12. Filmowy parkiet łez

      Ida od razu po wejściu, wzięła przyjaciółkę za rękę, ciągnąc ją na parkiet. Anastazja totalnie nie wiedziała jak poruszyć ręką, żeby nikogo nie uderzyć, a tym bardziej skakać jak ci wszyscy ludzie. Kolorowe światła migały jej przed oczami. Krystian został sam przy barze. Anastazja chwyciła przyjaciółkę za rękę i powiedziała jej do ucha:

– Iduś, a nie uważasz, że nie jesteśmy odpowiednio ubrane?

– Jakby to był najważniejszy aspekt. Ty przynajmniej jesteś w sukience, a ja wyglądam jakbym wyszła prosto z pracy. Nie przejmuj się Nastuś! Idź lepiej poproś swojego romeo do tańca, bo jeszcze utonie we własnej szklance.

Blondynka pokręciła głową i poszła w miejsce gdzie ostatnio widziała chłopaka, tym samym zostawiając przyjaciółkę. Ida sobie poradzi. Ida zawsze sobie radzi. Blondynkę przytłoczyło to wszystko i miała wrażenie, że sufit zaraz spadnie jej na głowę. Światła migotały.

Odszukała Krystiana, który powoli popijał nieznanego rodzaju płyn. Nie była to czekolada.

– Co pijesz? – zapytała, trochę się obawiając. Anastazja obawiała się wszystkich rzeczy, za którymi nie przepadała. Kiedy już musimy spotkać się z obawami, one biorą nas w swoje ramiona i nie pozwalają wyjść, chociaż może my wcale nie chcemy opuszczać ramion obaw?

– A ten pan za ladą podał mi jakiś trunek. Mocne to. – Pokręcił głową, dopijając ostatni łyk. – Gdzie Ida? Idziesz tańczyć, bo chyba to się robi w takich miejscach, prawda? W sumie byłem na takich imprezach kilka razy, ale zazwyczaj na koniec nic nie pamiętałem. – Wzruszył ramionami ze śmiechem. – Nie, żeby coś.

– Och, Ida jest w swoim żywiole – odpowiedziała pośpiesznie, bo chłopak ciągnął ją za rękę. – Aż tak bardzo źle było?

– Wydaje mi się, że nie jestem złym towarzyszem do zabawy – zaśmiał się. – Jak się powinno tańczyć w takich miejscach? – Zmarszczył brwi i zaczął poruszać chaotycznie nogami i rękami. Anastazja zaśmiała się w odpowiedzi. – Może zatańczymy razem?

– Ale to nie taka muzyka! Ja po prostu nie umiem tańczyć do jakichś elektronicznych rytmów.

– Ach to poczekaj. – Krystian odszedł od dziewczyny, która nie wiedziała co ma ze sobą począć, więc przysiadła na jednym z krzeseł.

Chłopak udał się stronę miejsca, skąd puszczana była muzyka, zahaczając przy okazji o swoją szklankę. Za chwilę ponowne dołączył do Anastazji, a z głośników zaczął lecieć wolny kawałek.

Dziewczyna zarumieniła się tylko, a Krystian chwycił jej dłonie.

– Widzisz, załatwione – zaśmiał się. – Masz piękne oczy. Pasują do twojej sukienki – mówił kołysząc się w rytm.

– Dzięki, ale wiesz czuję się tutaj trochę nieswojo – odparła blondynka. – Pamiętam jak jeszcze byłam w liceum, to poszliśmy na taką imprezę. Pamiętam też, że podarłam sobie rajstopy, bo kiedy wracaliśmy wpadłam w jakieś krzaki – zaśmiała się na wspomnienia.

Chłopak już nic nie odpowiedział tylko lustrował twarz dziewczyny. Spojrzenia są jak skaner. Tylko nie zawsze odpowiednio działają.

Och, dlaczego Krystianie w tamtym momencie o tym pomyślałeś? Ogarnęła cię jakaś głupia odwaga i uczucie. Mimo że piosenka się już skończyła ty nadal stałeś na przeciwko swojej przyjaciółki, czekając.

– Tak sobie pomyślałam, że może wyszlibyśmy już stąd? Rozbolała mnie tr... – mówiła nadal trzymając cię za rękę, a ty jej przerwałeś.

