Rozdział 17:Niech ten glut się w końcu zamknie

Dran P.O.V
To coś drze się od dwóch godzin, wszędzie za mną pełznie i nie mogę tego zgóbić.
Od dwóch. Pieprzonych. Godzin!

-Tatatatatatatatatata!- To coś ciągle powtarza to jedno cholerne słowo, te kurewskie potworze dziecko musiało oczywiście powiedzieć to słowo przy tym! No kurwa musiało!

Aktualnie czekam, aż ktoś łaskawie po mnie wróci, żebym mógł zająć się robotą i móc to coś usunąć, jednak nikt jakoś nie rusza swoich ośmiu liter.

Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, może zamiast pakować się na śmierć do prywatnej biblioteki zamkowej, znajdę to co chce w najbliższej bibliotece?

Może nie znajdę tam dokładnych opisów jak zrobić truciznę, ale może coś ciekawego się tam trafi.

...

Czemu to coś ucichło?

Spojrzałem w miejsce gdzie za mną pełzneło i zobaczyłem tam tylko pusty chodnik, zatrzymałem się marszcząc brwi, zgubiłem to w końcu?

Uśmiech sam wkradł mi się na usta. To wspaniała wiadomość! W końcu od tego odpocznę!
Mam nadzieję, że zdechło, lub ktoś na nie nadepnął!

Z tą jakże wspaniałą myślą, wszedłem do biblioteki.

Jeśli do teraz zadajecie sobie pytanie, "czemu biblioteka zamkowa jest zakazana" to powiem wam jedno, stare zapiski ze światów tak starych, że nawet historia tego nie pamięta.
W tym oczywiście książka Dreamtale. Która jest tak głęboko schowana w labiryncie półek, że nie sądzę żeby ktokolwiek czytał ją od stuleci.

Nightmare umie chować rzeczy głębiej i bardziej niedostępnie, niż gdyby były w jego pieprzonej miednicy.

Wracając do biblioteki, była ona stosunkowo nie wielka.
Posiada kącik dla dzieci z książkami typu bajki, lub jak ja to nazywam, palczatki czyli książeczki z pacynkami, ma różne działy oznaczone rodzajami książek jakie można znaleźć w danej półce.
Biblioteka jak biblioteka.

Wszedłem w dział naukowy i szukałem książki o biologii i chemi, ale było coś nie tak. Czemu wszystkie książki są dla szkół podstawowych, albo dla techników?!

Jak mam to znaleźć kiedy jedyne co tutaj jest to "jak działa pęcherz"?! Co jest z tym miejscem nie tak-

BUM

-Ał! KURWA MAĆ!- Krzyknąłem masując swoją stopę, coś na nią spadło! Nie dość, że ta biblioteka ma małe zasoby to jeszcze jest niebezpieczna!

Popatrzałem co na mnie spadło i zamrugałem kilkukrotnie w dezorientacji patrząc na książkę która spadła na moją stopę.

Trujące rośliny? Jak to się tu znalazło?

W sumie, może się przydać ale, to dość podejrzane, że akurat książka która może mi pomóc miażdży mi stopę.

Ale co ja mam niby z tym faktem zrobić?

Rozglądam się dookoła i biorę niepewnie książkę idąc z nią do jakiegoś stolika.

To naprawdę dziwne, najczęściej nie mam takiego szczęścia. Chociaż nie wiem czy szczęściem można to nazwać.

Zbieg okoliczności???
Może. Tak, to lepsze słowo na tą sytuację.

Usiadłem w jakimś ustronnym miejscu, żeby tylko nikt mi nie przeszkadzał i otworzyłem książkę na spisie treści, zaczynając palcem jeździć po papierze.

Trujące jagody?
Nie, sok z nich po wysuszeniu nie będzie miał takich właściwości i może mieć fatalne skutki w zmieszaniu z innymi składnikami.

Trujące grzyby?
Nie, to zbyt ryzykowne.

Trujący bluszcz...definitywnie nie.

Nie.

Nie.

Nie!

NIE!

Ugh! Szlak niech weźmie tą książkę i autorów tego gówna!

Co ja mam niby zrobić?!

Eh, dobra, spokojnie może jak otworzysz na losowej stronie to znajdziesz jakąś inspirację, czy cokolwiek.

Otworzyłem książkę na stronie pod tytułem trujące owoce i--

-NIESPODZIANKA!- Ten mały glut! Cholera moje cholerne serce!

-AAA! CO DO KURWY?!- Zamknąłem książkę natychmiast zgniatając to co było w środku, można było usłyszeć cichy charakterystyczny dźwięk rozchlapania jakiejś cieczy.

Gwiazdy moje biedne serce.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top