1
Schodziliśmy bardzo powoli i cicho. Gdy zeszliśmy na dół zamarłam. Na podłodze leżeli rodzice cali pogryzieni. Kucnełam przy tacie i sprawdziłam mu puls nie żył, to samo zrobiłam z mamą, taki sam skutek. Nawet nie zdążyłam się rozpłakać bo ktoś zadzwonił do drzw. Mati poszedł otworzyć. W drzwiach stał Naruciak, JDabrowsky,Multi, i Gimper.
(T.I)- yyy, część. Co wy tu robicie?
(Ml-Multi)-przyszliśmy zabrać was do ,,bazy''- powiedział robiąc w powietrzu cudzysłów przy ostatnim słowie.
(T.I)- Co? Do jakiej bazy?
(G-Gimper)-odpowiemy wam w drodze pakujcie się i jedziemy.
(M)- no ok.
Spakowaliśmy się i zeszliśmy na dół.
(J-jasiek)- już? To chodźcie.
Wyszliśmy z domu, skierowaliśmy się w strone czarnej furgonetki. Wsiedliśmy do niej a nasz kierowca którym był Gimper ruszył.
(T.I)- no dobra to opowiadajcie.- powiedziałam siadając wygodnie obok Multiego.
(Ml)- jakiś pseudo naukowiec postanowił zrobić badania na ludziach i wyszło mu zombie. Jedziecie teraz do naszej bazy w której jest bezpiecznie. Poszukiwacz zorganizował jakiś dom w lesie w którym jest nasza baza. Teraz wysyłają ludzi po to by sprowadzili wszystkich youtuberów do bazy. I dlatego was zabieramy.- powiedział po czy uśmiechnął się szeroko.
(M)- aha i te zombie zjadły nam rodziców?
(N)-no tak, ale na pocieszenie ci powiem, że nie tylko wam.
(M)-to żeś pocieszył.
Jechaliśmy tak jeszcze ze dwie godziny aż zatrzymaliśmy się pod dość dużym domem otoczonym wysokim murem.
Wysiedliśmy i podeszliśmy do drzwi. Chłopaki otworzyli je po czym wpuścili mnie pierwszą do środka. Zdążyłam wejść a na szyji już wisiała mi moja przyjaciółka z którą bardzo dawno się nie widziałam, Wiktoria (Tofiki)
(W-wiki)- boże, t.i już myślałam że nie żyjesz!- krzyknęła przytulając mnie jeszcze bardziej.
(T.I)- spoko, żyje, jest ok.- zaśmiałam się i przytuliłam przyjaciółkę.
(W)-poczekaj aż Remi cię zobaczy.
(T.I)- a co aż tak się stęsknił?
(W)- kobieto! Myślał że nie żyhesz!
(T.I)-co?
(W)- pewnego dnia Poszukiwacz przyszedł do salonu gdzie wszyscy siedzieliśmy i powiedział że nasza ulubienicą czyli ty prawdopodobnie nie żyje, a przecież wiesz, że on za tobą całym sercem.- wyjaśniła brunetka.
(T.I)-to muszę szybko do niego lecieć.
(W)- ale czekaj, czekaj, czekaj. Zrobimy mu niespodziankę.-powiedziała a ja spojrzałam na nią pytająco.
(W)- najpierw przywitasz się że wszystkimi, pogadasz z Adamem(Poszukiwacz), rozpakujesz na spokojnie, a ja w tym czasie go przygotuje.
(T.I)-,,przygotuje"? O co ci chodzi?
(W)- Chce się na nim odegrać no. Pomusz mi, Pliss!
(T.I)- noooooooo, dobra- ogólnie to ja uwielbiam Remika, ale szczerze mówiąc to za te wszystkie pranki na mnie i na innych normalnych ludziach, należy mu się.
(W)-jeejjjjj!- dziewczyna zaczęła piszczeć i skakać.
(B-Blowek)- emm, dziewczyny sory,że was przeszkadzam, ale po pierwsze, część T.I, a po drugie, Poszukiwacz ma dla ciebie klucz do pokoju i parę informacji
(T.I)- po pierwsze, część Karol, po drugie no to prowadź, po trzecie, wiki, spotkamy się u mnie w pokoju za 15 min.- powiedziałam po czym zniknęłam z karolem na schodach.
Szliśmy chyba z 10 min, bo Blow sam się zgubił w tych korytarzach. Gdy w końcu doszliśmy, zapukałam do drzwi a po krótkiej chwili otworzył mi Poszukiwacz
(P-Poszukiwacz)- hej, T.I, wejdź- powiedział i otworzył szerzej drzwi. Weszłam do jego ,,biura'' w którym było biurko kilka krzesełek, fotel, i dużo książek.
