Being unique

Wściekły Jungkook nie mógł uwierzyć w to, co się stało. W jednej chwili jego świat zawalił się, a życie, które z Olivią planował gdzieś w głębi swojej duszy i myśli, rozpadło się na kawałki. Nie był w stanie znieść myśli o tym, że stracił ją na zawsze, że nigdy już nie usłyszy jej śmiechu ani nie obejmie jej w ramionach.

Wściekłość i ból zalały go, tworząc burzę emocji w jego wnętrzu. Bez zastanowienia rzucił się na swojego ojca, Lucyfera, który stał tam, patrząc na całe zdarzenie z bezduszną obojętnością. Jungkook czuł, jak żar gniewu rozpala jego wnętrze, a pragnienie zemsty pali go bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.

Zaatakował Lucyfera z dziką furią, bijąc go z całej siły swoich demonicznych mocy. Jego uderzenia były pełne determinacji, ale nawet najbardziej potężne ciosy nie mogły przebić się przez obronę jego ojca. Lucyfer był zbyt silny, zbyt potężny, aby Jungkook mógł go pokonać.

Demon wściekle warknął, próbując przerwać defensywną linię obrony Lucyfera, ale został odepchnięty jak mucha. Jego ciało uderzyło o ścianę sali sądowej z ogłuszającą siłą, a ból przeszył go niczym tysiąc ostrzy. Jednak nawet to nie złamało jego determinacji.

Zacisnął zęby, ignorując ból, który przeszywał jego ciało. W jego oczach płonęła gorąca wola walki, a jego serce biło w rytmie zemsty. Nie mógł pozwolić Lucyferowi ujść z tego bezkarnie, nie mogąc dopuścić, by sprawiedliwość nie została spełniona.

Wzniósł się ponownie, gotowy do kolejnego ataku, ale zanim zdążył podjąć kolejną próbę, został powstrzymany. W tłumie demonów pojawiły się postacie, które go zatrzymały, trzymając go mocno i nie pozwalając ruszyć się z miejsca.

Jungkook walczył z całych sił, próbując uwolnić się z ich uścisku, ale było to daremne. Siła, z jaką go trzymali, była zbyt wielka, a on sam był zbyt osłabiony i wyczerpany, by móc stawić im skuteczny opór.

W końcu ustał, oddychając ciężko, a jego oczy wciąż płonęły gniewem i żądzą zemsty. Choć został powstrzymany, to nadal płonęła w nim niepohamowana wola walki, gotowość do poświęcenia wszystkiego, by wymierzyć sprawiedliwość temu, kto odebrał mu miłość jego życia.

Lucyfer, patrząc na niego z góry, wydawał się całkowicie obojętny na całą sytuację. Jego oblicze było pozbawione emocji, a w jego oczach płonęła jedynie chłodna determinacja. Być może to było dla niego tylko kolejne zdarzenie wśród wielu, kolejny dzień w życiu, który nie miał dla niego żadnego znaczenia.

Jungkook spojrzał na niego z nieukrywanym obrzydzeniem, czując, jak wściekłość w nim rośnie. Nie mógł zrozumieć, jak ktoś mógł być tak bezduszny, tak pozbawiony współczucia i empatii. Dla niego Lucyfer nie był już ojcem, był tylko monstrum, które zniszczyło jego życie.

W tym momencie, gdy stał tam, spojrzenia jego zatrzymały się na martwym ciele Olivii, a ból w jego sercu stał się nie do zniesienia. Jej śmierć była jak cios, który go powalił, pozbawiając go siły i woli do walki.

Upadł na kolana obok jej ciała, przytulając je do siebie, jakby mogło to w jakiś sposób przywrócić ją do życia. Jego serce krwawiło, a jego dusza płakała z bólu, gdy uświadomił sobie, że stracił ją na zawsze.

Jego myśli były pełne pytań, na które nie miał odpowiedzi. Dlaczego to się stało? Dlaczego musiała umrzeć? Czy mógł zrobić coś, aby jej pomóc? Czy to wszystko to jego wina?

Wszystko, co wiedział, to że teraz już nic nie mogło zmienić tego, co się stało. Olivia nie żyła, a on sam został sam na sam ze swoim bólem i żalem, tonąc w morzu niewytłumaczalnych emocji.

