Find the truth

Olivia, leżąc w łóżku, z trudem zasypiała. Niejasne sny i wizje ciągle wracały, sprawiając, że jej umysł był niespokojny. W jednym z tych snów widziała Jacka, jej matkę i demoniczny stwór, którego nie potrafiła nazwać. Ich obecność wywoływała w niej niepokój i lęk, ale jednocześnie czuła, że te postacie są ze sobą powiązane w jakiś sposób.

Olivia siedziała na krawędzi łóżka, przyglądając się niepewnie wschodzącemu słońcu, które zaczynało rozświetlać jej pokój. Jej myśli krążyły wokół nocnych snów, które przyprawiały ją o niepokój. Nie mogła oderwać od nich myśli, próbując zrozumieć ich znaczenie.

Jungkook, który już od dłuższego czasu był na nogach, zauważając jej zdenerwowanie, przysiadł obok, lekko marszcząc brwi.

- Wyglądasz na zmartwioną. Co się dzieje?

Olivia westchnęła, odrywając wzrok od wschodzącego słońca.

- To sny... są takie dziwne. Czuję, że mają jakiś sens, ale nie potrafię ich zinterpretować.

Jungkook spojrzał na nią, jego wyraz twarzy wyrażał nieco irytacji.

- Czy naprawdę musimy się tym teraz zajmować? To tylko sny.

Olivia lekko się skrzywiła. Nie spodziewała się takiej reakcji.

- Dla mnie to ważne, Jungkook. Chciałabym zrozumieć, co próbują mi przekazać.

- Dobrze, dobrze. Opowiedz mi o swoich snach, może uda nam się to jakoś zinterpretować- Jungkook westchnął zrezygnowany.

Olivia poczuła ulgę, że Jungkook się zgodził. Pomimo jego zgryźliwego podejścia, wiedziała, że może na nim polegać, gdy przyjdzie co do czego. Zaczęła więc opowiadać mu o swoich snach, starając się wyrazić swoje obawy i wątpliwości.

Jungkook słuchał uważnie, choć jego wyraz twarzy pozostawał nieco chłodny. Mimo to, jego obecność dawała jej poczucie bezpieczeństwa, a to pozwoliło jej w końcu uwolnić się od ciężaru snów, które ją dręczyły.

Poranek rozpoczął się spokojnie, a Olivia wraz z Jungkookiem zbliżali się ku kolejnemu dniu zajęć w piekle. Dziewczyna miała w sobie mieszankę niepokoju i determinacji. Niepokój płynął z niepewności co do tego, co ich tam spotka, a determinacja wynikała z chęci odkrycia prawdy o swoim pochodzeniu.

Jungkook natomiast był spokojny i zdecydowany, jak zwykle opanowany i z dystansem podchodzący do każdej sytuacji. Jego postawa sprawiała, że Olivia czuła się trochę bezpieczniej, chociaż wciąż towarzyszyła jej obawa przed tym, co mogą odkryć.

W ciszy, która unosiła się wokół nich, dźwięk ich kroków był jedynym odgłosem, który przerywał spokój. Olivia trzymała się blisko Jungkook'a, czerpiąc pewność z jego obecności obok siebie. Wiedziała, że nawet jeśli nie znajdą odpowiedzi na wszystkie pytania, są gotowi stawić czoła temu, co ich czekało.

Olivia dotarła na miejsce, gdzie wcześniej umówiła się z Jiminem. Znalazła go siedzącego na kamiennym bloku, otoczonego przez mroczną atmosferę piekła. Jego obecność dawała jej poczucie bezpieczeństwa w tym nieprzyjaznym środowisku.

Jimin spojrzał na nią, a w jego oczach widać było determinację i gotowość do działania. Nie potrzebował słów, aby wyrazić swoje wsparcie. Jego obecność sama w sobie dawała Olivii odwagę i siłę do kontynuowania.

Dziewczyna podeszła do niego, czując jak przypływ pewności siebie, wypełnia jej wnętrze. Wiedziała, że mogła na nim polegać w tej trudnej podróży w poszukiwaniu odpowiedzi na swoje pytania dotyczące rodziny i tożsamości.

- Jesteś gotowa poznać prawdę o ojcu?

Jimin spojrzał na Olivii z powagą, czekając na jej odpowiedź. Jego oczy emanowały spokojem i determinacją, przekazując dziewczynie, że będzie miał jej wsparcie bez względu na wszystko.

- Olivio, na pewno jesteś gotowa na to?- zapytał cicho, jego głos brzmiał uspokajająco w otaczającym ich mroku- to może być trudne i emocjonalne, ale jesteśmy tutaj, by cię wspierać. Chcemy, żebyś była pewna tego, co robimy.