(P)- siadaj, cieszę się że żyjesz- uśmiechnął się- tu masz klucz do swojego pokoju, numer 25, Mati ma 22.
(T.I)- ymm, ok, coś jeszcze?
(P)- śniadanie od 7-10, obiad 13-15,kolacja 19- 21. gotujemy na zmianę. Poza tym na razie nic- uśmiechnął się- możesz iść- dodał
(T.I)- ok, dzięki- powiedziałam po czym wyszłam. Przed drzwiami czekał na mnie Multi który nawiasem też jest moim dobrym przyjacielem,razem poszliśmy do mojego pokoju. Miał szare ściany duże łóżko i brązowe meble. Na przeciwko łóżka były drzwi. Zapewne do łazienki.
Zaczęłam się rozpakować po 5 minutach przyszła Wiki i mi pomogła. W między czasie omawiałyśmy razem z Michałem plan naszego ,,pranka". Wygląda on tak ,Wiktoria idzie do Remika z moimi zdjęciami i zaczyna mnie wspominać, bo Remek przecież myśli, że ja nie żyje. Kiedy Remi już będzie bliski załamania Wejdzie Michał w koszulce z mojego sklepu i doleje oliwy do ognia. Zdołują go jeszcze bardzie po czym zostawią samego, i wtedy wkraczam ja. Zarąbisty plan, nie? Gorzej z wykonaniem. Mam nadzieję, że Remek nas za to nie zabije.
Wika jest u niego już 10 min za chwilę wkracza Michał.
(T.I)- Gotowy?
(Ml)- Zawsze, wszędzie i na wszystko- uśmiechnął się po czym wstał i podszedł do drzwi- to co? Idę nie?- zapytał powoli otwierając drzwi.
(T.I)- no leć.- powiedziałam po czym wyszedł.
Czekałam drugie 10 min, aż Michał z Wiktorią przyjdą do mojego pokoju. Po przyjściu zdali mi relacje
(W)- nooo, jednym słowem depresja
(T.I)- ok, mogę już iść?
(Ml)- Myślę, że musisz.
(T.I)- ok, lecę- powiedziałam po czy wyszłam, skierowałam się do pokoju Remika o numerze 27. Podeszłam do drzwi i zapukałam
(R-Rezi)- zostawcie mnie w spokoju, nie chce z nikim rozmawiać.- usłyszałam zza drzwi, i w tej chwili weszłam.
(T.I)- nawet ze mną?- zapytałam a oczy Remika wyglądały jak pięciozłotówki
(R)- T.I? To ty?- zapytał wstając i przecierając oczy.
(T.I)- Tak to ja.
(R)- to nie są złudzenia?- zapytał podchodząc do mnie
(T.I)- nie, jestem prawdziwa- zaśmiałam się a po chwili już byłam w ramionach mojego przyjaciela.
(R)- nawet nie wiesz co ja przeżywałam-powiedział a ja poczułam coś mokrego na moim ramieniu
(T.I)- oj mój biedny- powiedziałam i zaczęłam głaskać go po plecach.
Posiedziałam z nim jeszcze ze 2 godziny, po czym przyszedł do nas Poszukiwacz i powiedział, że jest już kolacja i, że muszę się oficjalnie ze wszystkimi przywitać. We trójkę zeszliśmy na dół. Gdy weszłam do jadalni wszyscy spojrzeli się na mnie jak na ducha.
(KD- Karol Dąbrowski, karolek)- t-t-ty ż-żyjesz?
(P)- tak T.I żyje. Pomyliłem się- przyznał Adam.
(D- dezy)- i widzisz ty też się mylisz- stwierdził blondyn- a tak poza tym to witamy cię T.I- uśmiechnął się przyjaźnie
Dezego też znałam wcześniej, w ogle kogo ja wcześniej nie znałam? Każdego znałam.
Zjedliśmy kolację po czym,pogadaliśmy jeszcze ze 3 godziny i pewnie gadalibyśmy dłużej, ale zaczęłam robić się śpiąca, co nie umkneło uwadze Remka. Chłopak podszedł do mnie,wziął mnie na ręce i zaniósł do mojego pokoju, położył mnie na łóżku i przykrył puszystą kołderką.
(R)- Dobranoc- pocałował mnie w czoła a gdy wychodził odpowiedziałam mu cichym,, pa Remi" i odpłynełam w krainę snów.
😉😉😉😉💏😉😉😉💏😉😉😉
Hej, podoba się wam?
-Gosia✌
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top