22. Taniec

Jeżeli zmotywujecie mnie gwiazdkami i komentarzami jutro pojawi się rozdział! Będę wdzięczna za udostępnienie mojej książki dalej ❤️
Ig: _heartless_girl_08
Ty: _heartless_girl_08

Pov. Alexander

Wszyscy, którzy zaatakowali nasz dom byli martwi. Zależało nam wtedy na szybkim odparciu ataku. Zależało mi na tym aby Taylor była cała i zdrowa. W ten sposób wymordowaliśmy wszystkich. Nie mogliśmy ich przesłuchać, nie mogliśmy niczego się dowiedzieć.

Kurwa!

Szlak nam się urywał właśnie w tym momencie. Nie mieliśmy jednak żadnych wątpliwości co do faktu, że to byli Rosjanie. Chciałem wiedzieć, czy nasz kochany Sebastian jeszcze żyje i czy to z jego rozkazu tu przyleźli. Zaszył się jak szczur w kanałach, zadowolony rozpiepszając nas. Z pomocą pierdolonej Ruskiej mafii.

Jeszcze kilka tygodni temu, gdy oświadczyłem rodzinie że Sebastian żyje, sam myślałam że to iluzja, nieśmieszny żart. Ale wygląda na to, że nie. Rosja nigdy wcześniej nie atakowała nas tak jak wcześniej. Zazwyczaj atakowali nas nasi zwyczajowi wrogowie. Rodziny z którymi łączyła nas historia.

Sebastian daje im przewagę. Jest połączeniem dwóch silnych rodzin Perii i Accardo. Gdyby nie on Ruskie ścierwa nadal siedzieliby z podkulonymi ogonami.

Jednak rozkurwie każdego kto tylko tknie mojej Taylor. Tak, kurwa, mojej! Stała się moja, gdy tylko weszła do swojego rodzinnego domu i chciała oddać się za dług swojego ojczulka. Całe szczęście że nie żyje, raczej nie chciałby mnie za zięcia. W szczególności gdy ją porwałem.

- Hej. - usłyszałem obok siebie kobiecy głosik. Złożyłem kolejną koszulkę, wkładając ją do treningowej torby. Odwróciłem się w stronę Taylor.

Stała przy drzwiach, niepewnie patrząc na mnie spod rzęs. Zmarszczyłem brwi, gdy niemal od razu spuściła wzrok na podłogę. Wyglądała w tym momencie tak niewinnie i tak niezwykle słodko. Od dwóch dni jest taka, od momentu napadu na mój dom rodzinny. Chowa się, nie rozmawia prawie z nikim i. często się wzdryga. Martwi mnie to.

- Coś się stało, Aniele? - spytałem cicho, przybierając jak najmniej groźną postawę.

Skręciła niemal boleśnie palce. Podeszła o kilka kroków bliżej, zamykając za sobą cicho drzwi.

- Wyjeżdżamy? - wskazała na moją torbę.

- Tak, tak jak mówiłem. Nie chcę aby coś ci stało, a skoro znają i to miejsce i mój apartament, lepszym wyborem będzie strzeżony dwadzieścia cztery godziny na dobę apartamentowiec niż mały domek z samymi kobietami na obrzeżach miasta. - powiedziałem, składając kolejną koszulkę. - Spakuj się za niedługo, chcę wyjechać przed zmrokiem, okej?

- Tak, tak. - odpowiedziała nieobecna. - A twoja rodzina? Poradzi sobie?

- Taylor, moja rodzina od dziecka jest w mafii. Ojciec osobiście nauczył mnie strzelać, a mama raz opowiadała o ich przygodach z młodości. Poradzą sobie. - zapewniłem.

- Nie chciałabym żeby coś im się stało. - powiedziała wyjmując swoją walizkę i zaczynając układać w niej rzeczy. - Szczególnie przeze mnie. - dodała ciszej.

Zamurowało mnie, gdy usłyszałem jej cichutkie słowa. Odwróciłem się do niej gwałtownie.

Myśli, że to wszystko przez nią? Tak, może Sebastian sobie ją upatrzył. Ale to nie ma nic z nią wspólnego. Chcę przez nią dotrzeć do mnie, do nas. Musiał dostać informacje o niej. W końcu nie kryłem się z nią. Wystarczył jeden trop. Jak już to moja wina.

- Taylor, to ciągnie się od dawna. Od niemal dwudziestu lat toczy się spór pomiędzy pomiędzy nami a synem dwóch silnych rodzin. Kiedyś opowiem ci dokładnie jak wszystko było, chociaż sam jeszcze nie ogarniam wszystkiego. Mogę ci jednak zapewnić, że nie atakują nas przed ciebie. Już wcześniej Sebastian miał na naszym punkcie obsesję. - mówię, delikatnie łapiąc ją w talii. Nie wzdryga się, na szczęście. - Ale zrobię wszystko aby nic ci się nie stało, aniele mój.

Pokiwała delikatnie głową, wzdychając ciężko. Położyła czoło na mojej piersi. To było najlepsze uczucie, jakie do tej pory czułem. Jakby ktoś w miejscu gdzie stykały się nasze ciała rozpalił ogień. Boże, chyba się w niej zakochałem. Bezapelacyjnie i bezwarunkowo.

- Pakuj się, wyjedziemy za godzinę. - pocałowałem ja delikatnie w głowę, sam kończąc pakowanie.

Po dwóch godzinach byliśmy już w domu.  Obyło się na szczęście bez niespodzianek, pomimo tego wziąłem sobie za eskortę paru moich ludzi. Moje siostry także się rozjechały po mieście, razem ze swoimi partnerami. Tata oraz Marco także zapewnią swoim żonom odpowiednie bezpieczeństwa. Moim priorytetem jest Taylor i zabicie tego gnoja, który ją wykorzystuję w swoim planie.

