"Smoki w przeciwieństwie do ludzi często wybaczają„
Pov. Ami
-O nie, znowu-powiedziałam, sama siebie czując, że znowu sie posikałam. Dlaczego od kiedy tu jestem co noc muszę się moczyć? Nie mogę cały czas budzić Czkawkę i Astrid, bo inaczej mnie jeszcze gdzieś oddadzą.
-Um, część smoku-powiedziałam, spięta kiedy do mojego pokoju wszedła Nocna Furia.
-Masz mojego pluszaka?-zapytałam, a smok oddał mi mojego pluszaka.
-Dzięki-powiedziałam, a smok naskoczył na mnie i zaczął mnie lizać strasznie szorskim językiem.
-Nie! Nie! Nie! Przestań!-Krzyczałam, jednocześnie się śmiejąc.
-Szczerbatek, zostaw ją, musi się przebrać-usłyszałam, głos Astrid, a Szczerbatek wyszedł z mojego pokoju.
-Przepraszam za to-powiedziałam, spuszczając głowę, kiedy Astrid spojrzała na łóżko.
-Nie ma za co-odpowiedziała.
-Ale ja się posikałam, nie jesteś zła mamo?-zapytam.
-Jasne, że nie jestem zła. Ale teraz siadaj na łóżku muszę cię przebrać-odpowiedziała, a ja posłusznie usiadłam na łóżku i dałam się przebrać.
-Chcesz się jeszcze położyć czy już wstajesz?-zapytała.
-Już wstaje, a mogę coś do jedzenia?-zapytałam się.
-Nie pytaj sie, na co masz ochotę księżniczko?-zapytała.
-Cokolwiek-odpowiedziałam, wchodząc do kuchni i starając się usiąść na blat.
-Dobra. Chyba brakuje ci wzrostu aby wejść na ten blat-zasmiała się, pomagając mi wejść na blat.
-Dziekuję, a gdzie jest tata?-zapytałam.
-Śpi, niech się wyśpi, muszę mu coś później powiedzieć. Chcesz się napić Ami?-zapytała.
-Yhm, a co mu powiedzieć?-zapytałam, a zamiast odpowiedzi dostałam do picia mleko.
-Coś nie dla dzieci, smakuje?-zapytała.
-Nie jestem dzieckiem-odpowiedziałam, dopinając napój.
-A kim?-zapytała, i wytarmosiła mi włosy.
-Napewno nie dzieckiem-odpowiedziałam, schodząc z blatu i kierując się do salonu.
-Jesteś moim dzieckiem-powiedziała, zaczynając mnie łaskotać.
-Nie jestem! Nie jestem!-szłam w zaparte.
-Jak się przyznasz to odpuszczę-odpowiedziała.
-Przestań! Nie powiem tego bo nie jestem dzieckiem-powiedziałam, starając się wyrwać.
-Szczerbatek!-krzykneła, mama, a ja zobaczyłem jak Szczerbatek powalił ją i nie dawał jej wstać, a do tego plazma gotowała się w jego paszczy.
-Nie robiła mi krzywdy, zostaw ją-uspokoiłam smoka, który ją zostawił i odszedł kilka metrów, aby położyć sie w kącie.
-Dlczego on ma ciebie naskoczył?-zapytałam, jednocześnie przytulając się do mamy.
-Mała, dla Szczerbatka jesteś jego córkę dlatego zrobi wszystko, aby ciebie obronić-odpowiedziała, a ja się widocznie ździwiłam.
-Dlaczego? Przecież moi rodzice zabijali smoki-odpowiedziałam.
-Smoki w przeciwieństwie do ludzi często wybaczają...
Kto ma pomysł co dalej bedzię sie działo?
*382 słowa*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top