Chaos
"Nie pakuj się w coś czego się boisz"-mówi Rozum.
"A może właśnie się pakuj"-krzyczy Serce.
Mam mętlik w głowie.
Od zawsze nie spełniałam sobie danych obietnic, od zawsze łamałam swoje własne zasady.
Prócz jednej.
A teraz? Teraz jestem rozdarta, kiedy nie mam absolutnie żadnej pewności do niczego (ale czego tak naprawdę mogę być pewna w stu procentach?)a życie w takich kwestiach nie zwykło mnie oszczędzać. Nieobecna, jak zwykle kuźwa nieobecna!
Przywykłam już do nieużywania emocji jako motoru do podejmowania decyzji.
"Idź za głosem serca" i tego typu bullshit.
Działam sobie samej na nerwy, tym odszczepieniem się od rzeczywistości, tymi marzeniami i snuciem scenariuszy w kolorze. Bądź realistą dziewczyno, długo tak nie pociągniesz!
To już nawet nie jest kwestią zaufania, wierności czy innego szajsu, tu chodzi o tą ciągłą tęsknotę za czymś co nie jest osiągalne w żaden sposób.
Tęsknić można zawsze, pod każdym względem, wszędzie i o każdej porze. Kwestia tego, by później tą tęsknotę nadrobić obecnością, zgrać w czasie.
Tu tego nie będzie.
Nie wiem czy jestem w stanie się tego podjąć. To ryzyko, które przyprawia mnie o mdłości, płaczliwość. Nie mam takich jaj!
Nie jestem tego warta. Żadne poświęcenie nie jest mnie warte.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top