Drag me down
Jungkook siedział na krześle w gabinecie dyrektora z wyrazem obojętności malującym się na jego twarzy. Nie przejmował się zbytnio przyjściem swojego ojca, a jego postawa wyrażała pewnego rodzaju obojętność wobec całej sytuacji. Był pewien siebie i nie przejmował się zbytnio konsekwencjami tego, co się wydarzyło na dziedzińcu szkolnym.
Olivia spojrzała na niego z niepokojem, zaskoczona jego obojętnością w obliczu nadchodzącej rozmowy z rodzicami. Nie mogła zrozumieć, dlaczego Jungkook był tak spokojny, skoro obaj wiedzieli, że to, co się wydarzyło, mogło mieć poważne konsekwencje dla nich obojga.
Głos dyrektora przerwał chwilę milczenia.
- Rodzice powinni już niedługo przybyć. Proszę, przygotujcie się na rozmowę- powiedział surowo, patrząc na nich z wyraźnym zaniepokojeniem.
Olivia spojrzała na Jungkook'a z niepokojem w oczach.
- Czy naprawdę nie boisz się tego, co może się wydarzyć? - zapytała, jej głos brzmiał niespokojnie.
Jungkook spojrzał na nią z lekkim uśmiechem.
- Nie ma się co martwić. Znam swojego ojca. Poradzę sobie- odpowiedział spokojnie, ale jego obojętna postawa niepokoiła Olivię. Wiedziała, że ta rozmowa mogła przynieść wiele trudności, i była zdeterminowana, by być dla niego wsparciem, choćby nawet musiała stawić czoła tej sytuacji sama.
Do gabinetu weszła wściekła Elena oraz Lucyfer. Oboje weszli zdecydowanym krokiem, a ich spojrzenia emanowały furią i niezadowoleniem. Elena była pierwsza, która zabrała głos, zwracając się do dyrektora z wyrazem pełnym gniewu.
- Co się tutaj dzieje? Czy ty naprawdę nie umiesz przypilnować swoich uczniów?- krzyknęła, a jej głos brzmiał jak wycie piekła- moja córka prowadza się z demonem. Co za wstyd. Złamali zakaz i zachowywali się w sposób niedopuszczalny! To nie do przyjęcia!
Lucyfer, stojący obok niej, przysłuchiwał się cały czas z zaciekawieniem, a jego spojrzenie emanowało mieszanką zadowolenia i ciekawości. Był wyraźnie zainteresowany sytuacją, która miała miejsce, ale zachowywał się spokojnie i powściągliwie.
Jungkook siedział na swoim miejscu, spokojny i obojętny na całe to zamieszanie. Wiedział, że jego ojciec nie będzie zbytnio reagował na tę sytuację, co tylko bardziej wzmocniło jego pewność siebie.
Olivia czuła się przytłoczona furią Eleny, ale jednocześnie była zaskoczona reakcją Lucyfera. Wiedziała, że muszą się bronić, ale jej serce biło mocno w piersi z niepokoju przed tym, co miało nastąpić.
- Czy sugerujesz, że twoja córka powinna ponieść jak każdy inny ?
- Ja...- kobiecie na chwilę uwiązł głos w gardle, ponieważ nie wiedziała, co do końca miała powiedzieć.
- I ona niby zasiada w radzie niebios? - prychnął szatan- nawet nie wiem, że jej córka nigdy nie będzie taka jak ona.
Elena rzuciła piorunujące spojrzenie w kierunku mężczyzny, a pięści zacisnęły się mocno. Nie lubiła konfrontacji z demonami, a zwłaszcza z Lucyferem. Potrafił jednym zdaniem wyprowadzić kobietę z równowagi i sprawiało mu to ogromną radość. Nigdy nie mógł sobie odpuścić.
- Nie wypowiadaj się o mojej córce, jakbyś ją znał- warknęła anielica.
Olivię ponownie zdenerwowało, że kobieta znowu próbuje grać jej matkę. Dla niej była tak samo obca jak wszyscy inni, gdy się tu znalazła i nie miała w planach tego zmieniać.
