Rozdział 29

15/20

Misia2412 <-> dedykacja :*

Razem z Louis'em śmiałyśmy się z tej całej sytuacji. Powiedzmy sobie... była zabawna. Siedziałam z nim godzinę. Jeszcze nie było między nami takiej relacji? Wszystko przez ten wypadek?

-Ile byłem w śpiączce?- odezwał się jako pierwszy na zmianę tematu.

- Trzy, cztery dni. Nic wielkiego.

-B-byłaś przy mnie ? -zająkał przy pierwszym słowie.

-Wczoraj mnke nie było. Byłam na zakupach.

-Oh... Z kim ?

-Z Mią. Jest bardzo zabawną dziewczyną. -uśmiechnęłam się, co on odwzajemnił.

-Racja. Jak wyjdę ze szpitala wszystko mi pokażesz.

-Okey. Oby jak najszybciej...

-Yeah. Zaraz przyjdzie lekarz.

-To ja wyjdę. Nie będę przeszkadzać.

-Zostajesz. Chcę abyś została, musisz zostać. Ja wręcz Ci każe zostać.

-Louis ale ja nie mogę po za ty...

-Nie ma żadnego ale, Libby. Zostajesz, musisz, ja wręcz Ci każe zostać.

-Okey! Okey! Powiedz mi jak się czujesz?

-Lepiej. Lewa nogą i ręka mnie bolą. I troszeczkę głowa.

Pogadałam trochę z Louis'em do póki do sali nie wszedł lekarz. Oczywiście Louis kłócić się z lekarzem aby została. Jak zwykle wyszło po stronie Louis'a. Dowiedzieliśmy się że Louis będzie mógł wyjść za tydzień, ponieważ muszą zrobić jakieś badania. Tomlinson będzie jeździł na wózku inwalidzkim dopóki jego noga będzie prawidłowo funkcjonowała. Nie wiedziałam kto będzie się nim opiekował, narazie nie zaprzatałam sobie tym głowy.

Zostałam u Louis'a aż do dwudziestej drugiej. Byłam strasznie zmęczona a jutro mam trening. Zamówiłam szybko po taksówkę i ruszyłam w stronę domu. Poszłam się szybko umyć i ubrać w piżamę, a następnie pójść spać.

☺☺

Przepraszam że taki krótki ale chcę mi się strasznie spać. Jutro napewno będzie dłuższy. Obiecuję, gwarantuje.

Pytania!!! Macie tylko pięć maratońskich rozdziałów!

Dobranoc :* 💤💤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top