Rozdział 8 Spotkanie z zbuntowanymi
5 Seconds of Summer - Amnesia
-Xavier-
Od mojego pocałunku z Arią minęło kilka godzin, a festyn już się zaczął. Od rozpoczęcia festynu minęło z trzydzieści minut, a ja musiałem opuścić moją przeznaczoną by spotkać się z zbuntowanymi. Znajduje się właśnie z Max'em, Wiktorią (Kłóciła się, że musi tu być) i paroma członkami stada (W tym Adriana) na miejscu spotkania z tymi śmieciami. Miejscem spotkania jest polana w środku lasu, która znajduje się niedaleko festynu. Czekamy na nich z dwie minuty, a ja zaczynam już tracić cierpliwości. Kiedy mam zamiar rozkazać ludziom by odeszli, oni wychodzą za drzew. Są w postaci wilka, lecz kiedy stają na przeciw mnie jeden z nich, szary wilk z żółtymi ślepiami zmienia się w człowieka. Jest to chłopak, z brązowymi włosami i zielonymi oczami, na jego twarzy widnieje kpiący uśmieszek. Nie jest on straszy niż 23 lata. Moi towarzysze prawie natychmiast kiedy ich zauważają stają obok mnie i zmieniają się w wilki.
-Witaj, Alfo Watahy Śmierci. - Mówi z kpiną, a ja zaciskam dłonie w pięści by go przypadkiem nie zabić za brak szacunku do swojej osoby.
-Witaj, Tomaszu.- Odpowiadam z odrazą. Tomasz był kiedyś moim przyjacielem, dobrze mówię był, bo od chwili kiedy próbował zabić moje brata- Lucasa stał się moim wrogiem. Tomasz został wygnany za próbę zabicia członka mojej rodziny i zabicie członka watahy.
-Możesz być na tyle miły i powiedzieć z jakiego powodu poprosiłeś o to spotkanie?- Pytam, a za sobą słyszę jak ktoś naciąga cięciwę. Widzę jak mój Beta chcę już obezwładnić osobę z łukiem.
~Max, nie rób tego. Poczekajmy i zobaczymy czego chcą.- Przekazuje mu w myślach.
~Dobrze Alfo.- Odpowiada z szacunkiem.
Patrze na Tomasza, a on na mnie, nasze spojrzenia są przepełnione nienawiścią i wstrętem.
-No więc my zbuntowani chcemy was o coś..... poprosić?- Mówi pytając sam z siebie z niedowierzaniem. (Zapewne wątpił, że o cokolwiek będzie musiał mnie jeszcze prosić.) Patrze na niego przez chwile, a później wybucham śmiechem. Wiem, że moi towarzysze też zapewne wybuchli by śmiechem, lecz w wilczej postaci nie jest to zbytnio wykonalne. Tomasz posyła mi zirytowane spojrzenie.
-TY masz czelność prosić mnie o cokolwiek?- Pytam z śmiechem, a on wzdycha zrezygnowany.
-Szczerze?- Pyta, a ja kiwam głową.- Gdyby nie, to że jedna osoba z którą wole nie zadzierać nie pozwala nam na krzywdzenie osób, na której nam zależy o nic bym cię nie prosił. Lecz jednak jest tak jak jest. Więc jako przywódca zbuntowanych muszę upaść tak nisko i poprosić cię byś do tej wojny nie mieszał państwa With.- Oznajmia. Zaczynam myśleć o tym co powiedział. Jest osoba, która trzyma ich w garści i w mojej Watasze są osoby, na której tej osobie zależy, a oni nie mogą ich skrzywdzić. Nie miałem nawet małego zamiaru mieszać w tą wojnę rodziców mojej Mate. Gdybym to zrobił mogło by im się coś stać, a wtedy Aria by zapewne cierpiała, a ja nie mam zamiaru być przyczyną jej smutków.
-Dobrze.... Nie zamieszam ich w tą wojnę, lecz jest jeden warunek powiesz mi kto jest tą osobą której tak strasznie się boisz?- Pytam, a on zaciska wargi w wąską linie.
-Nie powiem ci tego.... A tak w ogóle jesteś głupi, jeśli myślałeś, że chciałem się z tobą spotkać by pogadać!- Krzyczy wybuchając śmiechem. Patrze na niego znudzonym wzrokiem, dopóki jeden z jego kompanów przemienia się w człowieka. Jest to blondyn z brązowymi oczami.
-Tomasz! Nie możesz nic mu zrobić!- Krzyczy stają przed nim.
-A to dlaczego?- Pyta zmieszany.
-Przecież powiedziałeś jej, że to tylko spotkanie!- Krzyczy, a ja dostaje informacje że osobą której się boją jest dziewczyna. Mam ochotę wybuchnąć śmiechem. Jak można się bać dziewczyny?! No ja wiem, że są nie które silne i w ogóle, ale dziewczyna to dziewczyna!
-Cicho bądź palancie! Zaraz mu powiesz kim ona jest!- Krzyczy wściekły Tomasz i unosi dłoń do góry, tak jakby dawał komuś sygnał. Jestem tak pochłonięty ich rozmową, że nie zauważam że Tomasz dał sygnał osobie z łukiem. Kiedy jednak orientuje się o co chodzi łuczki wystrzeliwuje strzałę, a ta leci w moim kierunku. Nim jednak trafia we mnie, ktoś łapie ją. Kiedy spoglądam na osobę, która ją złapała po prostu kamienieje z zdziwienia. Osobą, która mnie uratowała okazuje się Aria. Wszyscy z moich ludzi wraz zemną są zdziwieni jej obecnością w takim miejscu. Tomasz natomiast jest przez chwile zamroczony, lecz kiedy spogląda na moją przeznaczoną widzę jak na jego twarz wstępuje przerażenie. Już po chwili wszyscy z jego ludzi są w ludzkiej postać, a moja Mate nie jest wcale zdziwiona, że wilki zmieniły się w ludzi. Do cholery jasnej! O co tu do stu piorunów chodzi?!
CDN
WAŻNA NOTKA U DOŁU! PROSZĘ O JEJ PRZECZYTANIE, SĄ W NIEJ WAŻNE INFORMACJE!
No moi kochani Aria uratowała Xaviera przed spotkaniem z strzałą. Co uważacie o tym co się stało w dzisiejszym rozdziale? Czy Xavier nie dowiaduje się (A dokładniej dowie) o Arii takich rzeczy zbyt szybko? Mam do was jeszcze jedno pytanie.... Z względu, że mamy już mało nauki jest możliwość, że w piątek (Lub) sobotę (Lub) niedziele będę miała możliwość żeby zrobić maraton. Napiszcie mi proszę w komentarzach co uważacie o tym pomyśle i czy w ogóle chcecie maratonu z tej opowieści? Kiedy, i o której godzinie odbyłby się maraton napisałabym wam w czwartek na moim profilu i w piątek w kolejnym rozdziale z tej książki! Jutro może nie być rozdziału z Ukrytej, bo jadę na gminy dzień sportu do Dąbrowy Bolesławieckiej by zagrać w koszykówkę i mogę być zbyt zmęczona by coś napisać. Pozdrawiam was kochane wilczki i czekam na wasze odpowiedzi w komentarzach!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top