- Odezwała się ta, co mnie zna- bąknęła cicho pod nosem, ale na tyle głośno, że dotarło to do uszu wszystkich zgromadzonych.
- Och... zapowiada się ciekawie- rzucił z uśmiechem Jungkook, który postanowił wysłuchać słów dziewczyny o jego dawnym „ja" i rozsiadł się wygodniej na krześle.
- Twój ojciec cię nie wychował, że powinnaś mieć szacunek do starszych?
Olivia siedziała w milczeniu, a myśli wirujące w jej głowie były równie burzliwe jak rozmowa w gabinecie dyrektora. Jej serce biło szybko, a oczy miała spuszczone, próbując skupić się na własnych przemyśleniach. Przypomniała sobie ojca, który pozostał na ziemi, mężczyznę, który, choć nie był jej biologicznym rodzicem, to wychował ją od najmłodszych lat. Był dla niej oparciem, mentorem, czułym i wyrozumiałym przyjacielem. Nie mógł być jej biologicznym ojcem, ale więź między nimi była silna i szczera.
Olivia czuła się również wściekła na Elenę za próbę narzucenia swojej woli i sposobu myślenia. Była pewna, że kobieta nie powinna decydować o jej życiu, zwłaszcza że nie miała pojęcia o prawdziwym pochodzeniu Olivii. To wywołało w niej bunt i złość, ale jednocześnie jeszcze bardziej zagłębiała się w wątpliwości dotyczące swojej tożsamości i przeszłości.
W tym chaosie myśli i emocji, Olivia wciąż czuła, że musi znaleźć odpowiedzi. Musiała dowiedzieć się prawdy o swoim biologicznym ojcu i swoim miejscu w piekle. To było dla niej ważne, nie tylko ze względu na to, kim była teraz, ale także ze względu na swoją przyszłość i swoje miejsce w świecie, który teraz wydawał się być pełen tajemnic i niepewności.
- Jak możesz mówić o człowieku, który mnie wychował? On nie jest moim prawdziwym ojcem.
Elena spojrzała z konsternacją na córkę, ponieważ nie wiedziała, o czym ta mówiła.
- To naprawdę jest ciekawe- podszedł wolnym krokiem do Nierozpoznanej i zagłębił się w jej myślach.
Gdy Lucyfer spoglądał na Olivię, dostrzegł w jej oczach niepokój i zagubienie, ale również determinację i pragnienie poznania prawdy. W jej spojrzeniu dostrzegalna była iskra, która płonęła jasno, gotowa do wyzwania.
Słysząc słowa przepowiedni, jego uwaga została momentalnie przyciągnięta. Prawda, którą ukrywały te starożytne przepowiednie, rozświetliła mrok niewiedzy, który owijał przeszłość Olivii. Lucyfer wyczuł, że ta dziewczyna miała klucz do rozwiązania tajemnicy, która mogła wywrócić jego świat, którym było piekło, do góry nogami, ale również niebiosa.
Gdy usłyszał, że jeden z heroldów jest jej ojcem, spojrzenie Lucyfera się zmieniło. Prawda uderzyła go jak błyskawica, rozświetlając drogę do zrozumienia. To było wystarczające, aby zrozumieć, jakie konsekwencje niesie za sobą ta prawda. W tym jednym momencie poczuł, że wszystko, co wiedział, wszystkie jego przekonania, były postawione pod znakiem zapytania.
W oczach Szatana pojawiła się mieszanka zaskoczenia, ciekawości i niepokoju. Wiedział, że musi dowiedzieć się więcej, że musi zgłębić tę tajemnicę, która teraz stała się kluczem do zrozumienia wielu rzeczy. Ojciec Olivii był kimś z jego kręgu doradców, co oznaczało, że ta dziewczyna miała znaczenie, które miało zostać jeszcze odkryte.
