Wszystko się zbliża
MEGAN
Schowałam skrypt do plecaka, odwracając się do Grace. Patrzyła krzywo na Willa, który instruował jeszcze Emily. Wywróciła oczami, pochylając się do przodu.
- Teraz masz częściej próby?
Przytaknęłam, rzucając pozostałym aktorom pożegnanie.
- Z powodu przedstawienia Will jeszcze bardziej świruje - westchnęłam.
Wyszłyśmy na korytarz, zatrzymując się przy szafkach.
- Nie wierzę, że zbliża się mecz półfinałowy - Grace postawiła szminkę na dnie szafki. - Gavin od tygodnia mnie unika - zacmokała, malując usta w lusterku przywieszonym do drzwiczek. - Strasznie dziwnie się zachowuje, serio.
Uniosłam kącik ust i oparłam ramię o zimną stal.
- Grace... - chwyciłam ramiączko plecaka. - Widzieliśmy cię wtedy w aucie z Nashem.
Otworzyła czerwono krwiste usta, a potem je zamknęła. Na chwilę się zamyśliła, a potem zaśmiała się. Zakluczyła szafkę. Skierowałyśmy się w stronę ławek.
- To mieliście niezłe przedstawienie - mrugnęła do mnie.
Przysiadłyśmy się do samotnie czytającej Sage. Szepnęła coś po cichu, ale nie zrozumiałam. Grace rozłożyła na kolanach notatki i wyjęła długopis, pisząc po kartkach.
- Nie wiem, jak mam to zdać. Na teście ma być podobno wszystko - jęknęła.
Wyjęłam podręcznik, żeby go przekartkować.
- Dużo tego...
Sage spojrzała na nas. Chwyciła jedną z kartek, czytając uważnie jej treść. Przypatrywałyśmy się jej, a ona milczała. Ściągnęła do siebie brwi.
- Podobno zawsze daje te same zagadnienia. A przynajmniej rok temu u nas się sprawdziło.
Grace chwyciła dziewczynę za dłoń.
- Jesteś cudowna. Błagam, powiedz, że będziesz w stanie mi je podać.
Z zawahaniem przytaknęła, delikatnie się uśmiechając.
- Grace - jęknęłam.
- Jeśli dzięki temu mogę nauczyć się tak, że dostanę A na koniec, to nic więcej mnie nie interesuje.
Zaprzeczyłam głową, wrzucając z odrazą podręcznik do plecaka. Oparłam plecy o ścianę, wpatrując się w czubki swoich butów.
- Świetnie. W takim razie przekaż je mojemu bratu, skoro się spotykacie.
Sage zarumieniła się.
- My jeszcze nie, nie - zająkała się.
Grace chwyciła mnie za rękę, ciągnąc do góry.
- W porządku. Nie ważne, czy jesteście razem, czy nie, po prostu mu je przekaż. Przecież nie może wiecznie mnie unikać.
- Przekażę - odpowiedziała, wracając do czytania książki.
Aż się wzdrygnęłam, gdy Grace gwałtownie odwróciła się w moją stronę. Rozpromieniła i chwyciła pod ramię.
- Teraz będziemy miały czas, żeby wybrać odpowiedni baner na półfinały.
- Po co ten pośpiech? Przecież to za tydzień.
Zacmokała, posyłając mi politowane spojrzenie.
- Musimy się wykazać dla Nasha i Ashera.
Podrapałam się zakłopotana po tyle głowy. Nigdy nie byłam na żadnym meczu. Grace pisnęła rozradowana.
- Kto wie, może doczekam się odpowiedniego podziękowania od niego!
Otworzyłam szeroko oczy, rozglądając się dookoła w obawie, że ktoś to słyszał. Uderzyła mnie lekko w ramię, śmiejąc:
- Już nie bądź taką cnotką.
- Niedługo będą egzaminy i występ... - próbowałam się wykręcić.
- Daj spokój, będzie fajnie! Mecz z tego wszystko będzie najfajniejszy.
Przygryzłam wargę. Miałam większe zmartwienia niż jakiś baner czy test. Wypuściłam powoli powietrze i poddałam się. Bo w obliczu entuzjazmu tej dziewczyny nikt nie wygra.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top