6

Obudziłam się o 8. Pierwsze co zrobiłam to włączyłam telefon. Ukazały mi się takie oto wiadomości

Nic mu nie odpisałam bo, znając Remka to pewnie jeszcze smacznie śpi. Usiadłam na łóżku i zaczęłam wspominać stare dobre czasy sprzed tej całej apokalipsy. Zrobiło mi się strasznie smutno. Jedna samotna łza spłynęła mi po policzku. Szybko ja wytarłam gdy drzwi się otworzyły. Do pokoju wszedł Remek z kawą i ,,Outlastem".
(R)- T.I, przepraszam za moje wczorajsze zachowanie, po prostu się o ciebie martwię.- powiedział siadając obok mnie.
(T.I)- no przecież wiesz, że ja nie umiem się na ciebie gniewać- uśmiechnęłam się i palnełam go w ramię na co chłopak się zaśmiał. Graliśmy sobie w ,,Outlasta" a później jeszcze w GTA V. Kiedy skończyliśmy była 12:25. Wstałam żeby się ubrać (tak jeszcze jestem w piżamie), ale niestety nie zostało mi to przeznaczone, bo od razu zostałam przyciagnięta na materac. Zobaczyłam tylko uśmiechniętą twarz Remika a potem usiadł na mnie i zaczął mnie łaskotać. Kiedy już brakło mi powietrza zaczęłam piszczeć a po chwili do pokoju wleciał karolek z nożem.
(KD)- co się....Aaaaa to ja wam nie przeszkadzam- powiedział wycofując się.
(T.I)- nieeee!- zaczęłam za nim krzyczeć ale za późno bo już go nie było.
(T.I)- Remik, pliss, zejdź ze mniee- śmiałam się dalej.
(R)- dobra ale pod jednym warunkiem- zastępował na chwilę.
(T.I)- jakim?- spojrzałam na niego z przymróżonymi oczami, na co brunet uśmiechnął się i popukał  palcem w swój policzek. Spojrzałam na niego jak na debila, po czym przewróciłam oczami. Ścisnełam ręką jego twarz żeby przez przypadek do głowy mu nie przyszło odwracanie głowy, i obruciłam jego głowę po czym szybko cmoknełam go w policzek po czym wstałam i wyjęłam z szafy to

Poszłam do łazienki, ubrałam się, zrobiłam make up i wyszłam. Razem z Remkiem i Michałem skierowałam się do poszukiwacza. Nasza akcja miała odbyć się ok 15. Szczerze boję się jak cholera.

Ok 14:45 zaczęliśmy się zbierać. Idę ja, boxdel jako ochrona, Poszukiwacz jako dowódca misji i Multi jako ten gościu od mikrofonów, nadajników itp. Doszliśmy na jakąś polane, która miała być miejscem naszego spotkania. Czekałam z Poszukiwaczem na tego gościa, a dwa Michały chwały się w krzakach.

Równo o 15 przyjechał jakiś czarny samochód z którego wysiadł dosyć umięśniony gościu.
(G- Gościu)- Część Adam, pamiętasz mnie?
(T.I)- Adam znasz tego gościa?- zapytałam patrząc na poszukiwacza jak na debila
(P)- ymmm, chyba nie.
(G)- ty też mnie znasz ślicznotko- uśmiechnął się oblesnie- to ja wujek- uśmiechnął się do mnie ochydnie po czym chciał mnie złapać za rękę ale się odsunełam
(G)- no co jest? Kiedyś lubiłaś się ze mną bawić.
(T.I)- ale teraz nie chce- odsunełam się bardziej i spojrzałam mu w oczy. Poznałam go! To wujek Marian. Najmłodszy brat mojej mamy. Mąż ciotki zombie. Skrzywiłam się i złapałam Adama za ramię. Adam spojrzał na mnie porozumiewawczo a ja delikatnie przytaknełam. Wujek podał Adamowi jakąś torebkę i pogiętą kartkę. Wujek złapał mnie mocna za nadgarstek i przyciągnął bliżej siebie. Nagle poczułam ogromny był na szyji po czym zrobiło mi się ciemno przed oczami. Zemdlałam...

😏😏😏😏😏😏😏😏😏😏😏😏
Witam, zapraszam na mojego snapa. Przyjmuje każdego i zawsze. Nie wstydzić się! Nie gryzę❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top