Zamyślony, Lucyfer odwrócił się od Olivii i spojrzał na Elenę, matkę dziewczyny. W jego umyśle wirują myśli i spekulacje, ale wciąż czuł, że ta prawda może zmienić wiele rzeczy. Był gotowy poświęcić wiele, aby poznać tę tajemnicę, która ukrywała się za słowami przepowiedni.
- Nie złamali prawa- szatan zwrócił się do pozostałych dorosłych z niezwykłym spokojem- chciałbym, by tak było, ale nie zrobili nic złego.
- Nie zrobili!? Twój syn przeciąga moją córkę na stronę piekła! I jeszcze ją wykorzystuje!- kobieta uderzyła dłonią o biurko z taką siłą, że wszystko na nim się zatrząsało.
- Najwidoczniej musisz potwierdzać słowa dotyczące blondynek, skoro nie wiesz, o czym mówimy- zakpił z niej władca piekieł.
Anielica z determinacją wymalowaną na twarzy ruszyła w kierunku swojej córki. Chciała wiedzieć, o czym mówi jeden z jej największych rywali, więc jedynym sposobem było doświadczenie tego na własnej skórze. Olivia, widząc kobietę, skupiła się tylko na tym jednym wydarzeniu, które miało w piwnicy szkoły i zablokowała resztę umysłu, by kobieta nie zaczęła szperać we wszystkich wspomnieniach. W tamtej chwili ogromnie się cieszyła, że nabycie tej umiejętności przyszło jej z łatwością.
Elena poznała odpowiedź na pytanie: dlaczego jej córka oraz syn szatana nie złamali przepisów szkoły. Zrobiło się jej słabo po uzyskaniu tych informacji i odsunęła się na miękkich nogach kilka kroków w tył. Czuła, że zaraz straci grunt pod nogami, więc Fencio pomógł jej usiąść na kanapę. Oddychała ciężko i z trudem łapała oddech.
- Czy to oznacza, że możemy już iść? – rzucił chłodnym tonem Jungkook, od którego na skórze Olivii pojawiła się gęsia skórka- dotarliśmy do najważniejszego stwierdzenia, że nic złego nie zrobiliśmy, więc nie widzę powodu, bym w wolny dzień musiał siedzieć w tej przeklętej budzie.
Olivia czuła się jakby płonęła od wewnątrz, gdy opuścili gabinet dyrektora. Mimo odczuwalnej ulgi płonęła wściekłością na Jungkook'a, który wydawał się bawić dobrze i nie przejmować się sytuacją tak bardzo, jak ona.
Gdy dotarli na korytarz, Olivia zatrzymała się gwałtownie, zmuszając Jungkook'a do zatrzymania się obok niej.
- Jak możesz tak lekceważąco traktować wszystko to, co się właśnie wydarzyło? - rzuciła na niego gniewnym spojrzeniem.
Jungkook spojrzał na nią z zaskoczeniem, ale zaraz potem wydawało się, że uśmiech na jego twarzy staje się jeszcze bardziej wyraźny.
- Dlaczego zawsze musisz tak sztywno trzymać się reguł? Przecież nic się złego nie stało- odpowiedział, próbując być uspokajający, ale jego ton brzmiał lekko irytująco.
Olivia czuła, jak płomienie w niej rosną, a jej dłonie zacisnęły się w pięści.
- To nie chodzi o reguły, Jungkook! Chodzi o to, że nie zdajesz sobie sprawy z powagi sytuacji. Zawsze wydaje ci się, że wszystko jest jedną wielką zabawą! - krzyknęła na niego z frustracją.
Chłopak uniósł brwi, wyraźnie zaskoczony jej reakcją.
- Nie przesadzaj, Olivia. Wszystko jest w porządku. Nie musisz się tak spinać- powiedział, ale w jego tonie brzmiała nuta zniecierpliwienia.
Olivia westchnęła ciężko, czując, jak gniew błyszczy w jej wnętrzu, ale jednocześnie czując, że coś w jej sercu zaczyna się łamać.