Perfidnie jej przerwałeś nie pytając o zgodę. Zaczęła lecieć szybka muzyka, w tym samym momencie, kiedy twoje usta dotknęły delikatnych ust Anastazji. Przez moment nic się nie działo. Tak naprawdę to działo się wiele. Dziewczyna odepchnęła cię jednak po chwili, a ty patrząc jej w oczy żałowałeś tego co zrobiłeś.

W niebieskich jak jezioro oczach dziewczyny tliły się najróżniejsze uczucia. Smutek zmieszany z żalem, odprawiony wyrzutem i czymś jeszcze, czego nie dało się zidentyfikować. Anastazja sama nie wiedziała, dlaczego taka była jej reakcja, ale oczy jej się zaszkliły.

Jesteś jej przyjacielem, Krystianie. Niezidentyfikowany do końca skrawek emocji, wpadł do twojego serca i umysłu. Może powinieneś bardziej się mu przyjrzeć? Umiesz chociaż powiedzieć, czego oczekujesz?
To tak jakbyś oderwał ucho porcelanowej filiżanki. Tyle że Anastazja nie była filiżanką. Nie można było jej sklecić zwyczajnym klejem. Wasza przyjaźń nie była filiżanką.

– Matko... J-ja cię przepraszam! Anastazja, ja... – Krystian chwycił ją za rękę.

– Przepraszam, muszę iść do łazienki. – Blondynka nie dała po sobie niczego poznać. Tak bardzo ją to zaskoczyło, że spanikowała. Światła migotały. Dźwięki obijały się o ściany, szukając wyjścia.

Więc Anastazja pobiegła do łazienki, a Krystian do baru. Nie były to chyba dobre miejsca.

– I po co, żeś mi to pan dał?! – schował twarz w dłoniach, siadając na wysokim stołku.

– Masz jeszcze jedno, może Ci się polepszy. Co zrobiłeś, młody? – Barman podsunął szklankę pod nos chłopaka.

Anastazja wpadła do pomieszczenia, popychając przy okazji jakiegoś chłopaka na korytarzu. Wyszeptała szybkie przeprosiny. To nie było specjalnie.

„Gdzie jest Ida?” – pomyślała w tamtej chwili tak bardzo pragnąc komuś się wygadać.

Nie wiedziała za bardzo, po co tutaj przyszła. Może chciała po prostu uciec z tej bańki niedorzeczności? Nie wiedziała, dlaczego taka była jej reakcja. Bardzo ceniła sobie Krystiana, ale jako przyjaciela. Pomysły Idy zazwyczaj nie kończą się dobrze. To strasznie głupie, bo zazwyczaj właśnie w takich miejscach dochodzi do wszelkiego rodzaju rozterek. Czuła się głupio, że dała się w to wpakować. Głupio, bo to jest niedorzeczne. Głupio, bo najzwyczajniej w świecie spanikowała, jak gdyby było to coś bardzo okropnego. Tak bardzo niedorzeczne, że miała wrażenie jakby śniła. Wszystko było jak wyjęte z jakiegoś filmu romantycznego, w którym ona, o zgrozo, gra główną rolę. Nie chciała grać w filmie. Wolała teatr, chociaż tam też jest wiele tragizmu. Wyszła z pomieszczenia z jeszcze większym mętlikiem w głowie. Teraz jak najszybciej chciała wyjść z tej imprezy. Impreza to takie okropne słowo.

Zobaczyła siedzącego przy barze Krystiana, którego stan trzeźwości momentalnie się pogorszył.
Postanowiła jednak najpierw znaleźć Idę, która gdzieś zniknęła. Anastazja już w duchu przestraszyła się, że coś mogło jej się stać, jednak po chwili zobaczyła ją rozmawiającą z kimś przy ścianie. Dlaczego Ida nie jest tym wszystkim zestresowana?

– Przepraszam cię Idusia, ale musimy iść. – Podbiegła do niej szybko, chwytając rękę dziewczyny.

– Och, czekaj Nastka – odparła, odchodząc z przyjaciółką na bok. – Czekaj teraz gadam z takim super chłopakiem, ale no nic. Gdzie twój romeo?

