Rozdział 37

Szłam właśnie ulicą, która kierowała się do małej kawiarni w której mam zamiar pracować. Wczoraj w łóżku rozmyślałam nad pieniędzmi które zarobie w tej małej kawiarnii. Wiedziałam że milionów nie będę zarabiać ale też zawsze coś. Dlatego na początek postanowiłam zarobić na prawo jazdy. Przecież praktycznie każdy w wieku 19 lat ma prawo jazdy. Niestety ja go nie miałam, ponieważ nie stać mnie na nie. Myślałam też nad słowami Louis'a. Myślałam że ta przeprowadzka będzie chwilowa. Nie chcę mu później przeszkadzać. Możliwe że będzie miał dziewczynę, która będzie chciała u niego nocować lub wprowadzić się, to co ja zrobię?

Weszłam do ciepłego miejsca i podeszłam do lady.

-Dzień dobry. Ja do właścicielki

-Już zaprowadzam. Ty napewno w sprawie o prace?

-Tak. Lubię piec i gotować więc pomyślałam że można pójść do jakieś pracy by trochę zarobić.

-Dobrze wybrałaś. Może nie ma tłumów ale jest kilka stałych klientów.

-To się cieszę. To tu? - wskazałam palcem na drzwi które były jedyne w korytarzu.

-Tak. A tak wogóle jestem Kate. Miło mi poznać.

-Libby. Mi również. Dobra idę. Trzymaj kciuki.

-Trzymam, trzymam.

Posłałam jej uśmiech co po chwili Kate odwzajemniła. Zapukałam do drzwi gabinetu i usłyszałam ciche proszę. Weszłam do gabinetu i zobaczyłam pokój w odcieniu jasnego brązu. Na przeciwko drzwi było wielkie okno pod którym było biurko. Po prawej stronie była wielka szafa. A zaś po lewej komoda z wielką wierzą. Na ścianach były różne obrazy, których nie byłabym w stanie teraz opisać. Spojrzałam w stronę blondynki, która wczoraj była brunetką.

-Cześć, Libby. Czekałam na Ciebie. Usiąść proszę

-Cześć, zbytnio nie wiem co mówi się na rozmowach kwalifikacyjnych, ponieważ to będzie moja pierwsza praca.

-Okey. Powiedz czy umiesz coś piec?

-Tak. Umiem,moim specjałem jest ciasto kokosowe. Mogę też upiec to dziś lub jutro i dać na wystawę.

-Okey. Ustalimy to na koniec rozmowy. Kiedy będziesz mogła pracować?

-Wszystko obojętnie. Jak już wczoraj mówiłam to nie mogę o 12 lub wcześniej bo muszę się zajmować Louisem ale o 14 już będzie okey. Myślę też że w weekend mogę przyjść wcześniej, ponieważ w weekend Louis nie bardzo rehabilitacji.

-W weekend nie pracujemy.

-Dlaczego niby? Myślę że w weekend jest najwięcej klientów. Dzieci mają wolne w szkołach i będą przychodzić. A na przykład randki odbywają się raczej w weekend i miło pójść do takiej miłej kawiarnii.

-Okey. Przemyśle to- zaśmiała się -u nas w pracy jest jedna zasada. Jeśli robisz sobie wolne ktoś inny pracuje za Ciebie. Później ten kto pracował za Ciebie i weźmie sobie wolne ty pracujesz za niego.

-Okey.

-Sprawa pieniędzy. Dostajesz pieniądze co miesiąc. 100 funtów za dzień.

-Okey. To dużo.

-Tak dużo ale cenię swoich pracowników.

-Czyli?

-Jesteś na okresie próbnym. Oczywiście tydzień. Możesz piec swoje ciasto kokosowe.

-Dziękuję. Napewno się postaram

Wyszłam z biura i skierowałam się do kuchni, którą pokazała mi
Kate. Przywitałam się z wszystkimi i opowiedziałam im coś o sobie. Wszyscy oczywiście mi pomagali w znalezieniu rzeczy za co bardzo dziękowałam.