- Nie rozumiesz... Nie chodzi o to, że jestem spięta. Chodzi o to, że... że... że to dla mnie ważne- wydusiła z siebie, ale słowa utknęły jej w gardle, gdy spojrzała na Jungkook'a z przerażeniem, obawiając się, że nie będzie w stanie mu wyjaśnić, jak bardzo to dla niej znaczyło.
Jungkook zbliżył się do Olivii, łapiąc ją delikatnie za podbródek i unieruchamiając jej spojrzenie. Ich oczy spotkały się w intensywnym momencie, a w jego oczach pojawiła się determinacja i zaniepokojenie.
- Olivio- zaczął, ale przerwał, unosząc nieco brwi - nie rozumiem... o co ci chodzi. Ale... chcę to zrozumieć.
Olivii pulsowały skrzyżowane emocje: gniew, frustracja, ale także miłość i tęsknota. Czuła, jak zmiękła pod wpływem jego dotyku i spojrzenia, jakby świat wokół nich zniknął, pozostawiając tylko ich dwoje w tym jednym momencie.
- Jungkook... - wyszeptała, a jej głos był pełen napięcia i uczucia- to dla mnie ważne, ponieważ... ponieważ... ponieważ... boję się, że cię stracę- wyznała, a jej głos stłumiony był emocjami, które rozrywały jej serce.
Na słowa Olivii o swoich obawach Jungkook zareagował lekceważąco. Zignorował jej uczucia, patrząc na nią z wyższością.
- Stracić mnie? Tak naprawdę myślisz, że mogłabyś mnie stracić? - powiedział z przekonaniem, jego ton brzmiał zimno i obojętnie- Olivio, musisz przestać się martwić o takie bzdury. Jestem tutaj i nie mam zamiaru odchodzić- dodał, jakby mówiąc o oczywistej oczywistości.
Olivii serce stoczyło się na dno, czując się odrzucona i niezrozumiana przez chłopaka, któremu ufała. Nie mogła zrozumieć, dlaczego Jungkook tak reaguje, dlaczego nie może zobaczyć jej prawdziwych uczuć. Była zaskoczona jego obojętnością, a jednocześnie przerażona tym, że może się mylić co do ich relacji. Żałowała w tym momencie, że wspomniała o tym, że brakuje jej czasem tej odsłony chłopaka, ponieważ w tym momencie chciałaby dostać tę łagodniejszą wersję.
Głosy Jimina i Taehyunga przerwały chwilę napięcia między Jungkookiem a Olivią. Oboje odwrócili się w kierunku swoich przyjaciół, dostrzegając Sujin, Hoesoka i Sugę, którzy również czekali z zaniepokojeniem na wyjaśnienia.
Jimin spojrzał na nich zdezorientowany, a na jego twarzy malowało się zdziwienie.
- Co się właściwie dzieje?- zapytał, próbując rozwikłać sytuację.
Taehyung popatrzył wymownie na zdezorientowaną parę i przymknął oczy.
-Mam nadzieję, że to wszystko ma jakieś uzasadnienie- powiedział, z lekkim tonem zmartwienia w głosie.
Hoesok kiwnął głową, przyglądając się Jungkookowi i Olivii z niepokojem.
- Nie byliście na widoku od dłuższego czasu. Co się dzieje?
Suga, zachowując zimną obojętność, zwrócił się do nich pytaniem, ale spojrzenie jego oczu zdradzało, że jest bardziej zaniepokojony, niż chciałby się przyznać.
- Mamy jakiś problem?
Jungkook spojrzał na Olivię, a potem na swoich przyjaciół. Wiedział, że muszą wyjaśnić sytuację, chociaż był świadomy, że to nie będzie łatwe.
Olivia zerknęła na Jungkook'a i jej przyjaciół, próbując znaleźć rozwiązanie dla tej napiętej sytuacji.
- Może powinniśmy udać się do jakiegoś spokojniejszego miejsca, gdzie będziemy mogli porozmawiać?- zaproponowała, wskazując na ulubioną kawiarnię, którą odwiedzała na ziemi.
