Randoms

"- Co tam widzisz?
-Em..
-Nie no, normalnie, nie myśl za dużo, po prostu co widzisz?
-Przepaść."

Przepaść.
Znikający grunt pod nogami.
Ginę pod lawiną myśli.
Znowu tu jestem, przysypana gruzami własnej przeszłości, która choć przebrzmiała, wciąż trzyma w swych szponach.

Stąpam po ziemi i czuję jak napływają dawne myśli. Jak bardzo gorzko wypowiadane były słowa, jak bardzo chłodny osąd tego wszystkiego napływa dzisiaj.

A jednak siedząc w tym półmroku, gdzie jedynym źródłem światła spomiędzy liści była blada poświata zachodzącego słońca, wybucham niepohamowanym płaczem. Ponownie w tym samym miejscu, gdzie wszystko bolało podwójnie. Gdzie zarobiłam w pysk, broniąc idei, która nie miała racji bytu.

Jest mi przyjemnie. Śmieję się całkiem szczerze.
Jestem szczęśliwa tylko z nimi, tylko przy nich.

https://youtu.be/YthChN1Wq8M

Napełnia mnie spokój zmieszany z pewnego rodzaju zmęczeniem.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top