Rozdział 43 Morderstwo
Vampire Knight Opening 1 Full Lyrics (Kocham to anime *-*)
-Aria-
" -Naiwna... Ta gra dopiero się rozpoczęła...- Szepczę, zostawiając mnie w osłupieni. Jaka gra? Jakie rozpoczęcie? Nie wiedząc czemu czuje, że już za niedługo dowiem się wszystkiego... Tylko nie wiem czy te odpowiedzi mi się spodobają..."
Przez chwilę mój wzrok utkwiony był w miejscu gdzie jeszcze przed chwilą stał ojciec mojego przeznaczonego. Ojciec, którego podobno wygnał. Rozumiem, że to jego rodzic, ale on nic mi o tym nie powiedział! Jak go tylko spotkam to nie ręczę za siebie! I co znaczyły te słowa "Ta gra dopiero się rozpoczęła"? Wzdycham, po czym otwieram drzwi pokoju.
-Mam nadzieję, że to jej pokój...- Mruczę, wchodząc do pomieszczenia. Moim oczom ukazują się leżące dziewczyny. Sara wpatruję się w sufit, a Wiktoria słucha muzyki. Odchrząkuje. Moje przyjaciółki przekręcają głowę w moją stronę. Posyłam ich uśmiech.
-Co chciałaś, Wiktorio?- Pytam, a dziewczyna pośpiesznie wstaję z łóżka. Siostra Alfy rzuca mi się w ramiona. Postanowiłam, że jak na razie nie będę myśleć o tym palancie. Jak na razie muszę pogadać z swoim przeznaczonym o tym człowieku.
-Aria!- Krzyczy wtulając się we mnie jeszcze mocniej. Chichocze, obejmując je. Przez ten tydzień Wiktoria i Sara strasznie się o mnie martwiły.
-Hej.- Mówię kiedy spoglądają na mnie. Widzę na ich minach nie dowierzanie.
-T-Ty się uśmiechasz!- Krzyczą podekscytowanie. Kiwam potwierdzający głową, a one przebijają sobie piątkę. Wybuchami śmiechem. Wyglądają jakby właśnie wygrały milion złotych, albo otrzymały jakiś super prezent.
-Musimy to uczcić!- Oznajmia skacząca po łóżku Wiktoria.
-Tak, to prawda!- Przyznaje druga, a ja mentalnie przywalam sobie w twarz. Cofam się w kierunku drzwi i dyskretnie je uchylam. Dziewczyny są tak pochłonięte rozmową na temat jakieś imprezy, że nawet nie zauważają, że opuściłam pokój. Postanawiam, że odwiedzę Xaviera w jego gabinecie i wyjaśnię obecność tego człowieka w tym domu. Nie powiem zabolało mnie, że nic mi o tym nie powiedział. Przemierzałam korytarz. kiedy stanęłam pod drzwiami zawahałam się. A co jeśli robi coś ważnego? No nic wchodzę. Chwyci lam pewnie klamkę od drzwi i pociągnęłam za nią. Chwili kiedy drzwi się otworzyły w moje ciało uderzył chłód. Zadrżałam. Dlaczego tu jest tak zimno? Z tym pytaniem weszłam do pomieszczenia. Krzyknęłam, odskakując do tyłu. Wyszłam z gabinetu i stanęłam przed nim. W moich oczach zatańczyły łzy. Wszyscy wyszli z swoich pokoju i spojrzeli na mnie. Jedna kobieta podbiegła do mnie.
-Luno?! Co się stało?- Nie mogłam odpowiedzieć na jej pytanie. Wskazałam palcem na pokój przed nami, a ona zmarszczył brwi.
-Alan! Zawołaj Alfę!- Krzyknęła, a blondyn stojący obok nas kiwnął głową. Stałam i płakałam. Przed oczami dalej miałam ten straszny widok. Nagle usłyszałam krzyk. Podniosłam głowę do góry i zauważyłam, że kobieta, która do mnie podeszła wybiega z biura. Na jej twarzy maluję się przerażenie. Stawiam krok do przodu, a ona blokuje mi wejście.
