Final Battle
Gdy tylko rozległ się pierwszy grom, atmosfera na wyspie gwałtownie się zmieniła. Niebo rozświetliło się błyskawicami, a wiatr wzmógł się do huraganu. Wszyscy obecni natychmiast zabrali się do walki, wiedząc, że nie mają ani chwili do stracenia.
Jungkook, z twarzą wykrzywioną determinacją, uniósł amulet, który lśnił jaskrawym blaskiem. Jego moc pulsowała w powietrzu, napełniając serca sojuszników nową energią. Demony i anioły formowały linie obronne, gotowe stawić czoła Jackowi i jego mrocznym siłom.
Olivia, trzymając się blisko Jungkooka, skupiła się na przywoływaniu swoich mocy. Jej dłonie płonęły mistycznym ogniem, a oczy błyszczały nieziemskim blaskiem. Wiedziała, że musi wykorzystać wszystko, czego się nauczyła, by wspomóc swojego ukochanego i ich sprzymierzeńców.
Jack, stojący na skraju altany, wyciągnął swoją czarną laskę, z której emanowała ciemna energia. Jego śmiech odbijał się echem po wyspie, ale jego przeciwnicy nie dali się zastraszyć. Wiedzieli, że muszą walczyć z pełną siłą, by obronić swoją przyszłość.
Pierwsze starcie było gwałtowne. Demony i anioły ruszyły naprzód, tworząc wirujące formacje. Skrzydła aniołów rozbłysły białym światłem, a demony wyrzucały z siebie ogniste pociski. Powietrze wypełniło się dźwiękiem krzyków i uderzeń, gdy magiczne zaklęcia i potężne ataki zderzały się ze sobą.
Jungkook walczył u boku Olivii, jego ruchy były szybkie i precyzyjne. Jego amulet pulsował mocą, która rozchodziła się po polu bitwy, wzmacniając sojuszników i osłabiając wrogów. Olivia, używając swoich płonących dłoni, wystrzeliwała ogniste kule, które eksplodowały w kontakcie z przeciwnikami.
W centrum chaosu Jack poruszał się z gracją, jakby tańczył wśród płomieni. Jego ciemna energia zderzała się z siłami światła, tworząc potężne wybuchy. Jego śmiech brzmiał jak drwina z ich wysiłków, ale Jungkook i Olivia nie dali się zniechęcić.
Lilith, obserwując walkę z boku, skupiła się na wspieraniu swoich towarzyszy. Jej magiczne zaklęcia leczyły rannych i wzmacniały obronę. Sujin, walcząc obok niej, z zimną precyzją posyłała wrogów do ziemi, każdy jej cios był śmiertelnie skuteczny.
Z każdą chwilą, bitwa stawała się coraz bardziej intensywna. Wiatr wzmagał się do huraganu, a błyskawice przecinały niebo, jakby same siły natury wzięły udział w starciu. Demony i anioły walczyły z pełnym poświęceniem, wiedząc, że stawką jest nie tylko ich życie, ale i przyszłość całego świata.
Jack, widząc, że jego przeciwnicy nie zamierzają się poddać, zacieśnił uścisk na swojej lasce i przywołał więcej swojej mocy. Jego ciemna energia zaczęła gromadzić się wokół niego, tworząc wir mrocznej mocy.
- Myślicie, że możecie mnie pokonać? - zawołał, jego głos wibrował od mocy. - Nie macie pojęcia, z kim macie do czynienia!
Jungkook, czując rosnące zagrożenie, skupił całą swoją energię na amulecie. Wiedział, że musi zadać decydujący cios, zanim Jack uwolni pełnię swojej mocy.
- Olivia, teraz! - krzyknął, a Olivia, zrozumiawszy jego intencje, skupiła swoją moc na jednej, potężnej eksplozji ognia.
Jack, choć potężny, nie był przygotowany na połączoną siłę Jungkooka i Olivii. Ich atak uderzył z miażdżącą siłą, rozpraszając jego ciemną energię i zmuszając go do cofnięcia się.
Bitwa jeszcze się nie skończyła, ale sojusznicy wiedzieli, że zrobili pierwszy krok ku zwycięstwu. Razem, zjednoczeni w walce, mieli szansę pokonać Jacka i ocalić przyszłość nieba, piekła i ziemi.
