Pogorszenie
Przyciskam dłoń do ust starając się stłumić krzyk, który we mnie narasta.
Tusz spływa mi po policzkach.
Nie daję rady. Nie jestem silna!
Nie mogę się uspokoić, trzęsę się jakbym miała napad epilepsji.
Czuję obrzydzenie; ściska mi żołądek w pętle.
Po głowie chodzą mi destrukcyjne myśli.
Pierwszy raz w życiu jest ich tak dużo.
Jestem zdecydowana zrobić cokolwiek byle tylko zagłuszyć szum, byle zatkać rozrastającą się, bolesną pustkę, byle poczuć inny ból niż to co jest, odwrócić uwagę.
Uderzam pięścią w ścianę. Pomaga. Trzeźwieję na chwilę; dyszę ciężko jakbym przebiegła maraton dwa razy.
Minuta goni minutę, dłoń sztywnieje, spinają mi się mięśnie.
Wracam do punktu wyjścia.
Ciągnę się za włosy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top