Rozdział 30

WŁĄCZ PIOSENKĘ !

Postanowiłam że zakończę ten maraton, wolę dodawać normalne rozdziały.

MACIE OSTATNIE CHWILE ABY DAĆ PYTANIA DO BOHATERÓW! PO TYM ROZDZIALE DZISIAJ PO DUDZIESTEJ DRUGIEJ !

Wstałam przed siódmą kilka minut przed moim budzikiem.
Stresowałam się lecz też nie wiem czym. Przecież to zwykły trening z Mią.

Ruszyłam się do pozycji siedzącej przeciągając oczy rękoma i przy okazji szukając stopami kapcie w krowy.

Już nie tak bardzo zaspana ruszyłam w stronę łazienki powolnym krokiem.

Wykonałam całą poranną toaletę i przebrałam się w czarne leginsy i luźną bluzkę, włosy szybko związała w warkocza i poszłam zrobić śniadanie pisząc do Mii Sms-a :

Do Mia: 7:32

Cześć jak się spotykamy?

Od Mia: 7:36

Myślę że podjadę po Ciebie. Pojedziemy na siłownię. Weź jakieś ciuchy na przebrania aby się przebrać po treningu. Płyn i gąbkę abyś się umyła. Będę za trzydzieści minut. xo

Do Mia: 7:43

Jasne, już się szykuje. Do zobaczenia :*

Po zjedzeniu sałatki z pomidorów, ogórka i mozzarelli ruszyłam w stronę mojej sypialni. Były jeszcze tam moje niewypakowane ciuchy ze szpitala. Dziś wieczorem to zrobię.

Wyjmując ciuchy z szafy pośpiewałam piosenkę którą zaraziła mnie Mia. Była to piosenka Lucas Graham - 7 years.
Była to wolna piosenka które lubiłam. Nigdy nie lubiłam tych wszystkich piosenek które są szybkie.
Wybrałam mój ulubiony płyn pod prysznic i gąbkę oraz ręcznik. Po zapakowaniu ich do torby podeszłam do szafy i wyjęłam luźną beżową bluzę z kapturem i czarne rurki. Złożyłam ładnie i wsadziłam do torby. Była już za pięć ósma i już ubierałam buty. W tym samym czasie pod dom przyjechała Mia. Wzięłam torbę do ręki, telefon i klucze - którymi dwie minuty później zamknęłam dom. Sprawdziłam jeszcze dwa razy czy na pewno był zamknięty. Po upewnieniu się czy wszystko jest okej ruszyłam w stronę auta Mii.

-Cześć. - powiedziałam i przytuliłam się do niej na przywitanie.

-Hey. Wyspałaś się ?

-Tak. Ale tylko dlatego że poszłam wcześnie spać. Na jaką siłownie jedziemy? Miał być samotny trening. Bez nikogo.

-Tak ale plany się zmieniły. Dzisiaj będziemy ćwiczyć przy ludziach. Nic nie zaszkodzi Ci kogoś poznać, poza tym jak ostanio byłam u Louis'a móił mi że zbytnio nie masz się z kim pogadać. Może wyrwiesz jakieoś faceta. Ka poznałam Harry'go gdy pierwszy raz byłam na siłowni.

-Rozumiem wasze starania kochana. Ale popierwsze: jestem za gruba aby przy kimś ćwiczyć. Po drugie: nie mam zamiaru wyrywać jakiegoś pakera, nie mój typ. Ja lubię czułych, miłych i spokojnych. A nie tych których bardziej interesuje siłownia niż własna kobieta. Oczywiście twój Harry jest normalny. On nie jest taki jak inni Ci wszyscy na siłowni.

-Racja. Po pierwsze nie jesteś gruba. Po drugie : typ taki jak Louis, prawda ?

-Może. Nie wiem W życiu miałam tylko jednego chłopaka. Wiesz w której klasie? W drugiej klasie gimnazjum!

-Serio? Nikogo nie dopuszczałaś czy nikt nie był tak wspaniały aby zasiąść w twoim sercu.

-Nikt nie był taki. Nikogo na razie nie poznałam takiego.

-A ja myślę właśnie na odwrót. Znalazłaś kogoś takiego, ale nie chcesz się przyznać to tego. Boisz się miłość, tego uczucia. Że ktoś Cię zrani, ktoś będzie Ci układał życie. Posłuchaj mnie. Ten ktoś właśnie leży na łóżku szpitalnym i czeka na twój przyjazd, aby z tobą porozmawiać, aby usłyszeć twój głos. Libby ogarnij się. Facet twoich marzeń jest blisko, a Ty tego nie widzisz.

-Mia, przestań. Louis to mój najlepszy przyjaciel a nie chłopak w którym się zakochałam.

-Jeszcze zobaczymy...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top