IV
Maciek pov.
Posadziłem Patryka na pralce i po raz kolejny wypiłem się w jego usta. Pogłębiłem pocałunek i gdy zabrakło nam powietrza odsunąłem go od siebie. Zacząłem całować jego szyję robiąc kilka malinek. Gdy ściągnąłem jego koszulkę rzuciłem ją gdzieś nawet nie wiem gdzie. Całowałem go po brzuchu i obojczykach które poprostu ubóstwiam tak jak całe jego ciało ale jego obojczyki to inny wymiar. Po chwili Patryk się odezwał a gdy na niego spojrzałem przyciągnął mnie do pocałunku który odrazu oddałem, zacząłem ściągać swoją koszulkę i spodnie niższego. Gdy byliśmy całkowicie nadzy Patryk owinął swoje nogi wokół mojego pasa i wziąłem go na ręce. Weszliśmy pod prysznic i włączyliśmy wodę chłopak wypiął się.
-Wejdź odrazu. Cały.- powiedział.
-Co?! Nie to będzie cię bolało i możesz potem krwawić! Nie chce cię skrzywdzić...- odpowiedziałem.
-Proszę zrób to.- poprosił. Nic nie odpowiedziałem tylko zrobiłem to co chciał. Patryk zawył z bólu i łzy spłynęły mu po policzkach.
-Wszystko okej skarbie?-zapytałem przejęty.
-Tak. Tylko poprostu jest mi dobrze. Tak cholernie dobrze.-odpowiedział. Poraz kolejny nic nie odpowiedziałem tylko lekko się poruszyłem, Patryk po raz kolejny zawył z bólu.
-Patryk przepraszam. Nie mogę tego zrobić.- wyszedłem z niego a on obrócił się do mnie i spojrzał w oczy.
-Dlaczego?- zapytał jakby... Zawiedziony?
-Nie jestem wstanie patrzeć na to jak płaczesz przezemnie. Naprawdę przepraszam że nie mogę tego zrobić.- łzy spłynęły mi po policzkach lecz woda odrazu je spłukała.
-Hej... Kotek... Nic się nie stało.- powiedział łapiąc mnie za policzki i uśmiechając się delikatnie po czym mnie pocałował.
Patryk pov.
-Wejdź odrazu. Cały.- powiedziałem.
-Co?! Nie to będzie cię bolało i możesz potem krwawić! Nie chce cię skrzywdzić...- powiedział to ostatnie bardzo cicho
-Proszę zrób to.- poprosiłem. Nie odezwał się tylko zrobił to o co poprosiłem. zawyłem z bólu i łzy spłynęły mi po policzkach.
-Wszystko okej skarbie?- spytał Maciek co było słodkie z jego strony
-Tak. Tylko poprostu jest mi dobrze. Tak cholernie dobrze.- powiedziałem. Maciek lekko się poruszył we mnie, po raz kolejny zawyłem z bólu.
-Patryk przepraszam. Nie mogę tego zrobić.- wyszedł ze mnie a ja obróciłem się do niego i spojrzałem mu w oczy.
-Dlaczego?- było mi przykro nie jestem pewien dlaczego ale czułem jakiś wewnętrzny smutek.
-Nie jestem wstanie patrzeć na to jak płaczesz przezemnie. Naprawdę przepraszam że nie mogę tego zrobić.- łzy spłynęły mu po policzkach a woda je spłukała.
-Hej... Kotek... Nic się nie stało.- powiedziałem uśmiechając się delikatnie. Gdy wyszliśmy spod prysznica Maciek cały czas mnie przepraszał że nie był wstanie zrobić tego o co go poprosiłem, nie miałem mu tego za złe bo ja też bym nie był wstanie tego zrobić.
-Hej Maciek... - powiedziałem gdy leżeliśmy na kanapie.
-Coś się stało?- spytał.
-Musze jutro iść do pracy...- powiedziałem smutny.
-Czemuuuuu zostań ze mną.- powiedział błagalnie.