Olivia i Jungkook, w ferworze walki, skoncentrowali się na odpieraniu fal wrogów. Ich ruchy były zgrane, a każdy atak precyzyjnie wymierzony. Wspierani przez sojuszników, powoli wypierali mroczne siły Jacka. Jednak, jak to często bywa w bitwach, nie dostrzegli wszystkiego.
Jack, oszołomiony wcześniejszym atakiem, na chwilę zniknął z pola widzenia. Wykorzystał tę chwilę na odzyskanie sił, gromadząc całą swoją mroczną energię. Stał w cieniu, obserwując, jak jego przeciwnicy walczą z jego sługami. Jego oczy błyszczały złowrogo, gdy w końcu zdecydował się na ruch.
- Teraz zobaczycie, czym naprawdę jest moja moc- wyszeptał do siebie, a jego głos brzmiał jak echo wśród burzowych chmur.
Jungkook i Olivia byli tak skupieni na walce, że nie zauważyli, jak mrok gęstnieje wokół nich. Jack, pełen furii i determinacji, skierował całą swoją energię w kierunku Jungkooka. W jednej chwili powietrze wypełniło się przerażającym, niskim dudnieniem, a ciemność zaczęła zbierać się w jednym punkcie.
Olivia odwróciła się instynktownie, wyczuwając coś złego, ale było już za późno. Jack, w pełni zregenerowany, wypuścił swoją mroczną energię prosto w Jungkooka. Fala ciemności z niesamowitą siłą uderzyła w demona, rzucając nim o ziemię.
Jungkook padł bez życia na ziemię. Jego ciało leżało nieruchomo, a wokół niego rozlewała się aura mrocznej energii. Olivia stała w miejscu, zszokowana i przerażona. Chwilę później jej krzyk przebił się przez hałas bitwy.
- Jungkook! - krzyknęła, rzucając się w jego stronę. Jej serce biło jak oszalałe, a umysł wypełnił się paniką.
Jack uśmiechnął się triumfalnie, obserwując scenę.
- Myśleliście, że mnie pokonacie? - powiedział, jego głos wibrował mroczną satysfakcją. - Teraz poczujecie, co znaczy prawdziwa potęga.
Olivia padła na kolana obok Jungkooka, starając się ocenić jego stan. Jego oczy były zamknięte, a jego oddech niewyczuwalny. Zrozpaczona, próbowała przywrócić go do życia, używając wszystkiej swojej mocy.
- Musimy coś zrobić- wyszeptała, a łzy zaczęły napływać jej do oczu.
Lilith i Sujin, widząc, co się dzieje, szybko dołączyły do Olivii i Jungkooka. Lilith przyklękła obok swojego syna, używając swojej mocy, by go wzmocnić i złagodzić ból.
- Nie możemy się teraz poddać- powiedziała, a jej głos był twardy i zdecydowany. - Musimy walczyć dalej.
Sujin stanęła naprzeciw Jacka, jej broń błyszczała złowrogo.
- Myślisz, że to już koniec? - zapytała zimno. - Jeszcze nie znasz naszej pełnej siły.
Olivia, zdeterminowana, podniosła wzrok na Jacka. Jej oczy płonęły gniewem i determinacją. Wiedziała, że musi walczyć dalej, nie tylko dla siebie, ale i dla Jungkooka.
- Nie pozwolę ci go skrzywdzić! - krzyknęła, jej głos przebił się przez hałas bitwy. Ognista kula, potężniejsza niż kiedykolwiek, wystrzeliła z jej dłoni, kierując się prosto na Jacka.
Jack, choć zaskoczony, zdołał się osłonić, ale siła ataku była wystarczająca, by go odrzucić. Olivia, Lilith i Sujin stanęły obok siebie, gotowe do dalszej walki.
Bitwa trwała dalej, ale teraz wszyscy byli zjednoczeni jak nigdy wcześniej. W obliczu potężnego wroga, ich determinacja i wola walki były silniejsze niż kiedykolwiek. Wiedzieli, że tylko razem mogą pokonać Jacka i ocalić swoją przyszłość.
Lilith, klęcząc obok swojego syna, nagle zrozumiała straszną prawdę. Jungkook nie oddychał. Jego klatka piersiowa była nieruchoma, a skóra zaczęła przybierać niezdrowy, blady odcień.