W środku sali sądowej panowała martwa cisza, a wszyscy patrzyli na tę scenę z niedowierzaniem. Nikt nie mógł uwierzyć, co się właśnie stało, jak szybko i niespodziewanie wszystko się zmieniło.

Ale nawet w tej chwili, gdy żałoba ogarnęła serca obecnych, nikt nie był przygotowany na to, co miało się wydarzyć dalej. Bo wciąż była to tylko początek historii.

Olivia otworzyła oczy szeroko, gdy poczuła nagły przypływ powietrza do jej płuc, a serce biło jej tak mocno, że aż bolało. Zdezorientowana i przerażona, podniosła się do pozycji siedzącej, wyrywając się z objęć demona, a jej dłonie natychmiast wędrowały ku szyi, szukając oznak obrażeń. Jednak gdy dotknęła swojej szyi, nie poczuła żadnego bólu ani urazu.

Zdumienie ogarnęło ją, gdy spojrzała na swoje dłonie, które były nienaruszone. Nie mogła uwierzyć, że cała i zdrowa siedziała tam, gdzie jeszcze chwilę temu wydawało się, że straciła życie z rąk Lucyfera. Wewnętrzny chaos wciąż targał jej umysłem, gdy próbowała zrozumieć, co się właśnie stało.

Wokół niej zapanowała zmieszana atmosfera. Uczniowie, demony i aniołowie byli wstrząśnięci, widząc dramatyczną scenę, która miała miejsce przed chwilą. Niektórzy wydawali się być w szoku, inni wciąż kontemplowali nad tym, co dokładnie się wydarzyło.

Jungkook widząc, co się stało, przyciągnął ją do siebie i trzymał ją mocno w objęciach, a w jego oczach można było znaleźć niedowierzanie i ulgę. Jego serce wciąż tłukło szybciej niż zwykle, ale teraz było pełne wdzięczności i niewyobrażalnej radości. Nie mógł uwierzyć, że jego ukochana była cała i zdrowa.

W tym samym czasie Lucyfer stał w miejscu, zapatrzony w Olivię z mieszaniną zaskoczenia i irytacji. Widok dziewczyny, która nagle odzyskała życie, był dla niego niepokojący i niezrozumiały. Jego oblicze nadal emanowało mroczną energią, ale teraz również widać było wyraz zainteresowania i podejrzliwości.

Michael, obserwując całą sytuację, zachował spokój i kontrolę nad salą. Jego spojrzenie przemierzyło zgromadzonych, starając się odczytać reakcje każdego z obecnych. Był gotowy na każdy możliwy scenariusz i wiedział, że musi działać zgodnie z prawem boskim, aby przywrócić porządek i spokój.

W międzyczasie Olivia usiłowała zebrać myśli i zrozumieć, co naprawdę się wydarzyło. Wiedziała, że coś niesamowitego miało miejsce, ale nie potrafiła tego logicznie wytłumaczyć. Jej serce wciąż biło szybko, a umysł był zatłoczony myślami o tym, co to mogło znaczyć dla nich wszystkich.

- Co się stało? - zapytała zdezorientowana, spojrzeniem wędrując po zgromadzonych. Jej głos był cichy, ale przepełniony niepokojem i niezrozumieniem.

- To nie możliwe- wyszeptał Michael.

W międzyczasie demony i anioły zaczęły wymieniać się nerwowymi spojrzeniami i szeptami, próbując zrozumieć, co właśnie się stało. Nikt nie mógł wyjaśnić tego zjawiska, które wydawało się być poza wszelkimi prawami natury.

W obliczu tego niewytłumaczalnego zdarzenia atmosfera w sali sądowej stawała się coraz bardziej napięta. Nikt nie wiedział, co przyniesie kolejna chwila, ale jedno było pewne - świat demonów i aniołów zmierzał ku nieznanemu i niebezpiecznemu rozwojowi wydarzeń.

Jungkook nie mógł już dłużej znieść tych spojrzeń pełnych zdumienia i niepokoju. Bez wahania wstał z ziemi, wziął Olivię na ręce i zdecydowanym krokiem opuścił salę sądową. Nie zważał na towarzyszące mu szepty i spojrzenia, skupił się tylko na dziewczynie, którą trzymał w swoich ramionach.