– On nie jest moim romeo i siedzi, a właściwie pewnie leży. Ja nie wiem. Musimy wracać, proszę cię. – Anastazji z tej całej desperacji zachciało się płakać. Nie wiedziała już niczego.

– Cholerka, nieźle chłop zabalował. Masz. – Podała swój telefon. – Zadzwoń do Hiacynta, przyjedzie po nas. Tak myślę. Zaraz przyjdę. Nie mam zamiaru ciągnąć tego chłopaka po tramwajach. Zapytaj się go, czy za wszystko zapłacił.

Anastazja nie chciała zostawić chłopaka samego ze swoją szklanką smutków, więc postanowiła wyprowadzić go z pomieszczenia.

– Krystian, proszę cię chodź. – Próbowała pociągnąć go jakoś do góry. Nic. Ten nawet na nią nie spojrzał. Wstyd. Wstyd przysłonił mu oczy.

Po którejś już próbie proszenia bełkoczącego chłopaka, aby wstał, dziewczyna się poddała. Łzy zaczęły lecieć jej po policzkach z bezsilności. Miała ochotę go tu zostawić. Chwyciła płaszcz i wyszła na zewnątrz. Wybrała numer sąsiada w telefonie Idy, zastanawiając się, dlaczego nie mogli wrócić taksówką. Była dopiero dwudziesta trzecia.

Godziny są zdradzieckie. Ciągnął się w nieskończoność, ale jeśli mają dobry humor potrafią przyspieszyć i narobić zamieszania.

– Halo? Hiacynt? Dzwonię z telefonu Idy, to ja Anastazja i czy mógłbyś po nas przyjechać? I to głupie, ale... – Głos jej zadrżał. – Ale nie mogę ogarnąć własnego przyjaciela i-i Ida też za chwilę przyjdzie i... – Anastazja zastanawiała się skąd Ida ma numer sąsiada. Nieodpowiednie rozmyślania, ale czasami trzeba zastanowić się nad czymś błahym.

– Okej, ale gdzie jesteście? – Hiacynt odezwał się po drugiej stronie. – Czekaj, to zaraz przyjadę.

– My... Och, może ja po prostu wyślę ci lokalizację i nie wiedziałam, że masz samochód, i pewnie tylko zawracam ci głowę, i najlepiej to wrócimy taksówką. – Czuła jak łza spłynęła po jej policzku, chociaż ta usilnie próbowała nie płakać. Ciekawskie łzy chciały uciec z kanalików łzowych dziewczyny. Płacz jest podobno oznaką słabości.

– Czekaj, zaraz przecież będę. Masz tam czekać. – Rozłączył się z obawą, że dziewczyna jednak gdzieś pójdzie.

Anastazja wysłała wiadomość z lokalizacją, stojąc i czekając. Czekanie jest frustrujące. Nie wiedziała co ma robić, a to ją męczyło. Już nie chodziło o sam fakt głupiego pocałunku, ale cały obrót sprawy, chociaż ona sama nie wiedziała, dlaczego płakała. Anastazja po prostu potrzebowała mieć kontrolę, aby o wszystkim wcześniej wiedzieć.
Anastazja nie chciała być bezsilna.

Po chwili wróciła do pomieszczenia, widząc Idę, próbującą podnieść Krystiana. Wspólnymi siłami pomogły mu wyjść, potykając się przy okazji przez próg. Przez całe zamieszanie zapomniały, o kapeluszu Krystiana, który został gdzieś.

❃❃❃


Nieco obawiam się tego rozdziału. Reakcja Anastazji była emocjonalna i może trochę wyolbrzymia sprawę, ale ja aby złagodzić moje wewnętrzne obawy mogłabym nawet napisać rozprawkę, dlaczego takie było jej zachowanie

A tak na rozluźnienie sytuacji, o ile w ogóle sytuacja tego potrzebuje, taki o to wspaniały rysunek od Kiinnie
Dziękuję Ci, kochana!

O słodka stokrotko, to jest Hiacynt i taki piękny, i aż mi głupio. Nie sądziłam, że dożyję takiego momentu i to jest takie zaskoczenie dla mnie, jeju. Chyba mogę umierać.
(Nie no żart, najpierw skończę tą historię)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top