- On... on nie oddycha- wyszeptała, a jej głos drżał z niedowierzania i rozpaczy.
Olivia, próbując skoncentrować się na walce, usłyszała te słowa i poczuła, jakby świat wokół niej zatrzymał się. Serce zaczęło jej bić jak oszalałe, a umysł wypełnił się mrocznymi myślami. Starała się skupić na walce, ale ta straszna wiadomość rozbiła jej koncentrację. W jej głowie zaczęły przemykać wspomnienia wszystkich chwil spędzonych z Jungkookiem.
Przypomniała sobie pierwszy raz, gdy się spotkali, ich wspólne treningi i wieczory spędzone na rozmowach o przyszłości. Przypomniała sobie, jak jego oczy błyszczały, gdy mówił o swoich marzeniach i planach. W jej pamięci pojawił się obraz jego uśmiechu, który zawsze dodawał jej otuchy, oraz chwile, kiedy jego obecność była dla niej źródłem siły i poczucia bezpieczeństwa.
- Nie możesz mnie teraz zostawić, Jungkook- wyszeptała, a jej głos był pełen bólu i rozpaczy.
Walka wokół nich toczyła się dalej, ale dla Olivii czas jakby stanął w miejscu. Jej serce biło szybko, a łzy napływały do oczu.
- Olivia, musisz się skupić! - krzyknęła Sujin, starając się przywołać ją do rzeczywistości. - Jungkook potrzebuje twojej pomocy, musisz działać!
Olivia wiedziała, że jej przyjaciółka ma rację. Z całej siły starała się zebrać swoje myśli i skupić na tym, co mogła zrobić, by pomóc ukochanemu. Spojrzała na Lilith, która wciąż klęczała przy synu, próbując mu pomóc za pomocą swoich mocy.
- Musimy coś zrobić, inaczej go stracimy- powiedziała Lilith, jej głos był zdesperowany, ale pełen determinacji.
Olivia, mimo że w jej sercu panowała burza emocji, postanowiła działać. Skupiła swoją energię i włożyła całą swoją moc w próbę przywrócenia Jungkooka do życia. Jej dłonie zaczęły świecić delikatnym, ciepłym światłem, gdy przystąpiła do magicznego rytuału uzdrawiania.
- Nie możesz mnie teraz zostawić, Jungkook- wyszeptała ponownie, a łzy spływały po jej policzkach. - Potrzebujemy cię. Potrzebuję cię.
Czas mijał, a Olivia czuła, jak jej własna energia słabnie. Jednak nie przestawała, determinacja napędzała jej działania. W tym momencie wszystkie wspomnienia, wszystkie uczucia, które ich łączyły, dawały jej siłę, by walczyć dalej.
Jednakże nic się nie stało. Jungkook nadal leżał bez życia, a jego klatka piersiowa nie poruszała się. Olivia, choć wyczerpana, wiedziała, że nie może się poddać.
- Olivia, musimy walczyć! - krzyknęła Lilith, zrywając się na równe nogi. - Jack nie może zwyciężyć!
Olivia spojrzała na leżącego Jungkooka, a potem na swoich przyjaciół i sojuszników, którzy walczyli z desperacją, by ochronić piekło. Wzięła głęboki oddech, wstała i skupiła całą swoją moc na przygotowaniu się do ostatecznego ataku. Musiała pokonać Jacka, aby obronić wszystko, co kochała.
- To nie koniec- wyszeptała do siebie, zaciskając pięści. - Musimy go powstrzymać.
Spojrzała na Jacka, który z mrocznym triumfem zbliżał się do nich, pewny swojego zwycięstwa. Olivia poczuła w sobie nową falę determinacji. Skupiła całą swoją energię i przygotowała się do zadania ostatecznego ciosu.
- To koniec, Jack- powiedziała głośno, jej głos pełen był siły i determinacji. - Nie pozwolę ci zniszczyć tego, co jest dla nas ważne.
Jack zatrzymał się, patrząc na nią z wyrazem zaskoczenia i złości. Olivia, otoczona przez swoich przyjaciół i sojuszników, przygotowała się do walki, wiedząc, że od niej zależy los nie tylko piekła, ale i całego istnienia.
