa. Musieli chwilę odpocząć od gorączkowych poszukiwań, a takie wydarzenie było idealne, by oczyścić umysł. Stali w ukryciu w pobliżu jednej z uliczek i kibicowali swoim faworytom.
- Jimin- demon usłyszał szept z głębi uliczki i od razu odwrócił się w tamtym kierunku, ale nic nie dostrzegł.
- Słyszałeś to?- zapytał zdziwiony blondyn.
- Co?- Taehyung został wyrwany z zamyślenia- o co się pytałeś?
- Słyszałeś głos, który wypowiada moje imię?
- Chyba zmęczenie daje o sobie znać. Nikt nic nie...- przerwał, gdy sam usłyszał jakiś szmer i szept swojego imienia, jak i Jimina- przecież to brzmi jak...
Jiminowi nie trzeba było nic więcej mówić i pewnym krokiem ruszył w głąb uliczki. Po chwili dołączył do niego Tae. Panował mrok, więc nie widzieli zbyt wiele, ale im głębiej wchodzili między budynki, tym bardziej intensywny stawał się zapach świeżej krwi. Domyślali się, do kogo ona należy, ale dopóki jej nie zobaczyli, nie mieli pewności.
- Olivio- zaczął niepewnie Jimin.
Nie usłyszał odpowiedzi, ale za to pojawiły się dźwięki kaszlu, który był wyraźniejszy niż szept. Teraz mieli pewność, że nic im się nie przesłyszała. Szli dalej, aż zauważyli nogi, które wystawały zza kontenera na śmieci. Były całe pokryte krwią, więc wiedzieli, że to stąd wziął się ten nieprzyjemny zapach.
Wzdrygnęli się, ponieważ jeśli nogi były już tak zmasakrowane, to jak musiała wyglądać reszta ciała? Pomimo przerażenia musieli się o tym przekonać, więc z trudem pokonali kilka ostatnich metrów, które dzieliło ich od dziewczyny.
Gdy stanęli naprzeciwko niej, obaj wciągnęli powietrze, na widok jaki zastali. Ich domysły okazały się słuszne. Gdyby nie znali dziewczyny zbyt dobrze, to nie rozpoznaliby w niej swojej przyjaciółki- Olivii. Jej ciało było zmasakrowane i całe w krwi. Wyglądało na to, że cudem jeszcze oddychała, co zapewne było zasługą Jeona, który odczuwał większość bólu dziewczyny.
Jimin od razu ukucnął przed nią i złapał w swoje dłonie twarz dziewczyny, sprawdzając, czy przyjaciółka dalej oddycha. Zaczął lekko poklepywać jej policzki w celu wybudzenia dziewczyny. Otworzyła po chwili oczy i nieprzytomnym wzrokiem wpatrywała się w demona przed sobą. W końcu dotarło do niej kim, jest i uśmiechnęła się słabo.
- Udało się. Uciekałam. Jack pewnie już mnie szuka- powiedziała słabo, a jej głowa opadła do dołu po wypowiedzeniu tych słów, ponieważ zemdlała.
- Cholera- warknął Taehyung, przybliżając się do nich.
Kucnął, by złapać dziewczynę pod kolanami i plecami. Podniósł się z Olivią na rękach i zdziwił się, że dziewczyna jest o wiele lżejsza od incydentu, gdy cierpiała przez karę zadaną Jungkookowi. Niewątpliwie wszystko świadczyło o tym, że Jack oprócz ranienia dziewczyny, strasznie ją osłabił przez głodzenie. Wyglądało, że chciał wyniszczyć organizm dziewczyny. Tylko dlaczego?
- Jimin...- zaczął Tae, ale przerwał, gdy przyjaciel uciszył go gestem ręki.
- Musimy uciekać. Ktoś się zbliża, a nie chcę się przekonać czy to Jack.
Taehyung zgodził się z Jiminem i wspólnie próbowali użyć swoich sił, ale cały czas tkwili w miejscu, co było dla nich niezrozumiałe. Gdy moce ich zawiodły, nie mieli na co czekać i szybko pobiegli w kierunku szkoły. Mieli nadzieję, że ludzie nie zwrócą zbyt wielkiej uwagi na ich trójkę, ponieważ to na pewno bardzo, by ich spowolniło.
W końcu znaleźli się w takiej odległości od osoby, która ich goniła, że mogli skorzystać z mocy, by dostać się do szpitalnego skrzydła szkoły. Zapanowali nad swoimi zdolnościami i w mgnieniu oka przemieścili się w bezpieczne miejsce.
Weszli do szpitalnego skrzydła, gdzie znaleźli spokojne miejsce, by zająć się Olivią. Jimin położył dziewczynę delikatnie na łóżku, a Taehyung stał obok, przyglądając się z niepokojem jej zmasakrowanemu ciału.
- Co teraz? - zapytał Taehyung, spoglądając na Jimina.
- Najważniejsze, że jesteśmy w bezpiecznym miejscu- odpowiedział Jimin. - Teraz musimy zadbać o Olivii. Potrzebuje pomocy medycznej.