Olivii trudno było skoncentrować się na odpowiedzi, gdyż setki myśli krążyło jej w głowie. Ale kiedy spojrzała na spokojną twarz Jimina, poczuła, że musi być odważna.

- Tak, jestem gotowa- odpowiedziała stanowczo, choć jej głos drżał nieznacznie.

Jimin skinął głową z uznaniem, zauważając jej determinację.

- Dobrze, będziemy działać ostrożnie i wspólnie przezwyciężymy wszelkie trudności- obiecał, wpatrując się w jej oczy, jakby chcąc przekazać jej swoje wsparcie i determinację.

Olivia opierała swoją głowę na dłoniach, próbując skupić się na tekście przed nią, ale coraz bardziej odczuwała senność. Jej oczy stawały się coraz cięższe, a myśli coraz bardziej mgliste. W końcu, mimo woli, jej powieki opadły, a światła w bibliotece zlewały się w jedną plamę.

Jimin spojrzał na dziewczynę z troską, widząc, jak jej głowa opada na stół. Delikatnie sięgnął po miękki koc, który miał przy sobie, i okrył nią jej ramiona, starając się, aby było jej wygodnie. Wiedział, że Olivia potrzebowała odpoczynku po nocy spędzonej na niespokojnych myślach.

Nagle, jak z ciemności, pojawił się ten sam demon, którego widziała wcześniej. Jego obecność była tak realistyczna, że dziewczyna poczuła, jak zaczyna tracić grunt pod nogami.

Demon przemówił do niej szeptem, jego głos przesiąknięty był ciężką atmosferą niepokoju i zła.

-Olivia- szepnął- wiesz, że nie uciekniesz przed swoim przeznaczeniem. Twoje losy są splecione z piekłem, a ja jestem tu, by ci o tym przypomnieć.

Dziewczyna odczuła gwałtowne dreszcze przechodzące przez jej ciało. Choć próbowała powstrzymać drżenie, jej serce biło coraz szybciej, a pustka w jej wnętrzu była przytłaczająca.

- Nigdy nie uciekniesz od swojej krwi- kontynuował demon- Jesteś jedną z nas, nawet jeśli chciałabyś tego uniknąć. Jako ojciec powinienem ci to przypominać każdego dnia.

Dziewczyna próbowała przełknąć ślinę, ale jej gardło było zbyt suche.

-Nie- wyszeptała- to nie może być prawda.

Demon uśmiechnął się drwiąco, jego oczyma płonęły płomienie piekieł.

Prędzej czy później, Olivio, musisz to zaakceptować. Twój los został już przypieczętowany.

Gdy Olivia próbowała odwrócić wzrok od demonicznej postaci, jej oczy nagle otworzyły się, a rzeczywistość wróciła do biblioteki, gdzie Jimin wciąż czekał na nią z niecierpliwością. Było jej jasne, że sen był tylko kolejnym przypomnieniem o jej złożonym pochodzeniu i trudnym przeznaczeniu.

Zegar na ścianie wskazywał, że minęło już kilka godzin, gdy Olivia obudziła się ze snu. Zbladła i zmęczona spojrzała na Jimina z przepraszającym uśmiechem.

- Przepraszam- szepnęła, próbując zmobilizować swoje myśli- nie chciałam zasnąć, ale... jestem tak zmęczona.

- Rozmawiałaś przez sen- powiedział zaniepokojony.

Olivia oparła się o stół, próbując zgromadzić myśli po tym przerażającym śnie. Jej głos był niski, gdy zaczęła opowiadać Jiminowi o swoim przeżyciu.

- Jimin, to było naprawdę dziwne... W moim śnie, ten demon... był moim ojcem. Mówił do mnie, że jestem związana z piekłem, że moje przeznaczenie jest w nim zakorzenione.

Jimin przyjrzał się jej uważnie, wyraźnie zaniepokojony.

- To naprawdę przerażające, Olivio, że śnią ci się takie rzeczy. Ale to tylko sen, nie wolno ci pozwolić, by to zatruło twoje myśli.

Olivia kiwnęła głową, ale jej spojrzenie wciąż było pełne niepokoju.

- Tak, wiem... Ale co jeśli jest w tym ziarno prawdy? Co jeśli ten demon rzeczywiście jest moim ojcem? To wszystko tak strasznie się ze sobą łączy...

Jimin pochylił się nieco bliżej.

- Olivia, musisz pamiętać, że to tylko sen. Ale rozumiem, dlaczego jesteś zaniepokojona. Może powinniśmy poświęcić więcej czasu na znalezienie odpowiedzi na twoje pytania.

Olivia przyjęła sugestię Jimina z wdzięcznością, czując, że nie jest sama w swoich obawach.

- Tak, może masz rację. Musimy spróbować znaleźć więcej informacji. Może wtedy dowiemy się, co naprawdę się dzieje- jej głos był pełen zdecydowania, ale wciąż odzwierciedlał niepokój, który zatruwał jej myśli.

