Rozdział 17

3/20

Dedykacja= EvaTommo19

Wiedziałam że Louis nic nie słyszy na karcie zdrowia widział napis: śpiączka. Co oznaczało tylko jedno.

Nie chciałam mówić tego mu jak się wybudzi z śpiączki. Wolałam zostawić to dla siebie, nie mówić nic nikomu. Wolę aby nikt się nie dowiedział, wiedziałam że mi to przejdzie.

Dlatego też wstydziłam się że to powiedziałam.
Joy dawno pojechała do dzieci, do domu. A ja nadal siedziałam w poczekalni na cud.

Pielęgniarki mówiły kilka razy żebym poszła do domu. Ale ja się sprzeczałam.
W moje własne myśli zostały przerwane przez telefon, Nie wiedziałam kto to. Ale nie chciało mi się sprawdzać.

-Słucham-powiedziałam przez zasmarkany nos od płakania.

-Libby, dziecko- Joy - jesteś jeszcze w szpitalu ?

-Tak. - nie miałam ochoty na rozmowę, dlatego odpowiadalam krótko a stanowczo.

-Idź do domu. Nie męcz się. Jutro będę jechała o 10 na zmianę to Cię wezmę ze sobą. Napisz mi tylko adres.

-Dziękuję Joy. Za to co zrobiłam Louis'owi ty mnie nadal tak traktujesz. Jakbym była twoją najbliższą osobą.

-Nie ma za co. Jutro pogadamy. Wezwałam Ci taksówkę. Powinna już być.

-Dziękuję jesteś kochana. Dobranoc.

-No, papa. Dobranoc.

Po napisaniu SMS'a do Joy z moim adresem wyszłam ze szpitala. Weszłam do Taksówki, powiedziałam adres i oparłam się o drzwi od auta.

Po 30 minutach byłam w domu.
Zapłaciłam kierowcy i wyruszyłam w stronę drzwi.

W domu było ciemno. Nie śmierdziało. Wręcz pachniało. Niektóre okna były uchylone. Zamknęłam je. Zapewne Louis przyjeżdżał tu.

Poszłam pod szybki prysznic i położyłam się do łóżka, zasypiając o niebieskich teczowkach chłopaka...

Idę spać , dobranoc :*

Pytania !

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top