59. Przecież To Mnóstwo Pieniędzy.

Dawno nie zajmowałam się tak nudną robotą. Jestem po prostu pewna, że gdybym wykonywała ją sama, to zasnęłabym przy laptopie po dwóch godzinach. Na szczęście byłam w jednym pomieszczeniu z resztą ekipy i mimo tego, że praca była nudna to atmosfera, która panowała wśród nas sprawiała, że nie było opcji na zaśnięcie.

Cały czas się śmieliśmy i robiliśmy wszystko, co możliwie, żeby ta nuda nas nie pochłonęła. Oczywiście ktoś z nas, a konkretniej taki jeden blondyn robił przypał co jakiś czas.

Rozdzielaniem majątku zajmowaliśmy się od wczoraj. Oprócz Billa zajmowaliśmy się tym wszyscy. Bill cały czas był gdzieś z Troyem. Każdy z nas dostał laptopa do pracy. Dobrze wiedzieliśmy, co mamy robić. Nie było to jakieś skomplikowane, ale jak mówiłam wcześniej było nudne. W przypadku Willa ta nuda doprowadziła do tego, że od wczoraj rozwalił dwa laptopy. Za pierwszym i za drugim razem powiadomiliśmy o tym Troya, ale on w ogóle się tym nie przejmował. Dał nam klucze od pomieszczeń, w których trzymał mnóstwo sprzętu i powiedział, żebyśmy nie martwili się jak coś rozwalimy.

– Kurwa uważaj! – krzyknęła Cathy, a Clara od razu zatrzymała się w pozycji, w której była. – Jakbyś zrobiła jeszcze krok, to byś zwaliła połowę rzeczy ze stołu na podłogę. – dodała, wskazując na naciągnięty kabel od ładowarki, który znajdował się kilka centymetrów od nogi Clary.

Ktoś mądry tak podłączył laptopa, że serio ze stołu spadłaby połowa rzeczy, gdyby Clara zahaczyła o ten kabel.

– Jak się dowiem, kto to zrobił to go zabije. – powiedziała dziewczyna, a następnie zrobiła porządek wokół siebie i chwile później można było normalnie się poruszać.

– Cholera to byłem ja. – rzucił niepewnie Dylan, wchodząc do salonu.

– No po prostu cudownie. – zaczęła Clara, patrząc na chłopaka. – Milion razy ci powtarzałam, żebyś nie robił bałaganu, ale ty oczywiście nie mogłeś wziąć sobie tego do serca. Kochanie dbanie o porządek to nie jest coś skomplikowanego. Musisz w końcu…

– Dobra, dobra wiem. Przepraszam i obiecuje poprawę. – przerwał jej Dylan, uśmiechając się, a następnie podszedł do niej i ją przytulił.

– Nie spać! – krzyknął Bill z hukiem, otwierając drzwi wejściowe, a ja podobnie jak reszta dziewczyn podskoczyłam w miejscu ze strachu.

– Nie no ja się poddaję. Nie wytrzymam z wami. – stwierdziła Clara, odrywając się od Dylana.

– Mam trochę dziwne wieści, których na sto procent się nie spodziewacie. – zaczął mój brat, gdy zajął miejsce na jednym z krzeseł. – Na liście osób, które mają dostać więcej niż inni jest pięćdziesiąt osób i wśród nich jesteśmy my. Jak to zobaczyłem, to pomyślałem, że Troy dał mi złą listę, ale zapewnił mnie, że jest ona dobra. Powiedział też, że Paul przy nim wpisywał nasze imiona, więc to na pewno nie może być pomyłka. Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, czym sobie zasłużyliśmy na to wyróżnienie, ale to miłe z jego strony. Każdy z nas dostał po pięć milionów dolarów. – dodał a praktycznie wszyscy w pomieszczeniu nie mogli uwierzyć w to, co właśnie usłyszeli.

Paul wpisał nas na listę osób, które w przypadku jego śmierci mają dostać więcej jego pieniędzy niż inni. Wpisał nas na listę pięćdziesięciu osób, które ceni bardziej niż resztę. Dziwiło mnie to, że cenił nas aż tak bardzo. Przecież wielu jego ludzi pracowało dla niego znacznie dłużej niż my. Nie zdziwiłabym się, gdyby na liście byli wszyscy z naszej ekipy poza mną, Rose, Billem, Cathy i Dylanem. Oni pracowali dla Paul'a kilka lat, a ja, Rose, Cathy, Bill i Dylan znaliśmy go znacznie krócej. Strasznie dziwna sytuacja, ale przecież Troy był świadkiem wpisywania naszych imion, więc na tej liście nie ma mowy o żadnym błędzie.

