Bezsenność
Powietrze stoi w miejscu. Jest gęste, ciężkie, nieprzyjemne i lepkie. Przyczepia się do porów skóry, liże je, drażni.
Pot skrapla się na karku i czole, ciała parują nadmierną ciepłotą.
Każdy odkryty skrawek ciała jest na wagę złota, każdy odkryty skrawek ciała daje większą siłę przebicia dla wewnętrznej sauny w organizmie.
Niebo topnieje, horyzont rozmywa się w kolorowy wachlarz.
Jak się czujesz?
Co to znaczy?
To co rzeczywiście czuję, to co powinnam czuć, czy to co mówię, że czuję?
Wszystko w połowie, wszystko na chwilę, na teraz, na nigdy więcej.
Jestem chociaż wcale mnie nie ma, a wszystko zdaje się rozbijać o obecność w danym miejscu i czasie, nim wszyscy staniemy się dla siebie samych zupełnie obcy.
I moment, w którym nic jest w takiej ilości iż powoduje urojenia o byciu jednak czymś.
Kiedy kończy się miłość i nie ma już miejsca na nią więcej; sięgamy pewnego limitu, górnego punktu zaczepu- pod nogami otwiera się ziemia, pochłaniając nas do środka.
Miłość rzadko kiedy rodzi nienawiść, głównie jej owocami jest rozczarowanie i smutek. Z kolei one dopiero zaprowadzają do nienawiści.
"Można od siebie odchodzić wiele razy, ale wraca się naprawdę tylko raz;
Miłość to nie bigos, żeby ją ciągle odgrzewać"
I zastaje mnie coraz więcej bezsennych nocy, pustych nocy;
Wtulając swoją twarz w poduszkę, z nieobecnym, zmęczonym wzrokiem, słuchając szumu zza okna i obserwując jak świt pochłania noc.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top