(!) 19 (!) EPILOG
Wróciliśmy do mojej rezydencji. Kazałem się rozgościć Otabkowi i Yurio. Mogli robić co tylko im się żywnie podoba z wyjątkiem wchodzenia do piwnicy, gdzie ja i Victor planowaliśmy torturować Minę. Związaliśmy czerwonowłosą łańcuchami i tak jak to ona zrobiła mi, przebiliśmy jej skrzydła. Dodatkowo została ukrzyżowana na dwóch zbitych belkach.
- Nie zamierzasz mówić? - wyszeptałem chodząc na około krzyża. Kobieta była naga przez co mogłem dokładnie zobaczyć zakrwawione rany po moim biczu. - Dobrze wiesz, że i tak to Twój koniec.
- Pierdol się. - warknęła. Mam zamiar, ale dopiero jak z Tobą skończę, więc tylko mi zawadzasz!
- Panie...
- Yuri.
- Yuri.. Nie lepiej ją od razu zabić? - Anioł podszedł do mnie i objął mnie w pasie. Odwróciłem głowę w jego stronę oraz pocałowałem go namiętnie.
- Nie możesz tak myśleć. Jesteś moim cennym Aniołkiem.
- Splugawiłeś go Demonie! - krzycząc to Mina zaczęła się szarpać. Rób tak dalej głupia. Wiesz przecież, że jesteś ukrzyżowana..
- Czy wszystkie Anioły to masochiści? - podszedłem naprzeciw niej, a biczem przejechałem po jej piersiach. - Victor, ty.. A nawet Yurio. Wszyscy jesteście tacy niezaspokojeni.
- A czy wszystkie Demony są seksoholikami?
- Mamy dużo nasienia i musimy się go wyzbywać. - wzruszyłem ramionami. - Victor to lubi.
- Rzygać mi się chce...
Uderzyłem ją pejczem w policzek, po czym zamachnąłem się jeszcze kilka razy uszkadzając jej ciało. Kobieta wpatrywała się we mnie z uśmiechem. Cieszysz się jakbyś skwarkę lizała. Spojrzałem na krew, która po niej spływała. Ciekawe czy jest tak samo dobra jak Nikiforova... Kucnąłem przy jej udzie i wgryzłem się w nie, na co głośno jęknęła.
- Yuri! - warknął srebrnowłosy. - Kurwa masz mnie!
- No i co z tego? - prychnąłem. - Ciebie mam na co dzień, a nie często się zdarza, że mogę wypić krew swojej służącej.
- Cham i prostak!
- Widzisz Victor... - zaśmiała się. - Nawet Twój ukochany Demon Cię kiedyś zostawi. Samego. Będziesz łaził po tym świecie i szukał swojego miejsca na Ziemi dopóki nie umrzesz gdzieś przy śmietnikach.
- Zamknij się! - warknąłem. Zamachnąłem się swoimi skrzydłami, tworząc głęboką ranę w jej brzuchu. Spojrzałem na Victora, który miał już łzy w oczach. Westchnąłem cicho i podszedłem do niego.
- Zrobiłbyś tak... Prawda? - zapytał ocierając mokry policzek. Zapomniałem, że mimo wszystko to delikatny Anioł. Trochę się zapędziłem mówiąc to wszystko...
- Przepraszam Victor.. - otarłem jego łzy. - Kocham Cię i nigdy nie opuszczę. Dobrze wiesz, że jestem Demonem i mam swoje potrzeby. Czasami się nie kontroluję, ale takiego mnie kochasz, prawda?
- Prawda.. - zaśmiał się. Zabrał ode mnie bicz. Podszedł do Miny oraz zaczął mocno uderzać w jej otwarte rany. - Zacznij gadać Mina. To koniec.
- Chciałam Cię ratować! - krzyknęła. - Pokazać, że Demony to gówno, ale ty zakochałeś się w tym gównie.
- Wypraszam sobie. - jęknąłem zdegustowany.
- Tę rasę trzeba wyniszczyć! Oni tylko nas zatruwają! Anioły są lepsze! To one powinny rządzić Światem Dobrym i Złym. A gdybym tylko zabiła Demona, syna władcy pokazałabym naszą wyższość! - przeniosła swój nienawistny wzrok na mnie. - Tylko cholera dostałam złe namiary.
- Boże. - cmoknąłem pod nosem. - Przebacz kobiecie grzechów, a nam morderstwa.
- To i tak nic Ci nie da. - zauważył Victor.