Olivia zebrała całą swoją energię, wciągając głęboko powietrze, i skupiła się na Jacku. W jej oczach płonęła determinacja, a wokół niej zaczęła pulsować potężna aura. Czuła wsparcie swoich przyjaciół i sojuszników, którzy walczyli u jej boku, dając z siebie wszystko.
- To za Jungkooka! - krzyknęła, unosząc ręce ku niebu.
Nagle poczuła, jak cała jej moc koncentruje się w jednym punkcie. Przez jej ciało przepływała ogromna energia, jakiej nigdy wcześniej nie doświadczyła. Skierowała swoją moc prosto na Jacka, który z przerażeniem zrozumiał, co nadchodzi.
- Nie! - zawołał, ale było już za późno.
Olivia z całej siły wypuściła z siebie falę energii, która niczym świetlisty promień uderzyła w Jacka. W jednej chwili całe pole bitwy zalało oślepiające światło. Krzyk Jacka rozniósł się po okolicy, ale po chwili zanikł, jakby pochłonięty przez przerażającą ciszę.
Kiedy światło zniknęło, Jacka już nie było. Zostały po nim tylko rozproszone pyły, które unosiły się przez chwilę w powietrzu, zanim całkowicie zniknęły. Demony i anioły na polu bitwy spojrzeli na siebie, nie dowierzając, że to naprawdę koniec.
- Udało się... - szepnęła Olivia, czując, jak zmęczenie zaczyna ją przytłaczać. Upadła na kolana, wyczerpana, ale w jej sercu biło poczucie triumfu.
Lilith podbiegła do Olivii i objęła ją, jej oczy pełne były wdzięczności i ulgi.
- Zrobiłaś to, Olivio- powiedziała, jej głos drżał od emocji. - Uratowałaś nas wszystkich.
Sojusznicy zebrali się wokół, świętując zwycięstwo. Choć ich rany i straty były ogromne, wiedzieli, że dzięki odwadze i poświęceniu Olivii oraz wszystkich, którzy walczyli u jej boku, zdołali ocalić swoje światy.
Olivia spojrzała na miejsce, gdzie leżał Jungkook. Choć czuła ogromny ból po jego stracie, wiedziała, że jego ofiara nie poszła na marne. Przywołała ostatnie wspomnienie jego uśmiechu i poczuła, jak w jej sercu rodzi się nowa siła. Wiedziała, że przed nią jeszcze wiele wyzwań, ale teraz była gotowa stawić im czoła.
Olivia wzięła głęboki oddech, próbując zapanować nad emocjami. Zwycięstwo nad Jackiem dało jej siłę, ale świadomość, że Jungkook leży nieżywy, nie dawała jej spokoju. Wiedziała, że musi spróbować jeszcze raz, choćby miała włożyć w to całą swoją moc.
Podniosła się z trudem i podeszła do miejsca, gdzie leżał Jungkook. Lilith obserwowała ją z troską, rozumiejąc, co dziewczyna zamierza zrobić. Sojusznicy zgromadzili się w milczeniu, ich twarze wyrażały nadzieję i obawę.
Olivia uklękła obok Jungkooka, patrząc na jego bezwładne ciało. Jej ręce drżały, gdy delikatnie położyła je na jego klatce piersiowej. Wzięła głęboki oddech i zamknęła oczy, koncentrując się na swojej mocy. Czuła, jak energia w niej zaczyna pulsować, gotowa do działania.
- Proszę, niech to zadziała- szepnęła, skierowując swoją moc ku Jungkookowi.
Światło zaczęło emanować z jej dłoni, przenikając przez jego ciało. Olivia czuła, jak jej energia łączy się z jego, starając się przywrócić mu życie. Skupiła się na każdym wspomnieniu, każdej chwili, którą spędzili razem. W jej umyśle przewijały się obrazy ich wspólnych uśmiechów, rozmów, chwil pełnych radości i ciepła.
Od Autorki: No cóż myślę, że wiecie co oznacza zakończenie tego rozdziału. Jeśli nie to oznajmiam, że pozostał nam już tylko epilog w tej historii, który pojawi się 1 czerwca.
Czyteleniku! Proszę zostaw po sobie ślad- komentarz i/lub gwiazdkę. To dla mnie znak, że to co tworzę Ci się podoba. Do zobaczenia w kolejnym rozdziale.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top