Jimin zbliżył się do łóżka i zaczął badać Olivii. Jej oddech był słaby, a rany wyglądały strasznie. Taehyung patrzył z troską na przyjaciółkę, czując bezsilność wobec jej cierpienia.
- Musimy znaleźć pomoc- powiedział Jimin. - Zostanę tutaj przy Olivii, a ty idź po Melissę.
Taehyung skinął głową, rozumiejąc, jakie dostał zadanie. Bez słowa opuścił pomieszczenie i poszedł w kierunku dyżurki, gdzie wypatrywał Melissy. Gdy ją znalazł, szybko opowiedział o sytuacji i poprosił o natychmiastową pomoc.
W międzyczasie Jimin pilnował Olivii, starając się ją uspokoić i zapewnić, że teraz jest w bezpiecznym miejscu. Wreszcie anielica przybyła i przystąpiła do udzielania pierwszej pomocy. Jimin oddychał z ulgą, wiedząc, że Olivia jest teraz pod opieką profesjonalistów.
Kiedy lekarze zabrali Olivię na resztę badań, Jimin i Taehyung czekali w szpitalnym holu, trzymając się za ręce. Byli wyczerpani i zbyt przejęci stanem Olivii, że zapomnieli o tym, że nie dokończyli poszukiwań osób z listy.
- Teraz zostało czekać, aż stan obojga się poprawi- powiedział Jimin, patrząc Taehyunga w oczy.
Czekali kilka godzin, aż w końcu dołączyli do nich Suga i Hoesok, którzy od razu z pytaniem, czy znaleźli wszystkich. Wtedy Jimin i Taehyung przypomnieli sobie, że zajęli się Olivią i nie dokończyli zadania.
- Przepraszamy, zapomnieliśmy o tym- powiedział Jimin z żalem w głosie. - Zajęliśmy się Olivią. Gdybyście widzieli, jak Jack zmasakrował jej ciało.
Suga i Hoesok spojrzeli na siebie z zaniepokojeniem.
- Pamiętając, jak wygląda Jungkook, zakładam, że gorzej. Ktoś się nią teraz zajmuje? - zapytał Suga.
- Melissa się nią zajmuje- odpowiedział Taehyung. - Musimy czekać na wieści.
Hoesok skinął głową zrozumiałym spojrzeniem.
- Skupmy się na tym, żeby Olivia wróciła do zdrowia- powiedział Hoesok. - Później zajmiemy się resztą. Może szef nie zauważy, że nie przyprowadziliśmy wszystkich dusz.
Jednak ich rozmowę przerwało nagle pojawienie się Szatana, który wściekły podążał w stronę grupy, żądając wyjaśnień.
- Co tu się dzieje? Dlaczego nie dostaję raportu? - zagrzmiał Szatan, wpatrując się w nich gniewnym spojrzeniem.
Jimin, Taehyung, Suga i Hoesok spojrzeli na siebie, czując się jak zające przyłapane na środku drogi przez wilka.
- Przepraszamy, mój Panie- zaczął Jimin, starając się zachować spokój. - Zaszły pewne nieprzewidziane okoliczności.
- Nieprzewidziane okoliczności? - Szatan wydał syczący śmiech. - Nie słyszałem o żadnych nieprzewidzianych okolicznościach. Gdzie są dusze z waszych list?
Jimin i reszta przyjaciół wymienili spojrzenia pełne zaniepokojenia. Wiedzieli, że nie mogą ukrywać prawdy przed Szatanem.
- Mamy problem, Panie- powiedział Hoesok z powagą. – Mamy tylko część dusz. Głównie brakuje tych od twojego syna. Resztą musimy się zająć później. Olivia i Jungkook leżą w skrzydle szpitalnym.
Szatanowi twarz zatwardziała się jeszcze bardziej, a jego oczy iskrzyły z gniewu.
- To niedopuszczalne! - ryknął. - Dlaczego nie zgłosiliście tego wcześniej? Macie na to jakieś wytłumaczenie?
Jimin i Taehyung wymienili spojrzenia, próbując znaleźć słowa, które złagodziłyby gniew Szatana.
- Przepraszamy, mój Panie- powiedział Jimin. - Nie miało to być celowe. Chcieliśmy tylko pomóc Jungkookowi. Było tylko to możliwe przez znalezienie Olivii, więc nic nie mówiliśmy. Obiecaliśmy, że ją znajdziemy i nie mogliśmy pozostawić jej samej w sytuacji, w jakiej ją znaleźliśmy.
Szatan wciąż wyglądał na wściekłego, ale jego gniew nieco się zmniejszył, kiedy ujrzał szczerość w oczach Jimina.
- Dobrze, na razie zostawiam was w spokoju- powiedział ostatecznie. - Ale niech to się nie powtórzy. Macie jeszcze czas, ale nie wiele. Chcę pełny raport jak najszybciej.
Z tymi słowami Szatan odszedł, pozostawiając grupę demonów w szoku po jego wizycie.
- Co teraz? - zapytał Suga, patrząc na resztę z niepokojem- nawet nie przejął się tym, że Jungkook leży tam od kilku dni.