- No cóż... - chwyciłem jeden z metalowych noży i wbiłem go prosto w serce czerwonowłosej, która skomentowała to głośnym, bolesnym krzykiem. - Ja tam mam satysfakcję.
- Jesteś okropny. - zaśmiał się Nikiforov podając mi kolejny nóż. Zamiast go posłusznie wziąć odsunąłem mu się z drogi. - Hmm?
- Czyń honory. - wskazałem na ledwo zipiące, zakrwawione ciało kobiety. - Dobij ją Victor. Dla naszej miłości.
Anioł uśmiechnął się delikatnie, po czym wziął rozbieg i wbił ostrze w jej szyję. Umarła. Jestem z Ciebie dumny. Podszedłem do niego, by po chwili zatopić się z nim w pocałunku pełnym pożądania. Moje ręce powędrowały na pośladki srebrnowłosego mocno je ściskając. Mruknął przeciągle rozpinając moją koszulę. Sam nie chcąc pozostać dłużnym, dłonie skierowałem na rozporek od jego spodni. Rozpiąłem go oraz zsunąłem dwie niepotrzebne części garderoby. Gdy moja koszulka wylądowała na ziemi pchnąłem go na martwe ciało. Oparł się dłońmi o nogi Miny pokaźnie prezentując swój tyłeczek. Zagryzłem dolną wargę i ściągnąłem swoje spodnie ukazując tym samym nabrzmiałego członka.
- Yuuuuuri. - mruknął. - Chcę Cię poczuć... Głęboko jak nigdy dotąd.
- Mój ukochany Aniołek włączył tryb masochisty? - zaśmiałem się cicho. - Zlizuj jej krew..
- Co?
- Po prostu liż. - rozkazałem mu, a sam silnie wszedłem w niego.
Mężczyzna krzyknął głośno. Zacząłem się w nim mocno poruszać. Westchnąłem z przyjemności. W jego wnętrzu zawsze było idealnie. Tak ciasno i ciepło.. Kocham to. Kocham jego całego. Nachyliłem się, po czym wsunąłem dłonie pod jego koszulę. Zacząłem bawić się jego sutkami. Z ust mężczyzny wydobywały się coraz to słodsze dźwięki.
- K-kocha-am Cięęęę... - wyjęczał. Polizałem jego szyję, przez co odwrócił głowę w moją stronę. Rozchylił swoje usta, które były umazane krwią, prosząc o pocałunek. Nie mogłem się powstrzymać.
- Też Cię kocham, Victor. - mruknąłem seksownie i pocałowałem go.
Nasze języki się przeplatały w walce o dominacje. Pragnąłem go całego.. Z resztą jak zawsze.
Może zesłanie na Ziemię nie było takim złym pomysłem? Nie żałuje niczego co zrobiłem do tej pory. A spotkanie Victora było jedną z najlepszych rzeczy w moim życiu. Gdyby nie on... Może i bym się nigdy nie zmienił? Dzięki niemu zacząłem martwić się o ważną dla mnie osobę, przestałem być taki gburowaty i rządzący... Zmieniłem pogląd na Demony i Anioły.
- Kocham Cię... - wyszeptałem, a zaraz po tym w nim doszedłem.
- Ja...
- Shhhh~... Nic nie mów. Jestem przy Tobie do końca moich dni. - przerwałem mu. On uśmiechnął się i ostatkiem sił przytulił się do mnie. - A potem umrę i Cię zostawię.
- Ej! - krzyknął oraz klepnął mnie w ramię. - To wtedy będę miał spokój.
Zaśmialiśmy się i po raz ostatni spojrzeliśmy na martwe, ukrzyżowane ciało czerwonowłosej kobiety.
Od teraz będziemy na zawsze razem i nikt, ani nic nas nie rozdzieli.
***
Hey!
I TO JEST HAPPY END OKEY?
Mam nadzieję, że mnie nie zabijecie za takie gówno. Chlip chlip...
Dziękuję Wam za wszystko, że ze mną dotrwaliście do końca i gratuluję wytrzymałości. Klap klap klap ^^
Chciałabym Wam wszystkim (oj dużo tu by wymieniać) podziękować za wsparcie oraz poprawki :*
Mam nadzieję, że do nowej historii mnie nie opuścicie. A zamierzam napisać kolejne Vicuuri oraz Mystic Messengera (z małym wątkiem Zen x Jumin) hyhyhhyhhy
Jeszcze raz Wam dziękuję! Do następnej opowieści!
Do napisania,
Sashy ;3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top