– Czekaj co kurwa? – zapytała ze zdziwieniem Wendy po dłuższej chwili.

– Dostaliśmy od Paul'a po pięć milionów dolarów. – odpowiedział Bill.

– Ale za co? Co my takiego zrobiliśmy? – zapytał Luke.

– Nie mam pojęcia. Wiem tyle samo, co wy. Dostaliśmy te pieniądze i tyle. – odpowiedział mój brat.

Szczerze mówiąc, nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Ja podobnie jak Luke i pewnie reszta ekipy nie wiedziałam za co dostaliśmy te pieniądze. W życiu nie spodziewałabym się czegoś takiego.

– Ja pierdole. – stwierdził Dylan, zajmując miejsce na krześle.

– Pięć milionów dolarów. – odezwała się Rose, patrząc na każdego po kolei. – Przecież to mnóstwo pieniędzy. – dodała chwile później.

– No tak, to dość dużo pieniędzy. – zaczął Bill, wstając ze swojego miejsca. – Tu macie tę listę, a ja muszę już uciekać. – dodał, kładąc listę na stole, a następnie opuścił salon.

Przez jakiś czas między nami panowała cisza. Chyba każdy próbował zrozumieć to, co się właśnie wydarzyło. Niestety tego nie szło zrozumieć. Można było jedynie przyjąć to do wiadomości.

Podobną reakcję miałam, gdy dowiedziałam się, że Cody zostawił mi taką samą sumę. Cathy jak zobaczyła na swoim koncie siedem milionów dolarów od rodziców zareagowała tak samo jak teraz. To były naprawdę olbrzymie kwoty i ciężko było zrozumieć to, że ktoś tak po prostu potrafił przekazać je innym.

– Cathy, ile ty będziesz miała łącznie pieniędzy? – zapytał Will.

– Razem z tymi, które sama zarobiłam to będzie prawie trzynaście milionów. – odpowiedziała po chwili dziewczyna.

Cathy sama nie do końca wierzyła w to ile miała pieniędzy. Jak odpowiadała to była dość mocno zdziwiona tym wszystkim.

– Emma a ty? – zapytał Dylan.

– Prawie jedenaście milionów. – odpowiedziałam, patrząc na chłopaka.

Prawdę mówiąc, ja też nie do końca wierzyłam w to ile mam pieniędzy na koncie.

– No to jesteście ustawieni do końca życia. – stwierdził Dustin, a następnie wstał, poszedł do kuchni i chwile później wrócił z dwoma butelkami whiskey. – Wiem, że pracujecie, ale trzeba to uczcić. – dodał, kładąc butelki na stole.

– To ja przyniosę kubki. – rzuciła z uśmiechem Rose, po czym poszła do kuchni.

– W sumie nie zostało nam jakoś dużo do zrobienia, więc mała przerwa nie zaszkodzi. Zamówię nam jakieś jedzenie, bo na samym piciu długo nie pociągniemy. – powiedział Luke, chwytając za swój telefon.

Jakąś godzinę później dostaliśmy jedzenie, które zamówił Luke. W tym czasie trochę posprzątaliśmy salon, w którym cały czas siedzieliśmy. Pracowaliśmy w nim wszyscy przez cały dzień, więc nie był on w najlepszym stanie. Nie było też jakiegoś mega wielkiego syfu, no ale i tak postanowiliśmy go posprzątać. Na pewno byłby ogromny syf, gdyby nie było z nami Clary. Ona co chwilę zwracała nam uwagę, żebyśmy nie śmiecili.

Oczywiście wynieśliśmy wszystkie laptopy, bo gdybyśmy tego nie zrobili to najpewniej Will znowu, by jakiegoś rozwalił.

– Jak się czujesz? – zapytał Luke, zajmując miejsce na kanapie obok mnie.

– Sama nie wiem. – odpowiedziałam, patrząc mu prosto w oczy.

~~~

Kocham i do następnego❤️❤️❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top