Głębokość niczego
Do czego ty tak naprawdę dążysz tym szukaniem?
A bo ja wiem?
Te pół roku temu mówiłam o przygodzie i ją przeżyłam.
A teraz?
Teraz nie definiuję tego jako przygody. Szukam sposobu na oswojenie się w końcu z myślą o tym, że powrotu nie będzie. Im dłużej zwlekam ze zrozumieniem tego, tym bardziej na tym tracę. Co jeśli mój substytut szczęścia, bratnia dusza, która ukoi moje nerwy czeka gdzieś za rogiem?
Co jeśli mijam się z nią każdego ranka, niedostrzegając?
Szarpię się z łańcuchami zdrowego rozsądku jak dzikie, nieoswojone zwierzę.
Proszę Cię, przestań. Uspokój się. Odetchnij.
Nic zdaje się nie pomagać.
Jestem dzika.
Gwałtowna, niepowstrzymana. Zapalam się w jednej chwili, by w drugiej już zgasnąć. Nie daję się dotknąć, ni ugłaskać. Znikam nim ktoś zdąży rozgryźć zagadkę mojego serca, którego zadję się już nie używać.
Nie jestem szczęśliwa.
Łapię momenty gdzie czuję się dobrze, ale to tylko tyle.
Kiedyś szczęście dawali mi znajomi, ale teraz gdy są oddaleni ode mnie o duże kilometry, a spotkania ciężej zgrać, wygląda to zupełnie inaczej.
Cieszę się, że ich widzę. Cieszę się, że są.
Ale to wciąż nie jest szczęście.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top