-Luno... Radzę byś na to nie patrzyła...- Oznajmia, a ja czuje jak po moich policzkach spływając łzy. Przywołuje do siebie wspomnienia z tego co się tam znajduje. W gabinecie mojego Mate leży ciało małego dziecka. Zaszlochałam. Dziecko leży przed ścianą, a jego ciało rozstało rozszarpane. Na ścianie natomiast znajduję się jakiś napis. Niestety nie zdążyłam go przeczytać. Niespodziewanie czuję jak ktoś mnie obejmuje, domyślam, się że to mój ukochany. Odwracam się w jego kierunku i wtulam się mocniej w jego klatkę piersiową.
-Ci...- Szepczę, głaskając mnie po głowie, a ja szlocham.
-Gabrielo! Zaprowadź Lunę do pokoju!- Zaczynam się wyrywać. Nie chcę iść do żądnego pokoju! Chcę zobaczyć to dziecko jeszcze raz! Chcę spojrzeć na nie i obiecać, że jego ojciec zapłaci za to najwyższą cenę.
-Aria! Uspokój się.- Xavier chwyta mój podbródek i zmusza bym spojrzała na niego. Widzę troskę i gniew w jego oczach. Chwytam jego dłoń w swoją ściskam.
-Xavier... Ja chcę tam wejść...- Oznajmiam, a on warczy.
-Nie wejdziesz tam!- Oznajmia, a ja puszczam go. Cofam się od niego i spoglądam hardo w jego oczy.
-No więc zabij mnie.- Oznajmiam, a wszyscy obecni głośno wciągając powietrze. Mój Matę patrzy na mnie z wytrzeszczonymi oczami.
-ŻE CO?!- Pyta wściekły. Prycham.
-To co słyszałeś! Albo pozwolisz bym tam weszła, albo mnie zabijesz!- Krzyczę, a on znajduję się obok mnie i obejmuje.
-Nigdy bym cię nie skrzywdził.- Oznajmia urażony. Wtuliłam się mocniej w jego tors.
-Wiem...- Mój ukochany pocałował mnie w czubek głowy, po czym spojrzał mi w oczy.
-Jesteś pewna, że chcesz to zobaczyć?- Zapytał, a ja nieznacznie kiwnęłam głową. Alfa westchnął po czym chwyciła za moją prawą dłoń. Powoli weszliśmy do pomieszczenia, a do moich nozdrzy doszedł zapach krwi. Stłumiłam chęć zwymiotowania w sobie. Nagle do pomieszczenia wpadli Max i Kacper. Wyglądali na zdyszanych.
-Co tu się stało?- Zapytali równocześnie, a ja posłałam im blady uśmiech. W czasie kiedy chłopacy rozmawiają ja podchodzę do miejsca, w którym leżało ciało. Kiedy znów zauważam twarzyczkę tego małego chłopca czuję rosnący we mnie gniew. Jak on może zabijać niewinne dzieci?! Moje spojrzenie cały czas jest utkwione w cielę trzyletniego chłopczyka. Unoszę głowę do góry i zauważam napisany krwią tego niewinnego dziecka. Zakrywam usta dłonią.
KAŻDY KTO ODWAŻY SIĘ ODEBRAĆ MI MOJE DZIECKO ZGINIE!
Zagryzam wargę. Co za palant!
-O kurwa!- Klnie Max, widząc ciało.
-Jak do tego doszło?!- Pyta wpieniony Alfa. Spoglądam na twarz mojego ukochanego. Jego oczy zaczynają zmieniać kolor na krwistoczerwony. Łapie Xaviera za dłoń, mając nadzieję, że się trochę uspokoi.
-Najwyraźniej mamy w stadzie zdrajce.- Oznajmia, a ja i Xavier zamieramy. A co jeśli to sprawka jego ojca?
-A co jeśli to twój ojciec?- Pytam stając przed nim.
-Co? A... Już wiesz?- Pyta, a ja potwierdzam skinięciem głowy.
-Kochanie on się zmienił.- Prycham. Ta... Zmienił się i to bardzo... Nagle przed oczami pojawiając mi się mroczki, a ja czuję jak moje ciało zaczyna lecieć w dół.
-Aria!- Ostatnie co słyszę to krzyk swojego przeznaczonego.
CDN
Jak myślicie kto to zrobił? :D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top