rozdział - ostatni

Pov.Muichiro

Szliśmy przez miasto w stronę sądu. Stresowałem się bardzo, musimy się postarać żeby wygrać rozprawę bo inaczej... Nie chcę się przekonywać.

- Dzień dobry, my przyszliśmy na rozprawę sądową. - Powiedział Tanjiro kiedy podeszliśmy do "recepcji"?

- Dobrze.. Jaką sprawę? - Mówiła jakaś stara baba która wyglądała jakby miała dość świata.

- W sprawie opiekuna Tokito Muichiro. - kontynuował.

- Nazwisko? - Powiedziała wrednie.

- Kamado Tanjiro, przyszedłem z Tokito Muichiro...

- Pan Tokito jest zapisany w spawach ale, pana - spojrzała na Tanjiro - Pana nie ma. Papiery zostały dostarczone?

- Tak, tydzień temu! Była tu taka młoda kobieta która powiedziała że zaniesie papiery gdzie trzeba! - Mówił lekko poddenerwowany.

- Cóż nie zaniosła, nie może pan brać udziału w rozprawie. - Teraz do mnie to dotarło...Jak Tanjiro tam nie będzie...Ta kobieta mnie zabierze! - Przykro mi, Pan Tokito idzie na salę numer...356

Tanjiro zauważył moje zaniepokojenie i mnie przytulił.

- Tokito... - łzy zaczęły napływać mi do oczu - Misiek nie płacz, jakoś to przeżyjemy...

-Jak niby chcesz przeżyć 4 lata rozłąki?!!?? - powiedziałem trochę głośniej niż normalnie. -Jak?? Powiedz mi jak? - Coraz trudniej było mi oddychać i mówić.

- Skarbie spokojnie, unormuj oddech... Proszę spokojnie - mówił coraz ciszej a po jego policzkach leciała słona ciecz.

Tanjiro pomógł mi odzyskać oddech i zaczął okładać moją buzię w całusach. Nagle usłyszeliśmy szpilki...Nie! Dwie pary szpilek i dwa głosy które ja i Tanjiro nienawidzimy.

- O fuj! Mój sprzątający jest gejem?! - powiedziała kobieta która ostatnio nam się "włamała" do domu.

- Też jak się o tym dowiedziałam to byłam w szoku - mówiła dalej...Tsuyuri? Spojrzałem w tamtą stronę i zobaczyłem obydwie szmaty - na szczęście jak tylko sprawa się skończy to naprawię Cię Tanjiro - powiedziała do jeszcze mojego chłopaka.

- Chodź - szepnął do mnie wyższy po czym złapał mnie za rękę kierując nas do łazienki dla mężczyzn. Jak się zatrzymaliśmy odrazu sie odezwałem.

-Tanjiro... My... Ja...umm. Tanjiro... pamiętaj, zawsze cię będę kochał ale... To musi być koniec...- zacząłem płakać.

-C-co..? O co ci chodzi!? M-my da-amy ra - nie skończył.

-Tanjiro! Nie damy rady! To się nie uda! Znając życie ona przepiszę mnie to innej szkoły i się nawet tam nie zobaczymy! - mówiłem dławiąc się przy tym łzami - tak...tak będzie lepiej dla nas obu..

- Mui...

- Możesz już iść, bezpiecznej drogi.

-Dobrze tylko... Jeśli masz w przyszłości plan się zakochać...niech będę tą osobą... Nigdzie się nie wybieram wrazie co...Kocham cię...

5 lat później

Ubrany byłem w odświętne ciuchy, i szedłem w stronę domu który bardzo dobrze znałem, przemierzałem ulicę którymi często chodziłem z tą jedną osobą. Nagle poczułem ciepło na dłoni, odwróciłem się z nadzieją ale nikogo tam nie było. Znowu wyobraźnia płata mi figle.

Wkońcu doszedłem do mojego miejsca docelowego. Dom...Dom Tanjiro, dokładnie pamiętam jego ostatnie słowa do mnie... Nigdzie się nie wybiera? Zobaczymy...

Zadzwoniłem, usłyszałem zbliżające się kroki, odgłos klamki... Wkońcu...po tylu latach!

W progu stanęła Nezuko, wcale się nie zmieniła! Widziałem w jej oczach szczęście i łzy. Nagle jakieś damskie ręce przytuliły ją od tyłu i mówiąc coś w stylu "kochanie" zaczęła się wychylać, nie spodziewałam się wszystkich tylko nie jej! Kanao...Ona i siostra mojego ukochanego?

Jak tylko mnie zobaczyła to weszła przed młodszą Kamado i zaczęła mnie przepraszać za wszystko, i przyznała się że to ona 5 lat temu wysłała na mnie tą babę. Kiedy zacząłem jej wybaczać usłyszałem głos który sprawiał u mnie przyjemne dreszcze.

-M-Mui-chan? - odwróciłem się i szybko zbiegłem po schodach rzucając się na niego. Nigdy bym go nie poznał gdyby nie głos! Miał włosy spięte w kitka i urósł. Miał na sobie jakiś garnitur, pewnie dopiero z pracy przyszedł.

- Nie wiesz jak tęskniłem! Tanjiro! Tanjiro kocham cię! Dalej cię kocham! Proszę! Tanji - nie dokończyłem po przerwały mi usta starszego na moich. Całował mnie tak jakbym miał za każdym jego gwałtowniejszym ruchem się rozpaść. Pocałunek był pełen miłości i czułości.

-Ja ciebie też Mui! Kocham cię ponad wszystko!

Bo miłość to nie tylko słowo, to czyny oraz przedewszystkim uczucia, nie zabiją jej kilometry, śmierć czy lata, o ile jest prawdziwa.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top