Yikes
Zielona fala.
Steady now, nie wypadnij ze zbliżającego się zakrętu.
Poruszam się niespokojnie w miejscu obracając w dłoniach zgniecione kartki papieru.
To już nieważne, bez znaczenia; wychodzę na wolność.
Wciąż jednak oglądam się za siebie, zadając sobie pytanie czym to się różni, oprócz oczywistych faktów.
Wszystko zdaje się spać, jakby uspokojone. To dziwne, że wytraciłam czujność, wyrachowanie, rezerwę. Spłynęło wraz z dreszczami wzdłuż kręgosłupa.
Może różni się tym spokojem; nie muszę siedzieć i czekać w napięciu, nie muszę się szarpać o prawdę, nie muszę się ciskać?
Tak niewiele z tego miałam, chociaż wydawało mi się, że dużo. Tyle co nic.
Moje szczęście trzyma mnie mocno w objęciach, obsypując całusami czubek mojej głowy.
Moje szczęście ma wesołe oczy, głośno bijące serce, szczery, ciepły śmiech.
Krótkie haiku o miłości
Your hand holding mine
Crushing waves of our laughter
Hearts beating as one
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top