Kiedy przekraczali drzwi sali, czuł, jak serce wali mu w piersi z niepokoju i zmartwienia. Olivia była lekka w jego ramionach, ale jednocześnie jej ciało wydawało mu się tak delikatne i kruche. Nie mógł uwierzyć, że przed chwilą widział ją martwą, a teraz znów trzymał ją w swoich ramionach.

Gdy dotarli do jego pokoju, Jungkook delikatnie położył Olivię na łóżku i usiadł obok niej, trzymając jej dłoń w swojej. Jego wzrok wciąż tkwił na jej twarzy, a serce biło mu szybciej, gdy obserwował jej spokojną, ale jednocześnie zdezorientowaną minę.

- Olivia, co się właśnie stało? - zapytał, próbując ukoić swoje własne nerwy. Jego głos brzmiał cicho, ale przepełniony był troską i zmartwieniem. - Czuję się, jakbym wchodził w jakąś surrealistyczną rzeczywistość. Najpierw myślałem, że straciłem cię na zawsze, a teraz... Nie wiem, jak to wszystko wyjaśnić.

Oliwia otworzyła usta, ale z trudem znalazła słowa. Jej myśli były jeszcze zmieszane po tym, co się wydarzyło.

- Nie wiem, Jungkook... - zaczęła, ale przerwała, próbując ogarnąć myśli. - To wszystko jest dla mnie tak niewiarygodne. Najpierw myślałam, że umarłam, a teraz jestem tu, z tobą...

Jej głos brzmiał zdezorientowany, a spojrzenie tkwiło w jego oczach, poszukując odpowiedzi, których sama nie mogła znaleźć. Czuła się skołowana, ale jednocześnie dziwnie spokojna, będąc w obecności Jungkooka.

Jungkook delikatnie złapał jej dłoń w swoje, starając się przekazać jej swoje wsparcie i zrozumienie.

- Nie musimy teraz o tym rozmawiać. Ważne, że jesteś z powrotem. Ale... musimy dowiedzieć się, co się stało. Nie mogę pozwolić, żeby coś takie stało się jeszcze raz - powiedział zdecydowanie, ale jednocześnie czuł, jak niepewność tli się w jego wnętrzu.

Oliwia potaknęła, czując się chroniona i wspierana przez jego obecność.

- Dziękuję, Jungkook. Ale dlaczego, aż tak się przejmujesz? - zapytała, próbując zrozumieć, co właśnie się dzieje.

Jungkook zachował się zaskakująco inaczej niż zwykle. Zamiast utrzymywać zimną i chamską postawę, jak zazwyczaj, pokazał się w zupełnie innym świetle. Jego wyraz twarzy wyrażał troskę i delikatność, co było zupełnie niecharakterystyczne dla niego.

- Olivio- odezwał się, nieco zaciśniętą szczęką, jakby z trudem wydobywając te słowa. - Cholera... nie umiem tego dobrze wyrazić, ale... jesteś dla mnie ważna. Bardziej, niż mogłabyś sobie wyobrazić. Nie chciałbym, żeby ci się coś stało.

Oliwia patrzyła na niego zaskoczona, a zarazem wzruszona jego słowami. Była to zupełnie nowa strona Jungkook'a, którą dotąd nie widziała. Poczuła ciepło w sercu, słysząc te szczere wyznania.

- Jungkook... - wyszeptała, ledwie opanowując swoje emocje. - To dla mnie wiele znaczy. Dziękuję, że jesteś. Też jesteś dla mnie ważny.

Ich spojrzenia spotkały się w głębokim spojrzeniu pełnym porozumienia. Była to chwila, w której obaj zrozumieli, jak wiele znaczy dla siebie nawzajem.

Oliwia nie mogła się powstrzymać przed nagłą falą emocji, które zalały ją po słowach Jungkook'a. Wzruszenie, troska i niepewność mieszały się w jej sercu, tworząc wir uczuć, których nie potrafiła już dłużej ukryć.