-Chciałbym ale to nawet nie chodzi o to...-no.
-Chodzi o twojego szefa?-spytał młodszy.
-yhym- odpowiedziałem.
-Jeżeli cię jak kolwiek dotknie to zajebie chuja.- powiedział stanowczo.
-haha...- zaśmiałem się.
-Mówie serio.- prychnął.
Maciek pov.
Gdy rano się obudziłem nie było obok mnie Patryka. Spojrzałem na zegarek. Było przed 8 stwierdziłem że pewnie poszedł się ogarnia do pracy. Poszedłem do kuchni i zobaczyłem Patryka robiącego coś w kuchni ze słuchawkami na uszach. Podszedłem do niego od tyłu przytuliłem go i pocałowałem w szyję.
-Boże mam zawał.- powiedział Patryk trzymając się za serce.
-Dzień dobry kochanie.- powiedziałem na co on obrócił głowę a ja go pocałowałem.
-No dzień dobry.-odpowiedział chłopak.
-To co idziemy pobić twojego szefa?- zapytałem ale on chyba wziął to na żarty bo zaczął się śmiać.
-Mówie totalnie serio.- powiedziałem
-Idź zjedz śniadanie.- zignorował to co powiedziałem.
-A ty?- spytałem chłopaka.
-Nie jestem głodny.- uśmiechnął się słabo.
-Patryk musisz jeść. Zjedz chociaż trochę, proszę- powiedziałem po czym posadziłem go sobie na kolanach.
-Okej ale tylko troszkę.- wziął kromkę chleba i zaczął jeść. Gdy zjedliśmy poszedłem się przebrać i odwiozłem Patryka do pracy. Pod jego pracą zobaczyłem jego szefa który gdy zobaczył Patryka podszedł do niego i klepnął w tyłek. O nie kurwa nie on nie będzie dotykał mojego chłopaka w ten sposób. Ani w kurwa inny jebany sposób. Gdy wychodziłem z samochodu ich już nie było. Podszedłem do recepcji i zapytałem gdzie jest gabinet szefa. Gdy dowiedziałem się gdzie jest odrazu tam poszedłem i wszedłem bez pukania. Zobaczyłem tego jebanego zboczeńca dobierajacego się do mojego Patryka.
-CO TY KURWA ROBISZ?!- wykrzyczałem
-Kim ty jesteś i kto cię tu wpuścił?!- zapytał oburzony.
-Maciek zostaw nie ma sensu.- odezwał się Patryk.
-NIE NIE POZWOLE JAKIEMUŚ OBLECHOWI CIE DOTYKAĆ!!!- wykrzyczałem jeszcze bardziej wkurwiony. Patryk stanął za mną i poprawił ubrania.
-Kim ty jesteś pytam po raz ostatni.- powiedział ten zboczeniec.
-Kimś kto zaraz obije ci mordę staruszku.- wycedziłem przez zęby.
-Licz się ze słowami gówniarzu.- powiedział.
-Pff powiedział ten co przed chwilą dobierał się do swojego pracownika.- prychnąłem do niego.
-Uważaj bo ci żyłka pęknie.- odpowiedział.
-Odezwał się ten na którego widok niewidome dzieci płaczą.- zaśmiałem się.
-Nie będziesz sobie ze mną pogrywał gówniarzu.- powiedział i podszedł bliżej i chciał mnie uderzyć ale mu się nie udało.
-Tak chcesz się bawić? Okej.- uderzyłem go w nos z pięści po czym kopnąłem w brzuch. Zasyczał z bólu. -Spróbuj jeszcze raz dotknąć mojego chłopaka to skończy się to dla ciebie owiele gorzej.- powiedziałem po czym złapałem Patryka w tali i wyszedłem z gabinetu szefa roku.
================================
Hejj ja tylko chcialam podziękować mojej koleżance Drarry_My_Religia
za podrzucenie mi pomysłu co napisać w tym rozdziale💗💗
MILEGO DNIA/NOCY/WIECZORU
906 słow
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top