28. Myśli i Uczucia nienadające się do recyklingu

Sobota mijała leniwie. Słońce zaglądało w okno już od kilku godzin, ale dwie przyjaciółki z mieszkania numer czternaście nic sobie z tego nie robiły. Obie dziewczyny wstały o dziesiątej, chociaż Ida z chęcią pospałaby dłużej, ale kiedy Anastazja oznajmiła, że nie zrobi jej jajecznicy, ta od razu wstała z łóżka. Ida wciąż w piżamie smarowała chleb masłem, a Anastazja mieszała jajka w misce.
Słońce wpadało do kuchni, również chcąc zostać na śniadanie, ale chyba nie miało czasu. Słońce było bardzo zapracowane, toteż zatrzymywało się tylko na chwilkę.

– Opowiedz mi wszystko jeszcze raz – zażądała Ida siedząca przy stole, mimo że znała już cały przebieg wczorajszego wieczoru.

– No już ci przecież opowiadałam. – Anastazja postawiła talerze z jajecznicą na stole. Para tańczyła nad talerzami jak baletnica w białej sukni.

– Ale ja chcę jeszcze raz! No weź, ja nie chodzę na randki, to chociaż chcę posłuchać. – Ida wzięła kawałek jajecznicy do ust. – Rób mi takie śniadania codziennie. Jestem w stanie nawet zapłacić. Chociaż, nie wiem, czy to taki dobry pomysł z tym płaceniem.

– No, ale po co – jęknęła Anastazja. Ida zrobiła błagalną minę. – No to poszliśmy do Parku Oliwskiego i tam była podobno wiewiórka, ale jej nie zdążyłam zobaczyć oczywiście – zaczęła. – I nie uwierzysz, jak tam jest pięknie! Wyobraź sobie Narnię, ale jesienią. Koniecznie musimy tam jeszcze kiedyś pójść. Jest też taki jakby tunel z drzew i staw, i strumyk, i takie ławki z napisami! Chociaż może to są dedykacje? Zresztą. – Wzięła łyk herbaty. – Później poszliśmy na Pachołek, to ten taki punkt widokowy. Przeszłam chyba z siedem kilometrów! Chociaż później sprawdziłam w Google to wyszło, że to jedynie jakiś kilometr. Słodka stokrotko, ale tam jest tak pięknie. Tak jak na jakiejś mega wysokiej drabinie, która sięga ponad drzewa. Widać kawałek morza, ale taki tylko paseczek. No i wróciliśmy do domu. W sensie ja wróciłam i Hiacynt. – Anastazja wzruszyła ramionami, kończąc swoją wypowiedź.

– I cię nie pocałował?! – wykrzyknęła Ida z niedowierzaniem. – Przecież to była idealna okazja. – Złapała się za głowę. Hiacynt schrzaniłeś, pomyślała.

– Weź, niby dlaczego miałby to zrobić? – zapytała Anastazja. Przez moment, dosłownie chwileczkę pomyślała jak to by było gdyby.... Szybko odgoniła tę myśl od siebie. Ida jak zawsze przesadza. Ona przecież wcale nie chciała całować własnego sąsiada. To byłoby niedorzeczne. – Patrz, idę na studia, wprowadzam się do kamienicy, a w zestawie dostaje przystojnego sąsiada. Szaleństwo. To nie jest żaden film ani książka.

Ale Ida Pyk wiedziała swoje. Potwierdzenie od jednej ze stron już miała, teraz trzeba było wyciągnąć tylko informację od tej drugiej. Wydawało jej się, że uczucia Anastazji można łatwiej określić, niż kolor jej własnych włosów. Ida mogła jedynie snuć domysły. To tak jak pytanie „Co autor miał na myśli?”, którym gardziła, kiedy tylko widniało w jakimś podręczniku. Aby widzieć, co ktoś miał na myśli, wypadałoby zapytać tę osobę. Ida, siedząc na lekcjach polskiego, kiedy to omawiali wiersze czy lektury, zastanawiała się, czy aby to nie jest tworzenie swego rodzaju plotek. Wiedziała, że są narzucone odgórnie analizy, ale jednak to się jej nie podobało. Może właśnie dlatego wylądował na biologii? Bo tu nie pyta się substancji i organizmów, co mają na myśli. Wiedziała, że nigdy nie była dobra w przemyślenia. Autorzy to nie tylko twórcy dzieł. Dziedzin, w których można coś stworzyć, coś zupełnie nowego. Stać się tego autorem. Niezliczona ilość kategorii. Nie trzeba jednak upubliczniać swoich dzieł, aby stać się autorem. Każdego utworu i obrazu stworzonego z należytą mu uwagą oraz odczuciami. Jak odpowiemy na pytanie, skoro autor sam nie wiedział co miał na myśli? Każdy człowiek jest autorem własnych uczuć. Może to uczucia są autorem człowieka?

Myśli, jak i uczucia nie zawsze poddają się recyklingowi. Nie zawsze można określić, z jakiego tworzywa są wykonane, do czego mają służyć. Co wtedy mają na myśli? Czasami uczuć i myśli nie da się posegregować, a do kategorii „zmieszane” również się nie nadają.  Co należy zrobić w takiej sytuacji? Może wystarczy poczekać i zastanowić się, do czego owe myśli i uczucia będą nam potrzebne. Gorzej, jeśli po upływie czasu nie możemy tego stwierdzić. To już grubsza sprawa, której nawet taki uczuciowy recykling nie obejmuje.

Tak, więc Ida Pyk wiedziała, że aby wiedzieć, co ktoś ma na myśli wystarczy się go jedynie zapytać. Z odpowiedziami może być trudniej, ale zostańmy na poziomie mniej zaawansowanym, jakim są pytania.

Czy pocałunki można poddać recyklingowi? Oddzielić na te niechciane i te chciane? Pozostając jeszcze te w naszych domysłach, ale to już raczej kategoria myśli. Niektórych rzeczy nie da się tak po prostu zaszufladkować. Nie można ułożyć alfabetycznie, spisać czy ustawić na odpowiednich półkach. Może niektórzy szczęśliwcy tak potrafią. Mają własne, uporządkowane biblioteki. Powinni tego uczyć w szkole. W przyszłości byłoby to bardziej przydatne niż twierdzenie Pitagorasa.

Jeśli pocałunki można by podzielić, Anastazja Bielanecka miałaby przed sobą dwa niezbyt duże stosiki. Jeden znacznie większy od drugiego. Na pierwszym byłyby wszystkie całusy od mamy i taty na dobranoc. Byłby ten pierwszy pocałunek, niezbyt udany, ale jednak. Byłoby jeszcze kilka, a nawet kilkanaście innych pocałunków, które skradł jej pewnie chłopak w czasach liceum.
Na drugim stosiku umieszczone zostałyby wszystkie buziaki od cioć i wujków. Przymuszone i niechciane. Znalazłyby się tam również nieliczne całusy, podczas gry w przysłowiową butelkę w podstawówce. Z wielkim bólem Anastazja musiałaby umieścić tam też pocałunek Krystiana Orczyka, na którego widok w jej wnętrzu budził się nieznany smutek.

– Ale no pomyśl! To byłoby jak w filmach romantycznych! Ty, on, nocne niebo i te piękne widoki – rozmarzyła się Ida, kończąc swoją jajecznicę. – Sama bym poszła na taką randkę.

Anastazja tylko pokręciła głową ze śmiechem. Tamten pocałunek znalazłby się najpewniej na pierwszym stosiku.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top