Rozdział 4
-Opowiesz mi ? - zapytał się mnie bojąc się że mnie zrani tymi słowami.
-Tom.On był chory. Ja... Ja dobrze o tym wiedziałam, ale pewnego dnia przyszedł pobity, uchlany, i naćpany. Wiedziałam że w takim stanie nie darady nic zrobić. On pod wpływem wszystko mi powiedział. Był zamieszany w jakieś pożyczki. On nie miał hajsu. Oni go upili, naćpali i pobili. Co to za ludzie ? Poszłam szybko po apteczkę aby mu oczyścić te rany. Ale - powiedziałam płacząc jeszcze bardziej- Ale było za późno. On zmarł. Wtedy wybrałam numer karetki. Zanim przyjechali nie było już szans. - Powiedziałam szybko nie chcąc wypuścić tych słów z gardła - Po nocach płakałam i obwiniałam siebie.-zamyśliłam się myśląc o chwilach które nam się natrafiły - Pamiętam że Tom lubił Harry'go Potter'a. Kochał go. Pewnego dnia gdy go oglądaliśmy i zmarł Dumbledore on płakał jak zawsze. - ale wtedy zaczął się dusić. To było tragiczne. Wtedy się to zaczynało - Louis ostrożnie do mnie podszedł i mnie przytulił. - Pamiętam jego zapach. Jego ubrania, włosy, oczy , usta, nawet pamiętam jakie skarpety nosił. Kochał swoje skarpety z motylami. - Wzięłam jego ciuchy do ręki. Wzięłam jeszcze bluzkę luźną i podałam Louis'owi.- Jak chcesz możesz tu spać.Przebierz się ja będę na dole.
Zeszłam na dół. Nie mogłam powstrzymać łez, gdy zobaczyłam jego twarz gdy zamykałam oczy.
-Ja idę spać Libby, Dobranoc.
-Dobranoc - krzyknęłam, wypiłam szklankę z wodą i tabletką na uspokojenie. Za dużo się dziś stało.
Nie mogłam zasnąć wierciłam się i nie wiedziałam co zrobić. Poszłam do łazienki. Po drodze zobaczyłam drzwi uchylone do pokoju w którym miał spać Louis. Nie spał. Zignorowałam to bo to nie moja sprawa. Gdy myłam już ręce w toalecie zaczęłam rozmyślać nad tym jak mogę zasnąć. Gdy przechodziłam koło pokoju mojego brata. Weszłam tam po cichu myśląc że Louis już śpi. Łóżko mojego brata było duże. Louis spał po lewej stronie. Ostrożnie i po cichu weszłam pod kołdrę. Było mi wygodniej niż u mnie. Gdy powoli zasypiałam odezwał się chłopak po mojej lewej stronie zaspanym głosem :
-Uwaga bo mogę się przytulać w nocy- powiedział a po moim ciele przeszły ciarki. Ale wkradł się uśmiech na moją twarz. Spokojnie mogłam zasnąć.
Obudziłam się rano gdy promienie słońca oświecały moją twarz. Usiadłam na łóżku i przetarłam oczy w między czasie zakładając kapcie. Szybko pomaszerowałam do mojego pokoju, w którym był mój telefon zobaczyłam telefon widniała na niej 10: 30. Gdy schodziłam na dół poczułam zapach naleśników, które tak bardzo uwielbiałam. Zobaczyłam Louis'a , który smażąc naleśniki stał nad kuchenką i je smażył. Usiadłam szybko na krzesło od wyspy kuchennej. Widziałam jak Louis przekłada naleśniki na jedną i drugą stronę napręża mięśnie pleców. Widziałam to bo był bez koszulki. Gdy odwracał się w moją stronę szybko przestałam się w niego gabić.
-Boże Libby przestraszyłem się!!- niemalże by na mnie krzyknął.
-Aż z ciebie taki tchórz ? - powiedziałam z powagą. On popatrzał się na mnie jakby chciał mnie zabić wzrokiem.
-Bo ci naleśników nie dam.
-Nie zapomnij że jesteś pod moim dachem i korzystałeś z moich produktów i rzeczy. Więc coś jeszcze?
-Rozgryzłaś mnie kochaniutka...- poczułam rumieńce na twarzy. Mocne rumieńce...
❤❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top