Rozdział 12
Gdy drzwi się uchyliły kilkadziesiąt par oczu skierowało się w stronę naszej dwójki. Spojrzałam w górę, aby spojrzeć na Louis'a. Na jego twarzy widniał uśmiech a na moim zaś zdziwienie. Wszyscy zaczęli do nas podbiegać i się przytulać, a zwłaszcza do Louis'a. Nie wiedziałam co się dzieję...
-Idźcie, my zaraz dołączymy...- odezwał się jako pierwszy.
-Louis? Czy my właśnie jesteśmy gdzie myślę?
-Tak. Poznaj dzieciaki do których przychodzę codziennie.
Zdziwiłam się, ponieważ nie wiedziałam, że Louis ma aż tak wielkie serce...
-Wow! Nie spodziewałam się tego po tobie... jak się tu znalazłeś?
-Długa historia, opowiem Ci kiedy indziej...
-Louis idziesz ?!- krzyknęła jedna z dziewczynek. Louis tylko skiną głową. Wziął moje rączki od wózka inwalidzkiego. Ruszyliśmy do dziewczynki z długimi, brązowymi włosami jak i oczami, była śliczną dziewczynką.
-Cześć Rose! Poznaj Libby. Libby to Rose, Rose to Libby.
Uśmiechnęłam się do niej na co ona odpowiedziała mi tym samym. Powiedziałam krótkie cześć.Rose i Louis rozmawiali ze sobą usłyszałam ciche śmiechy Louis'a i ślicznej małej istotki.
-Ona jest twoją dziewczyną ? - Rose zapytała cicho Louis'a, lecz ja to usłyszałam i się zarumieniłam. Louis popatrzał na mnie i na Rose zdziwiony a później na swoje ręce, które na pewno były one interesujące właśnie w tym momencie. Nachylił się nad Rose i odpowiedział:
-Nie, jest moją przyjaciółką... na razie, zobaczymy co będzie dalej. Na pewno dowiesz się jako pierwsza.
-Liczę na to bo ładnie razem wyglądacie. Nie mogę się doczekać.
Byliśmy tu jeszcze z godzinę. Bardzo polubiłam te dzieci. A zwłaszcza Rose. Byłą zabawną 10- latką.
-Podobało się ?
-Ta kocham dzieci... widzę że ty też. A nawet mocniej, jak na nie patrzyłeś to miałeś istne iskierki w oczach.
-Taa... kocham dzieci. Chciałbym mieć kiedyś żonę, która kochałaby dzieci tak jak ja. Chciałbym mieć gromatke dzieci. Córki przez które nie będę spał do nocy, bo wyjdą na imprezę lub randkę. Synów, z którymi będę grał w piłkę nożną lub koszykówkę. I całą wspaniałą rodzinę.
-Nie wiem co powiedzieć, zaszokowałeś mnie. Na pewno sobie kogoś znajdziesz, jestem tego pewna.
-Też tak myślę.
W pewnym momencie zrobiło mi się słabo, nie wiedziałam co się ze mną dzieję, pamiętałam tylko jak Louis krzyczał i biegł po lekarzy i pielęgniarki...
❤❤💕
Jakie macie wrażenia? Niedługo będzie powód. Następny rozdział będzie krótszy od tych, ale następne dłuższe i dłuższe. Mam nadzieję że się podoba.
Napiszcie swoje wrażenia w komentarzach i jak myślicie co będzie naszej Libby.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top