+ język francuski - pała +

Angel_heart21

- Au revoir. Bonne journee, klaso. Nie zapomnijcie o jutrzejszej kartkówce! - po dosyć udanej lekcji, co było niemałym zaskoczeniem, Luke pożegnał się ze swoimi uczniami. Swoje notatki tylko równo ułożył, chowając je głęboko w swojej brązowej, skórzanej torbie. Miał z nią, w sumie, dużo wspomnieć. Rozlana kawa, a to wszystko wina nieszczelnego termosu. Belle.

- Michael, moi copain, mogę prosić na słówko? - skierował swój wzrok, wraz z uniesieniem jednej brwi, co było zupełnie w jego nonszalanckim zachowaniu, na biednego, czerwono-włosego chłopaka. Miał on właśnie beztrosko opuścić klasę, ale jak widać profesor pokrzyżował jego plany. Nastolatek tylko odwrócił się w jego stronę, myśląc, że całkowicie umknęło mu jego przewrócenie oczami. Nic bardziej mylnego.

- Zauważyłem, że masz wielkie problemy z językiem francuskim. Nie chcę być niemiły, czy także nieprofesjonalny, ale twoje oceny to pała za pałą. Przypomnę ci mój drogi, że jakbyś chciał to zawsze możesz przepisać się na inny język. Ale, prawdę ci mówiąc, nie wiem czy byłoby to najlepszym rozwiązaniem w środku roku - odparł Hemmings, wzdychając ciężko. Bycie nauczycielem było wielkim obowiązkiem. Miał zamiar nauczyć wszystkich swoich uczniów jak najlepiej. Nie chciał, by każdy z nich traktował jego lekcje jako karę, tylko jako przyjemność.

Clifford tylko popatrzył na niego z zrezygnowaniem. Czy on myślał, że nie zdaje sobie sprawę ze swoich ocen? Ten język to coś, co zdecydowanie nie było jakąś pasją chłopaka. Nie był typem lingwisty, tak jak większość jego znajomych, którzy pokładali nadzieję w tych lekcjach. Zdecydowanie wolał zamiast tego czuć struny gitary pod palcami lub słyszeć szczere, pasujące dźwięki w uszach. Niestety, jak już musiał coś wybrać to wybrał francuski, głównie przez nauczyciela. Nie chciał użerać się z wredną Emmą, która uczyła języka Niemieckiego, czy też u jego nauczyciela Angielskiego, który w tym przypadku wziął sobie za cel również Hiszpański.

- Widzę twój wzrok - założył torbę na ramię, twierdząc, że dalsze konwersowanie nie będzie miało sensu, ani podstawy - No cóż, nie chcę zabierać ci przerwy. Tylko pamiętaj, jakby coś to zawsze możesz do mnie przyjść i porozmawiać. Nie jestem twoim wrogiem, ale sprzymierzeńcem. No już, zmykaj.

Ten z wielką ulgą udał się na korytarz, tylko na chwilę zaczepiając wzrok na Luke'u, który zamykał salę językową. Nie żeby był nim jakoś zainteresowany czy coś. Pas le moins du monde.

+++

Mike stał pod klasą obmyślając coraz to kolejne scenariusze. Ściąga? Nic nie da, on jest za bystry. Podpowiadanie? Zauważy, usłyszy. Każdy, drobny, najmniejszy, gest nie przejdzie koło nosa temu pany. Wczoraj, gdy jeszcze wiatr beztrosko rozwiewał mu włosy, przelatywała mu kwestia dzisiejszej kartkówki, ale teraz? W końcu rozebrzmiał przez niektórych wyczekiwany, przez niektórych nie, dzwonek zwiastujący kolejne 45-minutowe zajęcia. Blondyn wpuścił wszystkich do sali, by ci tylko zajęli swoje stałe miejsce. Na stołach leżały już gotowe wydruki, czekające tylko by zebrać wypociny 16-latków. Clifford usiadł sam, z tyłu przy kaloryferze. Od kiedy tu zawitał miejsce na tyłach jest jego stałym.

- Czas to jak zwykle 15 minut, z zegarkiem w ręku! Po upłynięciu czasu nie chcę już widzieć żadnego bazgrolenia. Pamiętajcie, że oczy to ja mam dookoła głowy. Doigts croisés - gdy wypowiedział te "magiczne słowa" większość od razu pochyliła się nad kartkami.

Czerwono-włosy tylko z grymasem zaczął spoglądać na kartkę, pod czujnym okiem nauczyciela. Udawał, że jest on zafascynowany materiałami na kolejne lekcje, jednakże jego wzrok tkwił na nastolatkach, którzy śledzą słowa na kartce. Jedni bardziej umiejętnie, drudzy mniej. Michael tylko przeleciał bezwładnie wzrokiem po pytaniach i pustych rubrykach na odpowiedzi. Szczerze? Jedyne co wiedział to to jak ma się podpisać. Po wykonaniu tego czuł się zupełnie bezwładny. Bez celu. Nie wiedział co zrobić. Patrzył tylko pusto na słowa, które dla niego wydawały się zbiorem przypadkowych literek. Ledwo co zrozumiał polecenia, które o dziwo były zapisane w języku angielskim. Jedne były tylko głupimi parafrazami wziętymi prosto z ich podręcznika, zaś inne były bardziej rozbudowanym zlepkiem słów. Nieudolnie próbował udawać, że coś pisze, że nad czymś myśli, bo wzrok Hemmings'a wręcz przeszywał jego ciało na wylot. Wywierał na nim swego rodzaju presję, ale też dziwny skręt w żołądku, nie do końca zdefiniowany. Czemu?

