"Aby pokonać wroga trzeba uczynić go swoim przyjacielem„
Pov. Ami
-Tak jak posiadanie smoka-usłyszałam, kiedy chciałam wyjść z tego domu, w którym zostałam zamknięta. Ale niestety on mnie złapał, i siłą posadził przed stołem.
-Na pewno nie jesteś głodna?-zapytał, a mój brzuch niestety zaburczał.
-Trochę-odparłam, mimo iż nie jadłam już jakiś dzień.
-Proszę i smacznego-odpowiedział, podając mi talerz z posiłkiem, który zaczęłam jeść.
-Ile masz lat?-zapytał.
-Emmm, niedługo sześć-odpowiedziałam.
-Nie zachowujesz się trochę zbyt dojrzale jak na swój wiek?-zapytał, ale to chyba dobrze, że jestem dojrzała.
-Nie-odpowiedziałam.
-Mi się wydaje odwrotnie. Powinnaś sie bawić, natomiast ty potrafisz posługiwać się nożem. Ale okej, jesteś gotowa na dłuższą wycieczkę?-zapytał, a ja się mocno ździwiłam.
-Do moich rodziców?-zapytałam, z nadzieją.
-Niestety nie, ale na południowe targi-odparł. Po co mam lecieć na południowe targi? Już sama myśl o locie mnie przeraża!
-Po co?-zapytałam.
-Aby kupić ci trochę ubrań, i zabawek-odpowiedział.
-Niepotrzebuje, rodzice mnie niedługo odbiorą-odpowiedziałam.
-Ami, nie możesz cały czas chodzić w tych samych ubraniach-odpowiedział.
-Chce, bo te ubrania są od rodziców! A od was nic nie chcę!-krzyknęłam.
-Nie krzycz. Chcesz już iść spać?-zapytał, ze spokojem. Jakim cudem mój krzyk go nie wkurzył? Moi rodzice odrazu by na mnie nakrzyczeli.
-Nie chcę mi się-odpowiedziałam.
-Więc sie ubierz-odpowiedział, podając mi buty, które wcześniej mi ściągnął.
-Po co?-zapytałam, jednocześnie przełykając ślinę. Co jeśli jednak go wkurzyłam tym krzykiem, i chce mi zrobić krzywdę?
-Pokaże ci jakie naprawdę są smoki-odpowiedział.
-Są bestami-odpowiedziałam, zakładając buty, a potem siłowałam sie ze sznurówkami.
-Właśnie, że nie-odpowiedział, i zaprowadził mnie do miejsca, w którym spała tamta dziewczyna i smok, chwila gdzie jest mój misio!
-Gdzie jest mój misio?-zapytałam sie chłopaka.
-Szczerbek, przecież to nie jest prawdziwa nocna furia-powiedział, a smok niechętnie oddał mi moją przytulankę.
-Dlaczego ją wziął?-zapytałam.
-Przypominała mu smoka, dlatego instynkt kazał mu się nią opiekować-odpowiedział, sadzając mnie na smoku. Czyli jednak smoki nie są takie złe?
-Tylko powoli Szczerbek-powiedział, i po chwili wyszliśmy z jego domu, a on wsiadł na smoka.
-Ami, czego się boisz?-zapytał, podczas lotu.
-Rodzice mówią, że nie mogę się bać-odpowiedziałam.
-Ten kto się nie boi jest głupi. Strach pozwala nam stawać sie coraz silniejszym-odpowiedział.
-Boję się smoków-odpowiedziałam.
-Czyli smok jest dla ciebie wrogiem?-zapytał.
-Tak-odparłam.
-Wiesz jaki jest najlepszy sposób aby pokonać wroga?-zapytał, jednocześnie omijając skałę. Nawet zaczyna mi się podobać to latanie.
-Jaki jest?-zapytałam zaciekawiona.
-Aby pokonać wroga trzeba uczynić go swoim przyjacielem...
Ma ktoś pomysł jak dalej potoczą sie losy Astrid, Czkawki i Ami? I kogo spotkają na południowych targach?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top