Taehyung i Suga spojrzeli na siebie z lekkim zainteresowaniem, zgodnie kiwając głowami na propozycję Olivii. Jimin i Hoesok również wydali z siebie zgodne dźwięki, zgadzając się na zmianę otoczenia.
Jungkook, chociaż nie wyglądał na przekonanego, w końcu skinął głową.
- Dobrze, idziemy do tej kawiarni- powiedział z rezygnacją, widząc, że to najlepsza opcja w obecnej sytuacji.
Po chwili wszyscy wyruszyli w kierunku kawiarni, dążąc do znalezienia trochę prywatności i spokoju, aby móc omówić całe to zamieszanie, które ich otaczało.
Kiedy dotarli do kawiarni, wybrali stolik na tarasie, który był oddalony od głównej ulicy i otoczony zielenią. Chłodny wiatr delikatnie dotykał ich skóry, a dźwięki ulicznych hałasów wydawały się być z dala. Było to miejsce, w którym mogli cieszyć się spokojem i prywatnością.
Olivia wybrała to miejsce ze względu na jego spokojną atmosferę i przyjemne wspomnienia. Kawiarnia ta była dla niej jak ucieczka od codzienności i miejsce, w którym mogła się zrelaksować.
Po krótkiej chwili dyskusji wszyscy zgodzili się, że to idealne miejsce na dalszą rozmowę. Usiedli wokół stolika, a obsługa szybko przyniosła im zamówione napoje i ciasta. Oliwia odetchnęła z ulgą, widząc, że jej propozycja została przyjęta z entuzjazmem.
Choć wystrój tego miejsca nie pasował do demonów, to jednak wszystkie miały ochotę na coś słodkiego. Wyróżniali się, ale nie zwracano na nich zbędnej uwagi.
Siedzieli przez dłuższą chwilę, aż Jimin jako pierwszy przełamał milczenie.
- Musimy zrozumieć, co się dzieje, i jak możemy to zmienić. Może jest jakiś sposób, by pokonać nasze przeznaczenie?- zasugerował, patrząc na każdego z nich z determinacją.
Taehyung kiwnął głową.
- Może powinniśmy skupić się na zrozumieniu naszych własnych umiejętności i sił. Może w nich kryje się klucz do zmiany tego, co ma nastąpić- zaproponował, starając się przemyśleć każdą możliwość.
Suga skinął głową z aprobatą.
- To może być dobry pomysł. Musimy zacząć od zbadania naszych możliwości i tego, co naprawdę potrafimy- zgodził się, zwracając uwagę na konieczność zrozumienia swojej własnej mocy.
Hoseok spojrzał na Olivii, czekając na jej sugestie.
- A może musimy skoncentrować się na połączeniu naszych sił? Może wspólnie będziemy mogli zmienić to, co ma się wydarzyć- zaproponował, patrząc na wszystkich z nadzieją.
Olivia przemyślała ich sytuację przez chwilę, zanim wyraziła swoje zdanie.
- Może powinniśmy rozważyć, jak możemy wykorzystać naszą wspólną moc, by stawić czoła wyzwaniom, które nas czekają. Może w jedności tkwi nasza siła- powiedziała, patrząc na swoich przyjaciół z determinacją- ale musimy działać szybko. Nie mamy czasu na zwłokę.
Jej słowa były pełne pewności siebie, ale także przypominały o pilnej potrzebie działania. Nie chciała, by obraz wiszących na drzewie ciał stał się ich rzeczywistością.
Od Autorki: Zaczynamy nasz maraton. Na mojej tablicy macie rozkład, kiedy pojawią się nowe rozdziały. Mam nadzieję, że się nie zawiedziecie i będzie z tego czerpać taką samą radość jak ja.
Czytelniku! Proszę zostaw po sobie ślad- komentarz i/lub gwiazdkę. To dla mnie znak, że to co tworzę Ci się podoba. Do zobaczenia w kolejnym rozdziale
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top