Szybko zrobiłam dwie blaszki ciasta kokosowego. Jedną dla personelu a drugą dla klientów. Mimo że dzisiaj nie było dużego ruchu to rodziny z dziećmi brali ciasto cały czas. Maja była ze mnie zadowolona i mogłam ruszyć do domu.

-Już jestem! -krzyknęłam a zaraz obok mnie pojawił się Louis

-Dostałaś? - zapytał

-Narazie okres próbny przez tydzień. Zrobiłam ciasto kokosowe które odrazu zeszło mimo że było mało klientów. Właśnie mam ochotę na ciasto gdzie je dałeś?

-Libby no wiesz... ja je zjadłem

-Louis?! Zrobiłam je dla nas nie dla Ciebie. Trzeba było mi zostawić chociaż kawałek.

-Zostawiłem ale go zjadłem. Nie gniewaj się na mnie.

-Okey. Oglądamy dzisiaj jakieś filmy?

-Właśnie bo chłopaki dzisiaj do mnje przychodzą mamy tak co miesiąc. Wiesz mecze, piwo, pizza i tym podobne. Mam nadzieję że tobie to nie będzie przeszkadzać

-Nie skądże.

-Może zaproś dziewczyny. Lepiej się poznacie.

-Chyba tak zrobię. Za chwilę zadzwonię.

-To super. Mam do Ciebie małą prośbę.

-Słucham

-Mogłabyś zaprosić Danielle? Wiem że jej nie lubisz ale myślę że to będzie fajny sposób aby się lepiej poznać.

-Muszę?

-Nie musisz ale Cię o to proszę. Mogę to jakoś wynagrodzić jak chcesz.

-Zaproś Zayna.

-Nie

-Dlaczego niby? Ja Danielle też nie chcę zaprosić ale muszę bo Ty mnie o to poprosiłeś. Więc ja Ciebie też poproszę abyś zaprosił Zayna. Nic ci nie zrobił.

-Danielle tobie też - tak nic mi nie zrobiła oprócz tego że chcę mi odbić przyjaciela na którym mi cholernie zależy.

-Dlatego chcę ją zaprosić. Już Ci daje numer do Zayna a Ty mi do Dan.

3 godziny później

-Cześć dziewczyny jestem Libby miło mi was poznać

-Cześć jestem Asia -przywiatała się dziewczyna o czarnych włosach. Louis opowiadał mi że ona jest dziewczyną Niall'a.

-Witam. -Została tylko jedna dziewczyna czyli Sophia która była z Liamem- Ty jesteś zapewnie Sophia. Miło mi was poznać. Chodźmy może na górę i nie przeszakadzajmy chłopakom. Ma przyjść jeszcze jedna osoba ale najwidoczniej się spóźnia.

Była już 20 a Danielle cały czas nie było. Denerwowało mnie to jak ktoś się spóźniał a ona już robi tak od 3 godziny.

-Nie możemy zacząć bez niej?

-Masz rację, Mia. Zaczynamy bez niej. Idę po kieliszki i wino zaraz wrócę. Wymyślcie co będziemy robić.

-Okey - powiedziała każda z nich.
Zeszłam schodami na dół i poszłam do kuchni.

-Jest Danielle?

-Nie, Louis. Nawet nie odbiera telefonu. Dlatego zaczynamy bez niej. Trzy godziny nic nie robiłyśmy tylko na nią czekaliśmy.

-Okey. Nie bulwersuj się tak. Bawcie się dobrze ja idę.

-Dziękuję i nawzajem.

Byłam już na górze i graliśmy w prawdę. Polegało to trochę na tym grze prawda, procent czy wyzwanie ale tu nie było procenta i wyzwania tylko sama prawda. Dziewczyny zadawały nie tylko prywatne pytania ale też głupie. Niestety pytanie padło do mnie z ust Mii.

-Podba Ci się Louis? NIE W PRZYJACIELSKI SPOSÓB!

😈😘😍

Okey rozdział 37 niesprawdzony!

4 kometarze = Next!!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top