XIII

Patryk pov.

-KURWA PATRYK ZABIJE CIE!- krzyknął Maciek gdy wybiegłem z pokoju.
- Ty to zrobiłeś to ty sobie z tym radź.- powiedział Maciek kiedy wszedł do kuchni z wyraźnym wybrzuszeniem w spodniach.
-O nie. Mnie boli gardło.
-Trzeba było myśleć o tym wcześniej.
-A nie możesz sam tego ogarnąć..?
-Nie, mówię ci że ty to zrobiłeś to ty sobie z tym radź.
-Awagheuegho...
-CO TO KURWA BYŁO!
-Narzekanie na mój los.
-O jak mi przykro.- powiedział a ja podszedłem do niego i klęknąłem przed nim i wyciągnąłem jego już ociekającego penisa biorąc go do ust. Gdy Maciek doszedł ja zacząłem się podniecać. Wstałem i pocałowałem a Maciek odrazu oddał pocałunek. Pociągnąłem go do salonu i położyłem na kanapie a ja wdrapałem się na niego nie przerywając pocałunku. Maciek ściągnął moje spodnie i włożył we mnie jeden palec po chwili drugi potem trzeci i tak dalej, chwilę później zastąpił je czymś o wiele większym.

✨ PÓŹNIEJ ✨

-Ugh zawsze jak wstaniemy o normalnej porze to oczywiście tak czy tak jesteśmy gotowi o 13. Tym razem o 15... Nawet Maciek nie wiesz jak ja cię nienawidzę.
-Tez cię kocham.- chciałam odpowiedzieć ale nie mogłem bo Maciek mnie pocałował.
-Mmm~- zamruczałem.
-Patryk bo twoje tyły już nie dają rady więc wiesz.
-To nie gnieć mi dupy.
-NIE PORADZĘ!!
-Ta a ja jestem Ariana Grande.
-Jesteś głupi.
-I za to mnie kochasz.
-Tak. Co robimy?
-Nie wiem. Może jedziemy do mojej mamy?
-Napewno?
-Tak... Chyba..
-no okej jak chcesz. Ale teraz trzymasz mnie za rękę przez cały czas.
-Jasne ale ty nie wchodzisz pod autobus.
-Nie mam zamiaru.
-Mam taką nadzieję. Chodź zbierajmy się.
-Okej.- po godzinie byliśmy u mojej mamy.
-Patryk.
-Mamo.
-Ręce.
-Nie...
-Pokaż mi swoje nadgarstki.
-Nie. Nie pokaże.
-To sama zobaczę.
-Proszę go zostawić.- powiedział Maciek gdy moja mama szarpała się ze mną żeby zobaczyć moje ręce.
-A ty kim niby jesteś żeby mi takie rzeczy mówić?!
-Patryk możemy?
-Tak. Mamo to jest mój chłopak Maciek.
-Ha i to pewnie przez ciebie mój Patryś się pociął. Pewnie go bijesz. Wyglądasz jak gangster.
-Mamo nie wyzywaj go.
-Patryk w porządku. Nie rusza mnie to.
-Maciek ale to nie może tak być...
-Jest w porządku.- powiedział i mmnie przytulił.
-Bierz te brudne gangsterskie łapy z mojego Patryczka!
-Prosze pani. Nie jestem żadnym gangsterem.
-To dlaczego niby wyglądasz jak taki. Napakowany karku z ulicy.
-Jestem ochroniarzem.
-Gdzie?
-W klubie dla gangsterów.
-Maciek nie żartuj tak.
-No ale co. Podobno jestem gangsterem no więc proszę.
-Mówiłeś że cię to nie rusza.
-A ty mówiłeś że się już nie tniesz.- szepnął mi na ucho.
-No dobra. Wygrałeś.
-Wiem.

================================

Rozdział taki na szybko

000_DracoMalfoy_000 _HaryPota_ Hotbarszczyk OkejPozdrawiam

440 słów

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top