Przez kolejną godzinę przebywali sami w bibliotece, aż pojawił się ktoś jeszcze. Jimin wstał natychmiast, zaniepokojony obecnością demona w bibliotece. Jego wzrok wędrował od Olivii do demona, a na jego twarzy malowało się napięcie.

Demon zbliżył się do nich z pewnością siebie, jego spojrzenie przeszywało ich jak ostrze.

- Olivio, cieszę się, że spotykam cię osobiście. Miałem nadzieję, że w końcu to nastąpi

Jimin odwzajemnił spojrzenie demona, próbując zachować spokój.

- Co tu robisz, Heroldzie? Co cię tu sprowadza?

Demon skinął lekceważąco głową.

- Muszę porozmawiać z Olivią na ważny temat dotyczący jej przyszłości. Jestem pewny, że jesteś świadom, jak istotna jest jej rola w naszych sprawach.

Olivia wpatrywała się w demona ze zdumieniem i niepokojem.

- Co masz na myśli? Co chcesz ode mnie?

Demon uśmiechnął się złośliwie.

- To wszystko wyjaśnię ci w swoim czasie. Na razie proponuję, żebyśmy przenieśli się w bardziej odpowiednie miejsce na tę rozmowę- jego spojrzenie wciąż utkwiło w Olivii, wydając się przemawiać bezpośrednio do niej.

Jimin zacisnął pięści, ale zdecydował się na spokojne podejście.

- Dobrze, Heroldzie. Pójdziemy z tobą. Ale proszę, miej na uwadze, że Olivia jest pod ochroną Jungkook'a, a także moją.

Demon westchnął lekko zirytowany, ale zgodził się prowadzić ich w bezpieczne miejsce. Olivia czuła, że coś złego zbliża się, ale nie miała wyjścia. Musiała podążać za Jiminem i demonem, z nadzieją na wyjaśnienie tajemnic, które wkrótce miały zostać odkryte.

Demon otwiera drzwi gabinetu, zapraszając ich do środka. Wnętrze było skąpane w blasku płomieni świec, tworząc atmosferę tajemniczą i niepokojącą jednocześnie. Jimin i Olivia weszli do środka, zachowując czujność.

Demon skierował się w stronę fotela, a następnie zwrócił się do Olivii.

- Jestem twoim ojcem.

Olivia wstała gwałtownie ze swojego miejsca, ogarnięta wściekłością.

- Jak śmiesz tak mówić!?- jej głos wybrzmiewał pełen gniewu i buntu.

Demon cofnął się nieco, widząc reakcję dziewczyny, ale nie wydawał się załamany.

- To prawda, Olivia. To ja jestem twym ojcem. Nie mogę zmienić tego faktu.

Jimin zacisnął pięści, czując wzrastające napięcie w powietrzu.

- Olivia, uspokój się. To ważne wydarzenie, nie możemy teraz stracić panowania nad sobą.

Dziewczyna jednak nie słuchała. Jej myśli były pełne zamętu, a serce biło jej gwałtownie w piersi.

- Nie chcę słuchać twoich kłamstw!- krzyknęła, czując, jak łzy zbierają się jej w oczach- jeśli to prawda, to mój brat na moich oczach zamordował moją matkę.

Demon spojrzał na nią z żalem.

- To nie kłamstwo, Olivio. Prawda jest trudna do przyjęcia, ale musisz ją poznać.

Jimin podszedł bliżej, próbując uspokoić dziewczynę.

- Olivia, musisz teraz zapanować nad sobą. To ważne wydarzenie, a my musimy dowiedzieć się więcej.

Dziewczyna jednak była zbyt zła, by słuchać. Odepchnęła Jimina i zwróciła się w stronę wyjścia.

-Nie mogę tego słuchać! Muszę odejść!

Wyszła z gabinetu, zostawiając za sobą zdumionych towarzyszy. W jej sercu roiły się emocje, którymi nie była w stanie sobie poradzić.

Wszystko, co dotąd wiedziała o swoim ojcu, obróciło się w gruzy. Była rozdarta pomiędzy gniewem, bólem, a jednocześnie zaskoczeniem tym, że to właśnie on był jej ojcem.

Zamknęła się w pokoju, chcąc być sama ze swoimi myślami. Ściany wydawały się ją otaczać, a ciężar prawdy o jej rodzinie przyciskał ją do ziemi. Rozpacz i bezsilność wypełniły każdą jej komórkę, a łzy zaczęły wolno spływać po jej policzkach.

Siedząc na łóżku, wtuliła twarz w dłonie, próbując powstrzymać fale emocji, które ją ogarnęły. Była tam, zupełnie sama z tymi uczuciami, które ją przytłaczały. Choć ciało drżało jej z bólu i złości, próbowała zachować jakąś formę kontroli nad sobą. Dla niej to było niezwykle trudne, ale wiedziała, że musi znaleźć sposób, by przetrwać ten trudny czas.

