Problemu na dywaniku
Pov. Muichiro
Właśnie wchodziłem do gabinetu dyrektora, Kagai Ubuyashki. Jest on najmilszym facetem w tej szkole mimo że jest dyrektorem i powinien być chociaż pozornie dziwny albo nieprzyjemny a nasz dyrektor... cóż nasz dyrektor jest poważnie chory ale bardzo miły i uprzejmy oraz sprawiedliwy.
-Dzień dobry - nie mam fioletowego pojęcia jak to się stało ale powiedzieliśmy to w tym samym czasie. - Jest taka sprawa ponieważ zauważyłem tego chłopaka za szkołą całego poobijanego, na szczęście Pani shinobu już go opatrzyła ale trzeba znaleść sprawcę i dać mu odpowiednią karę! - Tanjiro powiedział to na jednym wdechu z współczuciem i determinacją w oczach.
-Oh Muichiro Tokito jak mi się wydaję. Znowu cię dręczą? - Kagai mówi to z takim spokojem! To jest niewiarygodne.
-Niestety...
-Ci sami co wtedy?
-Nie inni.
-Przepraszam nie rozumiem o co chodzi z tym "znowu"? - jego oczy były pustę i miał zaniepokojenie wymalowane na twarzy, jakby go obchodziło że jestem bity prawię codziennie to by się już zorientował. Choć nie mogę go winić... przecież nie jesteśmy blisko żebym był zły o takie rzeczy...
-Tokito był kiedyś pod ręką łobuzów (ale bad XD - dop. autorka)
i się nad nim znęcali ale teraz zostali wydaleni, szkoda że taka sytuacja się powtarza. Pewnie biorą cię za słabego bo nie umiesz się postawić, wież może kto to?
-Jakieś dziewczyny z 2b... - Jak to powiedziałem Kamado odrazu się przeraził, chyba ma dziewczynę z właśnie tej klasy... Kanao, tak to ona też, jak udaje jej się zgrywać takie niewiniątko? - Niestety ale nie pamiętam imion a opisać nie mogę bo były ciągle w cieniu.
-Sprawdzę monitoring a wy już pójdźcie odpocząć na korytarzu.
Takim oto sposobem siedzieliśmy na jednej z kanap a na korytarzach było jeszcze pusto.
-T-tanjiro kun ja naprawdę bardzo dziękuję, pierwszy raz się ktoś mną tak opiekuję i myśli o mnie nie jako przedmiocie na którym można się wyżyć...
-Oh Tokito nie musisz myślę że właśnie tak powinienem zrobić!
-Yhm. - Taki oto sposób na niezręczną ciszę. Tak mnie ciągnie do tego chłopaka.
Ludzie zaczęli się zbierać, jako pierwszy do Tanjiro przyszedł Zenitsu i się lekko odalili, pewnie dlatego że czerwonooki tłumaczy mu skąd się wziołem. Następny był Genya razem z Inosukę kłócących się o jakąś pierdółe. Następnie jak już korytarz był pełny przeszła Kanao, wyglądała jakby nie chciała żeby ją zobaczyli, z resztą kto chcę spojrzeć w oczy swojemu chłopakowi kiedy przed godziną pobił kogoś młodszego. Aż się przeraziłem kiedy mnie zauważyła.
-O to ty z klasy Nezuko! Tokito tak? Miło mi - jak ona umię udawać takie niewiniątko...zaczynam żałować że kryłem ją u dyrektora, ale to było tylko ze względu na Tanjiro! Kto by chciał usłyszeć że jego dziewczyna pobiła pierwszoklasistę?
-Tak mi również - powiedziałem szeptem. Aktualnie najchętniej położyłbym się w łóżku i leżał cały czas pod kołderką wyobrażając sobię jakie piękne by było moje życie z Tanjiro...
___________________
słów:467
mało w chuja ale nom.
przynajmniej dziś zrobiłam babeczki z psiego patrolu i mnionków!
dzieńdobrywieczór
byeeeeeeee<333333
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top