W tej chwili instynktownie przyciągnęła Jungkook'a do siebie, czując jego ciało blisko swojego. Ich usta złączyły się w gorącym, namiętnym pocałunku, który przyniósł im obojgu błogie uniesienie. Był to pocałunek pełen pożądania i miłości, który sprawił, że świat wokół nich zniknął, a istniała tylko ta chwila, ta wzajemna potrzeba i pragnienie.

Oliwia poczuła, jak serce bije szybciej, a ciało drży z pożądania. Jej dłonie zaczęły błądzić po plecach Jungkook'a, zaciskając się na jego skórze, próbując utrzymać go blisko siebie, jakby bała się, że jeśli go puści, całe to uczucie zniknie.

Jungkook odpowiedział na jej pocałunek równie namiętnie i intensywnie, jego dłonie obejmując ją mocno, jakby chciał ją osłonić przed całą resztą świata. Był to pocałunek, który mówił więcej niż tysiąc słów, pełen głębokich emocji i pragnienia, które od dawna tkwiły w ich sercach.

Gdy wreszcie oderwali się od siebie, Oliwia spojrzała Jungkookowi głęboko w oczy, widząc w nich całego siebie. Była pewna, że teraz, w tej chwili, nic nie mogło ich rozdzielić. Byli sobie przeznaczeni, a ich miłość była silniejsza niż wszystkie przeciwności losu.

Jungkook po chwili zauważył, że oczy dziewczyny płonęły intensywną czerwienią, co sprawiło, że uśmiech pojawił się na jego twarzy.

- Olivia... - szepnął, patrząc na nią z zachwytem. - Patrz... jesteś...

Jego słowa utknęły w gardle, a serce zabiło mu mocniej, kiedy zdał sobie sprawę z tego, co to oznaczało. Jej czerwone oczy były jasnym znakiem, że teraz była pełnoprawnym demonem tak jak on. To było coś, co sprawiało mu ogromną radość i dumę, ale jednocześnie wzbudzało jeszcze większe uczucia w jego sercu.

Oliwia spojrzała na niego z niepewnością, widząc w jego oczach mieszankę emocji. Była pewna, że zauważył zmianę w swoich oczach, ale nie była pewna, jak na to zareaguje.

- Jungkook... - odezwała się, niepewnie się uśmiechając. - Tak, to... wydaje się, że teraz... jestem...

Jej słowa zostały przerwane, gdy Jungkook nagle przyciągnął ją do siebie w jeszcze jednego pocałunku, pełnego miłości i akceptacji. To był pocałunek, który mówił więcej niż tysiąc słów, potwierdzając ich więź i wzajemne uczucia.

- Teraz bezkarnie mogę to robić- wyszeptał jej w usta.

- Co takiego?

- Nie udawaj, że nie wiesz- przesunął kciukiem po jej pełnych ustach, które lekko rozchyliła- takie doskonałe.

Podniósł dziewczynę z łóżka i przycisnął ją do ściany, łapiąc jednocześnie za nadgarstki, które unieruchomił nad jej głową.

- Dziś trochę inaczej, ale mam zamiar całą noc pokazywać ci, jak bardzo mi zależy- wyszeptał jej prosto do ucha- teraz nikt nie powie nam, że łamiemy jakieś głupie prawo.

Jungkook wciąż trzymał jej dłonie nad głową. Pochylił się, przyciskając usta do jej piersi przez cienki materiał bluzki i stanika. Sutki Olivii zesztywniały, gdy poczuła na skórze jego gorący, mokry język. Odsunął się i pochylił nad drugą piersią.

- Tamtego dnia w klubie- przypomniał jej zachrypniętym głosem- wtedy już wiedziałem, że będziesz moja.

Poruszył biodrami, ocierając się o Olivię swoją erekcją.

- Nie mogłeś wtedy tego wiedzieć.

- Miałem przeczucie- zaczął jeszcze intensywniej ocierać się o nią biodrami- nie mogę zapomnieć tamtej nocy. A to dopiero początek.

- Skąd taka pewność?

Jungkook jęknął i przycisnąwszy dziewczynę do ściany, nakrył jej usta swoimi. Zatraciła się w tym pocałunku. Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość stopiły się ze sobą. Przysunął usta do jej ucha.

