Pożegnanie
Tato,
Nie wiem czy kiedykolwiek tak naprawdę nim byłeś.
Nie wiem czy z biegiem lat sam nie zrezygnowałeś z tego miana.
Nie byłeś nigdy obecny bardziej niż na cześć w korytarzu mieszkania swojej matki; nigdy nie obchodziłam Cię ja, ani nikt inny, nawet sam Ty!
Liczyła się dla Ciebie pełna butelka, Twoja jedyna miłość!
Jestem na Ciebie zła, że nigdy nie walczyłeś; pal sześć o małżeństwo, ale o mnie.
Jestem zła na siebie, że nigdy nie starałam się na Ciebie wpłynąć. Wydrzeć się, dać w twarz, powiedzieć jak bardzo się myliłeś co do wszystkiego.
Jak bardzo mylnie postrzegałeś świat.
Zastanawiam się czy kiedykolwiek coś czułeś. Czy kiedykolwiek zależało Ci na kimkolwiek, na czymkolwiek. Czy nie zastanawiałeś się nigdy jaka jestem, jak wygląda moje życie? Czy rzeczywiście nigdy nie interesowało Cię absolutnie nic związanego ze mną?
Czy aż tak zjadała Cię nienawiść do mojej mamy, by widzieć ją we mnie i mnie też tak samo nienawidzić?
O czym myślałeś osuwając się po ścianie w dużym pokoju?
Zdawałeś sobie sprawę, że to jest koniec?
Żyłeś sam i umarłeś sam.
Nawet po śmierci zostałeś sam. Na trzy długie dni nim Cię odkryli.
Dokonałeś okrutnego mordu na sobie, dokonywałeś go przez lata, podejmując kiedyś za młodu jedną z najgorszych decyzji- wybrałeś taką drogę, a nie inną.
Wybrałeś.
Mam żal,że teraz kiedy dorosłam do pytań rzucam je w pustkę, bo nie mam ich już komu zadać.
Mam żal i jestem wściekła, że tak bardzo przejęłam Twój charakter chociaż nigdy Cię nie poznałam.
Mam żal Tato, że mnie zostawiłeś.
Mam żal, że umarłeś sam.
Żegnaj.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top