Jimin westchnął ciężko.
- Teraz musimy się skupić na znalezieniu reszty dusz z listy- odpowiedział. - Nie mamy wyjścia, musimy to zrobić, zanim Szatan straci cierpliwość. Olivia i Jungkook jest w dobrych rękach.
Ruszyli na dalsze poszukiwania, a w tym czasie Melisa skupiła się na pracowitym usuwaniu krwi i opatrunku ran Olivii. Mimo że była aniołem, jej zdolności lecznicze nie były bezgraniczne, a rany dziewczyny były poważne. Starannie oczyszczała każdą ranę, starała się zatrzymać krwawienie i założyć opatrunki. Była to trudna praca, ale Melisa nie traciła nadziei.
Jungkook, wciąż słaby po dniach nieprzytomności, otworzył oczy, a światło szpitalnego pokoju uderzyło mu w twarz. Zdezorientowany, rozglądał się po pomieszczeniu, próbując zrozumieć, gdzie się znajduje. Gdy jego wzrok padł na Olivię, która leżała obok, jego serce zabiło mocniej.
Olivii wyglądała na osłabioną i zmasakrowaną, ale mimo to jej obecność sprawiła, że Jungkook poczuł ulgę. W jego wnętrzu rozlała się mieszanka uczuć – zmartwienia, lęku, ale także determinacji, aby jej pomóc.
- Olivio! - wyszeptał, unikając patrzenia na jej rany. - Co się stało?
Melisa, która skupiła się na opatrunkach, odwróciła głowę w kierunku Jungkooka, obserwując go z troską.
- Jungkook, zostań w łóżku- powiedziała, widząc, że próbuje się podnieść.
Jego serce wciąż biło szybciej, a umysł przepełniały myśli o tym, co mogło się zdarzyć z Olivii i dlaczego znalazła się w takim stanie.
- Muszę jej pomóc- powiedział zdecydowanie, chcąc wstać z łóżka.
Melisa stanęła przed nim, blokując mu drogę.
- Najpierw musisz zadbać o siebie- powiedziała spokojnie. - Nie możesz teraz wychodzić. Odpocznij, a my się zajmiemy Olivią.
Jungkook poczuł, jak jego serce rozbija się o rytm lęku i determinacji. Wiedział, że musi posłuchać Melissy, ale niepokój o Olivię nie dawał mu spokoju.
Kobieta szybko poinformowała resztę o stanie Jungkooka, a Jimin i Taehyung natychmiast pojawili się przy łóżku przyjaciela. Ich spojrzenia wyrażały głęboką troskę, a ich gesty były pełne niepokoju. Jungkook, leżący na łóżku, otworzył oczy, wciąż oszołomiony po dniach nieprzytomności. Gdy dostrzegł zmartwionych przyjaciół, jego serce zabiło mocniej, a myśli zaczęły klarować się w jego umyśle.
Jimin i Taehyung, choć próbowali ukryć swoje emocje, nie mogli powstrzymać drżenia w głosie ani drżenia rąk. Ich zaniepokojenie było jak widmo, które unosiło się wokół nich, przypominając im o niebezpieczeństwach, jakim musieli stawić czoła.
Jungkook spojrzał na nich, próbując zrozumieć, co się stało. Jego myśli wędrowały, próbując pojąć, dlaczego przyjaciele wyglądali tak, jakby mieli coś ważnego do powiedzenia. Gdy Jimin i Taehyung opowiedzieli mu o swoich działaniach, ich słowa brzmiały jak echo w jego umyśle. Pojął, że jego przyjaciele podjęli się trudnego zadania, aby chronić go przed gniewem ojca.
Jungkook poczuł gorzki smak niepewności w ustach. Wiedział, że musi działać, musi pomóc swoim przyjaciołom w znalezieniu reszty dusz z jego listy. Choć jego ciało było osłabione, jego duch był silny, gotowy do walki.
Wzrok Jungkooka spotkał się ze wzrokiem Jimina i Taehyunga. W ich oczach dostrzegł determinację, ale także lęk przed tym, co przyniesie przyszłość. W tym momencie Jungkook wiedział, że musi stanąć na wysokości zadania. Musi być mocny dla nich, musi przewodniczyć ich wysiłkom, nawet jeśli jego własne ciało drżało z wyczerpania.
Powoli unosił się z łóżka, czując ból w każdym mięśniu, ale jego postawa była zdecydowana. Nie pozwolił, aby ciało ograniczało go w jego determinacji. Patrzył na Jimina i Taehyunga, gotowy do działania, gotowy do przewodzenia swoim przyjaciołom w nadchodzącej walce.
Od Autorki: Przepraszam, że tyle czekaliście na kolejny rozdział. Trochę krótszy niż poprzednie. Nie do końca jestem z niego zadowolona, ale musiałam to napisać.
Czyteleniku! Proszę zostaw po sobie ślad- komentarz i/lub gwiazdkę. To dla mnie znak, że to co tworzę Ci się podoba. Do zobaczenia w kolejnym rozdziale.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top