– Jestem gotowy na to, żebyś teraz błagała.

– Proszę – wydyszała, zbliżając się do niego.

Opuścił jedną rękę, ale jej nie uwolnił. Patrzył jej głęboko w oczy, więził swoim wzrokiem. Rozbudziła się w niej potrzeba i wygięła się w jego stronę. Złapał za gumkę jej spodni i ściągnął je do stóp. Przesunął opuszkami palców po jej brzuchu i zatrzymał się, gdy dotarł do majtek. Na jego twarzy pojawił się zaciekawiony uśmiech, kiedy wsunął pod nie palec.

– Odwróć się, Mała.

Zrobiła to powoli, tym bardziej że spodnie ograniczały jej kostki.

Podszedł do Olivii i przesunął ręką od biodra do kości ogonowej. Po chwili złapał pośladki w silne dłonie, rozsunął je i przyklęknął za nią. Poczuła jego język na wilgotnych majtkach.

- To nie będzie nam potrzebne- jednym szarpnięciem ściągnął z niej bieliznę- Załóż ręce za głowę – nakazał.

Podporządkowała się, rozkoszując się jego dominacją. Złapał ją mocno za nadgarstki i poprowadził w stronę biurka, aż uderzyła w nią kolanami. Popchnął na nie i zamarł, gdy kręciła tyłkiem, by się o niego otrzeć.

– Cierpliwości – wymamrotał, przesuwając palcem między pośladkami. – Czy tamtej pierwszej nocy też byłaś dla mnie taka mokra?

– Tak – wyjęczałam.

– Powiedz mi, czego chcesz. Czego potrzebujesz?

– Chcę, żebyś mnie zerżnął.

– A ja mam zamiar spełnić twoje pragnienie. Może tym razem Jimin nam nie przeszkodzi – ręka, którą pieścił jej tyłek, zniknęła, a po chwili poczuła ciepły, gładki koniuszek jego penisa.

Jungkook otarł się o jej cipkę. Próbowała rozłożyć szerzej nogi, ale jeansy wciąż otaczające kostki jej to uniemożliwiły. Była zniewolona we wszystkich właściwych miejscach, rozpaczliwie pragnęła, by uwolnił ją w jedyny sposób, który miał znaczenie.

Wbił się we nią, rozciągając swoją szeroką główką, i zamarł, dając Olivii czas, by się przyzwyczaiła.

Wciąż trzymał dziewczynę mocno za ramiona, gdy wsuwał się w nią aż do końca. Kiedy ją wypełnił, nie potrafiła się powstrzymać od krzyku.

– Muszę cię zerżnąć mocno i przypomnieć raz na zawsze do kogo należysz – wbił się w nią, pociągając za ramiona, więc już się nie opierała o masywne biurko.

Przyspieszył, aż obijała się o niego brutalnie.

– Chcę cię usłyszeć – zażądał.

Przestała zagryzać wargę i otworzyła usta, uwalniając krzyk, który trzymała w sobie. Jego posuwiste ruchy dopasowały się do pulsującej muzyki, którą było słychać z pokoju obok. Wbijał się w nią w tym samym pierwotnym rytmie, kiedy już oboje zbliżali się do szczytu. Myśli dziewczyny zniknęły, zastąpione impulsem, gdy on nieustannie ją pieprzył. Eksplodowała, krzycząc i jęcząc, a jej kobiecość zacisnęła się na nim.

W chwili kiedy odbiła się od dna, poczuła ciepło spełnienia Jungkook. Puścił ją i opadła na mebel, jakby jej ciało było pozbawione kości.

- Chyba trzeba to powtórzyć- powiedział szorstko, a jego głos ociekał dominacją.

- Na pewno.

Od Autorki: Udało się napisać rozdział wcześniej niż zakładałam. Mam nadzieję, że się cieszyć z takie obrotu spraw.

Zwróćcie również jaką mamy nową piękną okładkę. Mam nadzieję, że podoba się wam równo mocno jak mi.

Czytelniku! Proszę zostaw po sobie ślad- komentarz i/lub gwiazdkę. To dla mnie znak, że to co tworzę Ci się podoba. Do zobaczenia w kolejnym rozdziale

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top