Ochrona jest przy każdym wejściu. Recepcja działa przez całą dobę. Przynajmniej co pół godziny kilku moich ludzi mają patrolować budynek, każde piętro i ulice. Mam nadzieję, że to pomoże złapać nam Sebastiana albo jednego z jego ludzi.

Gdy tylko znaleźliśmy się w domu zaniosłem nasze rzeczy do pokoju. Taylor w tym czasie zaparzyła nam kubek herbaty. Nie umiem nawet opisać tego zajebistego uczucia, gdy usiedliśmy na kanapie z ciepłym kubkiem napoju i z cichą muzyką w tle.

Wyglądało to niemal jak randka. A ja zamierzałem to wykorzystać na naszą korzyść. Miała się do mnie przekonać, to się przekona.  Oj, jak ja ją przekonam.

Upiłem łyk herbaty, spoglądając na nią. Miałem już niecny plan jak rozkocham w sobie mojego anioła w ludzkiej skórze. Nie powiecie mi, że kobieta nie chcę być uwiedziona. Że nie chce tych wszystkich gierek, flirtów i gadek na podryw, romantycznych randek. Każda kobieta tego  chce, nie ważne jak bardzo by upierała się że nie.

- Taylor? - odezwałem się po chwili ciszy między nami, przerywaną cichymi nutami muzyki.

- Tak? - odwróciła się w moją stronę z pytaniem w oczach.

Była tak cholernie pięknie. Jej oczy, teraz delikatnie lśniące od światła z lampy. Ubrana w luźną, zieloną koszulkę i czarne dresy. Pomimo wydarzeń z którymi walczyła, była zaskakująco rozluźniona. Jej jasne włosy, związane w niską kitkę, były jawną pokusą by pociągnąć za węzeł. Całą sobą kusiła. Ale pierwszy raz chciałem od dziewczyny czegoś więcej niż zaspokajania potrzeb cielesnych. Dostrzegałem inne rzeczy niż tylko ich ciało. W Taylor dostrzegałem także jej duszę, serce i rozum. Lekko zadziorny charakterek, gdy przestawała się bać.

I to w niej kochałem najbardziej.

- Boisz się mnie? - spytałem. To pytanie dręczyło mnie chyba najbardziej od kilku dni.

Blondynka przez chwilę nie wiedziała co odpowiedzieć. Patrzyła w ciemną ciecz w swoim kubku. Widziałem jak się waha. Przestraszyłem się, że zaraz ucieknie albo zamknie się w sobie, albo powie że się mnie faktycznie boi.

Już chciałem się wycofać się, gdy mój aniołek odkłada kubek na stolik i siada bliżej mnie. Kieruje moją dłoń za siebie, abym ją objął. Delikatnie wtula się w mój bok, przymykając oczy.

- Nie tak bardzo jak wcześniej. Mocny jesteś tylko w słowach. - mówi cicho. - Przynajmniej przy mnie. - dodaje szeptem.

- To dobrze. - oznajmiłem cicho, całując ją we włosy.

Siedzieliśmy tak przez kilka dobrych chwil, popijając napoje. To był idealny czas aby wdrążyć pierwszy etap mojego planu uwiedzenia tej słodkiej kobiety. Piosenka przełączyła się na utwór Johna Legenda All of me.

Podrywam się z miękkiej kanapy, ciągnąc za sobą dziewczynę. Z cichym okrzykiem zdziwienia łapie mnie za dłoń. Przyciskam jej drobne ciało do swojego, zaczynając się delikatnie kołysać. Intuicyjnie Taylor idzie w moje ślady. Poprawiam delikatnie naszą pozycję, zarzucam jej ręce na swoje barki, a swoje układam trochę wyżej niż jej biodra.

Mam wrażenie że ona dosłownie przestała oddychać. Patrzy na mnie z taką intensywnością, że chyba zaraz wypali mi dziurę po środku czaszki. Ale cieszy mnie to, bo pożeram ją takim samym wzrokiem.

Pomimo kolejnej piosenki, równie romantycznej co poprzednia dalej się kołyszemy. To szczyt moich umiejętności tanecznych, Taylor będzie musiała z tym żyć. Uczyli mnie jak zabijać, a nie tańczyć.

- Co my robimy? - odezwała się, przybliżając twarz jeszcze bliżej mojej.

- Tańczymy, nie widać? - odpowiedziałem, na co cicho zachichotała. Boże, jak ja uwielbiam ten dźwięk.

- Ale.... - zaczęła, ale nie pozwoliłem jej dokończyć.

Przycisnąłem swoje usta do jej ciepłych warg. Połączyłem nasze usta delikatnym pocałunkiem, w który włożyłem całą siłę woli. Skubałem jej skórę, przejechałem kilka razy językiem po złączeniu jej warg. Wiedziałem jednak, że gdyby tylko otworzyła by dla mnie swoje usta, zatracił bym się tak bardzo, że do rana nie byłbym nasycony.

Gdy oderwaliśmy się od siebie przez brak powietrza, załączyłem nasze czoła razem. Musiałem ją czuć. Jej delikatny zapach, łagodny dotyk skóry i jej gorący oddech. Po prostu musiałem.

- Próbuję cię uwieść, kobieto! Nie utrudniaj mi tego bardziej!

Ponownie pocałowałem jej usta z pasją. Z tą różnicą, że tym razem Taylor oddała go z równą zawziętością. Ja pierdole, najlpeszy pocałunek w moim życiu!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top