Minuta mijała po minucie, sekunda po sekundzie. W ciszy tykanie zegara było zupełnie nieznośne. Stwierdził, że jego usiłowanie wykrzesania resztki wiedzy z mózgu jest na nic i po prostu mozolnie, bez pośpiechu podszedł do biurka Pana Luke'a odkładając na nim kartkę, i odszedł. Bez słowa. Zasiadł ponownie w ławce z tęga miną. Blondyn, zadowolony, że chłopak skończył pierwszy, skierował wzrok na kartkę. Nie małe było jego zaskoczenie, gdy zobaczył ją pustą. Myślał, że zadania, które wybrał były w miarę proste i czerwono-włosy by sobie z nimi poradził, ale niestety się przeliczył. Ze skrupułami wystawił mu kolejną jedynkę, bo nie ma czego więcej się doszukiwać.

+++

- Cliffor, mogę prosić na słówko? - powiedział z powagą, patrząc na podopiecznego, który właśnie pakował rzeczy do plecaka.

- Może pan. Tylko, zaprawdę powiem, że nie wiem co zrobiłem - westchnął, zamykając tornister.

- Cóż, jeśli tak dalej pójdzie niestety nie zdasz do następnej klasy. Myślałem, że wczoraj jasno ci to wytłumaczyłem - powiedział Luke, poprawiając torbę na swym ramieniu - Najwidoczniej gdzieś musiałem popełnić błąd.

- Wiem do czego pan zmierza. Kiedy korepetycje? - powiedział chamsko. Może i nie powinien, bo zdecydowanie powinien okazywać szacunek do nauczyciela, ale tłumaczył to sobie tym, że to on naciska.

- Mam czas w środy i piątki. Jeślibyś tylko chciał mogę nawet w soboty - powiedział, dumny z tego, że udało mu się przekonać czerwono-włosego do współpracy.

- Środa może być. O 16 będę pod salą - powiedział wymijająco i nie mógł się doczekać kolejnej godziny francuskiego. Radość go rozpierała. Mógłby nawet poświęcić dla Hemmings'a swój weekend! Michael był królem sarkazmu.

- À La perfection - skwitował zadowolony nauczyciel.

+++

Środa, godzina 16. Clifford już stał pod salą, zmęczony, bez resztki mózgu w głowie. 8 godzin lekcji zmęczyło go doszczętnie. A teraz jeszcze dziewiąta i ukochany francuski. Chciał w miarę szybko przebrnąć przez to i móc ułożyć się wygodnie w swoim łóżku i zapomnieć o problemach.

- Je suis désolé d'être en rerard. Ils m'ont gardé dans la salle du personnel - powiedział Luke i widząc, dość zdziwione, czy też nieporadne, spojrzenie chłopaka postanowił przetłumaczyć - Przepraszam, że się spóźniłem. Zatrzymali mnie w pokoju nauczycielskim. Potraktuj to jako pierwszą lekcję.

Cóż, nie spodziewał się, że będzie aż TAK źle.

+++

- Jak się dziś czujemy? - uśmiechnął się Hemmings, witając się tym samym podaniem ręki z uczniem. Michael miał dzisiaj pisać sprawdzian, który miał zdefiniować to czy zda czy nie zda. Sam czerwono-włosy wróżył temu przedsięwzięciu dobrze. Musiał przyznać, iż po dwóch miesiącach francuski stał się czymś bardziej do zrozumienia.

- Dobrze - mruknął, spoglądając na swoje nogi, na których były czarne, dość zniszczone converse.

- Oj tam, oj tam. Poradzisz sobie. Je crois en toi - potarł jego ramię i wpuścił do sali, którą znał już na wylot. Clifford na ten gest delikatnie się tylko zarumienił. Nie żeby to coś znaczyło.

+++

- No cóż - westchnął Luke, przyglądając się wypełnionym kartkom na których widniał napis "Michael Clifford" - Muszę ci powiedzieć, że...

- Tak? - wlepił swoje oczy w te Luke'a, próbując coś z nich wyczytać. Nie był dobry w interpretowaniu, więc wiele to nie poskutkowało. Jego ręce się spociły ze stresu.

- Zdałeś śpiewająco. 4. Je suis ébahi - powiedział z uśmiechem przekazując mu jego wypociny.

- Tak! - krzyknął zadowolony i przytulił się do swojego nauczyciela. Nauczyciela... Jest to conajmniej dziwne. Hemmings się zarumienił, a z jego oczu tym razem dało się wyczytać jakieś emocje - zaskoczenie. Nastolatek dopiero po chwili to zrozumiał i odsunął się od blondyna - Przepraszam...

- Cóż, uznajmy, że to nigdy się nie stało. Toutes nos félicitations.

+++

Czasami niektóre rzeczy są wręcz nieosiągalne. Ale to, że są nieosiągalne coraz bardziej podsyca pragnienie zdobycia tego. Pamiętacie chyba historię Adama i Ewy, która wielokrotnie była nam powtarzana jak mantra. Jesteśmy niepełnoletni - nie możemy prowadzić samochodu. Przez to, że nie możemy coraz bardziej pragniemy tego, z każdym rokiem. Ale wyjątki się zdarzają. Na przykład gorący romans między uczniem i nauczycielem. Pocałunki na biurku, gdy nikogo nie było obok. Ukrywali to. Ale kto by odmówił? Zakazane jest okej, póki go nie zaznamy. Nie możesz dostać monety tylko z jedna stroną. Dużo razy to mówiłam.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top