Rozdział 6

ciągłe pikanie jakieś maszyny wybudziło mnie ze snu. Leżałam w sali chorych. Skąd to wiem ? Wszędzie białe ściany, białe pościele, i szafki. Nacisnełam czerwony guzik, którym dawał znać personelowi szpitala że z pacjetem coś jest nie tak.
Po chwili zjawiła się pielęgniarka, która wyglądała około 40 lat, miała ciemne oczy, bląd włosy i zwyczajną sylwetkę.
- Dzień dobry.
-Dzień.. dobry-ledwo co mówiłam. Dlaczego ? - C-czemu n...nie mogę do.brze mówić?
-Zaraz przyjdzie lekarz i pani wszystko wytłumaczy.-I wyszła.
Czekałam dobre 5 minut na lekarza.
-Dzień dobry panno Morgan.

-Dzień Dobry. C-co mi je-jest ?

-Emm... ma Pani..
-Co mam ? - powiedziałam lekko zdenerwowana.

-Czy Pani wcześniej miała takie problemy ? Zapadnięcie w śpiączkę.

-J..jaką ś...śpiączkę ?

- Zaczala rozwijać się u Pani białaczka.
-S... słucham?- powiedziałam że łzami w oczach. -J..jaka białaczka?

-Rozwinęła się u Pani białaczka. Jest to początek choroby i można ją wyleczyć. Zrobić coś dla Pani ?

- Tak. Poproszę aby przyszła pielęgniarka nam do niej sprawę.

-Dobrze za chwilę się zjawi.- nie wiem dlaczego ale coś mnie ciągnęło w stronę pielęgniarki. Rozmyślałam tak jeszcze chwilę i do pokoju weszła pielęgniarka.

-Słucham panno Morgan...

-Proszę mów mi Libby. Mogę Cię o coś prosić ?

-A Ty mi Johannah inaczej Joy. Słucham.

-W torebce mam telefon podasz mi ? -wstała i podała mi go.

-Wszystko ?

- Tak, jeśli przyjdzie taki chłopak około 20 brunet i niebieskie oczy wpuście go.

-Dobrze.- była w połowie drogi.Gdy sobie coś przypomniałam.

-Joy, poczekaj.

-Tak ?

-Ile byłam w śpiączce?

-Tydzień. -powiedziała po czym wyszła

----
* Morgan- zmieniłam nazwisko
** Libby - zmieniłam imię

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top