W końcu opadła na łóżko, a jej oczy były wpatrzone sufitu, choć nie widziała niczego. W głowie miała wir myśli, które walczyły o dominację nad jej emocjami. Była to niewidzialna bitwa, której stawką był spokój jej umysłu i serca.

Jej dłonie drżały, gdy otaczały twarz, próbując zatrzymać łzy, które wciąż spływały jej po policzkach. Uświadomiła sobie, że całe życie żyła w nieświadomości. Prawda ta okazała się być przytłaczająca, wręcz druzgocząca, aż do granic jej wytrzymałości.

Wewnętrzny ból, który czuła, był trudny do opisania. To nie był tylko fizyczny dyskomfort, ale głębokie przeżycie, które sięgało do samej istoty jej bycia. Czuła, jak każda komórka jej ciała krzyczy z bólu i żalu, a serce pęka na strzępy.

W miarę jak czas upływał, Olivia próbowała opanować te fale emocji, które ją ogarniały. Wiedziała, że musi się zbierać, musi znaleźć w sobie siłę, by stawić czoło temu, co przyniosą przyszłe dni. Ale w tej chwili była tam, sama z sobą, z tą przemożną burzą uczuć, która ją przewracała do góry nogami.

W jej wnętrzu kiełkowała decyzja – musiała stawić czoła prawdzie, musiała dowiedzieć się, co stało się z jej matką, a także jakie były prawdziwe zamiary jej ojca. To był moment, który wyznaczał nowy etap jej życia, etap walki o zrozumienie i odkrycie własnej tożsamości.

Przytulając się do niego, poczuła, jak jego ciało oddycha rytmicznie, jakby próbując przekazać jej spokój. W ciszy panującej między nimi zaczęła stopniowo uspokajać się, choć burza w jej sercu nie opadała.

Jungkook nie musiał mówić niczego, aby wyrazić swoje wsparcie. Jego obecność, ciepło i bliskość wystarczyły, by poczuć, że nie jest sama w swojej walce. W milczeniu leżeli obok siebie, wspólnie stawiając czoło trudom i emocjom, które przyniosła im ta burzliwa chwila prawdy.

Dla Olivii ten gest znaczył wiele – był wyrazem prawdziwej więzi między nimi, zdolnością do zrozumienia bez słów, bez wyjaśnień. Był to moment, który wzmacniał ich relację, pokazując, że nawet w najtrudniejszych chwilach mogą na siebie liczyć.

Olivia, zapatrzona w sufit, po chwili ciszy nagle obróciła głowę w stronę Jungkook'a, spoglądając mu prosto w oczy. Jej spojrzenie było pełne niepewności i bólu, ale też determinacji.

- Jungkook...- zaczęła, jej głos brzmiał lekko zachrypnięty od emocji- wiedziałeś... wiedziałeś, kto jest moim ojcem?

Jungkook spojrzał na nią, widząc w jej oczach mieszankę smutku i oczekiwania. Jego wyraz twarzy stał się poważny, gdy zdał sobie sprawę z tego, jak ważne było to pytanie dla Olivii.

Jungkook spojrzał na Olivii, a w jego oczach pojawiła się nuta smutku.

- Tak, domyślałem się...- przyznał, ale jego głos był cichy i niepewny- ale nie mówiłem ci... nie wiedziałem, jak to powiedzieć.

Olivia wstrzymała oddech, próbując zrozumieć, co Jungkook miał na myśli. Jej serce biło mocno, a w jej umyśle roiły się myśli i pytania. Czuła, że wszystko, co dotąd wiedziała o swojej rodzinie, rozpada się w jej dłoniach.

- Nie wiedziałem, że dowiesz się tak szybko...- dodał Jungkook po chwili ciszy, próbując złagodzić napięcie- przepraszam, Olivia.

Dziewczyna odwróciła wzrok, zmagając się ze wzburzeniem i złością. Nie chciała słuchać więcej. Wiedziała, że musi się dowiedzieć prawdy, ale teraz czuła się zagubiona i zraniona. W ciszy, która nagle zapadła między nimi, można było usłyszeć tylko szmer jej przyspieszonego oddechu.

Od Autorki: Kolejny rozdział maratonu. Mam nadzieję, że się nie zawiedliście i będzie z tego czerpać taką samą radość jak ja. Wieczorem będzie jeszcze jeden rozdział i prawdopodobnie czeka nas przerwa do końca lutego.

Czytelniku! Proszę zostaw po sobie ślad- komentarz i/lub gwiazdkę. To dla mnie znak, że to co tworzę Ci się podoba. Do zobaczenia w kolejnym rozdziale

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top